Legacy of Sun and Shadow
: pt wrz 19, 2025 10:04 pm
Galen L. Wyatt
Szczerze nie wiedziała, czy ginekolog powie im coś więcej. Pewnie wspomni o suplementacji, braku alkoholu oraz nikotyny. Już w trakcie tej pierwszej wizyty serce Cherry zacznie poważnie krwawić. Sama doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przymknęła na moment oczy. Czy była gotowa dowiedzieć się każdego najmniejszego szczegółu? Informacje będą ją jedynie przytłaczać. Chciałaby móc przyśpieszyć czas do momentu, w którym usłyszy płacz dziecka. Wtedy wszystko stałoby się łatwiejsze. Dowiedziałaby się, czy ich serca przetrwają próbę czasu.
Oboje chyba cieszyli się z tego dziecka jak dzieci. Tak jakby właśnie odpakowywali prezenty w wigilię. Nuta niepewności, ale też szczęścia. W głowie już zaczęła planować baby shower i gender reveal. Wolałaby dziewczynkę. Były bardziej ogarnięte i miały ten charakterystyczny błysk w oku.
— I na to... przyjdzie pora? — odparła, uśmiechając się od ucha do ucha. Znała już ten uśmiech. Chociaż w głowie zastanawiała się, jak mogłaby zminimalizować wszelkie szkody, które zadałaby jej ciąża. Słyszała coś o fizjoterapii, masażu krocza. Raz na jakiś coś się przewijało na social mediach. Niezbyt ją to interesowało, a teraz pewnie będzie zasypana tymi informacjami. Pewnie już telefon ich podsłuchiwał i zaraz będzie pokazywać wszelkie ciążowe informacje i produkty.
Sprzedała mu kuksańca. Debil.
— Galen nie znasz moich braci — stwierdziła, marszcząc przy tym brwi — Cyrus jest potulny, ale był w więzieniu. Corey wygląda na takiego, co był, ale nie był. Jak kogoś się słucha to tylko mnie, za to ten ostatni... — aż głos jej zadrżał. Jedyny poważny kandydat na prezesa — jest groźny — przeszły ją delikatne dreszcze po całym ciele. To była jedyna prawdziwa wątpliwość, którą miała w swoim sercu. Bała się trzeciego brata. Chociaż miała z nim niewiele do czynienia, wolała zdecydowanie bardziej go unikać, jakby był duchem. Galen mógł pięknie mówić o firmie, że nie pozwolą na jej zabranie, a w jej głowie cały czas siedziała jedna myśl.
Co jeżeli faktycznie ją straci?
Wywróciła oczyma. Szczerze po nim spodziewała się już w s z y s t k i e g o. Mógłby zaraz wyjąć pierścionek, o ile wcześniej by go nie wyrzucił. Pod tym względem był dla niej zaskakujący. Życie z Wyatt'em wydawało się być pełne niespodzianek. Nie mogła temu zaprzeczyć. Posłuchała całej historii o zagubionym pierścionku. Jakoś była w stanie go przyjąć. Tylko tak szybko chciał go odzyskać? Trochę obawiała się tego całego tempa. Tylko słyszała już o zaręczynach, a one nie musiały być przecież tego samego dnia. Patrzyła na niego z niezrozumieniem, kiedy wychodził z jej domu. Szukać pierścienia. Za to obiecała mu wieczór i przyjście wraz z Koko.
Ze spakowaną torbą dla zwierzaka i własną weszła do mieszkania Galena. Pan odźwierny dziwnie na nią spoglądał z jakimś niezrozumieniem w oczach. Tak, miała wielką torbę IKEA, tylko po to by jej psu było wygodnie. Nie wiedziała jedynie, czy będzie tutaj spała. To pytanie lekko ją ruszało. Nie potrafiła jasno zrozumieć, dlaczego czuła się tak obco, wchodząc do jego apartamentu. Zlustrowała oczami go od razu i... zaczęła mimowolnie się zastanawiać, w które miejsce trafiła jej przyjaciółka.
Westchnęła ciężko.
Znowu w jej głowie pojawiły się wątpliwości, bo... czy był jakiś metr sześcienny, w którym Galen mógł nie uprawiać tutaj seksu? Stawiała, że te wszystkie pogłoski o pannach nie wzięły się znikąd. Nabrała powietrza do płuc, przechodząc od kuchni, łazienkę po sypialnię. Wypuściła psa, a finalnie sama rozłożyła jej miski i legowisko. No... to teraz była sama w jaskini lwa, gdzie sprowadzał wszystkie swoje ofiary. Aż poczuła się dziwnie obco. Nabrała powietrza do płuc jeszcze raz, próbując jakoś poukładać sobie w głowie.
Sięgnęła po książkę, która zdążyła sobie kupić. ABC Ciężarnych. Bardzo dobry tytuł. Polecany. Choć nie mogła znaleźć miejsca, gdzie mogłaby go przeczytać. Siadała i wstawała, czując przedziwny dyskomfort.
Szczerze nie wiedziała, czy ginekolog powie im coś więcej. Pewnie wspomni o suplementacji, braku alkoholu oraz nikotyny. Już w trakcie tej pierwszej wizyty serce Cherry zacznie poważnie krwawić. Sama doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przymknęła na moment oczy. Czy była gotowa dowiedzieć się każdego najmniejszego szczegółu? Informacje będą ją jedynie przytłaczać. Chciałaby móc przyśpieszyć czas do momentu, w którym usłyszy płacz dziecka. Wtedy wszystko stałoby się łatwiejsze. Dowiedziałaby się, czy ich serca przetrwają próbę czasu.
Oboje chyba cieszyli się z tego dziecka jak dzieci. Tak jakby właśnie odpakowywali prezenty w wigilię. Nuta niepewności, ale też szczęścia. W głowie już zaczęła planować baby shower i gender reveal. Wolałaby dziewczynkę. Były bardziej ogarnięte i miały ten charakterystyczny błysk w oku.
— I na to... przyjdzie pora? — odparła, uśmiechając się od ucha do ucha. Znała już ten uśmiech. Chociaż w głowie zastanawiała się, jak mogłaby zminimalizować wszelkie szkody, które zadałaby jej ciąża. Słyszała coś o fizjoterapii, masażu krocza. Raz na jakiś coś się przewijało na social mediach. Niezbyt ją to interesowało, a teraz pewnie będzie zasypana tymi informacjami. Pewnie już telefon ich podsłuchiwał i zaraz będzie pokazywać wszelkie ciążowe informacje i produkty.
Sprzedała mu kuksańca. Debil.
— Galen nie znasz moich braci — stwierdziła, marszcząc przy tym brwi — Cyrus jest potulny, ale był w więzieniu. Corey wygląda na takiego, co był, ale nie był. Jak kogoś się słucha to tylko mnie, za to ten ostatni... — aż głos jej zadrżał. Jedyny poważny kandydat na prezesa — jest groźny — przeszły ją delikatne dreszcze po całym ciele. To była jedyna prawdziwa wątpliwość, którą miała w swoim sercu. Bała się trzeciego brata. Chociaż miała z nim niewiele do czynienia, wolała zdecydowanie bardziej go unikać, jakby był duchem. Galen mógł pięknie mówić o firmie, że nie pozwolą na jej zabranie, a w jej głowie cały czas siedziała jedna myśl.
Co jeżeli faktycznie ją straci?
Wywróciła oczyma. Szczerze po nim spodziewała się już w s z y s t k i e g o. Mógłby zaraz wyjąć pierścionek, o ile wcześniej by go nie wyrzucił. Pod tym względem był dla niej zaskakujący. Życie z Wyatt'em wydawało się być pełne niespodzianek. Nie mogła temu zaprzeczyć. Posłuchała całej historii o zagubionym pierścionku. Jakoś była w stanie go przyjąć. Tylko tak szybko chciał go odzyskać? Trochę obawiała się tego całego tempa. Tylko słyszała już o zaręczynach, a one nie musiały być przecież tego samego dnia. Patrzyła na niego z niezrozumieniem, kiedy wychodził z jej domu. Szukać pierścienia. Za to obiecała mu wieczór i przyjście wraz z Koko.
Ze spakowaną torbą dla zwierzaka i własną weszła do mieszkania Galena. Pan odźwierny dziwnie na nią spoglądał z jakimś niezrozumieniem w oczach. Tak, miała wielką torbę IKEA, tylko po to by jej psu było wygodnie. Nie wiedziała jedynie, czy będzie tutaj spała. To pytanie lekko ją ruszało. Nie potrafiła jasno zrozumieć, dlaczego czuła się tak obco, wchodząc do jego apartamentu. Zlustrowała oczami go od razu i... zaczęła mimowolnie się zastanawiać, w które miejsce trafiła jej przyjaciółka.
Westchnęła ciężko.
Znowu w jej głowie pojawiły się wątpliwości, bo... czy był jakiś metr sześcienny, w którym Galen mógł nie uprawiać tutaj seksu? Stawiała, że te wszystkie pogłoski o pannach nie wzięły się znikąd. Nabrała powietrza do płuc, przechodząc od kuchni, łazienkę po sypialnię. Wypuściła psa, a finalnie sama rozłożyła jej miski i legowisko. No... to teraz była sama w jaskini lwa, gdzie sprowadzał wszystkie swoje ofiary. Aż poczuła się dziwnie obco. Nabrała powietrza do płuc jeszcze raz, próbując jakoś poukładać sobie w głowie.
Sięgnęła po książkę, która zdążyła sobie kupić. ABC Ciężarnych. Bardzo dobry tytuł. Polecany. Choć nie mogła znaleźć miejsca, gdzie mogłaby go przeczytać. Siadała i wstawała, czując przedziwny dyskomfort.