duże dzieci
: ndz wrz 07, 2025 9:23 pm
Maddie Lennox
Cyrus dzisiejszego dnia w końcu mógł się poczuć jak dawniej, beztroski dzień, gdzie mógł zapomnieć o problemach dawał mu wiele frajdy, a to wszystko za sprawą Maddie. Niekoniecznie spodziewał się tego, że to ona akurat wyciągnie pomocną dłoń w jego stronę kiedy znowu pojawi się na wolności, ale pozytywnie go zaskoczyła więc dzisiaj świetnie się bawili w wesołym miasteczku. Z Lennox nigdy nie było nudy i choć ich kontakt już od wielu lat nie należał do tych najlepszych, dzisiaj czuł się przy niej jak wtedy, kiedy tańcowali razem na jej balu maturalnym i po prostu żyli chwilą. Nie było między nimi żadnych poważnych rozmów, nie zasypywała go niepotrzebnymi pytaniami, o tym jak się czuje, jak było w więzieniu, czy o innych przykrych tematach. Biegali od jednej karuzeli do drugiej, latali zajarani jak dzieci, krzyczeli i machali rękoma kiedy po raz kolejny jeździli kolejką górską, próbowali swoich sił w grach o nagrody, zajadali się frytkami belgijskimi gdy zgłodnieli i popijali to colą. Czuł się naprawdę przy niej szczęśliwy, a takie uczucie, pojawiło się w nim pierwszy raz od dłuższego czasu, co było zaskoczeniem również dla niego samego.
Przechadzali się uliczkami, zajadając watę cukrową i szukając kolejnej atrakcji, na którą mieliby ochotę pójść. Przysiedli na chwilę na ławce by odpocząć, a Cyrus bacznie obserwował otoczenie, zastanawiając się nad tym, co mogliby zrobić teraz. Na pewno nie miał zamiaru kończyć tego dnia, mimo, że już się ściemniło, przy Maddie czuł się tak dobrze i lekko, że nie chciał się z nią rozstawać, bojąc się, że kiedy zostanie sam, znów przytłoczą go wszystkie te złe emocje, które w nim przez cały czas tkwiły. Jego spojrzenie w końcu utkwiło w dwóch pozostawionych nieopodal rowerkach dziecięcych, jakby Bóg zesłał mu sam od siebie kolejny pomysł na dobrą zabawę. Co najważniejsze jeden był przepięknie różowy, z koszyczkiem przyczepionym do kierownicy, oraz pomponikami, a drugi niebieski i bardziej chłopięcy, z odjazdową naklejką w kształcie płomieni na ramie. Normalnie jakby zostały stworzone tylko dla nich. Co najważniejsze, nigdzie nie widział w pobliżu właścicieli. Uśmiechnął się szeroko spoglądając na Maddie wzrokiem, mówiącym jedynie, że ma kolejny szalony pomysł.
- Masz ochotę na nielegalne wyścigi? - zapytał, a następnie skinął głową w stronę rowerków, by zasugerować Maddie o co mu chodzi. Wiedział, że dziewczyna na pewno się na to zgodzi, więc wziął ostatni kęs swojej waty cukrowej i wyrzucił patyczek po niej do śmietnika, stojącego obok ławki.
Cyrus dzisiejszego dnia w końcu mógł się poczuć jak dawniej, beztroski dzień, gdzie mógł zapomnieć o problemach dawał mu wiele frajdy, a to wszystko za sprawą Maddie. Niekoniecznie spodziewał się tego, że to ona akurat wyciągnie pomocną dłoń w jego stronę kiedy znowu pojawi się na wolności, ale pozytywnie go zaskoczyła więc dzisiaj świetnie się bawili w wesołym miasteczku. Z Lennox nigdy nie było nudy i choć ich kontakt już od wielu lat nie należał do tych najlepszych, dzisiaj czuł się przy niej jak wtedy, kiedy tańcowali razem na jej balu maturalnym i po prostu żyli chwilą. Nie było między nimi żadnych poważnych rozmów, nie zasypywała go niepotrzebnymi pytaniami, o tym jak się czuje, jak było w więzieniu, czy o innych przykrych tematach. Biegali od jednej karuzeli do drugiej, latali zajarani jak dzieci, krzyczeli i machali rękoma kiedy po raz kolejny jeździli kolejką górską, próbowali swoich sił w grach o nagrody, zajadali się frytkami belgijskimi gdy zgłodnieli i popijali to colą. Czuł się naprawdę przy niej szczęśliwy, a takie uczucie, pojawiło się w nim pierwszy raz od dłuższego czasu, co było zaskoczeniem również dla niego samego.
Przechadzali się uliczkami, zajadając watę cukrową i szukając kolejnej atrakcji, na którą mieliby ochotę pójść. Przysiedli na chwilę na ławce by odpocząć, a Cyrus bacznie obserwował otoczenie, zastanawiając się nad tym, co mogliby zrobić teraz. Na pewno nie miał zamiaru kończyć tego dnia, mimo, że już się ściemniło, przy Maddie czuł się tak dobrze i lekko, że nie chciał się z nią rozstawać, bojąc się, że kiedy zostanie sam, znów przytłoczą go wszystkie te złe emocje, które w nim przez cały czas tkwiły. Jego spojrzenie w końcu utkwiło w dwóch pozostawionych nieopodal rowerkach dziecięcych, jakby Bóg zesłał mu sam od siebie kolejny pomysł na dobrą zabawę. Co najważniejsze jeden był przepięknie różowy, z koszyczkiem przyczepionym do kierownicy, oraz pomponikami, a drugi niebieski i bardziej chłopięcy, z odjazdową naklejką w kształcie płomieni na ramie. Normalnie jakby zostały stworzone tylko dla nich. Co najważniejsze, nigdzie nie widział w pobliżu właścicieli. Uśmiechnął się szeroko spoglądając na Maddie wzrokiem, mówiącym jedynie, że ma kolejny szalony pomysł.
- Masz ochotę na nielegalne wyścigi? - zapytał, a następnie skinął głową w stronę rowerków, by zasugerować Maddie o co mu chodzi. Wiedział, że dziewczyna na pewno się na to zgodzi, więc wziął ostatni kęs swojej waty cukrowej i wyrzucił patyczek po niej do śmietnika, stojącego obok ławki.