30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Szczerze nie wiedziała, czy ginekolog powie im coś więcej. Pewnie wspomni o suplementacji, braku alkoholu oraz nikotyny. Już w trakcie tej pierwszej wizyty serce Cherry zacznie poważnie krwawić. Sama doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przymknęła na moment oczy. Czy była gotowa dowiedzieć się każdego najmniejszego szczegółu? Informacje będą ją jedynie przytłaczać. Chciałaby móc przyśpieszyć czas do momentu, w którym usłyszy płacz dziecka. Wtedy wszystko stałoby się łatwiejsze. Dowiedziałaby się, czy ich serca przetrwają próbę czasu.
Oboje chyba cieszyli się z tego dziecka jak dzieci. Tak jakby właśnie odpakowywali prezenty w wigilię. Nuta niepewności, ale też szczęścia. W głowie już zaczęła planować baby shower i gender reveal. Wolałaby dziewczynkę. Były bardziej ogarnięte i miały ten charakterystyczny błysk w oku.
I na to... przyjdzie pora? — odparła, uśmiechając się od ucha do ucha. Znała już ten uśmiech. Chociaż w głowie zastanawiała się, jak mogłaby zminimalizować wszelkie szkody, które zadałaby jej ciąża. Słyszała coś o fizjoterapii, masażu krocza. Raz na jakiś coś się przewijało na social mediach. Niezbyt ją to interesowało, a teraz pewnie będzie zasypana tymi informacjami. Pewnie już telefon ich podsłuchiwał i zaraz będzie pokazywać wszelkie ciążowe informacje i produkty.
Sprzedała mu kuksańca. Debil.
Galen nie znasz moich braci — stwierdziła, marszcząc przy tym brwi — Cyrus jest potulny, ale był w więzieniu. Corey wygląda na takiego, co był, ale nie był. Jak kogoś się słucha to tylko mnie, za to ten ostatni... — aż głos jej zadrżał. Jedyny poważny kandydat na prezesa — jest groźny — przeszły ją delikatne dreszcze po całym ciele. To była jedyna prawdziwa wątpliwość, którą miała w swoim sercu. Bała się trzeciego brata. Chociaż miała z nim niewiele do czynienia, wolała zdecydowanie bardziej go unikać, jakby był duchem. Galen mógł pięknie mówić o firmie, że nie pozwolą na jej zabranie, a w jej głowie cały czas siedziała jedna myśl.
Co jeżeli faktycznie ją straci?

Wywróciła oczyma. Szczerze po nim spodziewała się już w s z y s t k i e g o. Mógłby zaraz wyjąć pierścionek, o ile wcześniej by go nie wyrzucił. Pod tym względem był dla niej zaskakujący. Życie z Wyatt'em wydawało się być pełne niespodzianek. Nie mogła temu zaprzeczyć. Posłuchała całej historii o zagubionym pierścionku. Jakoś była w stanie go przyjąć. Tylko tak szybko chciał go odzyskać? Trochę obawiała się tego całego tempa. Tylko słyszała już o zaręczynach, a one nie musiały być przecież tego samego dnia. Patrzyła na niego z niezrozumieniem, kiedy wychodził z jej domu. Szukać pierścienia. Za to obiecała mu wieczór i przyjście wraz z Koko.

Ze spakowaną torbą dla zwierzaka i własną weszła do mieszkania Galena. Pan odźwierny dziwnie na nią spoglądał z jakimś niezrozumieniem w oczach. Tak, miała wielką torbę IKEA, tylko po to by jej psu było wygodnie. Nie wiedziała jedynie, czy będzie tutaj spała. To pytanie lekko ją ruszało. Nie potrafiła jasno zrozumieć, dlaczego czuła się tak obco, wchodząc do jego apartamentu. Zlustrowała oczami go od razu i... zaczęła mimowolnie się zastanawiać, w które miejsce trafiła jej przyjaciółka.
Westchnęła ciężko.
Znowu w jej głowie pojawiły się wątpliwości, bo... czy był jakiś metr sześcienny, w którym Galen mógł nie uprawiać tutaj seksu? Stawiała, że te wszystkie pogłoski o pannach nie wzięły się znikąd. Nabrała powietrza do płuc, przechodząc od kuchni, łazienkę po sypialnię. Wypuściła psa, a finalnie sama rozłożyła jej miski i legowisko. No... to teraz była sama w jaskini lwa, gdzie sprowadzał wszystkie swoje ofiary. Aż poczuła się dziwnie obco. Nabrała powietrza do płuc jeszcze raz, próbując jakoś poukładać sobie w głowie.
Sięgnęła po książkę, która zdążyła sobie kupić. ABC Ciężarnych. Bardzo dobry tytuł. Polecany. Choć nie mogła znaleźć miejsca, gdzie mogłaby go przeczytać. Siadała i wstawała, czując przedziwny dyskomfort.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- 27 -





Jaskinia lwa wyglądała... jakby nikt tam nie mieszkał, jak wyjęta z jakiegoś katalogu. Idealnie zaścielone łóżko, kanapa z tymi równiutko poukładanymi poduszkami. Kubki na kuchennym blacie jakby ustawione od linijki. Tylko może garderoba zdradzała czyjąś obecność, a jak na faceta była chyba trochę... przesadzona. Z dwieście koszul w stonowanych barwach i te garnitury. Buty ułożone równiutko na podświetlonych półeczkach. Krawaty w jednej szufladzie, w drugiej bokserki, w trzeciej skarpetki. Czy Galen miał specjalną panią od układania mu tak w szafie? Oczywiście.
Miał też sprzątaczkę, która codziennie pucowała szyby, bo nie mogło być na nich żadnego odcisku palca, a czasem bywały... nie tylko palców. Dzisiaj w wazonie stały świeże kwiaty. Tylko Galen nie wiedział jeszcze jakie Cherry lubi, postawił na piwonie, w kolorze szkarłatu, a na stoliku w salonie owoce granatu. Specjalnie dla Persefony. To nie on o to zadbał, ale ta Pani od sprzątania, która dostała za to tak ładny napiwek, że może będzie mogła za to wyżywić rodzinę przez tydzień. Ale przecież było go stać.

Na nowy pierścionek w zasadzie też, ale Galen szukał tego, który należał do jego babki, białe złoto i diamenty, wyglądałby zjawiskowo na jej palcu, tamten udawany mógł się schować. Nie zwrócił uwagi czy Cherry go w ogóle nosi. Jeśli tak, to będzie musiał go wyrzucić.
Poszukiwania wcale nie były owocne, ale jubiler zaproponował, że może mu zrobić identyczny, cena była zawrotna, a jednak czego się nie robi z miłości? Sprawdził kilka lombardów, te, które skupowały naprawdę drogie rzeczy, w jednym prawie nawet sprzedał zegarek, ale tylko dlatego, że sprzedawca go tak zagadał. Wszędzie zostawiał wizytówki. Wracał już do domu, parkował Porsche na swoim miejscu pod apartamentowcem, kiedy ktoś do niego zadzwonił.
Jubiler, okazało się, że ktoś przyszedł wycenić pierścionek, ale... jest uszkodzony.
- Ile to potrwa? Nieważne. Ma być tak jak mówiłem. Tak... - kiedy wsiadał do windy rozmawiał jeszcze przez telefon z jubilerem. Złożył specjalne zamówienie i okazało się, że jednak z tym pierścionkiem musi zaczekać. Z jednej strony to nawet go ucieszyło, że ktoś go uszkodził, bo mógł dodać coś od siebie, połączenie starego, rodowego pierścionka i szczypta ekstrawagancji od Galena. To chyba idealny wybór dla Cherry.

W końcu wszedł do apartamentu kilka minut przed dwudziestą drugą. Najpierw przywitała go Koko, którą wytarmosił od razu za drzwiami, a później od razu szukał Cherry. Znalazł ją w kuchni i pierwsze co zrobił, to objął ją od tyłu i wtulił twarz w jej szyję.
- Twój widok w moim mieszkaniu, to najlepsze co mnie dzisiaj spotkało - powiedział jej do ucha i musnął jego płatek wargami. Zdecydowanie do tego też się mógł przyzwyczaić. Chociaż mieszkanie Cherry miało chyba trochę lepszy... klimat.
- Co to za książka? - zapytał zerkając jej przez ramię. Widział zapisane strony i jakąś dziwną rycinę - co to jest? - jego broda wbiła się w jej ramię, kiedy trochę się cofnął.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Przerażało ją mieszkanie Galena. Wręcz pożerało. Czuła się obco. Niby doceniła piwonie i owoc granatu. Nawet delikatnie go sobie podjadła, ale... całość wydawała się być dla niej bez żadnej duszy. Wszystko poukładane, idealnie wysprzątane. Musiał kogoś zatrudniać. Sama zdawała sobie z tego idealnie sprawę, ona też kogoś miała, ale bardziej weekendowo. Wiele rzeczy wolała przygotować samodzielnie. Była kontrolującą nawet wobec wygniecionych ubrań, a nikt nie prasował tak dobrze jak ona. Tak tu nie było śladu użytkowania. Jedynie widok sprawiał, że czuła się jak u siebie w domu. W pierwszej chwili wystraszyła się, czując jego dotyk. Sekundę później poczuła zapach jego perfum i mimowolnie zaczęła się relaksować.
Cieszę się, choć... — wzięła głęboki oddech, czując, jak zaczyna się z nią drażnić. No tak, ona też musiała zostać odhaczona w tym apartamencie. Aż się wzdrygnęła. Przerażało ją to miejsce, nawet jeśli on mieszkał tu na co dzień — muszę przyznać, że czuję się nieswojo — stwierdziła finalnie, odwracając głowę, by móc mu spojrzeć w oczy. Chyba zdawał sobie sprawę... dlaczego? Co by nie powiedzieć, przeleciał jej najlepszą przyjaciółkę. Teraz tylko zastanawiała się, w jakim konkretnie miejscu.
ABC Ciężarnych? — spytała lekko speszonym głosem. Trudno było się jej przyznać, że brała to naprawdę na poważnie. Skoro ominęła już dawkę kwasu foliowego, to bała się, że zapomni coś więcej — no tak będzie wyglądać twoje dziecko w drugim miesiącu — powiedziała poważnym tonem, pokazując mu rycinę. Bardziej przypominała jaszczurkę, czy jakąś rybę. Podobno niezależnie o jakim kręgowcu mówimy na pewnym etapie wyglądamy identycznie — trochę przypomina jakiegoś potwora, co? — na jej twarzy malował się spokojny uśmiech — nie mów, że Cię to przeraża, ja oglądałam, jak wygląda łożysko — i naprawdę nie chciała tego widzieć — a niektórzy je jedzą — a o tym nie chciała słuchać.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Kiedy zaczęła to on się spiął, bo przez myśl od razu mu przeszło, co znowu? Co zrobił nie tak? Ale w zasadzie to co powiedziała później sprawiło, że ciut mu ulżyło. Zdawał sobie sprawę z tego o czym mówiła. Może sam Galen nie za bardzo się tym przejmował, chociaż kiedyś siedząc tutaj samemu i pijąc whisky stwierdził, że mógł tutaj nie sprowadzać tych wszystkich panienek. Jednak... może to powinna być jego świątynia? Było nią jego biuro. Tam czuł się bardziej jak u siebie niż tutaj. Na początku uwielbiał ten apartament, widok z okna, te marmurowe blaty, ten zaszklony prysznic i te meble, które przecież sam wybierał. Ale w pewnym momencie wszystko mu zbrzydło. Odciski na szybie, marmurowe blaty, na których zaschło wino, które rozlał tam poprzedniej nocy, i ten prysznic, pod którym często nie mógł zebrać myśli.
Zła energia, przydałby się tutaj jakiś spec od Feng Shui.
- Nie podoba Ci się wystrój? - zapytał, bo liczył, że może gdyby go zmienili, to byłoby inaczej? Może mogliby zrobić tutaj remont, wymienić wszystkie meble...
- Pewnie niedługo będziemy się musieli zdecydować na któryś apartament, no wiesz, skoro mam być Twoim wsparciem? - w zasadzie dzisiaj zaprosił ją do siebie tylko i wyłącznie dlatego, że jutro musiał być bardzo wcześnie w pracy. Już o czwartej miał zaplanowane pierwsze rozmowy z Europejskim rynkiem, te które poprzekładał z dzisiaj. Spojrzał na jej twarz, a później przysunął się, żeby musnąć wargami kącik jej ust, mógłby całować każdy centymetr jej ciała. Ale gdy powiedziała o tym ABC Ciężarnych, to znowu spuścił spojrzenie na książkę, wtulił się w nią mocniej.
- Jak jakiś rogalik - rzucił marszcząc brwi i przyglądając się temu rysunkowi. Na jej kolejne słowa parsknął śmiechem prosto w jej szyję.
- I jak wygląda? Jeśli jest straszne to nie pokazuj, nie chcę mieć koszmarów, kiedy po raz pierwszy w życiu moja ukochana kobieta będzie spała obok mnie w moim domu - czy powiedział to z premedytacją, żeby trochę ją przekonać do tego miejsca? Tak, zdecydowanie. Kolejny delikatny pocałunek złożył na jej szyi, a później jego usta znowu znalazły się bardzo blisko jej ucha.
- Cherry, ale nie każesz mi tego jeść? Mogę być Twoim lwem, ale nie wiem czy lwy to robią - powiedział i tym razem to odwrócił ją delikatnie przodem do siebie, żeby przyprzeć ją do tej marmurowej lady.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Nie chodzi o wystrój — powiedziała z jakimś trudem, marszcząc przy tym brwi. Apartament był ładny, stylowy, ale nie potrafiła wyjść z wrażenia, że czuła się tu obco. Jakby ktoś wkleił ją do jakiejś... jaskini pełnej męskości? Tak by nazwała to miejsce. Chciała stamtąd uciec, przy pierwszej możliwej okazji, która tylko by się pojawiła.
Galen chcesz ze mną zamieszkać? — spytała ciut poważnym tonem, próbując wyłapać go za każde najmniejsze słowo — byłbyś zły, jakbym powiedziała, że podjęłam już decyzję który? — dopytała, unosząc jedną ze swoich brwi ciut wysoko. W jego apartamencie panowała atmosfera ducha umęczonej kochanki. Tak by była w stanie ją nazwać. Nic niecodziennego, za to wizja przyjaciółki, która robiła go z Galenem, zaczynała ją naprawdę męczyć. Jakby właśnie odpowiednia żyłka pojawiła się na jej czole. Jedynie jego uścisk zdawał się coś zmieniać... Tylko czy podobnie nie przytulał się do tych kobiet? Nie. One już by leżały na tym blacie. Jezu, dlaczego ona sama siebie męczyła tymi myślami?
Taki rogalik, co zmieściłby się Tobie na palcu — odparła, uśmiechając się szeroko od ucha do ucha. Cokolwiek miałoby się stać później, mogła odetchnąć z ulgą. Naprawdę. Rozmowa związana z dzieckiem sprawiała, że zatrzymała się na tym, co było tu i teraz. Bez zbędnych udziwnień. W głowie widziała tylko ich dwójkę. Nawet powoli ten blat przestawał jej przeszkadzać.
To nie patrz. Tylko zapamiętaj, że jak wyjmą twojego dziedzica, to będzie cały umazany krwią — zaśmiała się pod nosem, za to jego kolejny słowa zbiły ją z tropu. Ukochana kobieta? No tak, on przecież ją kochał. Tym różniła się od wszystkich kobiet na kuli ziemskiej. Naprawdę wyznał jej uczucia, a ona... kiedyś będzie musiała to zrobić przy odpowiedniej chwili. Nie liczyła tamtej pod wpływem złości, choć zdawała sobie sprawę już z własnych uczuć — nie wolałbyś zmienić twojego domu na nasz dom? — spytała, odchylając szyję. Dalej przerażało ją to miejsce, choć w mniejszym stopniu. Za to będzie musiała rozpocząć bardzo poważną kampanię społeczną, która będzie miała na celu zmienienie miejsca jego zamieszkania.
Cofnęła się do marmurowego blatu, chwytając się mocno za niego.
Nie wiem, czy wiesz, ale to będzie dziedzic ciemności i gwiazd — zaśmiała się, unosząc wzrok na jego twarz — może w łożysku będą jakieś super moce? Twojego cienia na przykład — bawiła ją nawet ta wymiana zdań. Choć gdy w głowie miała dziecko, nie myślała o ewentualnych kochankach Galena.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Chciał jej zapytać o co chodzi, ale przecież wiedział, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jakby nie znała Galena Wyatta to może by tu wchodziła z innym nastawieniem, ale znała go na tyle, żeby wiedzieć, że zapraszał tutaj swoje panienki. Może nawet jej przyjaciółkę? Chociaż miał nadzieję, że nie, wciąż jednak nie kojarzył, która to była, żeby tylko nie spotkał jej później na ich ślubie, bo mogłoby być dziwnie.
- Chcę - odpowiedział od razu na jej pytanie. Bo też było proste, odpowiedź też - a Ty ze mną nie chcesz? - bardziej to było pytanie na zasadzie, czego chciała Charity Marshall. Gdyby mu powiedziała, że nie, to chyba by się nie obraził, nagle wszystko działo się szybko, nawet jak dla niego. Tylko Galen Wyatt po prostu potrafił podejmować decyzje w sekundzie, nawet te ważne. Nie musiał się z tym przespać, chodzić dwa dni, albo zastanawiać się tydzień. Chciał, albo nie chciał, czuł to, albo nie.

Uniósł jedną brew, kiedy powiedziała, że podjęła decyzję co do apartamentu, ale nie był zły, zdziwiony nawet też nie był, może tylko odrobinę zawiedzony, ale zawiódł sam siebie, że nie chciał z nią tego negocjować.
- W zasadzie nie, lubię Twoje mieszkanie - jedyny jego mankament to to, że nie będzie mógł tam sprowadzać panienek. Tylko, że jakich panienek, skoro teraz liczyła się tylko Cherry?
Wyciągnął rękę i wyobraził sobie ten rogalik na palcu, mały. Malutki Wyatt. Później to dziecko całe umazane krwią też sobie wyobraził, ale to już nie był wcale przyjemny widok, aż złapał się za głowę.
- Cherry, a czy ja będę musiał to oglądać? Może mi już je dadzą czyste? - zapytał z nadzieją w głosie. Galenowi nie przeszkadzał widok krwi, ale obawiał się jednego, że jak zobaczy to dziecko wychodzące z niej, to może to zmienić jego dotychczasowy światopogląd. Nie był jeszcze zdecydowanie gotowy na ten widok.
Za to był gotowy z nią zamieszkać.
- Wolałbym. W zasadzie to nawet myślałem o zmianie tego apartamentu na coś większego... Jak będzie dziecko to przyda się też dla niego pokoik - mógłby się wprowadzić do niej, ale mogli też kupić coś innego, razem. Wybrać widok i wybrać tapetę do pokoju maluszka. W jakieś samochody, czy coś.

Przysunął się jeszcze bliżej, a jego ręce przesunęły się niżej po jej biodrach, zaraz ją posadzi na tym blacie, a później będzie całował do utraty tchu.
- Ciemności i Gwiazd? Bo Ty jesteś Gwiazdeczką, a ja jestem Ciemny? - zacisnął już palce na jej udach, ale ona wtedy znowu zaczęła o tym łożysku, a Wyatt się odsunął - Cherry, błagam Cię nie rozmawiajmy już o tym łożysku - jęknął, to było w ogóle jakieś śliskie słowo. Ale żeby się na niego nie gniewała, to cmoknął ją w skroń.
- Idę pod prysznic, idziesz ze mną? - zapytał w końcu. Miał nadzieję, że to może trochę odwróci jej myśli od tej książki. Wiadomo kiedyś będą musieli ją przeczytać, nadrobić, doszkolić się, zwłaszcza Galen, ale dzisiaj informacji było już wystarczająco.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Chcę — odpowiedziała, lustrując jego twarz. Poszukiwała tam jakiejś zgody, potwierdzenia tego, co do niej mówił — ale może zanim podejmiemy tę decyzję, to spędzisz ze mną kilka nocy u mnie? — spytała, unosząc delikatnie kąciki ust. Trochę uciekała, a trochę nie. Wolała dobrze wyważyć każde słowo, które do niego mówiła. Nie chciała, by znowu uciekł — próbne mieszkanie? — zaproponowała Marshall, uśmiechając się niewinnie. Prawda była taka, że znali się na Lanzarote, aresztu, jednej nocy i kłótni. W tym momencie była go pewna, ale budowanie relacji musiało trochę trwać. Co jeśli okaże się, że Galen Wyatt nie jest księciem? Że jest marudzącym, starym dziadem, który nie spuszcza po sobie deski, a ubrania zostawia w każdym miejscu domu? Ona była pedantką, lubiła samodzielnie dbać o czystość. Co prawda przychodzili do niej inni ludzie, ale o większość dbała samodzielnie.
Na ten moment powinno być idealne — odparła, unosząc oba kąciki ust do góry. Coś w niej się uspokoiło, kiedy usłyszała, że nie miał zamiaru z nią walczyć o prawo do wyboru. Jej mieszkanie nie widziało wielu mężczyzn. Wpuszczała tam głównie braci, partnerów biznesowych, no i Galena. Niedługo będzie częścią jej rodziny i dalej łączył ich biznes. Mieścił się w zakresie osób, które dopuszczała do siebie, ale Wyatt wchodził coraz to głębiej do serca.
Galen, dadzą Ci brudne dziecko — odpowiedziała twardym głosem, jakby właśnie prowadziła negocjacje biznesowe — jak ty to sobie wyobrażasz? Że nie będziesz przy mnie przy porodzie? — brew od razu poszybowała jej wyżej. Dopiero się dowiedzieli o wszystkim, a już zaczynała ustawiać mężczyznę. Zdecydowanie będzie na tej samej sali co ona. Może stać przy jej boku, bo gdy ona będzie pogrążona w silnych bólach, chciała móc chwycić go mocno za dłoń i nie puszczać.
Uważaj, bo jeden pokoik może nie wystarczyć — zaśmiała się Cherry, a jej oczy zabłysnęły. Uwielbiała wkręcać Galena, może powinna pociągnąć to trochę bardziej? — a co jak będą bliźniaki, mój drogi? — Cherry Junior i Galen Junior. Chociaż sama byłaby przeraźliwie przestraszona taką wizją, go mogła odrobinę powkręcać. Zdaniem Cherry byłaby to dziewczynka. Tapeta w księżniczki Disneya wydawałaby się bardziej na miejscu.
Bo jesteś typem spod ciemnej gwiazdy — zaśmiała się Charity, czując sunące dłonie po własnych udach. Przeniosła na niego jeszcze raz swój wzrok, wbijając w Galena swoje spojrzenie. Kiwnęła delikatnie głową, gdy powiedział o tym łożysku. Może powinna znaleźć sobie jakąś ciężarną przyjaciółkę?
Idę, ale... — głos się jej zawahał, bo chciała spytać o te inne. Chyba przepadła, skoro zaczęła robić się zazdrosna o kobiety, których Wyatt już nigdy w swoim życiu nie zobaczy — musisz coś wymyślić na te wszystkie duchy przeszłości — powiedziała w końcu, wbijając w Galena twardy wzrok. Jakby mówiła, zrób coś, bo umrę od przedziwnych myśli.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Kiedy powiedziała to chcę, to kąciki jego ust uniosły się nieznacznie ku górze, ale z kolejnymi jej słowami bardzo szybko opadły. Nie powiedział jednak nic, w głowie liczył do dziesięciu. Kompromisy Galen, musisz iść na kompromisy i dać jej czas.
- Okej... - rzucił, chociaż było widać po jego minie, że mu to nie pasowało. Znowu próby. Czy teraz za każdym razem tak będzie, że zamiast podjąć szybko jakąś decyzję, to będą próbować? A może on to zaczął? Bo na tym Lanzarote, na schodach tak próbował ust słodkiej Cherry, zanim się w niej zatracił? Westchnął ciężko, bo jednak to kompletnie odbiegało od jego stylu, ale nie chciał się z nią kłócić, nie kiedy była w ciąży i nie kiedy stała tak blisko, że czuł zapach jej perfum i ciepły oddech w okolicach szyi.
- Będzie idealne, bo Ty tam będziesz - jeszcze jakieś wątpliwości, że Galen Wyatt był jednak księciem? Może nie zawsze sprzątał po sobie skarpetki, a deskę miał taką, która sama się zamyka, ale jednak potrafił być czarujący. Taki właśnie uśmiech posłał Cherry, ale to znowu była tylko chwila, bo wtedy powiedziała o tym brudnym dziecku. No jak on w tej nieskazitelnie białej koszuli miał wziąć brudne dziecko?

Otworzył usta, bo chciał zaprzeczyć, że nie będzie, lepiej, żeby nie był, ma całą listę powodów dlaczego. Ale znowu liczył w głowie do dziesięciu. Kompromisy.
- Zobaczymy - powiedział po prostu, czy do tego dożyje, czy później to przeżyje, różnie mogło być. Mógł też iść do więzienia na przykład, za handel ludźmi.

- Jak to? - zapytał marszcząc brwi. Tak znowu Galen łyka wszystko jak pelikan, a Cherry chyba czerpała z tego jakąś dziwną przyjemność, z wkręcania mu kitu.
- Jak bliźniaki? A skąd wiesz, to było na tym teście? - zrobił wielkie oczy, bo może tak, w końcu nie doczytał do końca tych instrukcji, a Cherry się chyba bardziej na tym znała. Jedno dziecko trochę go przerażało, a co dopiero dwoje? Przecież to jest niewyobrażalne jakieś. Kto je będzie bawił. A jak Cherry je będzie karmić, to czym będzie się bawił Galen, skoro obie będą zajęte?
Twarz mu drgnęła.
- Naprawdę to będą bliźniaki? - ewidentnie Galen musiał o tym poczytać, że w tej chwili to nawet nie są jeszcze te rogaliki. Ewidentnie też Cherry powinna sobie znaleźć przyjaciółkę w ciąży, żeby z nią rozmawiać na takie tematy, Galen mógłby jej nawet takiej poszukać.

Na te jej słowa, że jest typem spod ciemnej gwiazdy wywrócił tymi niebieskimi oczami.
- Jak Cię to kręci to mogę być - i znowu się do niej trochę dostawiał. Na jej kolejne słowa tylko uśmiechnął się jakoś tak prowokacyjnie.
- Mówisz - masz - powiedział, a potem to już na nic nie czekał, tylko złapał w pasie i przerzucił sobie przez ramię, zaniósł ją do łazienki i postawił dopiero pod tym oszklonym prysznicem. Puścił wodę, tylko trochę chyba za wcześnie, bo byli w ubraniach, no ale teraz to już nie było ważne, bo Galen od razu znalazł się bardzo blisko Cherry i wpił się w jej usta z całą swoją żarliwością, tak się chyba całuje tylko, gdy się kogoś naprawdę kocha, a on przecież ją kochał. Wsunął jej dłonie pod mokrą koszulkę i musiał się oderwać od jej ust, kiedy zdejmował ją z niej przez głowę. No i w zasadzie nigdy nie stała u niego pod prysznicem ubrana kobieta, więc Cherry mogła się poczuć wyjątkowo.
Odgarnął jej z nagich ramion mokre włosy, do tyłu, bo już czuł jak lepiły się do niego, kiedy zasypywał ją pocałunkami.
- Kocham Cię Cherry - wyszeptał jej do ucha, kiedy znaczył drogę z pocałunków po jej obojczyku, i szyi, i uchu. Znowu to powiedział, proszę państwa Galen Wyatt się chyba naprawdę za-ko-chał.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Nie chciała go ciągnąć za język. Widziała to jego zadowolenie, ale już domyślała się, z czego to mogło się wziąć. Za to oni we dwoje wydawali się być... po prostu szczęśliwi ze sobą. Była mu wdzięczna, że nie naciskał. Może wystarczyły tylko te trzy noce, by mógł przywieźć wszystkie rzeczy? Zresztą... wpierw będzie musiała przygotować mu jakieś miejsce w swojej garderobie. Już widziała wszystkie jego ubrania, więc powinni mieć garderobę wielkości jej sypialni. Ona miała dwa razy więcej ubrań, butów i torebek od Galena.
Nie Galen — powiedziała poważnym tonem, wbijając w niego spojrzenie — ja już tam mieszkam, a od jutra będziesz tam ze mną — jej ton zelżał. Chciała, by miał poczucie, że jej też na nim zależało — idealnie będzie, bo będziemy razem — może stąd pojawiły się te słowa? Niezbyt wymuszone, odkryte gdzieś z głębi jej serca. Może do apartamentu Galena też mogłaby się przyzwyczaić? Widok mieli podobny, wystrój w bardzo podobnym tonie, ale... te duchy kochanek nie potrafiły wyjść z jej głowy.
Może dlatego tak znęcała się nad Galenem?
Jakie zobaczymy? — spytała, ciągnąc dalej ten temat — przecież obiecałeś mnie wspierać. Kogo będę trzymała za rękę, gdy będę krzyczeć i wypychać to dziecko? — spojrzała głęboko w oczy Galena, szukając w nich jakiegoś potwierdzenia. Wiedziała, że dla niego będzie to dużo, ale kogo miała oto poprosić? Cyrusa? Corey'a? Może ich obu? Pewnie dobrze, by się sprawdzili. Chociaż co wtedy jej rodzina będzie myślała o Wyatt'cie?
No, a chcesz mieć tylko jedno dziecko? — zgrywała się. Ona więcej by nie chciała. Niedawno jeszcze nie chciała mieć żadnego. Nawet jeśli chłopiec i dziewczynka brzmieli bardzo zachęcająco, to na tyle szalona jeszcze nie była. — Galen instrukcji nie czytałeś? W zależności od koloru jest inna liczba dzieci — spytała całkiem poważnym tonem. Może powinna zapisać go na warsztaty z edukacji seksualnej? Nie rozumiała, jak mógł mieć tyle panienek i nie posiadać elementarnej wiedzy. Aż ją zatkało, choć bardziej ją to bawiło.
Nie będzie bliźniaków, a przynajmniej jeszcze nic o tym nie wiemy — odparła spokojnym tonem, zakładając rękę na rękę. To mogła mu przyznać, choć korciło ją, by móc pociągnąć to dalej. Może kolejna wkrętka będzie dotyczyła płci dziecka? Było jeszcze zlepkiem komórek, a Charity czuła, że będzie to dziewczynka.
Wolałabym nie odwiedzać Cię w więzieniu — zaśmiała się, patrząc mu prosto w oczy — Hades był władcą krainy cienia — znów wróciła do tych słów, które kierowały nimi na Lanzarote. Hades i Persefona. Bardziej mroczni, skomplikowani. Ona wychodziła raz na jakiś czas, by zaznać promieni słonecznych, a on tkwił w cieniu.
Nawet nie zdążyła otworzyć oczu, kiedy już niósł ją do łazienki. Za to go uwielbiała całą sobą. Przy nim czuła się tak naturalnie szczęśliwa, naturalnie pojawiała się między nimi namiętność. Aż się zaśmiała, a wraz za nimi pobiegła Koko. Widocznie była poruszona, że omijała ją taka rozrywka. Wbiegła za nimi do łazienki i zaczęła szczekać, kiedy tylko woda poleciała ze słuchawki. Nie zastanawiała się, gdy ją pocałował. Szybko odwzajemniła pocałunek, przedłużając go przez podgryzienie jego dolnej wargi. Woda pozwoliła na zmycie wszystkich wątpliwości. Nie liczyły się już te inne, gdy czuła na sobie smak jego warg. Może zrobiła to intencjonalnie, ale gdy zdjął koszulkę, jej piersi były skrywane za czarną koronką.
Jesteś najlepszym, co mnie spotkało Galen — odpowiedziała mu cicho, odchylając szyję. Jej dłonie za to zakradły się do guzików jego koszuli. Lubiła je, ale wyglądał bez nich zdecydowanie lepiej. Poza tym... Cherry naprawdę pragnęła, by Wyatt czuł się przy niej wyjątkowo. Stąd może nie odpowiedziała tego samego, a coś równie wartościowego.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Razem też brzmiało dobrze. Zabawne, bo jeszcze jakiś czas temu Galen Wyatt na takie stwierdzenie jesteśmy gdzieś, będziemy, czy coś, w połączeniu z razem to uciekałby gdzie pieprz rośnie, a jednak z Cherry chciał być razem. Dojrzał do tego, a może rzeczywiście ona zrobiła na nim takie wrażenie, że coś mu się w głowie poprzestawiało?
- Ciekawe jak długo to wytrzymamy - rzucił, ale tylko dlatego, że tym razem on się chciał z nią podrażnić. Chociaż... znając Galena to pytanie jest jak najbardziej na miejscu, ale właśnie chodzi o to, że on w tej chwili, przy niej odbiegał trochę od swoich stereotypów.
- No... - zaczął, no bo jej obiecywał, ale jednak wolałby tego uniknąć, ale przecież nie złamie danego słowa. Bo on nigdy tego nie robił. To znaczy, robił to tylko w momencie gdy chodziło o te inne panienki, ale to przecież też było tak, że on im nigdy nie obiecywał, że zadzwoni, czy coś, one same sobie dopowiadały, że on to zrobi.
- No dobrze, ale możemy teraz o tym nie rozmawiać? - spojrzał jej w oczy, ale trochę był zrezygnowany, bo jak tak dalej pójdzie, to może przejść mu ochota na seks, ale z drugiej strony... to może wcale nie?
Albo tak.
- A ile Ty chcesz mieć dzieci Cherry? - zapytał, bo w zasadzie zawsze w głowie Galena było to jedno dziecko, dziedzic, ale on przecież miał siostrę i ta siostra mimo tego, że teraz go tak znienawidziła, to było najlepszym co go w życiu spotkało. Więc może jego dziedzic też powinien mieć siostrę? A może jakby te dzieci przyszły za jednym zamachem to Cherry byłoby jakoś łatwiej się później pozbierać. Zaczął się nad tym zastanawiać, ale z tego stanu wyrwały go jej kolejne słowa, uniósł obie brwi. Nie, nie czytał właśnie.
- Co? A jaki był kolor? - jęknął, bo nie zwrócił na to uwagi, a chyba powinien - zielony? Niebieski? - zapytał. A kiedy Cherry powiedziała, że nie będzie bliźniaków, to zmarszczył brwi.
- Nie rozumiem Cię Cherry - westchnął ciężko, ale kiedy powiedziała o tym więzieniu, a w apartamencie uniósł się jej dźwięczny śmiech, to on też się uśmiechnął. Uniósł na nią wzrok.
- Ale to chyba Persefona była więziona przez Hadesa? - zapytał, i jeszcze bardziej się do niej przysunął - ale robił to z miłości, więc ciężko stwierdzić czy to złe - według Galena nie do końca. On mógłby być taki zaborczy jak Hades. Dużo miał w sobie tego cienia, ale dużo też ognia.

I ten ogień ich teraz zaprowadził pod ten prysznic, przy akompaniamencie szczekania Koko. Woda była tylko tłem, szumem, który stapiał się z dźwiękiem ich przyspieszonych już oddechów. Galen nie pamiętał, żeby kiedykolwiek całował kobietę w ten sposób, tak zachłannie, tak desperacko, do utraty tchu. Kiedy Cherry podgryzła jego wargę, aż zamruczał nisko, chrapliwie, jakby obudziła w nim znowu tego lwa, który dopadł swoją ofiarę, w tej ciaśniejszej niż zazwyczaj, klatce. Jego dłoń powędrowała na jej kark, przyciągając ją bliżej, tak że teraz ich ciała stykały się w pełni, mokry materiał ich ubrań lepił się do skóry, jego koszula powoli nasiąkała wodą, a mimo to miał wrażanie jakby płonął. Gdy usłyszał jej słowa, poczuł, że serce uderzyło mu mocniej. Nie spodziewał się, że odpowie mu tymi samymi słowami co on, ale to mu wystarczyło. Chciał być najlepszym, co ją spotkało. Zsunął dłonie na jej ramiona i przesunął palcami po mokrej koronce, która kryła jej piersi, zahaczył palcem o jedno ramiączko i zsunął je na dół, powoli, potem drugie... Usta przeniósł na jej szyję, całując ją powoli między kropelkami wody spływającymi po jej skórze, przygryzał ją delikatnie i całował, zostawiając na niej zaczerwienione ślady, a później każdy z nich chowając pod pocałunkiem. Koszula, którą rozpięła, nie miała już żadnego znaczenia, sam szarpnął ją mocniej, a jeden guzik oderwał się i potoczył gdzieś po brodziku, ale Galen nie przestał całować jej skóry, zsunął ją z ramion na podłogę. Teraz jego usta znalazły się na zagłębieniu między jej piersiami tuż nad koronką.
- Jesteś moją Boginią - wymruczał między kolejnymi pocałunkami, a jego dłonie pewnie przesuwały się po jej talii, po biodrach, i pośladkach, na których mocniej zacisnął palce. Przyciągnął ją do siebie, tak że poczuła, że jest już twardy przez mokry materiał. Uniósł wzrok, szukając jej spojrzenia, woda spływała mu po policzkach, wplatała się w jego rzęsy, ale jego wzrok był intensywny, ognisty, jak zawsze gdy miał ją obok. Kciukiem przesunął po jej dolnej wardze.
-Powiedz mi jeszcze raz… - szepnął, muskając jej ucho samym ciepłym oddechem - że jestem tym, czego chcesz, a wtedy przysięgam, Cherry... nie zostawię na tobie suchej nitki - przyparł ją jeszcze bardziej do mokrej, rozgrzanej już od temperatury wody i ich ciał, ściany.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
ODPOWIEDZ

Wróć do „#7”