25 y/o, 176 cm
Influencerka w internetach
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Prawie nie spała tej nocy. Próbowała słuchania muzyki, oglądania wyciszających rzeczy na YouTube’ie, liczenia owiec. Wciąż miała wrażenie, że nie śpi, tylko przewraca się z boku na bok. Nie potrafiła się wyłączyć i przestać na nowo analizować wczorajszego wieczoru.
Gdy wstała po jedenastej wyglądała jak wypluta. W niczym nie przypominała tej wystrojonej siebie z poprzedniego dnia. Najbardziej było to widać od przekrwionych z nie wyspania oczy, tego nawet najlepszy makijaż nie zatuszuje, a nie będzie siedziała w okularach przeciwsłonecznych.
Na śniadanie ledwo wciągnęła smoothie przez szklaną słomkę, a i tak nie całe. Po prostu nie dało się przygotować na spotkanie, chociaż nie wiadomo jak bardzo by tego chciała. Wczoraj trzymała ją adrenalina i pierwszy szok. Dzisiaj w zasadzie mogłaby się znieczulić alkoholem, przecież i tak już stoczyła się na samo dno.
Mimo wszystko nie przyjmie Cyrusa w piżamie czy dresie, postanowiła ubrać się tak bardziej neutralnie. Nic prowokującego ani wyzywającego. Postawiła na koszulkową nieco luźniejszą sukienkę w czarno-czerwoną kratę, z podwiniętymi do łokci rękawami. Włosy puściła luzem, w razie czego będzie miała, co z rękoma zrobić. W kwestii makijażu to zrobiła takim delikatnym, żeby zakryć ziemistość cery po nieprzespanej nocy.
Włączyła telewizor, zasiadła na sofie i skakała po kanałach próbując dopić do końca śniadaniowe smoothie. Zawsze wchodziło bez problemu, a dzisiaj jakby wciągała przez słomkę niezidentyfikowaną breje.
To nie był jej dzień, tak samo jak trochę na spokojnie zrozumiała, że nie wyrzuć z głowy własnych uczuć. Może dla własnego sumienia powinna jak na spowiedzi powiedzieć wszystko i pozostawić decyzję Marshallowi. Nie miała bladego pojęcia, co z tym fantem ma zrobić.
Problemy dna codziennego rodziny Kardashianek wciągnęły ją na nieco dłużej, ukrócając tym samym czekanie. Nie wiedziała, o której Cyrus będzie, a ta nie pewność też dobijała. Wczoraj jakoś dawała radę z wymawianiem sobie, że jest dobrze jak jest. Dzisiaj już nie była tego pewna. Tęskniła za nim, za jego uśmiechem, dotykiem, obejmującymi ją ramionami. Za tymi szalonymi chwilami, tymi spokojnymi. Za tym wszystkim, co bezpowrotnie przepadło. Za Cyrusem jako osobą, która znała jej grzechy, ale nie oceniała.
Dźwięk dzwonka brutalnie przywołał ją do rzeczywistości. Podniosła się z sofy, odstawiła kubek na stolik i poszła na spotkanie przeznaczeniu.
- Cześć - serce jej przyspieszyło na jego widok w blasku dnia, nie wiedziała czy było to po niej widać.
Gdy wszedł, a ona zamknęła za nim drzwi, wzięła głęboki bezdźwięczny oddech, żeby się trochę uspokoić.
- Napijesz się czego? - Zapytała, gdy znaleźli się w salonie.

cyrus marshall
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Star
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Tiffany Harris

Cyrus dzisiaj obudził się z bólem głowy, kacem tym poalkoholowym oraz moralnym i jedyne na co było go stać to na powiadomienie siostry o tym, że nie da rady dzisiaj zjawić się w firmie, bo musi coś załatwić. Wczorajszy wieczór był totalnym rollercoasterem uczuciowym, spotkanie z Tiff, potem to z Maddie, czuł się źle, sam ze sobą i jedyne o czym marzył to zakopać się w pościeli i nigdy już nie wyjść z łóżka. Cała kłótnia z Lennox wciąż odbijała mu się echem w głowie, jej wszystkie słowa na temat Tiffany, które próbował wypierać, ale które coraz bardziej wierciły mu dziurę w sercu i sprawiały, że zaczynał w nie wierzyć. Nie chciał iść dzisiaj na spotkanie z Harris, nie chciał jej widzieć na oczy, ale kiedy na coś się z kimś umawiał, zawsze dotrzymywał danego słowa, więc chcąc nie chcąc, musiał zwlec się z łóżka i doprowadzić do stanu, w którym będzie wyglądał w miarę normalnie, choć było to bardzo ciężkie. Nieważne co by zrobił, zmęczenie i kac malowało się na jego twarzy kiedy patrzył w lustro, cóż, on w przeciwieństwie do Tiffany, nie ukryje tego pod warstwą makijażu.
Sporo czasu zajęło mu jeszcze zebranie się na odwagę i zdecydowanie na to, by odwiedzić swoją byłą w jej mieszkaniu. Zupełnie nie miał pojęcia jak będzie miała przebiegać ich rozmowa. Czuł się cholernie niezręcznie i był w nim ogromny dystans. Jeszcze wczoraj przed spotkaniem z Maddie chciał walczyć o Tiffany, dzisiaj, nie wiedział już co chciałby powiedzieć brunetce, co czuł i czego w ogóle od niej jeszcze oczekiwał.
Kiedy stanął pod drzwiami mieszkania Harris, kilkakrotnie się spod nich cofał i do nich wracał, denerwując się i zastanawiając się nad tym czy to dobry pomysł, ale nie mógł uciec, musiał się z tym zmierzyć i wyjaśnić wszystko, nie mógł zniknąć jak to zrobiła Tiff kiedy tylko zakuli go w kajdanki.
W końcu postanowił zadzwonić dzwonkiem do drzwi i nerwowo przeskakiwał z nogi na nogę, czekając, aż Harris w końcu się w nich pojawi i kiedy to zrobiła, przygryzł swoją wargę spoglądając na nią niepewnie.
- Cześć. - mruknął cicho i przez chwilę zawahał się czy w ogóle powinien przekraczać próg jej mieszkania, jednak zrobił to, wszedł do środka i skierował swe kroki do znajomego już sobie salonu. Przecież bywał w mieszkaniu Tiffany już nie raz, nic się tutaj nie zmieniło. Spojrzał na dziewczynę słysząc jej pytanie. - Nie, dzięki. - odparł i zajął miejsce na sofie wbijając wzrok w swoje splecione dłonie, bo ciężko mu było patrzeć na Tiff. Nie wiedział nawet jak zacząć rozmowę, od czego powinien ją zacząć? - Jak się czujesz? - rzucił, posyłając jej niepewne spojrzenie, szczerze mówiąc, sam nie wiedział czy interesuje go jej samopoczucie, nie po to tu przyszedł, ale rozmowa, która była przed nimi, była tą jedną z najcięższych, przez które musiał przejść. Lepiej taki pierwszy krok niż żaden prawda?
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
25 y/o, 176 cm
Influencerka w internetach
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Miała czuć się bardziej pewnie we własnych czterech ścianach, gdy przyje jej się zmierzyć z tym trudnym tematem. Ale wcale tak nie czuła i to nie był dobry znak. Niemniej jednak nie mogła już nigdzie uciec, a tym samym w końcu dopadły ją konsekwencje swoich zachowań sprzed wielu miesięcy.
- Może być - przyznała siadając na kanapie. Sięgnęła po pilota, żeby ściszyć telewizor a tym samym problemy rodziny Kardashianów. - A Ty?
Ją akurat to interesowało. I miała świadomość, że to wszystko przez nią, co nie pomagało. Mimo to być może w końcu oboje zaznają spokoju na duszy. Fajnie jakby to było takie proste, ale nie było.
Chciałaby wymazać ten fatalny okres z ich życia, żeby było tak jak kiedyś, nim to wszystko przekreśliła i poszła nie oglądając się za sobą 
- Jakkolwiek by to zabrzmiało po prostu spanikowałam po tym wypadku. Sprawa była za medialna, a ja nie umiałam sobie z tym poradzić - popatrzyła na niego z pełnym poczuciem winy spojrzeniem. - Przerosło mnie to, a te wszystkie imprezy były po to, żeby chociaż na chwile zapomnieć. Był czas - zawahała się czy o tym mówić, przecież takich rzeczy wiedzieć nie musiał - chciałam ze sobą skończyć, ale ostatecznie zabrakło mi odwagi. Chociaż to by wyszło może na dobre - zakończyła patrząc tym razem w podłogę.
Sięgnęła po stojący na stole kubek ze smoothie. Chociaż zrobiła go z bananów, truskawek i marchewki, czy ulubiony zestaw, jakoś ciężko jej dzisiaj wchodziło. Czuła się taka odrealniona dziś jak nigdy.
Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, chociaż obiecała, że da rade to znieść i wyjaśnić. Zastanawiała się czy jest w ogóle sens mówić „przepraszam” skoro nic to nie zmieni. Miała wrażenie, że zabrzmiałoby to sztuczne i nieszczerze.

cyrus marshall
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Star
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Tiffany Harris

- Mogło być zawsze lepiej. - odparł na jej pytanie o jego samopoczucie i wzruszył przy tym delikatnie ramionami. Po rozstaniu z Lennox, wypił jeszcze trochę alkoholu na zakłócenie uczuć, które nim targały, ale to wcale nie pomogło, a jedynie spotęgowało przygnębienie i złe samopoczucie.
Nie spodziewał się tego, że Tiffany sama zacznie rozmowę na temat, na jaki się umówili i po co tak naprawdę tutaj przyszedł, ale ucieszył się z tego, bo zdecydowanie było to dla niego znacznie łatwiejsze. Wysłuchał jej co ma do powiedzenia i zmarszczył brwi kiedy to właśnie siebie postawiła w roli ofiary. Gdyby nie rozmowa z Maddie, najprawdopodobniej przejąłby się słowami swojej byłej, ale wczoraj coś do niego dotarło i w tym momencie, zaczynał rozumieć coś, czego nigdy wcześniej nie zauważał. Tiff faktycznie myślała tylko o sobie.
- Ty myślisz, że ja sobie z tym radziłem? - spytał, unosząc w górę brwi i posłał jej zaskoczone spojrzenie. - Ty się świetnie bawiłaś na imprezach, a ja siedziałem w celi z kratami i za chuja nie miałem jak o tym zapomnieć wiesz? - powiedział dobitnie, tak, żeby przestała zgrywać tutaj taką pokrzywdzoną, nie, nie było opcji by jej sztuczki znowu na niego zadziałały. - Przestań Tiff stawiać siebie w roli ofiary, z czym Ci było kurwa ciężko? - prychnął, przewracając teatralnie oczami. - Spieprzyłaś jak ostatni tchórz i świetnie się bawiłaś, kiedy to ja odsiadywałem za Ciebie wyrok. - mruknął. - Szkoda, że nie brakło Ci odwagi do tego by dawać dupy na lewo i prawo. Nie bałaś się, że złapiesz jakiegoś trypla? To już nie było takie straszne? - warknął przez zaciśnięte zęby. Zrobiła z niego ostatniego kozła ofiarnego, a teraz tutaj sama próbowała udawać pokrzywdzoną. Pokrzywdzoną w czym? Chyba jedynie w tym, że nie zaliczyła tego typa, z którym obściskiwała się w klubie kiedy w końcu udało się Cyrusowi ją znaleźć.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
25 y/o, 176 cm
Influencerka w internetach
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

- Właśnie dlatego nie chciałam do tego tematu wracać, bo żadne z nas nie zrozumie drugiej osoby - odstawiła nieco za mocno kubek ponowie na stolik. - Skoro już wiesz, to co chciałeś to drogę do wyjścia znasz.
Mówiła, że to nie był dobry pomysł i miała rację. Definitywnie musiała się wyzbyć się wszelkich uczuć do niego, nawet jeśli to bolało. Miała jeszcze czas, aby znaleźć kogoś nowego i tym razem tego nie spieprzyć, bo więcej szans sobie nie da. Jej serce tego by nie wytrzymało, chociaż teraz nie próbowałaby się zabić. Będzie chodzić po tym świecie i robić na złość tym, który jej nie tolerują.
- Wiedziałeś od początku, że nie jestem święta - wstała z kanapy. - Zabrakło owszem i kurwa tego nie cofnę. Nie stanę na rzęsach, żeby to naprawić - warknęła odwracając się do niego twarzą. - Jak ci tak bardzo przeszkadza moja osoba to na siłę cię tu nie trzymam. Leć do tej swoje zakichanej przyjaciółeczki, która tylko czeka na to żeby się do ciebie dobrać o ile już tego nie zrobiła.
Nitk tak nie potrafił podburzać ludzi jak ta mała medna i Tiff to czuła. Nagadała jej, jaka to ona jest puszczalska, egoistyczna i tak dalej. Pewnie teraz skała z radości, że się dobierze do Cyrusa. Jeśli nie widział jaka z Lennox jest szuja to trudno. Nie przekona go, więc szkoda wysiłku i czasu na to.
- Łatwo jest mówi, że się by czegoś nie zrobiło, bo ona oczywiście by wzięła winę na siebie - prychnęła z pogardą. - Żegnam - wskazała ręką drzwi, nie widziała sensu dalszej rozmowy, bo i tak będą się jedynie obrzucać wyzwiskami, a ona nie da się więcej obrażać, upadłą, ale jednak godność jakaś miała. - Może jednak wskazać drogę?
Zapewne miał gorzej i miał prawo myśleć sobie o niej, co chce. Ale żeby to były jego własne przekonania, a nie manipulowane przez wywłokę, która po prostu korzystała z okazji, bo inaczej zabrakłoby jej odwagi.

cyrus marshall
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Star
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Tiffany Harris

- Może gdybyś nie stawiała siebie jako ofiary w tym wszystkim, moglibyśmy porozmawiać na ten temat inaczej. - odparł, a kiedy powiedziała, mu że drogę do wyjścia zna, pokręcił zrezygnowany głową. Nie, nie miał zamiaru wyjść, nie teraz, nie tak szybko. Nie był usatysfakcjonowany tą rozmową, wcale niczego się nie dowiedział, jedynie tego, że Tiffany zgrywała wielce pokrzywdzoną.
- Oczywiście, że wiedziałem, że nie jesteś święta, ale że niewierna? Zdradzałaś mnie kiedy byliśmy razem? - zapytał, przyglądając się jej z ciekawością, próbując wyłapać o co jej tak naprawdę chodzi? Broniła się kolejny raz zrzucając winę na niego, próbując wzbudzić w nim jakieś wyrzuty sumienia, ale naprawdę dzisiaj nie miał do tego humoru. Mogła nim manipulować jeszcze do niedawna, tym razem nie był na tyle głupi by złapać się na jej kolejne sztuczki. - A ktoś każe stawać Ci na rzęsach?! Chciałem pogadać, a Ty mnie atakujesz i próbujesz zwalić znowu winę na mnie. - odparł zdenerwowany, czy Tiffany naprawdę była na tyle głupia? Czy nie potrafiła na spokojnie tego wyjaśnić? Powiedzieć co tak naprawdę czuła? Czuje? Cholera, nie przyszedł tutaj by ją oskarżać, ale też nie przyszedł wysłuchiwać tego, że to ona w tym wszystkim była najbardziej poszkodowana. Chciał jej dać szansę na wyjaśnienie, naprawienie relacji między nimi, ale jej atak był zupełnie nie na miejscu, więc kiedy tylko usłyszał jej kolejne słowa, skierowane bezpośrednio w stronę Madison, podniósł się z kanapy na równe nogi. - Czy Ty Tiffany słyszysz co mówisz? Jakiej przyjaciółeczki? O co Ci chodzi?! Przyszedłem tu do Ciebie, dla Ciebie, dla siebie, żeby wszystko wyjaśnić, porozmawiać, a Ty wplątujesz w to inne osoby?! - warknął, bo musiał ją jakoś utemperować, nie pozwoli na to, by między ich relację, wciągała kogokolwiek innego, a już na pewno nie Lennox, która zdecydowanie nie miała nic wspólnego z tym wszystkim. Kiedy Cyrus był z Tiffany, w ogóle nie widywał się z Maddie, blondynka pojawiła się w jego życiu na powrót dopiero kiedy wyszedł z więzienia, więc to, że ich relacja się rozpadła, było tylko i wyłącznie winą Harris, bo spierdoliła przed konsekwencjami i zostawiła w tym wszystkim Marshalla samego.
Gdy usłyszał kolejny atak w stronę Madison, zaśmiał się cicho i pokręcił głową z rezygnacją. - Prawda jest taka Tiffany, że to była Twoja wina, to co się wydarzyło, to była Twoja wina i przestań zrzucać to na innych. Jaki masz w tym wszystkim cel? - spytał, spoglądając na nią z uniesionymi brwiami, a gdy wskazała mu ręką na drzwi wyjściowe, prychnął cicho. - Znowu ucieczka? Tak ciężko jest Ci się zmierzyć z rzeczywistością? Jak tak bardzo chciałaś się mnie pozbyć, trzeba było powiedzieć, że odchodzisz, a nie pakować mnie za kraty. - warknął i nie, nie miał zamiaru ruszyć się nawet na krok. Potrzebował tego, żeby nawet w taki sposób sobie wszystko wyjaśnili i albo to definitywnie zakończą, albo w końcu uda im się normalnie porozmawiać, tego tym razem jej nie odpuści.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
25 y/o, 176 cm
Influencerka w internetach
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

- Dobrze pociągnijmy tę farsę jeszcze trochę - lekkim krokiem wróciła na kanapę, zarzuciła nogę na nogę, lewą rękę opala o podłokietniki, a prawą odrzuciła zamaszyście włosy na plecy. - Gdy ty siedziałeś przeze mnie, ja się puszczałam na lewo i prawo i jestem dobra w uciekaniu - wyliczyła. - To konkretnie czego jeszcze oczekujesz? Wyjaśniałam wszystko, ze swojej strony. I tak cokolwiek powiem, nie uwierzysz mi. Ani w to, że nie zdradziłam cie zanim poszedłeś, przeze mnie, siedzieć - zaakcentowała ostatnie trzy wyrazy.
Nie zamierzała tego mówić, ale czuła się sprowokowana. Jakkolwiek by nie było skutki wypadku też ponosiła, ale tego już nie widział. Widział tylko swoją krzywdę, z jej winy, a ona w tym czasie żyła sobie jak gdyby nigdy nic. To nic, że się chciała zabić, brała tyle tabletek, żeby spać choć przez chwile bez koszmarów.
- Nie rób ze mnie idolki - fuknęła ze złością. - Ja mam siedzieć zamkniętą w czterech ścianach, a ty się włóczysz po mieści z tą zakichaną przyjaciółką ale ja muszę jak zakonnica siedzieć w domu - ściągnęła usta w wąską kreskę.
W dopowiadaniu sobie różnych rzeczy też nie miała sobie równych. Minęła się z powołaniem i ze spokojem mogłaby pisać romanse dla nastolatek.
Gdy czuła się zagrożona odpowiadała agresją jako formą obrony, nawet jeśli sama była wszystkiemu winna. Każde z nich widziało winę tej drugiej osoby, a chociaż Tiffany zapowiadała sobie, że nie wybuchnie to jej nie wyszło. Bolało ją to, że teraz wszystko co robiła miał jej za złe. Tak po prostu sam ją atakował, a podobno chciał na spokojnie porozmawiać.
- Żebyś widział, że tak bo w końcu jestem w tym mistrzynią - niepotrzebnie się nakręcała, ale tak to wszystko na nią oddziaływało, a im bardziej była wkurwiona tym gorzej raczej dla niej. - Bo nie ma lepszego sposobu na pozbycie się kogoś, kogo się kocha niż wpakowanie go do więzienia - wybuchła czerwona na twarzy.

cyrus marshall
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Star
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Tiffany Harris

- A może właśnie bym uwierzył, gdybyś chciała ze mną normalnie porozmawiać, a nie atakowała mnie od wejścia? Gdybyś nie robiła z siebie ofiary i nie próbowała pokazać, że to wszystko to moja wina? - zupełnie nie wiedział jak z nią rozmawiać. Kiedyś przychodziło im to znacznie łatwiej, teraz? Tiffany zupełnie się zamknęła, nie chciała niczego wyjaśniać, a jedynym jej odruchem było wyrzucanie go z domu, oraz wciąganie w ich relację zupełnie niepotrzebnych tutaj osób. Jak mieli normalnie rozmawiać, bez pretensji czy sprzeczek, kiedy wszystko stawiali w tak napiętej atmoferze?
Jej kolejne słowa go rozbawiły, ale żeby nie wybuchnąć śmiechem i jeszcze bardziej nie zaogniać sytuacji, odetchnął głęboko i usiadł obok niej, spoglądając na nią. Musiał sam się uspokoić, jeśli tego nie zrobi, zupełnie nie dojdą do porozumienia, a szczerze mówiąc nie chciał się z nią kłócić. Fakt był taki, że Cyrus kompletnie się w tym wszystkim pogubił, w swoich uczuciach, planach i cóż, powodem tego wszystkiego również była Madison, co jednak musiał ukryć przed Tiffany, ale nie miał zamiaru też brunetki okłamywać, więc nie było sensu zaprzeczać, że się z nią nie widział. Jedyne co go zastanawiało, to skąd wiedziała, że spędził z Lennox czas?
- Tiffany, czy kiedykolwiek zabroniłem Ci gdziekolwiek wychodzić? Przez 10 miesięcy, kiedy ja siedziałem zamknięty w celi, zastanawiając się nad tym, jak się czujesz, co robisz, czy jesteś bezpieczna, Ty nie odezwałaś się do mnie nawet słowem. - zaczął wyjaśniać wszystko na spokojnie, bez żadnych pretensji, żeby Harris zrozumiała, że jej nie atakuje i nie musi się w żaden sposób bronić. - Robiłaś co chciałaś, gdzie ja zamiast walczyć o siebie, chroniłem przez ten czas Ciebie bo Cię kocha... - przerwał na chwilę, bo sam nie wiedział, czy wciąż ją kocha, czy jednak kochał. Aktualnie przed oczami miał pocałunek z Maddie, jej wyznanie, to jak się przy niej czuł, ale również miał przed sobą aktualnie osobę, za którą do niedawna oddałby życie i którą kochał całym sercem, jak myślał, jeszcze kilka dni temu, zanim wszystko się cholernie skomplikowało. - Kochałem. - dokończył cicho i westchnął. - A Ty teraz robisz mi wyrzuty, że po wyjściu z więzienia spotkałem się z kimś chcąc w jakiś sposób wrócić do normalności? Gdzie nawet nie wiedziałem, czy kiedykolwiek znowu Cię spotkam? - spytał, spoglądając smutno w jej tęczówki. Naprawdę to było takim ogromnym problemem? Mogła go nie zostawiać, może wszystko potoczyłoby się inaczej.
Słysząc jej wyznanie, przełknął głośno ślinę? Czy mówiła prawdę? Czy go kochała? Jeśli tak, to czy właśnie dla niej tak wyglądała miłość? - Kochasz mnie? - spytał niedowierzając w to co słyszy. - Czyli tak wygląda dla Ciebie miłość? Jeśli naprawdę byś mnie kochała, okazałabyś mi jakiekolwiek wsparcie, kiedy straciłem wolność i swoje dawne życie. - mruknął wzdychając ciężko, ale wszystko mówił spokojnie, tak by już nikt z nich się nie unosił, już zdążył się pokłócić z osobą, na której mu zależało, nie chciał robić tego kolejny raz, nie chciał znowu wykrzykiwać słów w złości, których potem będzie żałować. to nie przynosiło żadnych efektów, a jeszcze bardziej wszystko komplikowało.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
25 y/o, 176 cm
Influencerka w internetach
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

- Ja Cię atakuje? - Uniosła ze zdziwieniem brew do góry. - Każde moje słowo, wszystko, co powiem zaprowadzasz to tego, że robię z siebie ofiarę, a wszystko jest przeze mnie. Więc o jakiej rozmowi mu tu mówimy? Zechcesz mnie oświecić
Takie miała stanowisko, czy miała rację, czy nie trudno było powiedzieć. Narosło między nimi za dużo złości, niedomówień, wzajemnych oskarżeń. Może dałoby się coś z tym zrobić, gdyby od razu jedno nie naskakiwało na drugie. A przynajmniej tak ona to widziała. Cokolwiek by powiedziała, tak było źle, a skoro tak, to po co im była ta rozmowa? Wnosiła tylko nery i nic po za tym.
- Dobra nie ważne - machnęła ręką. - Jak najbardziej rób, co chcesz. W końcu zmarnowałeś przeze mnie dziesięć miesięcy życia, zatem żyj jak chcesz, z kim chcesz. Mi nic do tego, w końcu jedynym, co mi wychodzi to robie z siebie ofiary i rujnowanie innym życia, czyż nie? - Tak to właśnie odpierała, gdy prawie w każdym zdaniu to podkreślał.
Na ten moment przepełniały ją same złe emocje i poczucie niesprawiedliwości. Nigdy nie była święta i fakt, zniszczyła Cyrusowi życie, więc o czym tu jeszcze konwersować? Każde z nim miało swoje zdanie, żale i pretensje i być może przydałby się jakiś negocjator dla załagodzenia konfliktu.
- Wiesz co, zapomnij o tym - powiedziała zmęczona tym wszystkim. - Wyrwało mi się to nie potrzebnie. Tobie i tak nie będzie do niczego potrzebne, skoro już mnie nie kochasz.
Czuła się niesprawiedliwie oceniona, ale w jego oczach już i tak była na straconej pozycji. Więc drążenie przeszłości nie przyniosło nic odkrywczego. Ona była ta zła. Przygryzła lekko wargę, żeby się nie rozkleić. Tym razem będzie twarda i nie da się. Najlepsza opcja to rozejście się, całkowite zerwanie kontaktu i życie teraźniejszością i przyszłość. Tego, co się wydarzyło nie może było cofnąć.

cyrus marshall
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Star
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Tiffany Harris

- Kurwa Tiff, czy Ty naprawdę słyszysz co mówisz? A przez kogo znaleźliśmy się w takim położeniu? Przeze mnie? To ja potrąciłem człowieka? To ja wpakowałem siebie sam do więzienia, czy to Ty błagałaś mnie bym ratował Ci dupę? Nie wymagam od Ciebie nie wiadomo czego, nie chcę Cię atakować, ale prawda jest taka, że odjebałaś, a jedyne co w tym momencie robisz, to bronisz się mówiąc, że też Ci było ciężko. - warknął. Chciał poprowadzić tą rozmowę na spokojnie, ale przy tej dziewczynie się nie dało, to szło za daleko, miała do niego pretensje o to, że nie potrafił jej w tym momencie współczuć? Jak miał jej współczuć, kiedy ona zostawiła go zupełnie samego, a po wyjściu z więzienia odkrył, że świetnie się bawiła? No niezbyt to wszystko trzymało się w tym momencie kupy i nie miał sił na to, by próbować to jakoś ogarnąć i wytłumaczyć.
Kolejna ucieczka Tiffany zdenerwowała go jeszcze bardziej. Zachowywała się jak totalna idiotka, która robiła wszystko żeby spieprzyć ich relację jeszcze bardziej, a skoro jej zależało to chyba powinno być inaczej prawda? Czemu nie potrafiła chociażby wydukać jakiegokolwiek słowa przepraszam? Miał wrażenie, że zupełnie nie widziała w tym wszystkim swojej winy, że nie miała przez to wszystko żadnych wyrzutów sumienia, czym raniła go jeszcze bardziej. Na co mu było szukanie jej i próba jakichkolwiek napraw skoro ona sama tego nie chciała? Mówiła jedno, robiła drugie, totalnie nie rozumiał takiego zachowania, drażniła go, bardzo i choć nadal ją kochał, miał po dziurki w nosie jej egoizmu. Nie wiedział już jak komentować jej słowa, więc postanowił to przemilczeć, bo owszem, teraz będzie żył po swojemu, już na pewno nie pod dyktando Tiffany, bo w tym związku, to chyba faktycznie on jedynie poświęcał się dla dobra ogółu.
Jak miał zapomnieć o tym wszystkim? O jej wyznaniu, o całej ich relacji, o tym co się wydarzyło. Myślała, że to było takie łatwe? Może ona potrafiła od takich rzeczy uciekać, on nie, nie potrafił tak po prostu odchodzić i zostawiać za sobą czegoś, co było dla niego takie ważne.
- A czy wprost powiedziałem, że Cię już nie kocham? - zapytał, przyglądając jej się uważnie i uniósł jedną ze swoich brwi w górę. - Jedyne co potrafisz to świetnie sobie dopowiadać swoje historie Tiff. - mruknął przez zaciśnięte zęby. Sterowała nim przez cały czas, nawet teraz, w kłótni, próbując przeciągnąć strunę na swoją stronę, był tym wszystkim zmęczony i choć bardzo tego nie chciał, to chyba faktycznie jedynym dobrym wyjściem będzie zostawienie tego za sobą. Zakończenie całej tej relacji i odpuszczenie. Choć bardzo to bolało, czy miał jakieś inne wyjście, skoro zupełnie nie potrafił znaleźć z Tiffany wspólnego języka?
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”