Is it too late for apologize?
: pn wrz 15, 2025 7:54 am
Prawie nie spała tej nocy. Próbowała słuchania muzyki, oglądania wyciszających rzeczy na YouTube’ie, liczenia owiec. Wciąż miała wrażenie, że nie śpi, tylko przewraca się z boku na bok. Nie potrafiła się wyłączyć i przestać na nowo analizować wczorajszego wieczoru.
Gdy wstała po jedenastej wyglądała jak wypluta. W niczym nie przypominała tej wystrojonej siebie z poprzedniego dnia. Najbardziej było to widać od przekrwionych z nie wyspania oczy, tego nawet najlepszy makijaż nie zatuszuje, a nie będzie siedziała w okularach przeciwsłonecznych.
Na śniadanie ledwo wciągnęła smoothie przez szklaną słomkę, a i tak nie całe. Po prostu nie dało się przygotować na spotkanie, chociaż nie wiadomo jak bardzo by tego chciała. Wczoraj trzymała ją adrenalina i pierwszy szok. Dzisiaj w zasadzie mogłaby się znieczulić alkoholem, przecież i tak już stoczyła się na samo dno.
Mimo wszystko nie przyjmie Cyrusa w piżamie czy dresie, postanowiła ubrać się tak bardziej neutralnie. Nic prowokującego ani wyzywającego. Postawiła na koszulkową nieco luźniejszą sukienkę w czarno-czerwoną kratę, z podwiniętymi do łokci rękawami. Włosy puściła luzem, w razie czego będzie miała, co z rękoma zrobić. W kwestii makijażu to zrobiła takim delikatnym, żeby zakryć ziemistość cery po nieprzespanej nocy.
Włączyła telewizor, zasiadła na sofie i skakała po kanałach próbując dopić do końca śniadaniowe smoothie. Zawsze wchodziło bez problemu, a dzisiaj jakby wciągała przez słomkę niezidentyfikowaną breje.
To nie był jej dzień, tak samo jak trochę na spokojnie zrozumiała, że nie wyrzuć z głowy własnych uczuć. Może dla własnego sumienia powinna jak na spowiedzi powiedzieć wszystko i pozostawić decyzję Marshallowi. Nie miała bladego pojęcia, co z tym fantem ma zrobić.
Problemy dna codziennego rodziny Kardashianek wciągnęły ją na nieco dłużej, ukrócając tym samym czekanie. Nie wiedziała, o której Cyrus będzie, a ta nie pewność też dobijała. Wczoraj jakoś dawała radę z wymawianiem sobie, że jest dobrze jak jest. Dzisiaj już nie była tego pewna. Tęskniła za nim, za jego uśmiechem, dotykiem, obejmującymi ją ramionami. Za tymi szalonymi chwilami, tymi spokojnymi. Za tym wszystkim, co bezpowrotnie przepadło. Za Cyrusem jako osobą, która znała jej grzechy, ale nie oceniała.
Dźwięk dzwonka brutalnie przywołał ją do rzeczywistości. Podniosła się z sofy, odstawiła kubek na stolik i poszła na spotkanie przeznaczeniu.
- Cześć - serce jej przyspieszyło na jego widok w blasku dnia, nie wiedziała czy było to po niej widać.
Gdy wszedł, a ona zamknęła za nim drzwi, wzięła głęboki bezdźwięczny oddech, żeby się trochę uspokoić.
- Napijesz się czego? - Zapytała, gdy znaleźli się w salonie.
cyrus marshall
Gdy wstała po jedenastej wyglądała jak wypluta. W niczym nie przypominała tej wystrojonej siebie z poprzedniego dnia. Najbardziej było to widać od przekrwionych z nie wyspania oczy, tego nawet najlepszy makijaż nie zatuszuje, a nie będzie siedziała w okularach przeciwsłonecznych.
Na śniadanie ledwo wciągnęła smoothie przez szklaną słomkę, a i tak nie całe. Po prostu nie dało się przygotować na spotkanie, chociaż nie wiadomo jak bardzo by tego chciała. Wczoraj trzymała ją adrenalina i pierwszy szok. Dzisiaj w zasadzie mogłaby się znieczulić alkoholem, przecież i tak już stoczyła się na samo dno.
Mimo wszystko nie przyjmie Cyrusa w piżamie czy dresie, postanowiła ubrać się tak bardziej neutralnie. Nic prowokującego ani wyzywającego. Postawiła na koszulkową nieco luźniejszą sukienkę w czarno-czerwoną kratę, z podwiniętymi do łokci rękawami. Włosy puściła luzem, w razie czego będzie miała, co z rękoma zrobić. W kwestii makijażu to zrobiła takim delikatnym, żeby zakryć ziemistość cery po nieprzespanej nocy.
Włączyła telewizor, zasiadła na sofie i skakała po kanałach próbując dopić do końca śniadaniowe smoothie. Zawsze wchodziło bez problemu, a dzisiaj jakby wciągała przez słomkę niezidentyfikowaną breje.
To nie był jej dzień, tak samo jak trochę na spokojnie zrozumiała, że nie wyrzuć z głowy własnych uczuć. Może dla własnego sumienia powinna jak na spowiedzi powiedzieć wszystko i pozostawić decyzję Marshallowi. Nie miała bladego pojęcia, co z tym fantem ma zrobić.
Problemy dna codziennego rodziny Kardashianek wciągnęły ją na nieco dłużej, ukrócając tym samym czekanie. Nie wiedziała, o której Cyrus będzie, a ta nie pewność też dobijała. Wczoraj jakoś dawała radę z wymawianiem sobie, że jest dobrze jak jest. Dzisiaj już nie była tego pewna. Tęskniła za nim, za jego uśmiechem, dotykiem, obejmującymi ją ramionami. Za tymi szalonymi chwilami, tymi spokojnymi. Za tym wszystkim, co bezpowrotnie przepadło. Za Cyrusem jako osobą, która znała jej grzechy, ale nie oceniała.
Dźwięk dzwonka brutalnie przywołał ją do rzeczywistości. Podniosła się z sofy, odstawiła kubek na stolik i poszła na spotkanie przeznaczeniu.
- Cześć - serce jej przyspieszyło na jego widok w blasku dnia, nie wiedziała czy było to po niej widać.
Gdy wszedł, a ona zamknęła za nim drzwi, wzięła głęboki bezdźwięczny oddech, żeby się trochę uspokoić.
- Napijesz się czego? - Zapytała, gdy znaleźli się w salonie.
cyrus marshall