-
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barzenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Czekało ją z stracie z najtrudniejszym przeciwnikiem w życiu - jej własnym ojcem. Nie zamierzała jednak zrezygnować ze swojego planu, nie miała zamiaru zmieniać swojej decyzji, którą podjęła kilka tygodni temu. Była zmęczona tym, że jeździła od miasta do miasta z ojcem jak maskotka, która miała stać ubrana w ładną sukienkę i uśmiechać się szeroko. Jako dziecko wcale jej to nie przeszkadzało bo nikt nie brał pod uwagi jej zdania, teraz była dorosła i chciała zacząć żyć własnym życiem.
Nie miała żadnego planu na siebie, nie wiedziała kim chciała być i czym zajmować się miała, jedyne co wiedziała to to, że chciała być wolna i decydować o sobie. Pragnęła żyć na własnych zasadach.
I dzisiaj był ten dzień, stała przed drzwiami domowego gabinetu ojca, słyszała jak rozmawiał przez telefon, stała tak jeszcze kilka minut aż w końcu do jej uszu doszedł dźwięk dość mocno odkładanej słuchawki. Co sugerowało, że nie był w najlepszym nastroju, nie miała zamiaru się jednak wycofać, skoro powiedziała, a to trzeba powiedzieć i b. Uniosła drżącą dłoń w górę i zapukała, po stanowczym proszę chwyciła za klamkę i nabrała powietrza w płuca, chciała sobie dodać tym odwagi i w końcu weszła.
- Musimy porozmawiać. - powiedziała stanowczo wchodząc do środka, nie było w tym prośby, powitania czy miłego tonu z jakim zawsze się do niego zwracała. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na krześle, tuż naprzeciw wielkiego drewnianego biurka, za którym w garniturze siedział jej ojciec. Dla niego nie było czegoś takiego jak życie zawodowe od prywatnego, on cały czas był w pracy, on cały czas był tym samym senatorem, konserwatywnym człowiekiem, który uważa każdą zmianę za coś złego.
- Nie idę na studia. - wystrzeliła z siebie te kilka słów niczym z karabinu. Zacisnęła usta w wąską kreskę, siedziała na fotelu wyprostowana i spięta jak struna od gitary, którą ktoś przed chwilą nakręcił.
- Nie będę ani prawnikiem, ani lekarzem, a tym bardziej politykiem. Nie czuje tego, nie chcę. - wyznała prawdę, czuła się trochę jakby kamień spadł jej z serca. Nie ważne jakie czekają ją konsekwencje, chciała sama kontrolować swoje życie.
Siedziała i nawet na niego nie spojrzała, chyba bała się jego reakcji, wiedziała, że czeka ją bitwa, która w krótkim czasie zmieni się w wojnę, w której na pewno nie miałaby szans.
Cooper Lennox
Nie miała żadnego planu na siebie, nie wiedziała kim chciała być i czym zajmować się miała, jedyne co wiedziała to to, że chciała być wolna i decydować o sobie. Pragnęła żyć na własnych zasadach.
I dzisiaj był ten dzień, stała przed drzwiami domowego gabinetu ojca, słyszała jak rozmawiał przez telefon, stała tak jeszcze kilka minut aż w końcu do jej uszu doszedł dźwięk dość mocno odkładanej słuchawki. Co sugerowało, że nie był w najlepszym nastroju, nie miała zamiaru się jednak wycofać, skoro powiedziała, a to trzeba powiedzieć i b. Uniosła drżącą dłoń w górę i zapukała, po stanowczym proszę chwyciła za klamkę i nabrała powietrza w płuca, chciała sobie dodać tym odwagi i w końcu weszła.
- Musimy porozmawiać. - powiedziała stanowczo wchodząc do środka, nie było w tym prośby, powitania czy miłego tonu z jakim zawsze się do niego zwracała. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na krześle, tuż naprzeciw wielkiego drewnianego biurka, za którym w garniturze siedział jej ojciec. Dla niego nie było czegoś takiego jak życie zawodowe od prywatnego, on cały czas był w pracy, on cały czas był tym samym senatorem, konserwatywnym człowiekiem, który uważa każdą zmianę za coś złego.
- Nie idę na studia. - wystrzeliła z siebie te kilka słów niczym z karabinu. Zacisnęła usta w wąską kreskę, siedziała na fotelu wyprostowana i spięta jak struna od gitary, którą ktoś przed chwilą nakręcił.
- Nie będę ani prawnikiem, ani lekarzem, a tym bardziej politykiem. Nie czuje tego, nie chcę. - wyznała prawdę, czuła się trochę jakby kamień spadł jej z serca. Nie ważne jakie czekają ją konsekwencje, chciała sama kontrolować swoje życie.
Siedziała i nawet na niego nie spojrzała, chyba bała się jego reakcji, wiedziała, że czeka ją bitwa, która w krótkim czasie zmieni się w wojnę, w której na pewno nie miałaby szans.
Cooper Lennox
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Dzięki Bogu za CoVID.
Pandemia, przez którą świat praktycznie zwariował, sprawiła że wiele spraw, które do 2020 roku załatwiało się osobiście, można było ogarnąć przez telefon, zdalnie, czy w jakikolwiek inny sposób bez wychodzenia z domu. Oczywiście obowiązki senatora, polityczne wiece i bankiety wymagały bycia na miejscu ciałem i duchem, ale ilość podróży służbowych pomiędzy Toronto, a Ottawą spadła zauważalnie. Efektem ubocznym takiego rozwiązania było to, że czas spędzany przez Coopera w gabinecie w domu był niewiele krótszy od tego, który spędzał w nocy w sypialni. Dobra zmiana.
- Wejść - rzucił głośno, acz obojętnie. Przez swoją ponad trzydziestoletnią karierę zawodową, przez której większość to on podejmował decyzję i to do niego się przychodziło, to krótkie słowo mogłoby wypowiedział niezliczoną ilość razy. Było niemal jak oddech. Wzrok znad dokumentów uniósł mniej więcej w momencie, gdy Maddie - bo to ona była gościem - znajdowała się w połowie odległości między drzwiami, a jego biurkiem. Sięgnął po cygaro, które przez ostatnią rozmowę zdążyło zgasnąć. Odpalił je nie spuszczając wzorku z córki. Ni to mruknął, ni cmoknął dając znać, że ma mówić.
- Aha. - mruknął pozostając spokojnym. Tylko z zewnątrz. Nie lubił, jak ktoś się mu sprzeciwiał, a od dłuższego czasu Maddie zaczynała sprawiać problemy. Nauczył się kontrolować twarz, mowę ciała. Lata w polityce, lata przed kamerami. Pyknął cygarem parokrotnie, wypuścił dym.
- Kim zatem będziesz? - powiedział spokojnie udając zainteresowanego i zatroskanego. W tym momencie był przekonany że to po prostu kolejny atak szczeniackiego buntu, czy jakaś inna fanaberia - Byłem wystarczająco długo cierpliwy, jesteś w wieku, w którym większość członków naszej rodziny już zapomniała, że studiowała. Ty ciągle taplasz się w szczeniackim gównie* - tutaj byli tylko we dwoje, mógł pozwolić sobie na swobodę wypowiedzi - Czym się zatem zajmiesz, bo zakładam, że wpadłaś na jakiś genialny plan tylko pewnie potrzebujesz gotówki by go zrealizować. Jak wszystkie inne zachcianki, które spełniam licząc, że wreszcie spotkasz się z rozumem - ktoś, kto zaczynał karierę polityczną w placówce dyplomatycznej w kontaktach z własnym dzieckiem dyplomacji miał tyle co kot napłakał, ale też chyba za długo cackali się z dziewczyną.
Maddie Lennox
Pandemia, przez którą świat praktycznie zwariował, sprawiła że wiele spraw, które do 2020 roku załatwiało się osobiście, można było ogarnąć przez telefon, zdalnie, czy w jakikolwiek inny sposób bez wychodzenia z domu. Oczywiście obowiązki senatora, polityczne wiece i bankiety wymagały bycia na miejscu ciałem i duchem, ale ilość podróży służbowych pomiędzy Toronto, a Ottawą spadła zauważalnie. Efektem ubocznym takiego rozwiązania było to, że czas spędzany przez Coopera w gabinecie w domu był niewiele krótszy od tego, który spędzał w nocy w sypialni. Dobra zmiana.
- Wejść - rzucił głośno, acz obojętnie. Przez swoją ponad trzydziestoletnią karierę zawodową, przez której większość to on podejmował decyzję i to do niego się przychodziło, to krótkie słowo mogłoby wypowiedział niezliczoną ilość razy. Było niemal jak oddech. Wzrok znad dokumentów uniósł mniej więcej w momencie, gdy Maddie - bo to ona była gościem - znajdowała się w połowie odległości między drzwiami, a jego biurkiem. Sięgnął po cygaro, które przez ostatnią rozmowę zdążyło zgasnąć. Odpalił je nie spuszczając wzorku z córki. Ni to mruknął, ni cmoknął dając znać, że ma mówić.
- Aha. - mruknął pozostając spokojnym. Tylko z zewnątrz. Nie lubił, jak ktoś się mu sprzeciwiał, a od dłuższego czasu Maddie zaczynała sprawiać problemy. Nauczył się kontrolować twarz, mowę ciała. Lata w polityce, lata przed kamerami. Pyknął cygarem parokrotnie, wypuścił dym.
- Kim zatem będziesz? - powiedział spokojnie udając zainteresowanego i zatroskanego. W tym momencie był przekonany że to po prostu kolejny atak szczeniackiego buntu, czy jakaś inna fanaberia - Byłem wystarczająco długo cierpliwy, jesteś w wieku, w którym większość członków naszej rodziny już zapomniała, że studiowała. Ty ciągle taplasz się w szczeniackim gównie* - tutaj byli tylko we dwoje, mógł pozwolić sobie na swobodę wypowiedzi - Czym się zatem zajmiesz, bo zakładam, że wpadłaś na jakiś genialny plan tylko pewnie potrzebujesz gotówki by go zrealizować. Jak wszystkie inne zachcianki, które spełniam licząc, że wreszcie spotkasz się z rozumem - ktoś, kto zaczynał karierę polityczną w placówce dyplomatycznej w kontaktach z własnym dzieckiem dyplomacji miał tyle co kot napłakał, ale też chyba za długo cackali się z dziewczyną.
Maddie Lennox