A chilling lack of ethics
: sob wrz 13, 2025 2:44 pm
一 Fela, to do ciebie chyba 一 padło z drugiej strony drzwi zamkniętej na cztery spusty. Pochylony nad foremkami tabliczek mężczyzna właśnie rozlewał intensywnie aromatyczną, zaciągniętą jakimś dymnym akcentem masę czekoladową, cienko i w skupieniu, jakby przeprowadzał zabieg chirurgiczny.
Nie odpowiedział.
一 Fela, bo przyszedł...
一 No słyszę przecież! 一 wrzasnął rozeźlony, nie odrywając wzroku od wyrównującej się tafli. Ktokolwiek to był - sanepid, skarbówka czy inne gówno - mógł zaczekać, nie to, co wylewka po kilku dniach prowadzenia nowego przepisu od etapu ziarna.
一 I mówi, że kojarzysz...
一 Z pewnością 一 zgrzytnął pod nosem, obstawiając w tym momencie księgowego. Pajac zawsze pojawiał się w najmniej odpowiednim momencie i wymagał kwitów na wszystko, najlepiej już, zaraz, na pięć minut temu. Doceniał jego kreatywność w prowadzeniu niektórych kalkulacji, ale między bogiem a prawdą, czasami Hathaway miał ogromną ochotę zapytać (i zdarzało się, że w sumie to właśnie robił) czy fakturę o jaką upominał się Westmore ma wyciągnąć sobie na poczekaniu z dupy. Nie miał głowy do pierdół, zazwyczaj otrzymując zamówienie sprawdzał pedantycznie czy zgadza się wszystko co do ziarenka i to, czy ziarenko jest dokładnie takie jak powinno, rysował parafkę i zapominał gdzie posiewał te wszystkie papierki. Niektóre upychał w kieszeń, inne rzucał pod ladę albo wciskał w szufladę w gabinecie, po to, by wyrzucić je z głowy po niecałej minucie.
一 Bo to chyba jes-
一 Czy to Westmore? Bo jeśli tak, to możesz mu przekazać, żeby...
一 Nie, to Graham. Podobno wiesz o co chodzi.
Ach.
Bezgłośne westchnienie wydobyło się z jego ust, gdy faktycznie skojarzył brodacza z ciągotami do słodkiego. Jego i Emily, a jeszcze kilka takich wizyt i zapewne przyjdzie mu wyryć na pamięć jej datę urodzenia.
一 To co mu powiedzieć?
Chwila ciszy, Felix oszacował na oko i obrócił głowę w stronę drzwi.
一 Dwie minuty. Niech zaczeka, cokolwiek to jest, to chyba nikt nie umiera.
Dołączył niechętnie do części SOMY przeznaczonej dla klientów. Widział kątem oka, jak ogonek zwiedzających prowadzonych przez Axela zawija w stronę wystawowych gablot i parsknął cichym, suchym śmiechem jak pies. Nienawidził tej płytkiej perspektywy jaką gapie połykali myśląc, że od teraz już wiedzą jak to wygląda. Gówno po tym wiedzieli, podobnie jak Felix te kilkanaście lat temu, po tym jak trafił pod skrzydła ciotki i sądził, że w miesiąc nauczy się wszystkiego czego potrzeba.
Miał w planach zlikwidować ten idiotyzm, Axel i jego złote ręce były mu potrzebne na kuchni, a nie tu, do zabawiania gówniarzy i turystów.
一 Kogo tym razem będziesz przepraszać? 一 zagadnął zza lady, jedną ręką sięgając pod blat aby zerknąć, czy drzemią tam jakieś zapomniane przez boga i księgowego faktury. 一 Ja pierdolę, było smsa napisać, to bym ci zapakował i odebrałbyś sobie od Nancy.
Graham Malone