48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Powoli Evina miała już wszystkiego serdecznie dosyć. Potrzebowała wyraźnie odpoczynku, ale jak zawsze nie mogła się oderwać od aktualnie prowadzonej sprawy i zrobić sobie przerwy w aktualnie prowadzonym śledztwie. Zapowiadało się zatem na to, że czekać będzie ją jeszcze wiele nieprzespanych nocy spędzonych nad aktami związanymi z działalnością grasującego na wolności mordercy koronerów.
Wyszła właśnie z pokoju informatyków, którzy pokazywali jej nagranie z monitoringu, które złożył Nassir Al-Mubarak. To właśnie on był mężczyzną, z którym Daphne Voss opuściła klub, do którego poszła ze znajomymi w noc swojego zaginięcia. Nic zatem dziwnego, że stał się podejrzanym w sprawie. Należało jedynie połączyć go jeszcze w jakiś sposób z zabójstwami Horana oraz Beckera.
Nassir jednak był zbyt oczywisty. Dał się uwiecznić na kamerach przy wyjściu z klubu, gdzie jego twarzy była niezwykle wyraźna tuż obok postaci ofiary. Ich zabójca nie popełniłby takiego błędu. Dbał o to, aby nie pozostawało po nim nic po czym można byłoby go namierzyć, co było wysoce frustrujące. Wszystkie ślady, które do tej pory zebrali technicy prowadziły donikąd. Chociaż teraz wydawało się, że może udało im się zwietrzyć coś, co pomoże im w rozwiązaniu sprawy.
W momencie gdy przekroczyła próg pokoju przesłuchań wiedziała już, że mają nie tego gościa. Chyba, że ten pobierał lekcje aktorstwa w jakiejś prestiżowej szkole dającej niesamowite efekty. Miała bowiem przed sobą zlęknionego dwudziestoparolatka. Na śniadej cerze nosił jeszcze ślady przebarwień z zanikających siniaków. Miał rozciętą wargę. Ewidentnie pobił się z kimś parę dni temu. Był jednak również niezwykle przerażony. W tamtym momencie Swanson pomyślała o tym, że ktoś trzęsący się przed samą rozmową z policjantem z pewnością nie byłby w stanie z zimną krwią zamordować trzech osób w tak metodyczny sposób. Nie widziała Nassira ćwiartującego zwłoki ani wieszającego je po raz drugi w parku narodowym, aby wystawić na widok publiczny swe dzieło. Był dla niej zwyczajnym przestraszonym młodym mężczyzną, chłopakiem wręcz. To nie był zatem on. Chociaż wciąż mógł im pomóc.
Czasami naprawdę nienawidziła tego jak daleko prosektoria zdawały się znajdować od czegokolwiek innego na komendzie. Z jednej strony zapewniało to faktycznie nieco prywatności, bo nie kręcił się tam nikt niepowołany bez przyczyny, ale z drugiej Swanson musiała za każdym razem pokonać kilka pięter oraz długich korytarzy nim w końcu była w stanie podzielić się osobiście ze swoją partnerką jakąkolwiek informacją. Nie inaczej było dzisiaj, a droga była tym bardziej uciążliwa, że utknęła w windzie ze starym Jerrym, który akurat jadł kanapkę ze śmierdzącym serem, którą kupił na zeszyt. W końcu jednak była w stanie dotrzeć do prosektorium i nie zważając na to czy Miller jest właśnie w trakcie sekcji po prostu wparowała do środka.
- Skończyliśmy przesłuchiwanie arabskiego księcia Daphne i potwierdziliśmy jego zeznania. Facet jest czysty - obwieściła w ramach przywitania po czym bezceremonialnie rozsiadła się przy biurku koronerki, na którym ułożyła swojego laptopa oraz akta prowadzonej sprawy.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

010.
Pomimo kilku spokojniejszych dni, jej mózg pracował bez przerwy na pełnych obrotach. Kiedy nie zajmowały się z Eviną sprawą seryjnego mordercy, sekcjonowała inne przypadki, które również nie należały do najłatwiejszych. I choć większość z nich była bezpośrednio związana z karambolem na autostradzie 401, na jej stole standardowo lądowały ofiary przemocy domowej oraz samobójcy.
Zaylee skończyła właśnie autopsję pijanego w sztok sprawcy wypadku drogowego, który bezpośrednio przyczynił się do kraksy na drodze szybkiego ruchu, jednocześnie wspominając cenne lekcje Harlanda Beckera. Nie osądzaj zmarłych, ale nie wybielaj winnych, miał w zwyczaju mawiać, gdy przeprowadzała sekcje na głównych podejrzanych, co pozwalało jej oddzielić fakty od emocji, nie tracąc przy tym człowieczeństwa. Mentor dawał jej szkołę życia i Miller była przekonana, że gdyby nie on, nie byłoby jej w miejscu, w którym znajdowała się teraz. Nie mogła też powiedzieć, że nie brakowało jej Beckera, nawet jeśli w ostatnich latach ich kontakt pozostawał sporadyczny. Jednak to on był pierwszą osobą do kontaktu w tych trudnych przypadkach, kiedy utkwiła w miejscu i nie wiedziała, co dalej. Zawsze miał na wszystko jakąś dobrą radę i potrafił zmotywować Zaylee do działania. Po jego śmierci pozostały jej po nim cenne wskazówki i kilka zeszytów z notatkami, które przesłała jej małżonka Beckera i które wciąż leżały na biurku w kartonowym pudle.
Przysiadła na metalowym stołku, żeby zająć się protokołami, gdy Swanson wparowała do prosektorium, jak do siebie. Dobrze, że się zreflektowała i przynajmniej zamknęła za sobą drzwi, a nie zostawiła je otwarte na oścież niczym w stodole.
Nie jestem szczególnie zaskoczona — oznajmiła, zapisując wyniki z toksykologii i zerknęła na zegarek. Zbliżała się pora obiadowa, a ona od rana jadła tylko kanapkę, więc liczyła na to, że wyskoczą później na obiad do dinera na rogu komisariatu. — To byłoby zbyt proste. Zresztą, niby co wspólnego miałby mieć z Horanem i Beckerem? Też wychodził z nimi z klubu nocnego? — parsknęła pod nosem na samą wizję starszych panów, którzy flirtują z młodym imigrantem. Nie było to niemożliwe, ale wciąż brzmiało abstrakcyjnie. — Słyszałaś o wypadku na King's Highway? Tłocznie się dzisiaj zrobiło — wskazała głową na pozamykane szuflady, gdzie znajdowały się ciała ośmiu ofiar karambolu, w tym dwójki dzieci.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Obie ostatnimi czasy pracowały bez wytchnienia. Miały seryjnego mordercę na wolności, który wciąż unikał schwytania i zapewne obmyślał już to jak pozbyć się kolejnej ofiary. na pewno nie pocieszała ją też wizja tego, że niezależnie od tego jak bardzo jej się to nie podobało, ludzie w mieście wciąż umierali, a część z nich naturalnie musiała trafić na stół Miller. Zdecydowanie było to stresujące, bo nie miały pojęcia czy nie będzie to trup, który wyznaczy przyszłą śmierć koronerki.
Jedno spojrzenie ze strony Zaylee i już wiedziała, że chociaż kobieta zdecydowanie przywykła do tego, że coraz częściej wpadała do jej prosektorium tak jakby to było także jej królestwo tak jednak wciąż ją irytowało, że pozwalała sobie na tak wiele. Nie miała jednak czasu na to, aby się tym szczególnie przejmować, bo przecież przyszła do niej z niezwykle ważnymi informacjami.
- Nie wiem. To ty znałaś najlepiej Beckera. Nigdy cię nie zapraszał do klubu na drinka? - zadrwiła, spoglądając na narzeczoną z łobuzerskim uśmiechem, ale zaraz spoważniała, gdy usłyszała tylko o wypadku na autostradzie po czym powiodła wzrokiem do szuflad ze zwłokami. - Mam nadzieję, że sama się nie zajmujesz wszystkimi...
To musiałby być prawdziwy ogrom pracy. Choćby z tego względu lepiej byłoby, gdyby został rozłożony na większą liczbę koronerów, pozwalając Miller na powrót do domu w porze, którą dalej można było uznać za ludzką. Evina wiedziała też, że niezależnie od tego jak długo Zaylee miałaby siedzieć w prosektorium to będzie na nią czekała. Przynajmniej wykorzysta ten czas na to, aby poukładać sobie w głowie pewne rzeczy i jeszcze raz przeanalizować dostępne fakty.
- Zacznijmy od tego, że Al-Mubarak przyznał się do tego, że flirtował z ofiarą i wspólnie opuścili klub. Chciał ją zabrać do siebie, żeby mogli się dalej zabawić we dwójkę - tłumaczyła, otwierając laptopa, na którym zalogowała się i zaczęła szukać odpowiedniego pliku. - Przeszli jednak niecałe dwie przecznice nim zaczepił ich jakiś facet. Wydawał się dosyć wkurzony. Przez chwilę myślał, że to może jakiś jej znajomy albo samozwańczy obrońca sprawiedliwości, który stwierdził, że uchroni pijaną dziewczynę przed wykorzystaniem seksualnym. Al-Mubarak próbował się wytłumaczyć, ale doszło do szarpaniny. Facet spuścił mu wpierdol i odszedł z Voss, ale... Całe szczęście uwieczniła to kamera monitoringu na pobliskim budynku.
Tutaj zamilkła na chwilę, aby włączyć czarno-białe nagranie, na którym widać było jak młody mężczyzna prowadzi zataczającą się kobietę po czym przystaje na chodniku i odwraca się za siebie. Następnie w kadrze pojawiła się postać w bejsbolówce i ciemnej kurtce. Po czymś, co zdawało się być intensywną wymianą zdań doszło do krótkiej szarpaniny oraz bójki, którą Daphne oglądała z przerażeniem, oparta o pobliski słup elektryczny. Po wszystkim została pociągnięta gdzieś przez napastnika. Nassir odszedł w przeciwnym kierunku po kilku minutach, gdy zapewne już się pozbierał po spuszczonym laniu.
- Niestety nie jest w stanie podać szczegółów, co do wyglądu napastnika. Było ciemno, a wszystko działo się dosyć szybko. Wydaje się jednak, że nasz podejrzany to mężczyzna około metra osiemdziesięciu. Średnia budowa ciała. Najprawdopodobniej między trzydziestym piątym, a czterdziestym piątym rokiem życia. Plus minus - streściła.
Oczywiście idealnie byłoby, gdyby Al-Mubarak był w stanie podać im bardziej szczegółowy opis ich nowego podejrzanego, ale na jego obronę sam był pijany, a ulica, którą kroczył z Voss była kiepsko oświetlona. Na tyle, że nie wyłapał wyraźnie twarzy napastnika, na którą padał cień czapki z daszkiem. Wciąż jednak było to coś. Ich zabójca wydawał się ujawnić. Pierwszy raz zrobił coś tak szalenie ryzykownego.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie lubiła myśleć o żadnym denacie, jak o swoich ostatnim przypadku. Przez krótką chwilę faktycznie tak robiła, ale szybko przestała, zdając sobie sprawę, że takie funkcjonowanie doprowadzi ją do rychłego szaleństwa. Z tyłu głowy miała jednak świadomość, że seryjny morderca nie próżnuje. Nie zamierzała o tym zapominać. Zresztą obie z Eviną siedziały trochę jak na szpilkach, w oczekiwaniu aż ten zaatakuje kolejny raz.
Zapraszał, ale nie jestem taka łatwa — spojrzała na nią znad protokołu z wyraźnym rozbawieniem w oczach, bo obie wiedziały, jak to się skończyło tamtego wieczoru, kiedy Swanson zaprosiła ją do siebie na kolację. Albo raczej, jak Zaylee wprosiła się do jej domu, żeby omówić sprawę Leanne Morton. — Hackman przejął połowę ofiar, ale te trudniejsze przypadki wolałam zostawić dla siebie. Nie chcę, żeby coś spierdolił — mruknęła, bo każdy, kto znał Bobby'ego Hackmana, zdawał sobie sprawę z tego, że ten niezbyt profesjonalnie podchodził do swojej pracy. To był jeden z powodów, dla których Miller go nie znosiła. Drugim było to, że był zwykłym burakiem.
Słuchała narzeczonej, jednocześnie machinalnie uzupełniając następne rubryczki w protokole, co nieodłącznie było związane z jej umiejętnością wielozadaniową. Taka wielofunkcyjność pozwalała jej skupić się na różnych rzeczach w tym samym czasie, bez konieczności przerywania innej czynności. Musiała jednak wstać z metalowego stołka, żeby podejść bliżej i przyjrzeć się nagraniu na ekranie laptopa, bo po tylu godzinach pracy w blasku jarzeniówek jej oczy nie działały już tak, jakby chciała.
Przypuszczasz, że się znali? — zapytała odnośnie drugiego mężczyzny, który był prowodyrem całej szarpaniny. — Wygląda na przestraszoną, ale jakoś nawet nie starała się wyszarpać z jego uścisku — zauważyła, kiedy napastnik i Voss oddalali się w przeciwnym kierunku miejsca zdarzenia. — Chyba że strach sparaliżował do tego stopnia, że nawet nie pomyślała, żeby próbować się wyrwać. Może to jej były chłopak, z którym miała niedopowiedziane sprawy? Byli potrafią być nieobliczalni — zaznaczyła, bo ostatnio same miały okazję doświadczyć nalotu Marigold Herrery na prosektorium, kiedy to eks Miller ubzdurała sobie, że po czterech latach od rozstania zażąda zwrotu kota.
Dokończyła wpisywać toksykologię i przysiadła na biurku, zarzucając nogę na nogę, po czym pochyliła się, aby jeszcze lepiej przyjrzeć się postaciom z nagrania.
No, a co dalej? Ślad się urywa? Miejski monitoring z innych przecznic nie zarejestrował nic więcej? — zerknęła na Evinę, bo wydało jej się prawie niemożliwe, że na tak obleganych ulicach, zamontowana była tylko jedna kamera. — Nie jest wcale powiedziane, że w którymś momencie nie rozeszli się i Voss nie została przechwycona przez kogoś innego — dodała Zaylee, po czym ściągnęła w zamyśle brwi. Robiła tak zawsze, gdy zaczynała nad czymś intensywnie myśleć. — A może powinnyśmy pokazać nagranie Samowi? — spytała ostrożnie. Nie miała pewności, czy był to dobry pomysł, ale najgorszy też na pewno nie był.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Dużo przyjemniej było zapomnieć o tym, że w końcu Miller również mogła być potencjalną ofiarą ściganego przez nie mordercy. Evina co jakiś czas przyłapywała się, że zepchnięte do podświadomości obawy odzywały się nieco głośniej w jej głowie. Słyszała niekiedy wewnętrzny głos, który starał się ją uspokoić, mówiąc, że tej śmierci zabójca nie mógłby odtworzyć na Zaylee tak, aby pozostać w pełni wiernym swojej całej konwencji.
- Nie chciałaś przed nim być łatwa - poprawiła, bo w jej mniemaniu faktycznie koronerkę można byłoby nazwać łatwą, ale to było tylko i wyłącznie jej osobiste doświadczenie. - Przynajmniej tyle dobrego. Poczekam na to, aż skończysz.
To nie była propozycja. To było proste stwierdzenie faktu, bo nie zamierzała wracać do domu bez narzeczonej. Mogła wykorzystać ten czas na własną pracę albo przespać się gdzieś w kącie, aby móc zregenerować część sił i zawieźć je bezpiecznie do Guildwood.
Wielozadaniowość Miller czyniła z niej idealną partnerkę, która potrafiła szybko i sprawnie ogarnąć kilka różnych czynności. To na pewno było niezwykle przydatne w momencie, gdy zmagały się z pewnego rodzaju chaosem podczas pracy.
- Była totalnie nawalona. Myślę, że poszłaby z każdym - oceniła cierpko, bo faktycznie Voss na nagraniu poza początkowym szokiem rozgrywającą się przed nią bójką raczej przedstawiała sobą obraz pijanej kobiety myślą nieskalanej. - Chociaż dobrze wiesz, że mam teorię o tym, że mordercą jest ktoś z policji lub biura koronera. To wyjaśniałoby dlaczego tak szybko pozyskał informacje o konsultacji, której podjął się Becker i był w stanie zorganizować błyskawicznie odpowiedni sposób jego zabójstwa. Dlatego możliwe jest, że go znała.
Na razie jednak nie miała nic konkretnego na potwierdzenie swojej teorii. trudno było w końcu przypisać motyw towarzyszący tym zabójstwom oraz połączyć ze sobą wyraźnie poszczególne ofiary. Musiał jednak być jakiś mianownik oraz powód, dla którego wybrał akurat te, a nie inne osoby.
- Nie mamy wiele więcej. Ślad się urywa - przyznała, bo może i faktycznie jedna z kamer złapała Voss prowadzoną przez swojego potencjalnego mordercę, ale nie było nic więcej. - Mógł skręcić w niemonitorowaną uliczkę albo jakoś wykorzystać martwe punkty kamer. Nasi informatycy starają się ich wyśledzić na innych nagraniach, ale to może jeszcze nieco potrwać.
Nie miała pojęcia czy coś znajdą, ale liczyła na to, że jednak gdzieś jeszcze znajdzie się chociaż jedno ujęcie, które dałoby im coś konkretniejszego. Na wzmiankę o Samie jedynie głośno westchnęła, rozważając to wszystko.
- Wiem, że widział naszego zabójcę w lesie, ale praktycznie nic nie zapamiętał. Nie wiem na ile to by cokolwiek dało - przypomniała jej, bo Samuel nie był pewien nawet płci mordercy, a co dopiero mowa o bardziej szczegółowych rzeczach.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Dostrzegała, w jaki sposób Evina patrzy na jej denatów, kiedy tylko zjawiała się w prosektorium. Wystarczyło krótkie, oceniające spojrzenie, żeby wiedzieć, że właśnie przez jej głowę przemknęła myśl, czy tę śmierć mógłby odwzorować seryjny morderca. Nie rozmawiały o tym. Nie musiały. Zresztą, niby co miały powiedzieć? Swanson poprosiłaby, żeby Miller była ostrożna, a ona przytaknęłaby i zapewniła, że będzie uważać. Tutaj nie dało się nic więcej powiedzieć.
Nie miała nic przeciwko temu, żeby narzeczona poczekała na nią, aż skończy wypełniać kolejne protokoły. Zaylee i tak zamierzała odłożyć dwie autopsje na jutro. Były to ciała dwójki rodzeństwa w wieku pięciu i ośmiu lat. Sekcjonowanie dzieci było jej najgorszą zmorą i potrzebowała wtedy znacznie więcej skupienia. Harland Becker gwarantował, że z czasem będzie to łatwiejsze i może faktycznie było, jednak dalej wtedy czuła dziwne, bliżej nieokreślone uczucie, którego nie umiała się wyzbyć wraz z kolejnym nacięciem skalpela.
To na pewno Bobby Hackman — stwierdziła poważnym tonem, chociaż wcale nie mówiła serio. Hackman pierdolił większość sekcji i w życiu nie poradziłby sobie z zabiciem kogokolwiek. — Aresztuj go i niech zniknie mi z oczu raz na zawsze — rzuciła, a potem znów utkwiła wzrok w czarno-białym nagraniu na ekranie laptopa. Daphne Voss była najebana jak biszkopt i ledwo stała na nogach, a jej każdy krok był tak chwiejny, że najpierw musiała być podtrzymywana przez Al-Mubaraka, a potem przez drugiego mężczyznę, bo sama nie dałaby rady pokonać jakiegoś dłuższego odcinka drogi. — A ty dalej swoje, co? — popatrzyła pobłażliwie na Swanson. — Jeśli seryjnym jest ktoś z otoczenia koronerów, musi obracać się w naprawdę dużym gronie. Nawet ja nie znam wszystkich lekarzy medycyny sądowej w prowincji, a co dopiero w kraju — powiedziała, bo to wymagało naprawdę szerokich znajomości, uczestniczenia we wszystkich konferencjach, sympozjach, kongresach, panelach dyskusyjnych czy specjalistycznych szkoleniach.
Sama Miller, o ile znała dobrze Bekcera i przelotnie Horana, w ogóle nie miała pojęcia o istnieniu Voss. Nigdy nie miała z nią styczności na żadnych wydarzeniach i nie współpracowały ze sobą przy żadnym przypadku. Daphne nie była również w żaden sposób powiązana z Harlandem i Michaelem. Dlatego zabójca, jeśli nie był to zwykły człowiek inspirujący się zgonami z prasy, musiał być naprawdę grubą szychą wśród policji albo lekarzy medycyny sądowej. Komendant policji w jakiejś prowincji? Ordynator szpitala? Ktoś, kto miał okazję widywać ich razem w jednym miejscu.
To chyba rzeczywiście totalnie bez sensu — dodała, nawiązując do Samuela. Dziewięciolatek niewiele widział tamtej nocy, gdy w parku znaleziono ciało Beckera, więc co najwyżej mógłby potwierdzić, że sprawca też miał czapkę z daszkiem, jak mężczyzna z nagrania. — Nie ma co go dodatkowo stresować. I tak jest zupełnie nieprzydatnym świadkiem — stwierdziła, bo właściwie nie uzyskały od chłopca żadnych informacji, w zamian za obiecany maraton Gwiezdnych Wojen. Wszystko jak krew w piach.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Pewnych rzeczy nie musiały komunikować. Były oczywiste i instynktowne. Rozumiały się bez słów w takich momentach. Dopóki do końca nie rozwiązały tego jakim kluczem w doborze ofiar posługiwał się zabójca to Zaylee wydawała się być potencjalnym celem ze względu nie tylko na jej profesję, ale i oczywisty związek z Beckerem, który był jej mentorem. Na razie całe szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Oby tylko ten stan się utrzymał.
Prychnęła z pewnym rozbawieniem, gdy tylko usłyszała jak Zaylee wytypowała na swojego typa właśnie Bobby'ego Hackmann. Chyba każdy wiedział o tym, że to był ten kolega po fachu, którego nienawidziła najbardziej, więc nic dziwnego, że chętnie by się go pozbyła. Może nawet nie przeszkadzałoby jej to, gdyby to on stał się następną ofiarą i przydał im się do zidentyfikowania sprawcy.
- Zobaczę, co da się z nim zrobić. Zawsze ktoś może przy nim znaleźć skradzione narkotyki z dowodowego - uśmiechnęła się, żartując w oczywisty sposób, bo nie mogłaby tak po prostu wrobić kogoś dlatego, że nie wzbudzał w niej ani w Miller zbytniej sympatii.
Obstawiała przy tym, bo jednak wydawało jej się to najsensowniejsze w tym momencie. Wiedziała, że gdzieś musiało być coś, co łączyło wszystkie ofiary w jakiś specyficzny sposób. Zresztą dla tych, którzy byli zainteresowani tą kwestią zapewne niczym trudnym nie byłoby dotarcie do tego kto gdzie pracował. Zwłaszcza w dobie internetu, gdzie często można było znaleźć informacje o czyimś zatrudnieniu.
- Mógł znać ich osobiście lub po prostu zrobić research w oparciu o daną placówkę. Wszystko zależy od tego jakim kluczem się kieruje w doborze ofiar - stwierdziła, przez chwilę się nad czymś zastanawiając. - W zasadzie... Wiesz coś na temat jakiś spotkań, zjazdów absolwentów, konferencji czy czegokolwiek innego, co mogłoby zebrać większą ilość koronerów w jednym miejscu?
Może jakiś czas temu miała miejsce podobna impreza, która mogłaby być dla ich zabójcy miejscem selekcjonowania konkretnych ofiar. Może wszyscy brali udział w takim evencie, na którym znajdował się także ich morderca.
- W ostateczności można spróbować, ale na razie bym odpuściła - zgodziła się, bo również nie sądziła, aby cokolwiek dobrego wyniknęło z pokazywania nagrania Samowi.
Zdążyły się przekonać o tym, że chłopiec nie zapamiętał zbyt dużo szczegółów, które mogłyby pomóc mu w rozpoznaniu mężczyzny z nagrania. Poza tym nie miał tak dobrze rozwiniętego zmysłu obserwacji i pojmowania jak dorośli.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Chciała, żeby to był Hackman. Już nawet nie z tego względu, że jej sympatia do niego była znikoma, ale dlatego, że przynajmniej mieliby seryjnego pod nosem, ale wtedy wydawałoby się to zbyt proste i oczywiste. Z drugiej strony trochę słabo, gdyby rzeczywiście okazał się zabójcą, a one nie dostrzegłyby tego, stając z nim twarzą w twarz. Ale to nie był Bobby. On potrafił spierdolić wszystko po mistrzowsku.
Zrobiłabyś to dla mnie? — udała wielce zaskoczoną, kiedy wspomniała o podłożeniu Hackmanowi narkotyków z dowodowego. — Jesteś urocza. To znaczy dla mnie więcej niż ślub, którego nie możemy zaplanować, bo użeramy się z mordercą-widmo — prychnęła pod nosem i już teraz wiedziała, że gdy w końcu dopną tę sprawę do końca, znów będą potrzebowały dłuższego urlopu. Ta praca ich kiedyś wykończy.
Na kolejne pytanie, Zaylee ściągnęła brwi i zsunęła się z biura, żeby znaleźć swój kalendarz, w którym zapisywała wszystkie ważne wydarzenia. Był to opasły notatnik z grubą okładką ze znacznikami, przekładkami i zaznaczonymi zakreślaczami datami, a wszystko skrupulatnie opisane równym, zgrabnym pismem, które nijak miało się do tego lekarskiego. Miller cechowała staranność i oczywiście porządek. Nawet rozpiska z sympozjami i kongresami musiały mieć swoje miejsce.
W przyszłym miesiącu jest zjazd absolwentów mojego rocznika — oznajmiła, kartkując kalendarz. Sama nie wybierała się na wspomniane wydarzenie, bo nigdy nie była miłośniczką podobnych okazji. — Poza tym jakiś panel dyskusyjny w Brampton. To chyba tyle. Pytanie, czy ze względu na okoliczności nie będą wszystkiego masowo odwoływać — wzruszyła ramionami. — Sądzisz, że seryjny mógłby pojawić się na czymś podobnym? To byłoby bardzo ryzykowne z jego strony. I strasznie głupie. Może i miałby niezłe pole manewru, ale żeby tak się wystawiać na tacy? — wróciła do biurka, ale tym razem, zamiast na nim przysiadać, podparła się o nie biodrem.
Nie wspomniała już o Samie. Skoro Evina zamierzała maglować Młodego, Miller nie zamierzała naciskać. Dziewięciolatek i tak był w tej sprawie zbyteczny. Nic nie widział, nikogo nie kojarzył i tylko siał zamęt w głowie Zaylee tym, że w ogóle pojawił się w ich życiu.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Obie doskonale wiedziały, że Bobby Hackman nie nadawał się na geniusza zbrodni. Evina nie widziała go w tej roli dlatego, że kiedyś była świadkiem jak prawie wysadził mikrofalówkę przez to, że nie potrafił się nią dobrze obsłużyć. Nawet nie chciała myśleć, co właściwie mogli obserwować przy nim jego stali współpracownicy.
- Kochanie, dla ciebie wszystko - zapewniła ją z lekkim uśmiechem po czym wydała z siebie krótki niezadowolony pomruk na ostatnie stwierdzenie. - Jak już się z tym uporamy to możemy zabrać się za planowanie. Tak naprawdę.
Niestety złożoność tej sprawy nie pozwalała im na to, aby móc się zająć czymś poważniejszym w swoim życiu prywatnym. Szczęśliwie może jak się uporają w końcu z tym seryjnym to będą mogły liczyć na wystarczająco dużo spokoju, aby móc zdziałać coś w sprawie organizacji swojego ślubu.
Obserwowała przez chwilę to jak Zaylee przeszukuje jeden ze swoich notatników, aby odnaleźć w nim adnotacje o imprezach, które mogły gromadzić osoby związane z jej profesją. Nie pospieszała jej. Chciała wiedzieć wszystko, co tylko mogłoby się okazać przydatne.
- Zastanawiam się bardziej czy już nie pojawił się na czymś podobnym przed morderstwami. Jeśli podobne eventy się odbywały to warto byłoby sprawdzić listę gości, aby zobaczyć czy gdzieś figurowała cała trójka naszych ofiar - uściśliła, bo zawsze warto było sprawdzić coś podobnego.
Możliwe, że starała się czepiać desperacko wszystkiego, co mogłoby jej w jakikolwiek sposób pomóc w zawężeniu puli podejrzanych. Nie miała jednak pojęcia, co do kolejnych wielkich imprez, które miały się odbyć. Może faktycznie niektórzy pójdą po rozum do głowy i stwierdzą, że lepiej jednak jest nie kusić losu.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ślub nie był czymś, co musiało wydarzyć się tu i teraz. To była tylko formalność, choć ten świstek papieru niewątpliwie ułatwiłby wiele aspektów ich życia. A biorąc pod uwagę, jak ono wyglądało, w dużej mierze chodziło tutaj nie tylko o tylko symboliczny akt uznania i miłości, ale również o prawa do informacji, zwłaszcza medycznej oraz podejmowanie decyzji w imieniu partnerki. I owszem, mogły zawrzeć małżeństwo bez pompy i rozmachu, tylko ustaliły co innego i Zaylee zamierzała się tego trzymać.
Chciałoby się powiedzieć, że miały na to czas, ale właśnie chodziło o to, że wcale go nie miały. Nie mogły ustalić żadnych szczegółów między sobą, nie wspominając już o rezerwowaniu czegokolwiek w dogodnym terminie, bo to wymagało pojawienia się w różnych miejscach, na co w tym momencie nie mogły sobie pozwolić ze względu na jeszcze większy natłok pracy.
Mhm — przytaknęła mruknięciem, ale jakoś bez przekonania. Wiedząc, jak przeciągała się sprawa wspólnoty chrześcijańskiej, którą rozwiązywały przez kilka miesięcy, wolała nie nastawiać się na to, że tym razem pójdzie lekko i przyjemnie.
Kiedy Evina oznajmiła, że interesowały ją przeszłe wydarzenia z udziałem koronerów, Miller ponownie zajrzała w kalendarz i zaczęła wertować poprzednie miesiące.
W czerwcu był międzynarodowy kongres, na którym na pewno spotkałam się z Beckerem i na której widziałam Horana — zastukała paznokciem w rubrykę z datą. Dwudziesty szósty czerwca. — To wtedy, co poleciałam na trzy dni do Edmonton. W styczniu było sympozjum naukowe w Ottawie, pod koniec zeszłego roku zjazd towarzystw naukowych w Calgary, ale nie byłam na nim. Później długo nic, jakieś webinary online i inne bzdury. Nie jest tego dużo. Trzeba tylko dotrzeć do organizatorów i wyciągnąć od nich listę zaproszonych i obecnych gości — stwierdziła, odrzucając notatnik gdzieś na bok. — Tylko co to tak naprawdę da, Swanson? — spojrzała na narzeczoną. — Podejrzewam, że przynajmniej w połowie tych spotkań brali udział całą trójką. To były duże wydarzenia, na które zjeżdżali się koronerzy nie tylko z Kanady, ale też spoza kraju. Każdy z uczestników może być kolejną potencjalną ofiarą nawet ja, dodała, ale wyłącznie w myślach. Coraz rzadziej żartowała na ten temat, bo widziała, jak Evina wtedy reaguje i nie chciała jej niepotrzebnie niepokoić. W dodatku Zaylee coraz częściej zdawała sobie sprawę z tego, że to wcale nie jest wykluczone i że istniał pewien procent prawdopodobieństwa, że może być następna. Albo jeszcze kolejna.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Toronto Police Service Headquarters”