-
nic ciekawegonieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Maddie Lennox
Cyrus dzisiejszego dnia w końcu mógł się poczuć jak dawniej, beztroski dzień, gdzie mógł zapomnieć o problemach dawał mu wiele frajdy, a to wszystko za sprawą Maddie. Niekoniecznie spodziewał się tego, że to ona akurat wyciągnie pomocną dłoń w jego stronę kiedy znowu pojawi się na wolności, ale pozytywnie go zaskoczyła więc dzisiaj świetnie się bawili w wesołym miasteczku. Z Lennox nigdy nie było nudy i choć ich kontakt już od wielu lat nie należał do tych najlepszych, dzisiaj czuł się przy niej jak wtedy, kiedy tańcowali razem na jej balu maturalnym i po prostu żyli chwilą. Nie było między nimi żadnych poważnych rozmów, nie zasypywała go niepotrzebnymi pytaniami, o tym jak się czuje, jak było w więzieniu, czy o innych przykrych tematach. Biegali od jednej karuzeli do drugiej, latali zajarani jak dzieci, krzyczeli i machali rękoma kiedy po raz kolejny jeździli kolejką górską, próbowali swoich sił w grach o nagrody, zajadali się frytkami belgijskimi gdy zgłodnieli i popijali to colą. Czuł się naprawdę przy niej szczęśliwy, a takie uczucie, pojawiło się w nim pierwszy raz od dłuższego czasu, co było zaskoczeniem również dla niego samego.
Przechadzali się uliczkami, zajadając watę cukrową i szukając kolejnej atrakcji, na którą mieliby ochotę pójść. Przysiedli na chwilę na ławce by odpocząć, a Cyrus bacznie obserwował otoczenie, zastanawiając się nad tym, co mogliby zrobić teraz. Na pewno nie miał zamiaru kończyć tego dnia, mimo, że już się ściemniło, przy Maddie czuł się tak dobrze i lekko, że nie chciał się z nią rozstawać, bojąc się, że kiedy zostanie sam, znów przytłoczą go wszystkie te złe emocje, które w nim przez cały czas tkwiły. Jego spojrzenie w końcu utkwiło w dwóch pozostawionych nieopodal rowerkach dziecięcych, jakby Bóg zesłał mu sam od siebie kolejny pomysł na dobrą zabawę. Co najważniejsze jeden był przepięknie różowy, z koszyczkiem przyczepionym do kierownicy, oraz pomponikami, a drugi niebieski i bardziej chłopięcy, z odjazdową naklejką w kształcie płomieni na ramie. Normalnie jakby zostały stworzone tylko dla nich. Co najważniejsze, nigdzie nie widział w pobliżu właścicieli. Uśmiechnął się szeroko spoglądając na Maddie wzrokiem, mówiącym jedynie, że ma kolejny szalony pomysł.
- Masz ochotę na nielegalne wyścigi? - zapytał, a następnie skinął głową w stronę rowerków, by zasugerować Maddie o co mu chodzi. Wiedział, że dziewczyna na pewno się na to zgodzi, więc wziął ostatni kęs swojej waty cukrowej i wyrzucił patyczek po niej do śmietnika, stojącego obok ławki.
Cyrus dzisiejszego dnia w końcu mógł się poczuć jak dawniej, beztroski dzień, gdzie mógł zapomnieć o problemach dawał mu wiele frajdy, a to wszystko za sprawą Maddie. Niekoniecznie spodziewał się tego, że to ona akurat wyciągnie pomocną dłoń w jego stronę kiedy znowu pojawi się na wolności, ale pozytywnie go zaskoczyła więc dzisiaj świetnie się bawili w wesołym miasteczku. Z Lennox nigdy nie było nudy i choć ich kontakt już od wielu lat nie należał do tych najlepszych, dzisiaj czuł się przy niej jak wtedy, kiedy tańcowali razem na jej balu maturalnym i po prostu żyli chwilą. Nie było między nimi żadnych poważnych rozmów, nie zasypywała go niepotrzebnymi pytaniami, o tym jak się czuje, jak było w więzieniu, czy o innych przykrych tematach. Biegali od jednej karuzeli do drugiej, latali zajarani jak dzieci, krzyczeli i machali rękoma kiedy po raz kolejny jeździli kolejką górską, próbowali swoich sił w grach o nagrody, zajadali się frytkami belgijskimi gdy zgłodnieli i popijali to colą. Czuł się naprawdę przy niej szczęśliwy, a takie uczucie, pojawiło się w nim pierwszy raz od dłuższego czasu, co było zaskoczeniem również dla niego samego.
Przechadzali się uliczkami, zajadając watę cukrową i szukając kolejnej atrakcji, na którą mieliby ochotę pójść. Przysiedli na chwilę na ławce by odpocząć, a Cyrus bacznie obserwował otoczenie, zastanawiając się nad tym, co mogliby zrobić teraz. Na pewno nie miał zamiaru kończyć tego dnia, mimo, że już się ściemniło, przy Maddie czuł się tak dobrze i lekko, że nie chciał się z nią rozstawać, bojąc się, że kiedy zostanie sam, znów przytłoczą go wszystkie te złe emocje, które w nim przez cały czas tkwiły. Jego spojrzenie w końcu utkwiło w dwóch pozostawionych nieopodal rowerkach dziecięcych, jakby Bóg zesłał mu sam od siebie kolejny pomysł na dobrą zabawę. Co najważniejsze jeden był przepięknie różowy, z koszyczkiem przyczepionym do kierownicy, oraz pomponikami, a drugi niebieski i bardziej chłopięcy, z odjazdową naklejką w kształcie płomieni na ramie. Normalnie jakby zostały stworzone tylko dla nich. Co najważniejsze, nigdzie nie widział w pobliżu właścicieli. Uśmiechnął się szeroko spoglądając na Maddie wzrokiem, mówiącym jedynie, że ma kolejny szalony pomysł.
- Masz ochotę na nielegalne wyścigi? - zapytał, a następnie skinął głową w stronę rowerków, by zasugerować Maddie o co mu chodzi. Wiedział, że dziewczyna na pewno się na to zgodzi, więc wziął ostatni kęs swojej waty cukrowej i wyrzucił patyczek po niej do śmietnika, stojącego obok ławki.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barzenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Nie ważne jak śmiesznie lub żałośnie to zabrzmi, ale Cyrus miał specjalne miejsce w jej sercu i to bez ściemy. Był pierwszym zauroczeniem Maddie, pierwszym chłopakiem, z którym łączyło ją coś więcej niż przyjaźń chociaż nigdy nie zostało to jakoś oficjalnie określone. To właśnie z nim poszła na swój bal maturalny, to on wiedział jak ciężko żyło jej się z ojcem, to jemu opowiadała o swoich troskach. Czas sprawił, że ich relacja zniknęła, bezpowrotnie, szczere uśmiechy zamienili na skinienie głowy, długie rozmowy na krótkie cześć gdzieś w przelocie. Każdy z nich zaczął żyć swoim życiem, on miał kogoś, Maddie zmieniała swoje życie.
Aż znów ich drogi się przecięły, Lennox słyszała o tym, że był w więzeniu, dlaczego więc go nie odwiedziła? Bo czuła się, że nie było to na miejscu, dziwnie to brzmi, ale tak właśnie myślała. Dlatego obiecała sobie, że kiedy już wyjdzie będzie przy nim, jako przyjaciółka, jako ktoś na kogo może liczyć, na kogoś kto się od niego nie odwrócił.
Dlatego odezwała się do niego pierwsza, chciała aby spędził fajnie cały dzień, aby trochę poczuł luz w głowie, zrobiła to też dla siebie, bo wciąż gdzieś tam za nim tęskniła, co było raczej normalne.
Wybrali się do parku rozrywki niedaleko Toronto, to miejsce wydawało się odpowiednie, kiedyś nawet byli w podobnym parku rozrywki, bawili się jak dzieci i to był jeden z lepszych momentów w jej życiu na tamten czas. I dzisiaj było tak samo, biegali jak rozpieszczone bachory, korzystali ze wszystkiego co tylko mogli i jedli to na co mieli ochotę, bez kontroli rodziców.
Skłamałaby mówiąc, że nie korciło jej zapytać co się właściwie stało, miała ochotę też mu trochę nawtykać i pewnie by to zrobiła jak to ona, ale przez lata nauczyła sie wybierać bardziej odpowiednie na to momenty. Może liczyła też na to, że blondyn zacznie sam z siebie rozmowę, kiedyś dobrze im się rozmawiało, dalej potrafili to robić? Nie wiem.
- Jaka jest nagroda? - zapytała w końcu dojadając spokojnie swoją watę, spojrzała na Cyrusa z tym swoim charakterystycznym błyskiem w oku. Kradzież rowerków jakis dzieciaków nie była dla niej problemem, jako stara baba będzie miała o czym opowiadać.
- Skoro to wyścig to jakaś musi być. - ponagliła go trochę i również wstała z ławki wyrzucając patyczek do kosza. Stanęła przed nim, był wyższy więc musiała zadrzeć głowę do góry i trochę bezczelnie oblizała swoje palce z kolorowej waty.
Trochę się zmieniło, nie była już nieśmiałą nastolatką, która rumieniła się na każde słodkie słowo. Zrobiła krok do tyłu, a potem kolejny, zatrzymała się i stała dalej patrząc na niego. Uśmiechała sie niewinnie licząc, że nie załapie tego, że planowała trochę oszukać i pierwsza dorwać się do obrzydliwie słodkiego rowerka.
cyrus marshall
Aż znów ich drogi się przecięły, Lennox słyszała o tym, że był w więzeniu, dlaczego więc go nie odwiedziła? Bo czuła się, że nie było to na miejscu, dziwnie to brzmi, ale tak właśnie myślała. Dlatego obiecała sobie, że kiedy już wyjdzie będzie przy nim, jako przyjaciółka, jako ktoś na kogo może liczyć, na kogoś kto się od niego nie odwrócił.
Dlatego odezwała się do niego pierwsza, chciała aby spędził fajnie cały dzień, aby trochę poczuł luz w głowie, zrobiła to też dla siebie, bo wciąż gdzieś tam za nim tęskniła, co było raczej normalne.
Wybrali się do parku rozrywki niedaleko Toronto, to miejsce wydawało się odpowiednie, kiedyś nawet byli w podobnym parku rozrywki, bawili się jak dzieci i to był jeden z lepszych momentów w jej życiu na tamten czas. I dzisiaj było tak samo, biegali jak rozpieszczone bachory, korzystali ze wszystkiego co tylko mogli i jedli to na co mieli ochotę, bez kontroli rodziców.
Skłamałaby mówiąc, że nie korciło jej zapytać co się właściwie stało, miała ochotę też mu trochę nawtykać i pewnie by to zrobiła jak to ona, ale przez lata nauczyła sie wybierać bardziej odpowiednie na to momenty. Może liczyła też na to, że blondyn zacznie sam z siebie rozmowę, kiedyś dobrze im się rozmawiało, dalej potrafili to robić? Nie wiem.
- Jaka jest nagroda? - zapytała w końcu dojadając spokojnie swoją watę, spojrzała na Cyrusa z tym swoim charakterystycznym błyskiem w oku. Kradzież rowerków jakis dzieciaków nie była dla niej problemem, jako stara baba będzie miała o czym opowiadać.
- Skoro to wyścig to jakaś musi być. - ponagliła go trochę i również wstała z ławki wyrzucając patyczek do kosza. Stanęła przed nim, był wyższy więc musiała zadrzeć głowę do góry i trochę bezczelnie oblizała swoje palce z kolorowej waty.
Trochę się zmieniło, nie była już nieśmiałą nastolatką, która rumieniła się na każde słodkie słowo. Zrobiła krok do tyłu, a potem kolejny, zatrzymała się i stała dalej patrząc na niego. Uśmiechała sie niewinnie licząc, że nie załapie tego, że planowała trochę oszukać i pierwsza dorwać się do obrzydliwie słodkiego rowerka.
cyrus marshall
-
nic ciekawegonieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Maddie Lennox
Spojrzał na Maddie z zadziornym uśmieszkiem, kiedy stanęła na przeciwko niego pytając o nagrodę, blondynka miała rację, skoro miał być to wyścig, zdecydowanie zwycięzcy należała się nagroda. Kiedy tak się jej przyglądał, zastanawiając się nad tym, co mógłby jej zaproponować, zrozumiał, że ta dziewczyna wciąż miała w sobie to coś, co przyciągnęło go wtedy do niej, co go w niej zauroczyło, jednak nie byli już nastolatkami i tą różnicę też udało mu się zauważyć. Stała się bardziej pewna siebie, zadziorna, kobieca, a mimo to, wciąż miała w sobie ten urok i coś, co sprawiało, że nie mógł przestać się uśmiechać. Nie potrafił ukryć przed sobą tego, że wciąż mu się podobała, a dzień, który ze sobą spędzili nie ułatwiał mu odpędzenia od siebie myśli o tym, jakie czuł kiedyś przy niej motylki w brzuchu. Z lekkiego zamyślenia wyrwało go to, że zauważył jak powoli i zgrabnie się wycofuje w stronę rowerków. Wykonał krok w jej stronę, patrząc prosto w jej oczy.
- Jeśli wygrasz, zrobię co tylko będziesz chciała, jeśli wygram ja, stawiasz lody. Ścigamy się do budki z lodami. - rzucił wesoło, przeskakując w jej stronę i delikatnie ją odpychając by straciła na chwilę równowagę. - Czas, start! - krzyknął wesoło, rzucając się biegiem w stronę rowerków, zanim w ogóle Maddy zdążyła zareagować, sama chciała go oszukać, ale nie z nim te numery, nie ma tak łatwo i na pewno nie da jej fory. Obejrzał się przez ramię czy Maddie biegnie za nim, a kiedy dotarł do rowerka szybko chwycił go w ręce i ustawił odpowiednio w kierunku jazdy. Nie przemyślał tylko tego, że rowerek był strasznie mały, a on miał prawie dwa metry wzrostu. Nie wchodziło więc w grę to, żeby mógł usiąść na siodełku, musiał złapać jakoś równowagę i pedałować na stojąco, co było naprawdę na początku dość ciężkie do ogarnięcia. Mimo, że miał naprawdę duże doświadczenie w jeździe na rowerach, to jednak były one przeznaczone do jego wzrostu, tutaj było inaczej, w dodatku się ścigali, no i jeszcze kwestia tego, że zaraz mogli zacząć gonić ich wściekli rodzice dzieci, którym te rowerki ukradli. No dobra, nie ukradli, to złe słowo, pożyczają, przecież po skończonej zabawie, na pewno je oddadzą. Ruszył niezgrabnie w stronę budki z lodami, starając nie oglądać się za siebie. Musiał wyglądać komicznie, kiedy za każdym razem tracił równowagę i próbował się nie wywrócić, jednak Maddie również nie miała lekko, tak więc chyba szanse były całkiem wyrównane, mimo początkowych oszustw ze strony Cyrusa. Droga do budki z lodami, wcale nie była daleka, ale miał wrażenie, że nigdy na tym rowerku tam nie dojedzie, mimo, że pedałował tak szybko ile jeszcze zostało mu siły w nogach po dzisiejszych szaleństwach.
Spojrzał na Maddie z zadziornym uśmieszkiem, kiedy stanęła na przeciwko niego pytając o nagrodę, blondynka miała rację, skoro miał być to wyścig, zdecydowanie zwycięzcy należała się nagroda. Kiedy tak się jej przyglądał, zastanawiając się nad tym, co mógłby jej zaproponować, zrozumiał, że ta dziewczyna wciąż miała w sobie to coś, co przyciągnęło go wtedy do niej, co go w niej zauroczyło, jednak nie byli już nastolatkami i tą różnicę też udało mu się zauważyć. Stała się bardziej pewna siebie, zadziorna, kobieca, a mimo to, wciąż miała w sobie ten urok i coś, co sprawiało, że nie mógł przestać się uśmiechać. Nie potrafił ukryć przed sobą tego, że wciąż mu się podobała, a dzień, który ze sobą spędzili nie ułatwiał mu odpędzenia od siebie myśli o tym, jakie czuł kiedyś przy niej motylki w brzuchu. Z lekkiego zamyślenia wyrwało go to, że zauważył jak powoli i zgrabnie się wycofuje w stronę rowerków. Wykonał krok w jej stronę, patrząc prosto w jej oczy.
- Jeśli wygrasz, zrobię co tylko będziesz chciała, jeśli wygram ja, stawiasz lody. Ścigamy się do budki z lodami. - rzucił wesoło, przeskakując w jej stronę i delikatnie ją odpychając by straciła na chwilę równowagę. - Czas, start! - krzyknął wesoło, rzucając się biegiem w stronę rowerków, zanim w ogóle Maddy zdążyła zareagować, sama chciała go oszukać, ale nie z nim te numery, nie ma tak łatwo i na pewno nie da jej fory. Obejrzał się przez ramię czy Maddie biegnie za nim, a kiedy dotarł do rowerka szybko chwycił go w ręce i ustawił odpowiednio w kierunku jazdy. Nie przemyślał tylko tego, że rowerek był strasznie mały, a on miał prawie dwa metry wzrostu. Nie wchodziło więc w grę to, żeby mógł usiąść na siodełku, musiał złapać jakoś równowagę i pedałować na stojąco, co było naprawdę na początku dość ciężkie do ogarnięcia. Mimo, że miał naprawdę duże doświadczenie w jeździe na rowerach, to jednak były one przeznaczone do jego wzrostu, tutaj było inaczej, w dodatku się ścigali, no i jeszcze kwestia tego, że zaraz mogli zacząć gonić ich wściekli rodzice dzieci, którym te rowerki ukradli. No dobra, nie ukradli, to złe słowo, pożyczają, przecież po skończonej zabawie, na pewno je oddadzą. Ruszył niezgrabnie w stronę budki z lodami, starając nie oglądać się za siebie. Musiał wyglądać komicznie, kiedy za każdym razem tracił równowagę i próbował się nie wywrócić, jednak Maddie również nie miała lekko, tak więc chyba szanse były całkiem wyrównane, mimo początkowych oszustw ze strony Cyrusa. Droga do budki z lodami, wcale nie była daleka, ale miał wrażenie, że nigdy na tym rowerku tam nie dojedzie, mimo, że pedałował tak szybko ile jeszcze zostało mu siły w nogach po dzisiejszych szaleństwach.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barzenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Ten dzień był przyjemnym spacerem po ich wspolnych wspomnieniach, wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że cholernie brakowało jej Cyrusa, jego głosu, śmiechu i tego spojrzenia, bo on jedyny patrzył na nią z pewnego rodzaju czułością i szczęściem, tak jakby faktycznie jej obecność sprawiała komuś radość, a nie tylko i wyłącznie zawód. Przy nim każdy problem wydawał się być nic nieznaczącą bzdurą, bo kiedy pojawiał się on wszystko dookoła przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.
Potem w ich relacji pojawił się jakiś dziwny kryzys, coś co sprawiło, że z dnia na dzień kompletnie się odsunęli, mijali się tak jakby byli obcymi dla siebie ludźmi. Ten temat przez lata nie dawał jej spokoju, dużo kosztowało ją nauczenie się, że nie zadzwoni do niego w środku nocy po tym jak śnił jej się koszmar, że spada z wysoka, że nie zrobią wspólnie czegoś szalonego, że nie wtuli się w niego tak jak lubiła to robić. Była to jednak przeszłość, trzeba było skupić się na przyszłości i sprawić aby sytuacja się nie powtórzyła, chciała go odzyskać - w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa. Chciała aby dalej był częścią jej życia i liczyła, że on chce aby ona również była częścią tego jego.
- Zgoda, niech Ci będzie! - jak na damę przystało przyjęła ofertę, znów się uśmiechnęła bo po tym jak wykonał krok w jej stronę wiedziała, że się domyślił co kombinowała, chciała go jeszcze jakoś wybić z rytmu, ale jak zwykle on był szybszy. Pisnęła głośno kiedy ją delikatnie od siebie odepchnął, odwróciła się na pięcie i obserwowała jak biegł do rowerka, nie chcąc zostawać w tyle zrobiła dokładnie to samo. Miała krótsze nogi od niego i kiedy ten już był w ruchu ona dopiero siadała na różową maszynę, miała przewagę bo była zdecydowanie drobniejsza niż Cyrus. Ale jej drobne ciało nie za bardzo jej pomogło, nie ważne jak usiadła to i tak kolanami uderzała o kierownicę. Próbowała go dogonić, ale był szybszy, coś tam marudziła pod nosem, aż nagle ją olśniło. Przecież były to nielegalne wyścigi, oszustwo było jak najbardziej mile widziane. Uśmiechnęła się sama do siebie i ściągnęła nogi z małych pedałów, zaczęła odpychać się od ziemi, wyglądała trochę jak fred flinston, bo jechała tak jak on, ale nie w samochodzie, a na rowerze.
Niczym zawodowy rajdowiec zacisnęła dłonie na małej kierownicy i przyśpieszyła, lubiła rewalizację, a wizja spełnienia jej zachcianki jeszcze mocno ją nakręcała. Dlatego leciała co sił w nogach i w końcu go dogoniła i nawet przegoniła dopadajac do budki z lodami jako pierwsza.
- Wygrałam, wygrałam, wygrałam! - krzyczała śmiejąc się głośno i pewnie zrobiła jakiś taniec zwycięstwa sprawiając, że kilka osób zwróciło na nią uwagę, ale ona miała to jakoś w nosie.
- I kto tutaj jest mistrzem? - zapytała podchodząc do niego i dźgając go swoimi palcami wskazującymi w twardą klatę.
Ten wyścig, ta radość sprawiły, że serio cofnęła się do tych przyjemniejszych czasów. Dzisiejszego dnia to Maddie miała jakoś uleczyć Cyrusa, jakoś posklejać jego duszę, a tutaj proszę...pomagali sobie wzajemnie.
cyrus marshall
Potem w ich relacji pojawił się jakiś dziwny kryzys, coś co sprawiło, że z dnia na dzień kompletnie się odsunęli, mijali się tak jakby byli obcymi dla siebie ludźmi. Ten temat przez lata nie dawał jej spokoju, dużo kosztowało ją nauczenie się, że nie zadzwoni do niego w środku nocy po tym jak śnił jej się koszmar, że spada z wysoka, że nie zrobią wspólnie czegoś szalonego, że nie wtuli się w niego tak jak lubiła to robić. Była to jednak przeszłość, trzeba było skupić się na przyszłości i sprawić aby sytuacja się nie powtórzyła, chciała go odzyskać - w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa. Chciała aby dalej był częścią jej życia i liczyła, że on chce aby ona również była częścią tego jego.
- Zgoda, niech Ci będzie! - jak na damę przystało przyjęła ofertę, znów się uśmiechnęła bo po tym jak wykonał krok w jej stronę wiedziała, że się domyślił co kombinowała, chciała go jeszcze jakoś wybić z rytmu, ale jak zwykle on był szybszy. Pisnęła głośno kiedy ją delikatnie od siebie odepchnął, odwróciła się na pięcie i obserwowała jak biegł do rowerka, nie chcąc zostawać w tyle zrobiła dokładnie to samo. Miała krótsze nogi od niego i kiedy ten już był w ruchu ona dopiero siadała na różową maszynę, miała przewagę bo była zdecydowanie drobniejsza niż Cyrus. Ale jej drobne ciało nie za bardzo jej pomogło, nie ważne jak usiadła to i tak kolanami uderzała o kierownicę. Próbowała go dogonić, ale był szybszy, coś tam marudziła pod nosem, aż nagle ją olśniło. Przecież były to nielegalne wyścigi, oszustwo było jak najbardziej mile widziane. Uśmiechnęła się sama do siebie i ściągnęła nogi z małych pedałów, zaczęła odpychać się od ziemi, wyglądała trochę jak fred flinston, bo jechała tak jak on, ale nie w samochodzie, a na rowerze.
Niczym zawodowy rajdowiec zacisnęła dłonie na małej kierownicy i przyśpieszyła, lubiła rewalizację, a wizja spełnienia jej zachcianki jeszcze mocno ją nakręcała. Dlatego leciała co sił w nogach i w końcu go dogoniła i nawet przegoniła dopadajac do budki z lodami jako pierwsza.
- Wygrałam, wygrałam, wygrałam! - krzyczała śmiejąc się głośno i pewnie zrobiła jakiś taniec zwycięstwa sprawiając, że kilka osób zwróciło na nią uwagę, ale ona miała to jakoś w nosie.
- I kto tutaj jest mistrzem? - zapytała podchodząc do niego i dźgając go swoimi palcami wskazującymi w twardą klatę.
Ten wyścig, ta radość sprawiły, że serio cofnęła się do tych przyjemniejszych czasów. Dzisiejszego dnia to Maddie miała jakoś uleczyć Cyrusa, jakoś posklejać jego duszę, a tutaj proszę...pomagali sobie wzajemnie.
cyrus marshall
-
nic ciekawegonieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Maddie Lennox
Był już pewien, że wygra bo udało mu się odstawić Maddie na sporą odległość, jednak jego przekonanie o zwycięstwie, zostało szybko zakopane, bo blondynka zaczęła oszukiwać. Kiedy niespodziewanie go wyprzedziła, zachwiał się i stracił jeszcze równowagę, przez co był zmuszony do chwilowego zatrzymania.
- Ty mała wredna oszustko! - rzucił za nią, śmiejąc się przy tym wesoło, a następnie spróbował ją dogonić, niestety jednak nie udało mu się to, a panienka Lennox, właśnie odgrywała swój taniec szczęścia. Wywrócił teatralnie oczami, a na jego twarzy widniało rozbawienie.
- Gratuluję. - powiedział, przyglądając się z wielkim uśmiechem na twarzy, przeszczęśliwej Maddie. Zupełnie nie wiedział, czemu urwał im się kontakt, każdy z nich w pewnym momencie poszedł w swoją stronę i ich ścieżki potem krzyżowały się jedynie na przelotne "cześć" gdy mijali się gdzieś na ulicy, teraz żałował, że ich relacja nie potoczyła się zupełnie inaczej, chociaż z drugiej strony, cholernie cieszył się, że po takim czasie, wciąż bawili się w swoim towarzystwie tak dobrze, jak wtedy, kiedy byli nastolatkami. To co ich łączyło nie minęło, a chyba teraz odżyło, ze zdwojoną siłą, bo już dawno nie czuł się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Zapomniał o problemach, które go trapiły, zapomniał o tym, że jutro znowu w pracy będzie musiał usługiwać własnej siostrze, a najważniejsze, zapomniał zupełnie o istnieniu Tiffany, która przez wiele miesięcy spędzała mu sen z powiek. W końcu czuł się sobą, jak dawniej, beztrosko i szczęśliwie.
- Mistrzem w oszukiwaniu chyba. - odparł wesoło i przyciągnął ją do siebie, by zawiesić na jej ramieniu swoją rękę i delikatnie przytulił ją do swojego boku. - Ale muszę Ci przyznać, dobry z Ciebie przeciwnik. - zaśmiał się, by po chwili złapać z nią kontakt wzrokowy. - Cóż, teraz Twoja kolej na odebranie nagrody. Zrobię co tylko zechcesz, ale wiesz, w granicach rozsądku, pamiętaj, że mam już za sobą przeszłość kryminalną. - rzucił luźno i puścił jej oczko, dziwnym trafem, przy Lennox potrafił nawet żartować z tego, że był w więzieniu i nie czuł po tych słowach żadnego ciężaru czy wstydu, przy niej mógł być po prostu sobą i choć nie wiedział czy go w jakiś sposób osądzała czy nim gardziła, na pewno nie dawała po sobie tego poznać, a tego najbardziej Cyrus potrzebował teraz w swoim życiu, zwykłego wsparcia i powrotu do normalności, za to blondynka dawała mu teraz nawet więcej, był po prostu szczęśliwy.
Był już pewien, że wygra bo udało mu się odstawić Maddie na sporą odległość, jednak jego przekonanie o zwycięstwie, zostało szybko zakopane, bo blondynka zaczęła oszukiwać. Kiedy niespodziewanie go wyprzedziła, zachwiał się i stracił jeszcze równowagę, przez co był zmuszony do chwilowego zatrzymania.
- Ty mała wredna oszustko! - rzucił za nią, śmiejąc się przy tym wesoło, a następnie spróbował ją dogonić, niestety jednak nie udało mu się to, a panienka Lennox, właśnie odgrywała swój taniec szczęścia. Wywrócił teatralnie oczami, a na jego twarzy widniało rozbawienie.
- Gratuluję. - powiedział, przyglądając się z wielkim uśmiechem na twarzy, przeszczęśliwej Maddie. Zupełnie nie wiedział, czemu urwał im się kontakt, każdy z nich w pewnym momencie poszedł w swoją stronę i ich ścieżki potem krzyżowały się jedynie na przelotne "cześć" gdy mijali się gdzieś na ulicy, teraz żałował, że ich relacja nie potoczyła się zupełnie inaczej, chociaż z drugiej strony, cholernie cieszył się, że po takim czasie, wciąż bawili się w swoim towarzystwie tak dobrze, jak wtedy, kiedy byli nastolatkami. To co ich łączyło nie minęło, a chyba teraz odżyło, ze zdwojoną siłą, bo już dawno nie czuł się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Zapomniał o problemach, które go trapiły, zapomniał o tym, że jutro znowu w pracy będzie musiał usługiwać własnej siostrze, a najważniejsze, zapomniał zupełnie o istnieniu Tiffany, która przez wiele miesięcy spędzała mu sen z powiek. W końcu czuł się sobą, jak dawniej, beztrosko i szczęśliwie.
- Mistrzem w oszukiwaniu chyba. - odparł wesoło i przyciągnął ją do siebie, by zawiesić na jej ramieniu swoją rękę i delikatnie przytulił ją do swojego boku. - Ale muszę Ci przyznać, dobry z Ciebie przeciwnik. - zaśmiał się, by po chwili złapać z nią kontakt wzrokowy. - Cóż, teraz Twoja kolej na odebranie nagrody. Zrobię co tylko zechcesz, ale wiesz, w granicach rozsądku, pamiętaj, że mam już za sobą przeszłość kryminalną. - rzucił luźno i puścił jej oczko, dziwnym trafem, przy Lennox potrafił nawet żartować z tego, że był w więzieniu i nie czuł po tych słowach żadnego ciężaru czy wstydu, przy niej mógł być po prostu sobą i choć nie wiedział czy go w jakiś sposób osądzała czy nim gardziła, na pewno nie dawała po sobie tego poznać, a tego najbardziej Cyrus potrzebował teraz w swoim życiu, zwykłego wsparcia i powrotu do normalności, za to blondynka dawała mu teraz nawet więcej, był po prostu szczęśliwy.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barzenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Nie ma co być pewnym siebie bo to jest zgubne, o czym Cyrus dowiedział się bardzo szybko. Logika była prosta, nielegalne wyścigi = nielegalne ruchy i pusunięcia. Z resztą, zaryzykowała i była bystra, sam mógł wpaść na to aby chwycić rowerek pod pachę i pobiec, nie było głośno powiedziane, że mają na nich jechać do końca trasy.
- Nie było określonych zasad! A jak juz to mała oszustko, a nie wredna! - rzuciła rozbawiona, a na gratulacje ukłoniła się niczym prawdziwa dama. Jej oczy błyszczały tak jak kilka lat temu, były pelne radości i szczęścia, a nie irytacji, bólu i złośliwości. Gniew który w sobie nosiła odszedł gdzieś na chwilę w zapomnienie, tak jakby nigdy nie istniał. Było to całkiem zabawne, że dwójka ludzi potrafiła tak na siebie działać, jakby byli wzajemnie swoim lekarstwem na wszystko co złe i niedobre, jak światełka w ciemnym labiryncie, które mają ich zaprowadzić bezpiecznie na wyjścia.
To była dobra droga, dobry początek aby oboje odzyskali siebie, chociaż w jakiejś mniejszej części, nigdy w życiu na nikim jej tak nie zależało. Zazwyczaj odcinała się od ludzi, z którymi traciła kontakt, nie było powrotu, a tutaj proszę, zrobiła dla niego wyjątek, znów dopuściła go do siebie.
- Moim ojcem jest polityk, coś musiałam po nim odziedziczyć. - może i nie był to powód do dumy, z resztą sam wiedział po pewnie znał jej ojca. Ale nie mogła się powstrzymać od tego komentarza.
Kiedy objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie ona instynktowanie swoją ręką objęła go w pasie, nawet nie skojarzyła momentu, w którym to zrobiła, to wydarzyło się samo, coś jak pamięć mieśniowa.
- Potrzebujesz jeszcze kilku lat aby mi dorównać, człopcze. - rzuciła rozbawiona i wystawiła język w jego stronę tak jak kiedyś podczas ich głupich przekomarzanek.
- Zdajesz sobie sprawę, że zrobiłeś sobie ze mnie wspólnika w zbrodni? Właśnie ukradliśmy dwa rowerki i zdecydowanie przekroczyliśmy dopuszczalną prędkość poruszania się tutaj. Przyznaj się, kręci Cię Bonnie i Clyde i chciałeś mnie to wszystko na żywo. - lubiła jego towarzystwo, czuła sie przy nim dobrze i nie musiała zasnatawiać się nad tym czy coś wypowiada powiedzieć czy nie, on rozumiał jej vibe, a nawet miał takie same poczucie humoru co ona.
- Co do mojej nagrody to składa się ona z dwóch części, gotowy? - na jej ustach malował się uśmieszek rozrabiaki, a oczy błysły tym szczególnym znakiem.
- Przez godzinę nosisz mnie na baranach, a w ramach przeprosin za nazwanie mnie wredną oszustką musisz srogo załpacić. - przecież wiadome było to, że ugra wiecej niż powinna, umiała się dobrze w życiu ustawisz.
- Tutaj proszę... - uniosła tą drugą wolną dłoń i palcem wskazującym postukała w swój policzek, znaczyło to, że musiał jej dać buziaka takiego na przeprosiny jak kiedyś. Nawet nie pomyślała czy było to odpowiednie, czy nawet wypadało. Po prostu...tak wyszło, o.
Lennox była ostatnią osobą na ziemi, która by go oceniała (przynajmniej na razie po prawdy przecież nie zna!), stawiała się też trochę na jego miejscu i liczyłaby na wsparcie z jego strony, a nie kolejne durne gadanie, dlatego zachowywała się jakby tego tematu dla niej nie było, nie była to ignorancja po prostu dawała mu przestrzeń.
cyrus marshall
- Nie było określonych zasad! A jak juz to mała oszustko, a nie wredna! - rzuciła rozbawiona, a na gratulacje ukłoniła się niczym prawdziwa dama. Jej oczy błyszczały tak jak kilka lat temu, były pelne radości i szczęścia, a nie irytacji, bólu i złośliwości. Gniew który w sobie nosiła odszedł gdzieś na chwilę w zapomnienie, tak jakby nigdy nie istniał. Było to całkiem zabawne, że dwójka ludzi potrafiła tak na siebie działać, jakby byli wzajemnie swoim lekarstwem na wszystko co złe i niedobre, jak światełka w ciemnym labiryncie, które mają ich zaprowadzić bezpiecznie na wyjścia.
To była dobra droga, dobry początek aby oboje odzyskali siebie, chociaż w jakiejś mniejszej części, nigdy w życiu na nikim jej tak nie zależało. Zazwyczaj odcinała się od ludzi, z którymi traciła kontakt, nie było powrotu, a tutaj proszę, zrobiła dla niego wyjątek, znów dopuściła go do siebie.
- Moim ojcem jest polityk, coś musiałam po nim odziedziczyć. - może i nie był to powód do dumy, z resztą sam wiedział po pewnie znał jej ojca. Ale nie mogła się powstrzymać od tego komentarza.
Kiedy objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie ona instynktowanie swoją ręką objęła go w pasie, nawet nie skojarzyła momentu, w którym to zrobiła, to wydarzyło się samo, coś jak pamięć mieśniowa.
- Potrzebujesz jeszcze kilku lat aby mi dorównać, człopcze. - rzuciła rozbawiona i wystawiła język w jego stronę tak jak kiedyś podczas ich głupich przekomarzanek.
- Zdajesz sobie sprawę, że zrobiłeś sobie ze mnie wspólnika w zbrodni? Właśnie ukradliśmy dwa rowerki i zdecydowanie przekroczyliśmy dopuszczalną prędkość poruszania się tutaj. Przyznaj się, kręci Cię Bonnie i Clyde i chciałeś mnie to wszystko na żywo. - lubiła jego towarzystwo, czuła sie przy nim dobrze i nie musiała zasnatawiać się nad tym czy coś wypowiada powiedzieć czy nie, on rozumiał jej vibe, a nawet miał takie same poczucie humoru co ona.
- Co do mojej nagrody to składa się ona z dwóch części, gotowy? - na jej ustach malował się uśmieszek rozrabiaki, a oczy błysły tym szczególnym znakiem.
- Przez godzinę nosisz mnie na baranach, a w ramach przeprosin za nazwanie mnie wredną oszustką musisz srogo załpacić. - przecież wiadome było to, że ugra wiecej niż powinna, umiała się dobrze w życiu ustawisz.
- Tutaj proszę... - uniosła tą drugą wolną dłoń i palcem wskazującym postukała w swój policzek, znaczyło to, że musiał jej dać buziaka takiego na przeprosiny jak kiedyś. Nawet nie pomyślała czy było to odpowiednie, czy nawet wypadało. Po prostu...tak wyszło, o.
Lennox była ostatnią osobą na ziemi, która by go oceniała (przynajmniej na razie po prawdy przecież nie zna!), stawiała się też trochę na jego miejscu i liczyłaby na wsparcie z jego strony, a nie kolejne durne gadanie, dlatego zachowywała się jakby tego tematu dla niej nie było, nie była to ignorancja po prostu dawała mu przestrzeń.
cyrus marshall
-
nic ciekawegonieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Maddie Lennox
Prychnął cicho na jej słowa o tym, że potrzebuje kilku lat by jej dorównać i pstryknął ją delikatnie w nos, w ramach kary za wytykanie języka. - Ja po prostu dałem Ci wygrać maluchu. - wyjaśnił z rozbrajającym uśmiechem na twarzy. Przecież nie przyzna się do tego, że przegrał z kretesem, był mężczyzną, dżentelmenem, po prostu zachował się bardzo odpowiedzialnie by uniknąć potem żeńskiego focha i oskarżania go o seksizm, a dodatkowo wytykania mu, że kobiety to płeć słabsza i wcale nie ma się z czego cieszyć. Już on wiedział jak to wszystko działa, nie raz się o tym przekonał.
- Oczywiście, zawsze kręciło mnie życie na krawędzi, teraz wystarczy znaleźć właścicieli rowerków i wkręcić ich do naszego niebezpiecznego gangu. - zażartował i roześmiał się przy tym wesoło. - Wyobrażasz to sobie? Będziemy jak taki gang motocyklistów, tylko zamiast Harleyów, po mieście będziemy się wozić w towarzystwie trzylatków na rowerkach biegowych. - dodał całkiem poważnie, jednak długo nie wytrzymał i roześmiał się z własnego pomysłu, bo wyobraził to sobie w własnej, nieźle pokręconej głowie. Już miał wizję wydziaranych bachorków, w kurtkach ze skóry, przebierających nóżkami i tracących co chwilę równowagę, kiedy on i Maddie staraliby się być poważnymi i groźnie wyglądającymi przestępcami. - A właśnie, rowerki odprowadzamy na miejsce, czy uciekamy z miejsca zbrodni? - spytał, rzucając ukradkowe spojrzenie na rowerki, a potem na powrót utkwił swój wzrok w tęczówkach swojej towarzyszki. W sumie nikt ich nie gonił, więc może nikt nawet nie zauważył, że cokolwiek, komukolwiek zginęło? Może w ogóle nikt ich nawet nie szukał?
Kiedy zaczęła mówić o swojej nagrodzie, zmarszczył brwi i spojrzał na nią podejrzliwie, gdy oznajmiła, że składa się z dwóch części, ale potulnie kiwnął głową na znak gotowości. Pierwsza część jej nagrody wydawała się całkiem męcząca, po całym dniu szaleństw, ale że była drobna, to nie miał nic przeciwko, za to ta druga część, okazała się całkiem przyjemną nagrodą również dla niego. Uśmiechnął się szeroko, gdy postukała palcem w swój policzek i nie zwlekając za długo, nachylił się w jej stronę i delikatnie, aczkolwiek nieco przeciągle musnął swoimi wargami jej skórę, zostawiając na niej również ciepło swojego oddechu. Serce zabiło mu znacznie szybciej w tym momencie, a w żołądku poczuł ten dziwny, aczkolwiek nie nieprzyjemny ucisk, tak jak wtedy, podczas ich pierwszego nastoletniego pocałunku, tylko wtedy dodatkowo zakręciło mu się w głowie od słodkiego smaku jej ust, tym razem, musnął tylko jej policzek. Nie wiedział jakie uczucie dokładnie nim w tym momencie zawładnęło, ale wróciły do niego te wspomnienia gówniarskiego zauroczenia, poczuł się, tak jakby to wszystko działo się wczoraj. Fajnie było, chyba w jakimś stopniu, żałował, że wtedy trwało to tak krótko, ale może tym razem nie wszystko stracone?
Prychnął cicho na jej słowa o tym, że potrzebuje kilku lat by jej dorównać i pstryknął ją delikatnie w nos, w ramach kary za wytykanie języka. - Ja po prostu dałem Ci wygrać maluchu. - wyjaśnił z rozbrajającym uśmiechem na twarzy. Przecież nie przyzna się do tego, że przegrał z kretesem, był mężczyzną, dżentelmenem, po prostu zachował się bardzo odpowiedzialnie by uniknąć potem żeńskiego focha i oskarżania go o seksizm, a dodatkowo wytykania mu, że kobiety to płeć słabsza i wcale nie ma się z czego cieszyć. Już on wiedział jak to wszystko działa, nie raz się o tym przekonał.
- Oczywiście, zawsze kręciło mnie życie na krawędzi, teraz wystarczy znaleźć właścicieli rowerków i wkręcić ich do naszego niebezpiecznego gangu. - zażartował i roześmiał się przy tym wesoło. - Wyobrażasz to sobie? Będziemy jak taki gang motocyklistów, tylko zamiast Harleyów, po mieście będziemy się wozić w towarzystwie trzylatków na rowerkach biegowych. - dodał całkiem poważnie, jednak długo nie wytrzymał i roześmiał się z własnego pomysłu, bo wyobraził to sobie w własnej, nieźle pokręconej głowie. Już miał wizję wydziaranych bachorków, w kurtkach ze skóry, przebierających nóżkami i tracących co chwilę równowagę, kiedy on i Maddie staraliby się być poważnymi i groźnie wyglądającymi przestępcami. - A właśnie, rowerki odprowadzamy na miejsce, czy uciekamy z miejsca zbrodni? - spytał, rzucając ukradkowe spojrzenie na rowerki, a potem na powrót utkwił swój wzrok w tęczówkach swojej towarzyszki. W sumie nikt ich nie gonił, więc może nikt nawet nie zauważył, że cokolwiek, komukolwiek zginęło? Może w ogóle nikt ich nawet nie szukał?
Kiedy zaczęła mówić o swojej nagrodzie, zmarszczył brwi i spojrzał na nią podejrzliwie, gdy oznajmiła, że składa się z dwóch części, ale potulnie kiwnął głową na znak gotowości. Pierwsza część jej nagrody wydawała się całkiem męcząca, po całym dniu szaleństw, ale że była drobna, to nie miał nic przeciwko, za to ta druga część, okazała się całkiem przyjemną nagrodą również dla niego. Uśmiechnął się szeroko, gdy postukała palcem w swój policzek i nie zwlekając za długo, nachylił się w jej stronę i delikatnie, aczkolwiek nieco przeciągle musnął swoimi wargami jej skórę, zostawiając na niej również ciepło swojego oddechu. Serce zabiło mu znacznie szybciej w tym momencie, a w żołądku poczuł ten dziwny, aczkolwiek nie nieprzyjemny ucisk, tak jak wtedy, podczas ich pierwszego nastoletniego pocałunku, tylko wtedy dodatkowo zakręciło mu się w głowie od słodkiego smaku jej ust, tym razem, musnął tylko jej policzek. Nie wiedział jakie uczucie dokładnie nim w tym momencie zawładnęło, ale wróciły do niego te wspomnienia gówniarskiego zauroczenia, poczuł się, tak jakby to wszystko działo się wczoraj. Fajnie było, chyba w jakimś stopniu, żałował, że wtedy trwało to tak krótko, ale może tym razem nie wszystko stracone?
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barzenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Nie no rozwalił ją na łopatki tymi swoimi słowami, aż wywróciła oczami i zmarszczyła nos kiedy bezczelnie ją w niego strzelił.
- Jasne, Twoja męska duma nie znosi przegranej. Nie można mieć w życiu wszystkiego. - wzruszyła delikatnie ramionami, ale na jej słodkiej buzi dalej malował się uśmiech. Nawet takie dyskusje były czymś fajnym, a zdziwiona była, że po takiej rozłące przychodziło im to z taką łatwością i lekkością, nic nie robili na siłe.
- I zobacz też jaka oszczędność, kupi się im ciastka czy jakieś bezsmakowe chrupki co takie dzieci jadają i cały zyks mamy dla siebie. Biznes życia! - ożywiła się bardziej, ale faktycznie jego kolejne słowa sprawiły, że Maddie również przed oczami miała obraz maluchów na tych rowerkach i ich dwójki idącej jak władcy świata. Tylko w razie zagrożenia to oni będę musieli ratować dzieci, a nie dziciaki ich.
- W końcu nie byłabym najniższa w towarzystwie. - o rzuciła taką cenną uwagą bo może wielu uważało, że jej wzrost jest słodki, inni natomiast nigdy nie brali jej na poważnie i uważali, że jak się denerwuje to wygląda jak krasnal z pianą na ustach. A tak takie dzieci to przerastała na luzie. Wygrała na loterii.
- Jak na rasowych kryminalistów powinniśmy uciekać z miejsca zbrodni. - rzuciła, tak przynajmniej robili w filmach, z resztą nie miała ochoty np. spotkać matki rozpłakanych dzieci, bo baba zaraz by im awanturę zrobiła i zniszczyła całą atmosferę, która była dość wesoła.
Kiedy patrzył w jej oczy dziękowała w myślach, że nie miał zdolności do zaglądania w jej wnętrze, bo może i stała z uśmiechem na ustach to w głowie nagle pojawiło się milion myśli. Zwątpiła czy powinna prosić o taką nagrodę, czy miała właściwie prawo o takie coś prosić. Może zastanawiał się jak jej odmówić, jak sprytnie się z tego wyplątać aby nie sprawić jej przykrości. Przez te lata rozłąki Mads nauczyła się nie prosić o nic, nie oczekiwać niczego, nie miewała też wyrzutów sumienia, mowiła to co myślała i czuła nie patrząc na konsekwencje swoich słów czy czynów. Teraz jednak zastanawiała się pod tym. Pożar w jej głowie został jednak ugaszony, myślami do Cyrusa wróciła dopiero kiedy dostrzegła jak wykonuje ruch. Nachylił się nad nią, pierwsze co poczuła to zapach jego perfum, aż sama uśmiechnęła się do swoich myśli bo to jedno było niezmienne, dalej używał tych samym, tych które tak bardzo lubiła. Następnym bądźcem był jego ciepły oddech, a potem dotyk ust na jej policzku, czuła jak zadrżała, jak żołądek ściska się w znajomy dla siebie sposób.
Kiedy się od niej odsunął Maddie spojrzała w jego stronę, dalej stali w tej samej pozycji, dalej obejmował ją swoim ramieniem, a ona dłoń opierała na jego biodrze, był tak blisko, czuła jego ciało pod opuszkami swoich palców, ale był równocześnie daleko, tak jakby już dla niej nieosiagalny. W jej głowie pojawiło się też pytanie czy jego usta smakują tak samo jak zapamiętała. Mimowolnie na kilka krótkich sekund zjechała tam swoim spojrzeniem, ale zaraz jednak powróciła do jego niebieskich oczu.
W dalszym ciągu milczała, nie wiedziała co miała powiedzieć, nie chciała też niszczyć tej pierwszej i wyjątkowej chwili. Gdyby ktoś spojrzał na nich z boku mógłby pomyśleć, że ich oczy i myśli rozumieją się bez słów, ona też tak uważała, dlatego siedziała cicho. I nawet nie krępowała jej ta cisza, była taka...utęskniona.
Bo kiedys nawet mileczenie z Cyrusem było czymś wyjątkowym.
cyrus marshall
- Jasne, Twoja męska duma nie znosi przegranej. Nie można mieć w życiu wszystkiego. - wzruszyła delikatnie ramionami, ale na jej słodkiej buzi dalej malował się uśmiech. Nawet takie dyskusje były czymś fajnym, a zdziwiona była, że po takiej rozłące przychodziło im to z taką łatwością i lekkością, nic nie robili na siłe.
- I zobacz też jaka oszczędność, kupi się im ciastka czy jakieś bezsmakowe chrupki co takie dzieci jadają i cały zyks mamy dla siebie. Biznes życia! - ożywiła się bardziej, ale faktycznie jego kolejne słowa sprawiły, że Maddie również przed oczami miała obraz maluchów na tych rowerkach i ich dwójki idącej jak władcy świata. Tylko w razie zagrożenia to oni będę musieli ratować dzieci, a nie dziciaki ich.
- W końcu nie byłabym najniższa w towarzystwie. - o rzuciła taką cenną uwagą bo może wielu uważało, że jej wzrost jest słodki, inni natomiast nigdy nie brali jej na poważnie i uważali, że jak się denerwuje to wygląda jak krasnal z pianą na ustach. A tak takie dzieci to przerastała na luzie. Wygrała na loterii.
- Jak na rasowych kryminalistów powinniśmy uciekać z miejsca zbrodni. - rzuciła, tak przynajmniej robili w filmach, z resztą nie miała ochoty np. spotkać matki rozpłakanych dzieci, bo baba zaraz by im awanturę zrobiła i zniszczyła całą atmosferę, która była dość wesoła.
Kiedy patrzył w jej oczy dziękowała w myślach, że nie miał zdolności do zaglądania w jej wnętrze, bo może i stała z uśmiechem na ustach to w głowie nagle pojawiło się milion myśli. Zwątpiła czy powinna prosić o taką nagrodę, czy miała właściwie prawo o takie coś prosić. Może zastanawiał się jak jej odmówić, jak sprytnie się z tego wyplątać aby nie sprawić jej przykrości. Przez te lata rozłąki Mads nauczyła się nie prosić o nic, nie oczekiwać niczego, nie miewała też wyrzutów sumienia, mowiła to co myślała i czuła nie patrząc na konsekwencje swoich słów czy czynów. Teraz jednak zastanawiała się pod tym. Pożar w jej głowie został jednak ugaszony, myślami do Cyrusa wróciła dopiero kiedy dostrzegła jak wykonuje ruch. Nachylił się nad nią, pierwsze co poczuła to zapach jego perfum, aż sama uśmiechnęła się do swoich myśli bo to jedno było niezmienne, dalej używał tych samym, tych które tak bardzo lubiła. Następnym bądźcem był jego ciepły oddech, a potem dotyk ust na jej policzku, czuła jak zadrżała, jak żołądek ściska się w znajomy dla siebie sposób.
Kiedy się od niej odsunął Maddie spojrzała w jego stronę, dalej stali w tej samej pozycji, dalej obejmował ją swoim ramieniem, a ona dłoń opierała na jego biodrze, był tak blisko, czuła jego ciało pod opuszkami swoich palców, ale był równocześnie daleko, tak jakby już dla niej nieosiagalny. W jej głowie pojawiło się też pytanie czy jego usta smakują tak samo jak zapamiętała. Mimowolnie na kilka krótkich sekund zjechała tam swoim spojrzeniem, ale zaraz jednak powróciła do jego niebieskich oczu.
W dalszym ciągu milczała, nie wiedziała co miała powiedzieć, nie chciała też niszczyć tej pierwszej i wyjątkowej chwili. Gdyby ktoś spojrzał na nich z boku mógłby pomyśleć, że ich oczy i myśli rozumieją się bez słów, ona też tak uważała, dlatego siedziała cicho. I nawet nie krępowała jej ta cisza, była taka...utęskniona.
Bo kiedys nawet mileczenie z Cyrusem było czymś wyjątkowym.
cyrus marshall
-
nic ciekawegonieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Maddie Lennox
Wywrócił teatralnie oczami na słowa o jego męskiej dumie. - A to tak nie jest, że można zjeść ciastko i mieć ciastko? - zapytał, śmiejąc się przy tym lekko. Sam dobrze wiedział, że w życiu nie mógł mieć wszystkiego, ostatnio konkretnie się o tym przekonał. W sumie to chyba nawet za dobrze, bo stracił wszystko, dziewczynę, znajomych, rodzinę, posadę w pracy, kasę... No nie miał nic. Chociaż szczerze mówiąc jedno mu przy tym wszystkim wyszło na dobre, powrót Maddie do jego życia. Czy nie było warto przejść przez to wszystko, właśnie dla takiej chwili?
- A wiesz, że dzieci są teraz bardziej przebiegłe niż kiedyś? Prędzej będziemy musieli im płacić jakimiś labubu, a to akurat kosztuje krocie i coś czuję, że musielibyśmy dokładać do interesu. - stwierdził, wzruszając delikatnie ramionami i zaśmiał się. Cóż, świat się zmieniał, a lizaki już nie sprawiały dzieciakom takiej frajdy jak kiedyś.
- Aha, trafna uwaga krasnalu. - rzucił dogryzając jej trochę kiedy wspomniała o tym, że już nie byłaby najniższa w grupie, a na jej kolejne słowa o tym, że powinni jednak zbiec z miejsca zbrodni, pokiwał głową przytakująco. Świetny plan.
Jednak ucieczkę nieco utrudnił im moment, w którym dał jej buziaka w policzek, a cisza, która miedzy nimi zapanowała i głębokie spojrzenia w oczy w żadnym wypadku nie było krępujące, a raczej magiczne, dawno się nie czuł tak przy jakiejkolwiek dziewczynie, szczerze mówiąc, w ostatnim czasie, nawet Tiffany tak na niego nie działała i mimo, że był przekonany o tym, że kochał swoją byłą, to gdzieś ta cała magia między nimi uciekła i przyszła rutyna oraz codzienność. Przez moment Cyrus zapragnął poczuć znowu smak ust Maddie, a na samą myśl o tym, serce zabiło mu szybciej. Nieznacznie zbliżył swoja twarz do tej jej, ale coś go przed tym powstrzymało, nie mógł tego zrobić, nie teraz, nie w takim momencie kiedy miał nierozwiązane sprawy z przeszłości, nie mógł być na tyle głupi. Odsunął się od niej o krok, spuszczając swoją dłoń z jej ramienia i obrócił się do niej plecami.
- Dobra panienko Lennox, czas uciekać przed konsekwencjami, wskakuj na barana, musimy oddalić się z miejsca zbrodni. - rzucił wesoło, czekając na moment kiedy wskoczy na jego plecy i będzie mógł pozwolić jej na odebranie swojej kolejnej nagrody, jakim było noszenie jej na barana przez całą godzinę, wydawało się to męczące, ale mimo wszystko wykonalne, zresztą, nie miał teraz zbytnio wyboru, w końcu dał jej wolną rękę przy wybieraniu nagrody.
Wywrócił teatralnie oczami na słowa o jego męskiej dumie. - A to tak nie jest, że można zjeść ciastko i mieć ciastko? - zapytał, śmiejąc się przy tym lekko. Sam dobrze wiedział, że w życiu nie mógł mieć wszystkiego, ostatnio konkretnie się o tym przekonał. W sumie to chyba nawet za dobrze, bo stracił wszystko, dziewczynę, znajomych, rodzinę, posadę w pracy, kasę... No nie miał nic. Chociaż szczerze mówiąc jedno mu przy tym wszystkim wyszło na dobre, powrót Maddie do jego życia. Czy nie było warto przejść przez to wszystko, właśnie dla takiej chwili?
- A wiesz, że dzieci są teraz bardziej przebiegłe niż kiedyś? Prędzej będziemy musieli im płacić jakimiś labubu, a to akurat kosztuje krocie i coś czuję, że musielibyśmy dokładać do interesu. - stwierdził, wzruszając delikatnie ramionami i zaśmiał się. Cóż, świat się zmieniał, a lizaki już nie sprawiały dzieciakom takiej frajdy jak kiedyś.
- Aha, trafna uwaga krasnalu. - rzucił dogryzając jej trochę kiedy wspomniała o tym, że już nie byłaby najniższa w grupie, a na jej kolejne słowa o tym, że powinni jednak zbiec z miejsca zbrodni, pokiwał głową przytakująco. Świetny plan.
Jednak ucieczkę nieco utrudnił im moment, w którym dał jej buziaka w policzek, a cisza, która miedzy nimi zapanowała i głębokie spojrzenia w oczy w żadnym wypadku nie było krępujące, a raczej magiczne, dawno się nie czuł tak przy jakiejkolwiek dziewczynie, szczerze mówiąc, w ostatnim czasie, nawet Tiffany tak na niego nie działała i mimo, że był przekonany o tym, że kochał swoją byłą, to gdzieś ta cała magia między nimi uciekła i przyszła rutyna oraz codzienność. Przez moment Cyrus zapragnął poczuć znowu smak ust Maddie, a na samą myśl o tym, serce zabiło mu szybciej. Nieznacznie zbliżył swoja twarz do tej jej, ale coś go przed tym powstrzymało, nie mógł tego zrobić, nie teraz, nie w takim momencie kiedy miał nierozwiązane sprawy z przeszłości, nie mógł być na tyle głupi. Odsunął się od niej o krok, spuszczając swoją dłoń z jej ramienia i obrócił się do niej plecami.
- Dobra panienko Lennox, czas uciekać przed konsekwencjami, wskakuj na barana, musimy oddalić się z miejsca zbrodni. - rzucił wesoło, czekając na moment kiedy wskoczy na jego plecy i będzie mógł pozwolić jej na odebranie swojej kolejnej nagrody, jakim było noszenie jej na barana przez całą godzinę, wydawało się to męczące, ale mimo wszystko wykonalne, zresztą, nie miał teraz zbytnio wyboru, w końcu dał jej wolną rękę przy wybieraniu nagrody.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barzenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Żeby to tylko tak działało, to nie bajka, książe. - był starszy od niej, a czasem miała wrażenie, że to ona chodziła bardziej twardo po ziemi niż on. Ale było w tym coś uroczego, to chyba w nim lubiła, że bez względu na wiek potrafił odnaleźć w sobie tą lekkość, był chłopakiem, z którym można było konie kraść, a za godzinę rozkminiać życie i rozkładać je na czynniki pierwsze. Był dobrym balansem dla jej zwarowanego charakteru. Był dobry...dla niej, w każdym możliwym znaczeniu tego słowa.
Może właśnie to wszystko było skrupulatnie zaplanowane przez wredny los, rozdzielił ich aby każde dostało pare lekcji od życia, aby potem znów mogli się spotkać i dostać coś lepszego niż mieli wcześniej? Ciekawe...
- Ja nie wiem jak oni będą pracować na naszą emeryturę. - westchnęła kręcąc głową chociaż z jej ust nie schodził uśmiech i to od paru dobrych godzin, nie pamiętała kiedy ostatnio była taka szcześliwa, od kilku miesięcy jej życie to jedno wielkie pasmo niepowodzeń, była zagubiona i czuła się jakby chodziła po ciemku w poszukiwaniu wyjścia, jakiekokolwiek.
Tylko jemu pozwalała na komentowanie swojego wzrostu, tylko do niego nie skakała z buzią czy rękami kiedy określał ją takimi przezwiskami. Miał fory i wielkie względy u niej, chociaż nie powinien ich już mieć, ale nie umiała zmienić do niego nastawienia. Nie ważne jak mocny by próbowała, byl to Cyrus, jej Cyrus...no już nie jej, ale o tym na razie nie myślała.
Oddałaby wszystko aby poznać chociaż jedną jego myśl, która teraz kręciła się po jego głowie, chciała wiedzieć co myśli patrząc na nią, co czuje spoglądając jej w oczy. Czy tęskni za nią tak samo mocno jak ona za nim? Czy żałuje, że ich kontakt się urwał? Może gdyby nie to wszystko teraz stali by tutaj jako para, która nie potrafi się od siebie oderwać? A może... i tyle po jej zastanawianiu się, została wyrwana ze swoich myśli w dość...przyjemny sposób. Zbliżył się do niej, nawet jeśli było to nieznaczne to widziała to, aż wstrzymała oddech w oczekiwaniu. Chciała, tak cholernie chciała móc znów posmakować jego ust, chciała poczuć ciepło jego oddechu na swoim policzku, ale to nie nastąpiło.
Puścił ją, odsunął się, a ona poczuła się strasznie, nawet lekko zachwiała się do tyłu, ale była to dosłownie sekunda, a on i tak stał tyłem i nie mógł tego widzieć. Stała w miejscu chcąc jakoś zrzucić z siebie te dziwne uczucie odrzucenia? Tak, to chyba było to, zajęło jej to kolejne kilka sekund chociaż ona myślała, że stała tam godzinami. Zrobiła krok, a potem kolejny i w końcu wskoczyła mu na plecy.
- W takim razie przebieraj tymi nogami bo jak nas złapią to nie wiem czy zdołam udobruchać policjanta, że kradzież rowerków to mało szkodliwy czyn społeczny. - rzuciła śmiejąc się, ale gdyby tylko widział jej twarz, nie było w tym już tak wielkiej radości jak wcześniej. Była przygaszona bo nie mogła przestać myśleć o tym co działo się dosłownie przed chwilą. W głowie miała wielki bałagan, znów skomplikowała sobie życie.
- No dawaj dawaj. - pogoniła go, swoimi ramionami objęła jego szyję, a udami biodra aby podczas tej spektakularnej ucieczki nie zgubił jej.
cyrus marshall
Może właśnie to wszystko było skrupulatnie zaplanowane przez wredny los, rozdzielił ich aby każde dostało pare lekcji od życia, aby potem znów mogli się spotkać i dostać coś lepszego niż mieli wcześniej? Ciekawe...
- Ja nie wiem jak oni będą pracować na naszą emeryturę. - westchnęła kręcąc głową chociaż z jej ust nie schodził uśmiech i to od paru dobrych godzin, nie pamiętała kiedy ostatnio była taka szcześliwa, od kilku miesięcy jej życie to jedno wielkie pasmo niepowodzeń, była zagubiona i czuła się jakby chodziła po ciemku w poszukiwaniu wyjścia, jakiekokolwiek.
Tylko jemu pozwalała na komentowanie swojego wzrostu, tylko do niego nie skakała z buzią czy rękami kiedy określał ją takimi przezwiskami. Miał fory i wielkie względy u niej, chociaż nie powinien ich już mieć, ale nie umiała zmienić do niego nastawienia. Nie ważne jak mocny by próbowała, byl to Cyrus, jej Cyrus...no już nie jej, ale o tym na razie nie myślała.
Oddałaby wszystko aby poznać chociaż jedną jego myśl, która teraz kręciła się po jego głowie, chciała wiedzieć co myśli patrząc na nią, co czuje spoglądając jej w oczy. Czy tęskni za nią tak samo mocno jak ona za nim? Czy żałuje, że ich kontakt się urwał? Może gdyby nie to wszystko teraz stali by tutaj jako para, która nie potrafi się od siebie oderwać? A może... i tyle po jej zastanawianiu się, została wyrwana ze swoich myśli w dość...przyjemny sposób. Zbliżył się do niej, nawet jeśli było to nieznaczne to widziała to, aż wstrzymała oddech w oczekiwaniu. Chciała, tak cholernie chciała móc znów posmakować jego ust, chciała poczuć ciepło jego oddechu na swoim policzku, ale to nie nastąpiło.
Puścił ją, odsunął się, a ona poczuła się strasznie, nawet lekko zachwiała się do tyłu, ale była to dosłownie sekunda, a on i tak stał tyłem i nie mógł tego widzieć. Stała w miejscu chcąc jakoś zrzucić z siebie te dziwne uczucie odrzucenia? Tak, to chyba było to, zajęło jej to kolejne kilka sekund chociaż ona myślała, że stała tam godzinami. Zrobiła krok, a potem kolejny i w końcu wskoczyła mu na plecy.
- W takim razie przebieraj tymi nogami bo jak nas złapią to nie wiem czy zdołam udobruchać policjanta, że kradzież rowerków to mało szkodliwy czyn społeczny. - rzuciła śmiejąc się, ale gdyby tylko widział jej twarz, nie było w tym już tak wielkiej radości jak wcześniej. Była przygaszona bo nie mogła przestać myśleć o tym co działo się dosłownie przed chwilą. W głowie miała wielki bałagan, znów skomplikowała sobie życie.
- No dawaj dawaj. - pogoniła go, swoimi ramionami objęła jego szyję, a udami biodra aby podczas tej spektakularnej ucieczki nie zgubił jej.
cyrus marshall