Strona 1 z 1

początek końca

: pn wrz 08, 2025 8:26 pm
autor: Maddie Lennox
Czekało ją z stracie z najtrudniejszym przeciwnikiem w życiu - jej własnym ojcem. Nie zamierzała jednak zrezygnować ze swojego planu, nie miała zamiaru zmieniać swojej decyzji, którą podjęła kilka tygodni temu. Była zmęczona tym, że jeździła od miasta do miasta z ojcem jak maskotka, która miała stać ubrana w ładną sukienkę i uśmiechać się szeroko. Jako dziecko wcale jej to nie przeszkadzało bo nikt nie brał pod uwagi jej zdania, teraz była dorosła i chciała zacząć żyć własnym życiem.
Nie miała żadnego planu na siebie, nie wiedziała kim chciała być i czym zajmować się miała, jedyne co wiedziała to to, że chciała być wolna i decydować o sobie. Pragnęła żyć na własnych zasadach.
I dzisiaj był ten dzień, stała przed drzwiami domowego gabinetu ojca, słyszała jak rozmawiał przez telefon, stała tak jeszcze kilka minut aż w końcu do jej uszu doszedł dźwięk dość mocno odkładanej słuchawki. Co sugerowało, że nie był w najlepszym nastroju, nie miała zamiaru się jednak wycofać, skoro powiedziała, a to trzeba powiedzieć i b. Uniosła drżącą dłoń w górę i zapukała, po stanowczym proszę chwyciła za klamkę i nabrała powietrza w płuca, chciała sobie dodać tym odwagi i w końcu weszła.
- Musimy porozmawiać. - powiedziała stanowczo wchodząc do środka, nie było w tym prośby, powitania czy miłego tonu z jakim zawsze się do niego zwracała. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na krześle, tuż naprzeciw wielkiego drewnianego biurka, za którym w garniturze siedział jej ojciec. Dla niego nie było czegoś takiego jak życie zawodowe od prywatnego, on cały czas był w pracy, on cały czas był tym samym senatorem, konserwatywnym człowiekiem, który uważa każdą zmianę za coś złego.
- Nie idę na studia. - wystrzeliła z siebie te kilka słów niczym z karabinu. Zacisnęła usta w wąską kreskę, siedziała na fotelu wyprostowana i spięta jak struna od gitary, którą ktoś przed chwilą nakręcił.
- Nie będę ani prawnikiem, ani lekarzem, a tym bardziej politykiem. Nie czuje tego, nie chcę. - wyznała prawdę, czuła się trochę jakby kamień spadł jej z serca. Nie ważne jakie czekają ją konsekwencje, chciała sama kontrolować swoje życie.
Siedziała i nawet na niego nie spojrzała, chyba bała się jego reakcji, wiedziała, że czeka ją bitwa, która w krótkim czasie zmieni się w wojnę, w której na pewno nie miałaby szans.
Cooper Lennox

początek końca

: pn wrz 08, 2025 9:00 pm
autor: Cooper Lennox
Dzięki Bogu za CoVID.
Pandemia, przez którą świat praktycznie zwariował, sprawiła że wiele spraw, które do 2020 roku załatwiało się osobiście, można było ogarnąć przez telefon, zdalnie, czy w jakikolwiek inny sposób bez wychodzenia z domu. Oczywiście obowiązki senatora, polityczne wiece i bankiety wymagały bycia na miejscu ciałem i duchem, ale ilość podróży służbowych pomiędzy Toronto, a Ottawą spadła zauważalnie. Efektem ubocznym takiego rozwiązania było to, że czas spędzany przez Coopera w gabinecie w domu był niewiele krótszy od tego, który spędzał w nocy w sypialni. Dobra zmiana.
- Wejść - rzucił głośno, acz obojętnie. Przez swoją ponad trzydziestoletnią karierę zawodową, przez której większość to on podejmował decyzję i to do niego się przychodziło, to krótkie słowo mogłoby wypowiedział niezliczoną ilość razy. Było niemal jak oddech. Wzrok znad dokumentów uniósł mniej więcej w momencie, gdy Maddie - bo to ona była gościem - znajdowała się w połowie odległości między drzwiami, a jego biurkiem. Sięgnął po cygaro, które przez ostatnią rozmowę zdążyło zgasnąć. Odpalił je nie spuszczając wzorku z córki. Ni to mruknął, ni cmoknął dając znać, że ma mówić.
- Aha. - mruknął pozostając spokojnym. Tylko z zewnątrz. Nie lubił, jak ktoś się mu sprzeciwiał, a od dłuższego czasu Maddie zaczynała sprawiać problemy. Nauczył się kontrolować twarz, mowę ciała. Lata w polityce, lata przed kamerami. Pyknął cygarem parokrotnie, wypuścił dym.
- Kim zatem będziesz? - powiedział spokojnie udając zainteresowanego i zatroskanego. W tym momencie był przekonany że to po prostu kolejny atak szczeniackiego buntu, czy jakaś inna fanaberia - Byłem wystarczająco długo cierpliwy, jesteś w wieku, w którym większość członków naszej rodziny już zapomniała, że studiowała. Ty ciągle taplasz się w szczeniackim gównie* - tutaj byli tylko we dwoje, mógł pozwolić sobie na swobodę wypowiedzi - Czym się zatem zajmiesz, bo zakładam, że wpadłaś na jakiś genialny plan tylko pewnie potrzebujesz gotówki by go zrealizować. Jak wszystkie inne zachcianki, które spełniam licząc, że wreszcie spotkasz się z rozumem - ktoś, kto zaczynał karierę polityczną w placówce dyplomatycznej w kontaktach z własnym dzieckiem dyplomacji miał tyle co kot napłakał, ale też chyba za długo cackali się z dziewczyną.

Maddie Lennox

początek końca

: sob wrz 20, 2025 12:31 am
autor: Maddie Lennox
Czuła jak gula w jej gardle rośnie z każdą kolejną minutą, siedzenie w tym biurze zawsze ją stresowało, a chyba nie powinno skoro to był jej rodzinny dom - miejsce, w którym miała czuć się dobrze i bezpiecznie. Zawsze kiedy przekraczała prób tego pomieszczenia czuła inną energię, nie czuła domowego ciepła i ognika. Tylko chłód i ocenianie, które dzisiejszego dnia było spotengowane o sto razy.
Słysząc jego pytanie na temat tego kim będzie wzruszyła delikatnie ramionami, wzięła kilka głębokich oddechów i dopiero po chwili znalazła w sobie siłę i odwagę aby spojrzeć na własnego ojca. Usłyszała w jego głosie zainteresowanie, ale jak szybko się to pojawiło tak szybko zniknęło, kolejne słowa były tymi co się spodziewała, były zimne i kaleczyły ją, jak lodowe ostrza. Czuła się...źle, a nie inaczej, czuła się fatalnie nie ze swoją decyzją, a ze słowami ojca. W jej głowie nie mieściło się to jak najbliższa jej osoba może tak do niej mówić. Była przecież jego córką, z jego krwii do cholery.
Zacisnęła swoje dłonie na oparciu krzesła na którym siedziała, gdyby tylko mogła paznokcie wbiłaby w drewno pod spodem aby jakoś sobie poradzić z emocjami, które w tym momencie w niej szalały.
Chciała załagodzić to jakoś delikatnie, przyszła tutaj z głupią nadzieją, że może ojciec potraktuje ją normalnie, jak na ojca przystało, że wesprze zagubione dziecko, a tutaj jak zwykle. Zrozumiała, że z tym człowiekiem nie można było normalnie.
- Słucham? - zapytała z lekko otwartymi oczami całkowicie zaskoczona tym co powiedział. Jej dłonie drżały, dużo ją kosztowało aby jej głos był całkowicie poważny i twardy, chociaż w środku trzęsła się jak galareta.
- Spotka się z rozumiem, żartujesz, prawda? - kolejne pytanie padło z jej ust, serce momentalnie zaczęło bić jej szybciej, krew płynęła szybciej, a ciśnienie się podnosiło. Znalazła w sobie jakąś dziwną odwagę, siłę, która sprawiła, że podniosła się z krzesła i zbliżyła do biurka.
- Nie chcę żadnych Twoich pieniędzy, przyszłam tutaj dzieląc się z Tobą moją niepewnością życiową, liczyłam, że jako mój ojciec pomożesz mi, wesprzesz i doradzisz, że powiesz, że mnie wspierasz. - wystrzeliła z siebie te słowa tak szybko jakby strzelała z maszyny. Czuła jak jej policzki robią się czerowne ze złości.
- A ty jak zwykle zachowujesz się jak polityk, nie ojciec. Jestem Twoją córką, Twoim dzieckiem, a nie podwładną, którą możesz pomiatać na lewo i prawo. - warknęła i wcale nie było jej przykro, że to zrobiła. To była wojna, a ona nie miała zamiaru być już tą samą miłą i grzeczną dziewczynką. Wcześniej nic mu nie przeszkadzało, kiedy była mniejsza i pojawiała się na jego wystąpieniach patrzył na nią z uśmiechem na ustach tak jakby była jego dumą, a teraz? Nagle przestała być potrzebna bo miała własne zdanie i rozum? Boże, do jakiej ona rodziny trafiła.
Cooper Lennox

początek końca

: pn wrz 22, 2025 9:18 am
autor: Cooper Lennox
Z czwórki dzieci, pozostała trójka wyszła na ludzi. Nie było z nimi żadnych problemów w kwestii spełnienia rodowych oczekiwań. Zresztą, o jakich oczekiwaniach my tutaj mówimy? Wielki dom, możliwość spełnienia każdej, najmniejszej nawet zachcianki bez zbędnych myśli, oszczędzania, czegokolwiek. Cieplarniane, idealne warunki by rozwijać swoje pasje, zainteresowania i, niejako siłą rozpędu, wymarzyć sobie karierę. Czesne do szkół? Studiowanie za granicą? Jakieś odjechane staże w miejscach, gdzie studentów nie przyjmują? Dla rodziny Lennox nie było rzeczy nieosiągalnych. Z Maddie jednakowoż było trudniej, nie udało się groźbą, nie udało się zdrowym rozsądkiem bo prawdę powiedziawszy ciągle Cooper żywił nadzieję, że córka spotka się z rozumem. Może więcej czasu potrzebuje na balangi. Może więcej skacowanych poranków. A może widok rodzeństwa żyjącego w równie komfortowych warunkach wreszcie ją zmotywuje do działania. Metoda cierpliwości i wysłuchania była jednak nieskuteczna, a frustracja, która narastała od dłuższego czasu w mężczyźnie, najwyraźniej właśnie znalazła ujście, gdy córka postanowiła zagrać w otwarte karty. Zapewne nie powinien, ale on zrobił to samo. Ostatnim wentylem bezpieczeństwa było cygaro, które pozwalało mu się skupić na czymś innym niż tylko szalony pomysł córki.
- Maddie, wspieram Cię od samego początku - przecież to oczywiste, że w swojej głowie Cooper był wystarczająco dobrym ojcem, by córka była mu za wszystko wdzięczna. Czy dużo wymagał? Skąd! Miała tylko znaleźć jakiś sensowny zawód i robić coś w tym kierunku. Wypowiedziane słowa bynajmniej nie były ciepłe, pełne troski i zmartwienia. Brzmiał zupełnie jak wyrzut, a pod pierwszą warstwą kryła się druga: "nie widzisz tego?". Pyknął cygarem dając córce czas na rozwinięcie ignorując całkowicie to, że walczy o swoje, jest stanowcza, nie da sobą pomiatać. Cechy, które w gruncie rzeczy mu imponowały, akurat w tej sytuacji były wielką przeszkodą i zupełnie tego nie widział. Widział za to zbuntowaną, niepoważną gówniarę.
- Twoja niepewność życiowa trwa, odkąd skończyłaś szkołę średnią. - odparł względnie spokojnie, gdy cygaro znów odsunęło się od jego ust. Wciąż siedział, musiał nieco unieść wzrok by obserwować Maddie - Masz co jeść, w co się ubrać, realizujesz swoje hobby - nie miał pojęcia jakie córka ma hobby - Gdybym nie traktował Cię jak córkę, to pewnie już dawno tkwiłabyś na ulicy... ale dobrze, chętnie Ci doradzę - kolejne pyknięcie cygara. Dłonią z ręką, jak szef nie jak ojciec, wskazał na fotel, z którego przed chwilą się poderwała - Usiądź i opowiedz mi jakie masz wątpliwości i rozterki, a ja Ci doradzę - zabrzmiał naprawdę spokojnie i profesjonalnie. Lata doświadczenia pozwoliły mu nawet na skuteczne ukrycie kpiącego uśmiechu wynikającego z przekonania, że zaraz posłucha jakiś mętnych tłumaczeń właściwych dla dziesięciolatki z ust dorosłej - przynajmniej według metryki - dziewczyny.
Maddie Lennox