Hana "Areum" Moon
: śr wrz 17, 2025 5:10 pm
				
				Hana "Areum" Moon

 
data i miejsce urodzenia
 05.01.2000 Uxbridge, Kanadazaimki
ona/jejzawód
doktorantka Antropologii | Teaching Assistant + dorywcze formy zarobku miejsce pracy
University of Torontoorientacja
homoseksualnadzielnica mieszkalna
Parkdalepobyt w toronto
od rozpoczęcia studiów (6 lat)umiejętności
✭ gotowanie — szczególnie dania kuchni koreańskiej, dorastała w restauracji rodziców ✭ pisanie akademickie — analizy, streszczenia, badania naukowe ✭ pisanie kreatywne — proza; eseistyka — ma dużą swobodę w posługiwaniu się słowem pisanym, często udaje jej się w ten sposób dotrzeć do ludzi ✭ koreański, angielski — natywnie; francuski — biegle; włoski i japoński — komunikatywnie ✭ podstawowy DTP i prepress — ma doświadczenie w self-publishingu, więc nauczyła się korzystać z InDesign i przygotowywać broszury, ziny czy inne wydania do druku ✭ praca pod presją — mimo dość strachliwego usposobienia, wręcz rozkwita gdy wokół szaleje ogień ✭ kreatywność i wyczucie estetyki — sama często zajmuje się wizualną stroną swoich działań — plakatami, ilustracjami do tekstów itp. ✭ wysoka empatia, rozumienie innych, dar przekonywania ✭słabości
✭ kompleks zbawicielki ✭ samokrytycyzm — duże oczekiwania ze strony rodziców, duże ambicje i trudne relacje z rówieśnikami wpłynęły na jej obraz samej siebie ✭ skłonność do pracoholizmu i obsesyjności ✭ tendencje do wchodzenia w toksyczne związki ✭ osobowość zależna emocjonalnie ✭ słaba kondycja fizyczna — w wymagających okolicznościach polega głównie na adrenalinie i determinacji ✭ potrzeba silnych emocji, wymieszana z wysokim poziomem lęku ✭ miewa ataki paniki ✭ problemy ze snem ✭ niskie umiejętności matematyczne ✭W domu od zawsze unosił się zapach kimchi i świeżo usmażonych mandu. Nic dziwnego — w końcu część mieszkalną oddzielała od restauracyjnej kuchni tylko zawieszona na framudze zasłona i niewielki korytarzyk. Rodzice Hany — w tamtym momencie jeszcze nie do końca pewni, czy decyzja o wyjeździe z Korei była właściwa — próbowali znaleźć dla siebie miejsce w kanadyjskim miasteczku. Uxbridge nie jest za duże. Wystarczająco blisko Toronto, żeby mieć dostęp do wielkomiejskich atutów; ale też wystarczająco małe, żeby tradycyjne koreańskie małżeństwo nie czuło się rzucone na zbyt głęboką wodę. Restauracja z kuchnią koreańską była dla nich nie tylko sposobem na zarobek (choć trzeba było przyznać, że ich umiejętności kulinarne zapewniały całej, trzyosobowej rodzinie godny byt), ale też porywem serca pozostającego wciąż w ich rodzimym kraju.
W domu obowiązywały dość surowe zasady. Choć poparte wielką troską i miłością, bywały punktem sporu między młodą Haną (w domu częściej nazywaną Aurum — pierwszy wybór jej matki, porzucony później na rzecz prostszej wymowy jej oficjalnego imienia), a jej rodzicami. Wychowywała się w duchu szacunku do starszych, uprzejmości i milczenia, gdy ma się inne zdanie. Los chciał jednak, żeby pakiet genetycznych cech, otrzymanych przez nią przy narodzinach, był z tymi wartościami nieco sprzeczny. Trzeba przyznać, że jako dziecko, Hana wykazywała ponadprzeciętną dociekliwość, a podważanie było jej codzienną rutyną. Na nic zdawały się westchnienia rodziców i zirytowane “tsknięcia” nauczycieli. Nie wynikało to z ciągoty do konfliktów (choć jej nastoletnie lata można było opisać pod słownikową definicją nastoletniego buntu), a raczej z obezwładniającej potrzeby odnalezienia własnej prawdy.
W ten sposób, chęć ta przerodziła się w coraz to aktywniejsze działanie. W czasach licealnych, zaczęła wspólnie ze znajomymi wydawać ziny — praktyka do teraz bliska jej sercu. Jej młodzieńcze lata wypełnione były drukowaniem po kryjomu plakatów w szkolnym sekretariacie, pilnowaniem tyłów, gdy znajomy łobuz kończył mural jej projektu, oraz uciekaniem przed wściekłą dyrektorką po przerwie, na której zorganizowali głośną demonstracje, podżegającą uczniów do zrzucenia mundurków szkolnych — symbolu “uciemiężenia przez wątpliwe autorytety”.
Szczęściem były w tym wszystkim jej umiejętności humanistyczne. Gdyby nie wysokie osiągnięcia w dziedzinach literackich i językowych, pewnie uznawana byłaby za jednego ze szkolnych urwisów — wartości oraz idee, stojące za jej działaniami, w takiej sytuacji zupełnie nieistotne. Tak też (mimo że nie raz słuchała tyrad dyrektorki o tym, że powinna skupić się na rzeczach poważnych, zamiast biegać po mieście z kieszeniami pełnymi anty-neoliberalnych wlep) była raczej lubiana przez grono pedagogiczne. (Nie wspominamy tutaj o gburowatej nauczycielce matematyki, z której Hana, rok w rok, musiała wykorzystywać ostatki silnej woli, żeby zdać). Nikt więc nie był zdziwiony, gdy udało jej się dostać na Uniwersytet w Toronto, z zadowalającym stypendium na koncie.
Oczywiście, mimo zwolnienia z części opłat własnej edukacji, utrzymanie się w dużym mieście bywało wyzwaniem. Zwłaszcza dla kogoś, kto kładł idee ponad chęcią przetrwania. Niektóre miesiące były ciężkie, a w lodówce wiało pustkami (dzięki Bogu za słoiki z kimchi-jigae i japchae od mamy!). Jakoś to jednak zleciało i teraz Areum z dumą patrzyła na podpis “doktorant”, widniejący na jej legitymacji studenckie. Wciąż musi szukać sposobów na dodatkowe zarobki — czasem zakręci się w jakiejś kawiarni, albo sklepie. Teraz dodatkowo może liczyć na niewielką wypłatę za asystowanie wykładowcom, które jest wymagane do otrzymania dyplomu na jej kierunku.
Jeśli ktoś miał okazję spojrzeć w oczy dziewczyny, pod iskrą buntu i pasji, dojrzał by wielkie pokłady empatii i ciepła. Z tą samą namiętnością, z którą krytykowała władze i kapitalizm, obdarzała otaczających ją ludzi troską. Z jednej strony — cierpliwość, zrozumienie i bezinteresowność można uznać za piękne cechy. Wiążą się one jednak z pewnym niebezpieczeństwem, które od dziecka bliskie było Hanie. Wiele lat spędziła próbując się odnaleźć wśród rówieśników, którzy nie zawsze przychylni byli jej intensywności czy “skośnym oczom”. Wiele lat też starała się dorównać oczekiwaniom rodziców, których w głębi serca wiedziała, że nie spełni (one must imagine sisyphus happy, right?). Wszystko to pozostawiało ją z głęboko zakorzenionymi konfliktami wewnętrznymi i rozszalałym kompleksem Boga. Ktoś musi zbawić świat, a jak ma oczekiwać tego od kogokolwiek innego? Skoro tyle widzi i tyle rozumie, nie ma od tego odwrotu.
Wszystkie te trudności odbijały się, ku jej wielkiej frustracji i poczuciu bezsilności, na jej życiu osobistym. Hana zawsze kochała trudne kobiety. Jakaś niewidzialna siła (oparta najpewniej na wszystkich nieprzepracowanych schematach stworzonych przez wysoko-wrażliwe dziecko z niespełnionymi potrzebami) przyciągała ją do toksycznych osób z siłą, której nie była się w stanie oprzeć. W pakiecie z jej błyskotliwością, czarującym poczuciem humoru i uśmiechem mogącym rozświetlić nawet mroki Hadesu, przychodziły trudności w regulowaniu emocji i wysoki poziom zależności emocjonalnej. Nigdy nie wyobrażała sobie, że mogłaby kogokolwiek skrzywdzić (paranoiczna potrzeba zapobiegania temu była paradoksalnie głównym powodem, dla którego za każdym razem tak się działo), ale połączenie jej problemów z charakterami, jakie wybierała, najczęściej tworzyło mieszanki wybuchowe. Kiedy przychodziły te najtrudniejsze noce, wypełnione samotnością i bezradnością, w jej głowie wirowała jedna myśl. Ile by dała, żeby wyrwać się z tej pętli.
Hana jest postacią rozdartą. Między rodzinnym dziedzictwem, a własną tożsamością. Między strachem, a odwagą. Między potrzebą walki i pragnieniem pokoju. Przede wszystkim jednak, pomiędzy chęcią naprawiania świata, a głębokim, niekiedy odbierającym jej dech, pragnieniem, by ktoś naprawił ją samą.
Ciekawostki
jej ulubione zwierze to łaskun palmowy, a kwestia ochrony ich przed wyzyskiem i okrutnym wykorzystywaniem w produkcji kawy jest dla niej bardzo istotna
ma alergie na kurz, co bywa koszmarnie uciążliwe przy długich godzinach, spędzonych na badaniach w bibliotece
mimo zamiłowania do pisania, robienie notatek jest dla niej katorgą i zwykle kończy się zamknięciem zeszytu i skupieniem na wykładzie lub serią śmiesznych kotków narysowanych na marginesach zeszytu (w zależności od jej zainteresowania tematem)
uwielbia teleturnieje naukowe typu jeopardy! i marzy o tym, żeby kiedyś wziąć w jakimś udział
lubi gry komputerowe, ale raczej zręcznościowe lub strategiczne — wiele godzin przegrała w Europa Universalis IV i czasem żartuje, że z takim stażem mogłaby już poprowadzić krajem
potrafi z pamięci wyrecytować fragmenty konstytucji Kanady, ale tylko po francusku — nauczyła się ich głównie w celu szlifowania języka
czasem cytuje filozofów w celu flirtowania z kobietami — kto odmówiłby nerdowi o anielskiej twarzy?
wciąż ma różowego, pluszowego królika z dzieciństwa, którego nazwała Pan Cogito (tell me about being the weird kid)
w trudniejszych okresach bierze leki przeciwlękowe, wciąż nie zebrała się na terapię, chociaż od lat się nad nią zastanawia
jest absolutnie beznadziejna w przedmiotach ścisłych, wciąż odruchowo liczy na palcach gdy musi dodać coś innego niż 2+2
myśli intensywnie nad adopcją kota
zgoda na powielanie imienia
takzgoda na powielanie pseudonimu
takZgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
nie