looking for a member
: śr wrz 03, 2025 8:01 pm
#3 (chyba? sprawdzę później)
Marzeniem nastoletniego Connora było grać w zespole, latać po świecie i rozdawać autografy, lecz niewiele robił, by to ziścić. Jasne, mógł ogarnąć granie solo, ale jakoś tak mimo wszystko wolał należeć do zespołu. Grać na gitarze nauczył się sam, mając trzynaście lat - uczęszczał na zajęcia dodatkowe właśnie z tego instrumentu. Myślał też o zajęciach ze śpiewu, ale koniec końców skończyło się na śpiewaniu pod prysznicem (albo w wannie).
Bardzo się ucieszył, gdy otrzymał szansę i został dopisany do zespołu stworzonego przez Erniego. Gdy tylko otrzymał informację, że będzie gitarzystą, przypominał sobie chwyty np. podczas oglądania telewizji. Wkurzał się, gdy coś pomylił, bo chciał grać perfekcyjnie. Miał nadzieję, że kilka dni i wszystko wróci do normy.
Tego dnia, miał spotkać się z Erniem w jednej z kawiarni - która zdaniem Connora miała całkiem ciekawy wystrój jak na kawiarnię, takie dość nietypowe. Podczas spotkania, mieli przeglądać zgłoszenia nadesłane przez kandydatów, którzy również mieli należeć do zespołu. Spakował swojego notebooka do torby Bo kto wie, może się przyda a jak nie no to trudno. i upewniwszy się, że miał wszystko tj. portfel z dokumentami oraz klucze, wyszedł z domu.
Po dotarciu na miejsce zaparkował nieopodal kawiarni (bo pod samą kawiarnią nie było miejsc) i szybkim krokiem dotarł do drzwi wejściowych. Przed wejściem sprawdził tylko godziny, by w razie co wiedzieć, do której będą mogli siedzieć - choć zapewne i tak barista by ostrzegł o tym, za ile minut lokal będzie zamykany, ale już mniejsza. Walker chciał po prostu wiedzieć dla samego siebie i tyle.
Po przejściu przez próg zaczął się rozglądać za wolnym miejscem. Jeju, czemu tu taka frekwencja... i kiedy już miał rezygnować z tej placówki, zauważył, iż ktoś właśnie odsuwał krzesło, a następnie odnosił filiżanki. Connor czym prędzej podszedł do stolika i usiadł, bo doskonale widział, że ktoś także planował je zająć. Torbę zdjął z ramienia i położył na krześle obok, by przypadkiem nikt go nie zakosił.
Gdy nagle zauważył znajomą postać, pomachał kumplowi, by ten wiedział, gdzie ma iść.
- Siema. Powiem Ci, że nie sądziłem, że tu taki problem z miejscem będzie... - powiedział, witając się poprzez przybicie piątki.
- Wiesz co będziesz pił? - spytał, bo szczerze? On jeszcze w sumie się nad tym nie zdążył zastanowić.
ernie andrews
Marzeniem nastoletniego Connora było grać w zespole, latać po świecie i rozdawać autografy, lecz niewiele robił, by to ziścić. Jasne, mógł ogarnąć granie solo, ale jakoś tak mimo wszystko wolał należeć do zespołu. Grać na gitarze nauczył się sam, mając trzynaście lat - uczęszczał na zajęcia dodatkowe właśnie z tego instrumentu. Myślał też o zajęciach ze śpiewu, ale koniec końców skończyło się na śpiewaniu pod prysznicem (albo w wannie).
Bardzo się ucieszył, gdy otrzymał szansę i został dopisany do zespołu stworzonego przez Erniego. Gdy tylko otrzymał informację, że będzie gitarzystą, przypominał sobie chwyty np. podczas oglądania telewizji. Wkurzał się, gdy coś pomylił, bo chciał grać perfekcyjnie. Miał nadzieję, że kilka dni i wszystko wróci do normy.
Tego dnia, miał spotkać się z Erniem w jednej z kawiarni - która zdaniem Connora miała całkiem ciekawy wystrój jak na kawiarnię, takie dość nietypowe. Podczas spotkania, mieli przeglądać zgłoszenia nadesłane przez kandydatów, którzy również mieli należeć do zespołu. Spakował swojego notebooka do torby Bo kto wie, może się przyda a jak nie no to trudno. i upewniwszy się, że miał wszystko tj. portfel z dokumentami oraz klucze, wyszedł z domu.
Po dotarciu na miejsce zaparkował nieopodal kawiarni (bo pod samą kawiarnią nie było miejsc) i szybkim krokiem dotarł do drzwi wejściowych. Przed wejściem sprawdził tylko godziny, by w razie co wiedzieć, do której będą mogli siedzieć - choć zapewne i tak barista by ostrzegł o tym, za ile minut lokal będzie zamykany, ale już mniejsza. Walker chciał po prostu wiedzieć dla samego siebie i tyle.
Po przejściu przez próg zaczął się rozglądać za wolnym miejscem. Jeju, czemu tu taka frekwencja... i kiedy już miał rezygnować z tej placówki, zauważył, iż ktoś właśnie odsuwał krzesło, a następnie odnosił filiżanki. Connor czym prędzej podszedł do stolika i usiadł, bo doskonale widział, że ktoś także planował je zająć. Torbę zdjął z ramienia i położył na krześle obok, by przypadkiem nikt go nie zakosił.
Gdy nagle zauważył znajomą postać, pomachał kumplowi, by ten wiedział, gdzie ma iść.
- Siema. Powiem Ci, że nie sądziłem, że tu taki problem z miejscem będzie... - powiedział, witając się poprzez przybicie piątki.
- Wiesz co będziesz pił? - spytał, bo szczerze? On jeszcze w sumie się nad tym nie zdążył zastanowić.
ernie andrews