a new lead that leads nowhere
: ndz wrz 07, 2025 9:38 am
Powoli Evina miała już wszystkiego serdecznie dosyć. Potrzebowała wyraźnie odpoczynku, ale jak zawsze nie mogła się oderwać od aktualnie prowadzonej sprawy i zrobić sobie przerwy w aktualnie prowadzonym śledztwie. Zapowiadało się zatem na to, że czekać będzie ją jeszcze wiele nieprzespanych nocy spędzonych nad aktami związanymi z działalnością grasującego na wolności mordercy koronerów.
Wyszła właśnie z pokoju informatyków, którzy pokazywali jej nagranie z monitoringu, które złożył Nassir Al-Mubarak. To właśnie on był mężczyzną, z którym Daphne Voss opuściła klub, do którego poszła ze znajomymi w noc swojego zaginięcia. Nic zatem dziwnego, że stał się podejrzanym w sprawie. Należało jedynie połączyć go jeszcze w jakiś sposób z zabójstwami Horana oraz Beckera.
Nassir jednak był zbyt oczywisty. Dał się uwiecznić na kamerach przy wyjściu z klubu, gdzie jego twarzy była niezwykle wyraźna tuż obok postaci ofiary. Ich zabójca nie popełniłby takiego błędu. Dbał o to, aby nie pozostawało po nim nic po czym można byłoby go namierzyć, co było wysoce frustrujące. Wszystkie ślady, które do tej pory zebrali technicy prowadziły donikąd. Chociaż teraz wydawało się, że może udało im się zwietrzyć coś, co pomoże im w rozwiązaniu sprawy.
W momencie gdy przekroczyła próg pokoju przesłuchań wiedziała już, że mają nie tego gościa. Chyba, że ten pobierał lekcje aktorstwa w jakiejś prestiżowej szkole dającej niesamowite efekty. Miała bowiem przed sobą zlęknionego dwudziestoparolatka. Na śniadej cerze nosił jeszcze ślady przebarwień z zanikających siniaków. Miał rozciętą wargę. Ewidentnie pobił się z kimś parę dni temu. Był jednak również niezwykle przerażony. W tamtym momencie Swanson pomyślała o tym, że ktoś trzęsący się przed samą rozmową z policjantem z pewnością nie byłby w stanie z zimną krwią zamordować trzech osób w tak metodyczny sposób. Nie widziała Nassira ćwiartującego zwłoki ani wieszającego je po raz drugi w parku narodowym, aby wystawić na widok publiczny swe dzieło. Był dla niej zwyczajnym przestraszonym młodym mężczyzną, chłopakiem wręcz. To nie był zatem on. Chociaż wciąż mógł im pomóc.
Czasami naprawdę nienawidziła tego jak daleko prosektoria zdawały się znajdować od czegokolwiek innego na komendzie. Z jednej strony zapewniało to faktycznie nieco prywatności, bo nie kręcił się tam nikt niepowołany bez przyczyny, ale z drugiej Swanson musiała za każdym razem pokonać kilka pięter oraz długich korytarzy nim w końcu była w stanie podzielić się osobiście ze swoją partnerką jakąkolwiek informacją. Nie inaczej było dzisiaj, a droga była tym bardziej uciążliwa, że utknęła w windzie ze starym Jerrym, który akurat jadł kanapkę ze śmierdzącym serem, którą kupił na zeszyt. W końcu jednak była w stanie dotrzeć do prosektorium i nie zważając na to czy Miller jest właśnie w trakcie sekcji po prostu wparowała do środka.
- Skończyliśmy przesłuchiwanie arabskiego księcia Daphne i potwierdziliśmy jego zeznania. Facet jest czysty - obwieściła w ramach przywitania po czym bezceremonialnie rozsiadła się przy biurku koronerki, na którym ułożyła swojego laptopa oraz akta prowadzonej sprawy.
zaylee miller
Wyszła właśnie z pokoju informatyków, którzy pokazywali jej nagranie z monitoringu, które złożył Nassir Al-Mubarak. To właśnie on był mężczyzną, z którym Daphne Voss opuściła klub, do którego poszła ze znajomymi w noc swojego zaginięcia. Nic zatem dziwnego, że stał się podejrzanym w sprawie. Należało jedynie połączyć go jeszcze w jakiś sposób z zabójstwami Horana oraz Beckera.
Nassir jednak był zbyt oczywisty. Dał się uwiecznić na kamerach przy wyjściu z klubu, gdzie jego twarzy była niezwykle wyraźna tuż obok postaci ofiary. Ich zabójca nie popełniłby takiego błędu. Dbał o to, aby nie pozostawało po nim nic po czym można byłoby go namierzyć, co było wysoce frustrujące. Wszystkie ślady, które do tej pory zebrali technicy prowadziły donikąd. Chociaż teraz wydawało się, że może udało im się zwietrzyć coś, co pomoże im w rozwiązaniu sprawy.
W momencie gdy przekroczyła próg pokoju przesłuchań wiedziała już, że mają nie tego gościa. Chyba, że ten pobierał lekcje aktorstwa w jakiejś prestiżowej szkole dającej niesamowite efekty. Miała bowiem przed sobą zlęknionego dwudziestoparolatka. Na śniadej cerze nosił jeszcze ślady przebarwień z zanikających siniaków. Miał rozciętą wargę. Ewidentnie pobił się z kimś parę dni temu. Był jednak również niezwykle przerażony. W tamtym momencie Swanson pomyślała o tym, że ktoś trzęsący się przed samą rozmową z policjantem z pewnością nie byłby w stanie z zimną krwią zamordować trzech osób w tak metodyczny sposób. Nie widziała Nassira ćwiartującego zwłoki ani wieszającego je po raz drugi w parku narodowym, aby wystawić na widok publiczny swe dzieło. Był dla niej zwyczajnym przestraszonym młodym mężczyzną, chłopakiem wręcz. To nie był zatem on. Chociaż wciąż mógł im pomóc.
Czasami naprawdę nienawidziła tego jak daleko prosektoria zdawały się znajdować od czegokolwiek innego na komendzie. Z jednej strony zapewniało to faktycznie nieco prywatności, bo nie kręcił się tam nikt niepowołany bez przyczyny, ale z drugiej Swanson musiała za każdym razem pokonać kilka pięter oraz długich korytarzy nim w końcu była w stanie podzielić się osobiście ze swoją partnerką jakąkolwiek informacją. Nie inaczej było dzisiaj, a droga była tym bardziej uciążliwa, że utknęła w windzie ze starym Jerrym, który akurat jadł kanapkę ze śmierdzącym serem, którą kupił na zeszyt. W końcu jednak była w stanie dotrzeć do prosektorium i nie zważając na to czy Miller jest właśnie w trakcie sekcji po prostu wparowała do środka.
- Skończyliśmy przesłuchiwanie arabskiego księcia Daphne i potwierdziliśmy jego zeznania. Facet jest czysty - obwieściła w ramach przywitania po czym bezceremonialnie rozsiadła się przy biurku koronerki, na którym ułożyła swojego laptopa oraz akta prowadzonej sprawy.
zaylee miller