Dobre dni to te, które mają nadejść
: śr wrz 03, 2025 10:49 pm


Jak tylko znalazła się na pokładzie samolotu poczuła ulgę. Czuła jakby dosłownie zostawiała za sobą dotychczasowe życie i miała zacząć nowe na innym kontynencie. Do końca nie wiedziała, czy na pewno poleci i czy palenie za sobą wszystkich mostów było dobrym pomysłem. Posprzeczała się z Amy, zbierając się w końcu na odwagę i mówiąc prawdę - nie podobało się jej postawienie w sytuacji w której musiała mieć stały kontakt z Marwanem, ani to, że ślub miał być tak szybko. Poza tym, nie chciała brać udziału w przygotowaniach weselenych. Nie miała do tego ani chęci, ani głowy. Jakiekolwiek obcowanie z Marwanem było bolesnym przypomnieniem uczuciowej porażki, bo był jednym z nielicznych mężczyzn do których żywiła przekonanie, że to coś poważnego. W pracy wzięła urlop, który dano jej z ucałowaniem ręki, jakby pozbywali się niesfornego dzieciaka puszczając go na kolonie i licząc, że już nie wróci. Znalazła dla swoich papug opiekuna na czas swojej nieobecności. Dopilnowała ostatnich najważniejszych spraw i o to, zajmowała miejsce przy oknie i spoglądała na obłoczki chmur. Czekał ją dziewięciogodzinny lot, a potem jet lag, którego niała od... Bardzo dawna. Podczas lotu czytała książkę i drzemała, zastanawiając się co poczuje, gdy odwiedzi te same miejsca w Stambule, co kiedyś.
Pierwszy problem jaki napotkał lot TK18 to front burzowy nad Francją, co opóźniło lot o ponad dwie godziny. Później okazało się, że samolot nie może lądować w Stambule i z przyczyn technicznych zostaje przekierowany do Ankary. W tej sposób podróż nieoczekiwanie się wydłużyła, a Mavi zaczęła się zastanawiać jaka jest odległość pomiędzy tymi dwoma miastami. Z lotniska miał ją odebrać kuzyn.
Jak tylko miała już bagaż przy sobie i mogła skorzystać z telefonu, wybrała numer swojego kuzyna. Lotnisko w Ankarze wyglądało dla niej obco, choć nie odbiegało znacząco poziomem od tego w Stambule, czy Toronto. Zamówiła kawę i usiadła przy jednym ze stolików. Miała nadzieję, że pora nie jest późna i Eren po nią przyjedzie tak, czy siak.
— Hej, kuzynie! Samolot miał opóźnienie, a potem przekierowano go do Ankary. Dasz radę przyjechać? Mogę w razie czego wziąć taksówkę — wypaliła do słuchawki automatycznie, zapominając, że powinna mówić wolniej. Szczególnie, że angielski Erena nie był jego głównym językiem. Po locie była jednak zmęczona i nie do końca przytomna. W innym wypadku zorientowałaby się, że wybrała nie to imię na liście kontaktów, niż powinna.