Paisley Flores
: pt wrz 26, 2025 10:14 pm
				
				PAISLEY "LEE" FLORES

 
data i miejsce urodzenia
05|05|1991 Ottawa, Kanadazaimki
żeńskiezawód
tanatopraktormiejsce pracy
White Lily Funeral Services orientacja
heteroseksualnadzielnica mieszkalna
Parkdalepobyt w toronto
od czterech latumiejętności
 Lee jako kobieta nadzwyczaj empatyczna i spostrzegawcza szybko wychwytuje to, co niewypowiedziane. Stwierdzenie, że nic nie jest w stanie umknąć jej uwadze nie będzie w tym przypadku przesadą. • Pracuje w nieoczywistym miejscu w towarzystwie wielu ludzi. Martwych ludzi uściślając. Tematy tabu dla niej nie istnieją,  tak samo jak słowo "krępacja" w słowniku. Z równą lekkością mówi o śmierci, jak inni zwykli mówić o pogodzie. Jedni powiedzą - psychopatka, inni zapewne docenią tą niecodzienną bezpośredniość. • Potrafi operować dłońmi tak, by nie zostawiać po sobie śladów ani wrażenia pośpiechu, niedokładności. Nawet pod presją zachowuje płynność i pewność gestów, co niejako czyni ją idealną partnerką w zbrodni. Hipotetycznie, oczywiście. słabości
Każda linia, każdy odcień, czy najmniejszy szczegół ma dla niej znaczenie – zarówno w życiu prywatnym, jak i w pracy. To też niejako przekłada się na czas, którego przez swój chorobliwy wręcz perfekcjonizm, a co za tym idzie pracoholizm nie ma zbyt wiele. • Analizuje dużo, zdecydowanie za dużo; wybiega myślami o kilka lat do przodu,  by po jakimś czasie zaszyć się w przeszłości. Rzadko skupia się na teraźniejszości, co przeważnie negatywnie odbija się na relacji ze światem zewnętrznym.  • Jest zdystansowana emocjonalnie, mniej lub bardziej świadomie. Bliskość jest dla niej o wiele bardziej przerażająca, niż śmierć. Nie znaczy to jednak, że się całkowicie izoluje, nie. Nieco trudniej przychodzi jej zaufanie, potrzebuje czasu na otworzenie się i poczucie swobodnie w towarzystwie drugiego człowieka. I try to still look with a wonder on the world as the roses bloom...
Paisley życie podobno rozpieszczało od samego początku - od losu dostała szansę dorastania w rodzinie, w której podobno niczego nie brakowało. Kryształowe żyrandole, satynowe pościele i obrazy znanych artystów w złotych ramach nie były jednak w stanie zastąpić rodzicielskiej miłości. Biologiczny zegar wybijając magiczną granicę lat osiemnastu, wraz z fizyczną dojrzałością ujawnił brak tej psychicznej.
Szkołę ukończyła z przeciętnymi wynikami, ale dzięki rodzinnym koneksjom bez większego problemu dostała się na studia prawnicze. Czy było to jej marzenie? Nie, na tamten moment bowiem nie wiedziała, co właściwie chce robić w życiu. Nic dziwnego więc, że kilka miesięcy po odebraniu dyplomu i nieudanej próbie odnalezienia się w świecie wysokich sądów, rzuciła prawo, by spróbować sił w zupełnie innej dziedzinie. Z wielkim artyzmem miało to co prawda niewiele wspólnego, ale szybko odnalazła się w sztuce makijażu. Matka Paisley zwykła mawiać, że jej córka ma talent – co prawda do pakowania się w toksyczne relacje i absurdalne sytuacje – ale odrobina prawdy w tych słowach się kryła. Umiejętność ta zatrzymała ją na kilka lat w salonie ślubnym, gdzie zajmowała się malowaniem przyszłych panien młodych.
Problemy z dostosowaniem się do różowej otoczki salonu przerosły ją jednak do tego stopnia, że całkowicie zrezygnowała z tejże posady. Jako introwertyczna dusza, której zaangażowanie się w utrzymywane dobrej relacji z klientkami przychodziło z ogromnym trudem, znalazła swoje miejsce ostatecznie w zakładzie pogrzebowym, gdzie zajęła się w dalszym ciągu malowaniem. Trupów. Zmiana przyszła niespodziewanie i możliwe, że stał za tym jej mąż, którego poznała, gdy pracowała jeszcze w salonie ślubnym. Możliwe też, że nadal swój makijażowy kunszt uskuteczniałaby na klientkach salonu, gdyby jednej z nich nie zabrała partnera, można by rzec, sprzed ołtarza. Takie faux pas nie przeszło bez echa (powiedzieć, że właściciel salonu był niezadowolony, to zdecydowanie za mało), a że Pan Flores prowadził zakład pogrzebowy i akurat szukał tanatopraktora, nic nie stało na przeszkodzie, ażeby Paisley zmieniła otoczenie. Poza tym, nowe miejsce jej odpowiadało; ekstrawagancka, emocjonalnie nieprzystosowana, znalazła swoje małe asylum, nieoczywiste miejsce pachnące najczęściej formaliną, ale za to u boku mężczyzny, któremu jako jednemu z nielicznych ludzi na świecie, nauczyła się ufać.
... and the riot van still plainly in view.
Paisley życie podobno rozpieszczało od samego początku - od losu dostała szansę dorastania w rodzinie, w której podobno niczego nie brakowało. Kryształowe żyrandole, satynowe pościele i obrazy znanych artystów w złotych ramach nie były jednak w stanie zastąpić rodzicielskiej miłości. Biologiczny zegar wybijając magiczną granicę lat osiemnastu, wraz z fizyczną dojrzałością ujawnił brak tej psychicznej.
Szkołę ukończyła z przeciętnymi wynikami, ale dzięki rodzinnym koneksjom bez większego problemu dostała się na studia prawnicze. Czy było to jej marzenie? Nie, na tamten moment bowiem nie wiedziała, co właściwie chce robić w życiu. Nic dziwnego więc, że kilka miesięcy po odebraniu dyplomu i nieudanej próbie odnalezienia się w świecie wysokich sądów, rzuciła prawo, by spróbować sił w zupełnie innej dziedzinie. Z wielkim artyzmem miało to co prawda niewiele wspólnego, ale szybko odnalazła się w sztuce makijażu. Matka Paisley zwykła mawiać, że jej córka ma talent – co prawda do pakowania się w toksyczne relacje i absurdalne sytuacje – ale odrobina prawdy w tych słowach się kryła. Umiejętność ta zatrzymała ją na kilka lat w salonie ślubnym, gdzie zajmowała się malowaniem przyszłych panien młodych.
Problemy z dostosowaniem się do różowej otoczki salonu przerosły ją jednak do tego stopnia, że całkowicie zrezygnowała z tejże posady. Jako introwertyczna dusza, której zaangażowanie się w utrzymywane dobrej relacji z klientkami przychodziło z ogromnym trudem, znalazła swoje miejsce ostatecznie w zakładzie pogrzebowym, gdzie zajęła się w dalszym ciągu malowaniem. Trupów. Zmiana przyszła niespodziewanie i możliwe, że stał za tym jej mąż, którego poznała, gdy pracowała jeszcze w salonie ślubnym. Możliwe też, że nadal swój makijażowy kunszt uskuteczniałaby na klientkach salonu, gdyby jednej z nich nie zabrała partnera, można by rzec, sprzed ołtarza. Takie faux pas nie przeszło bez echa (powiedzieć, że właściciel salonu był niezadowolony, to zdecydowanie za mało), a że Pan Flores prowadził zakład pogrzebowy i akurat szukał tanatopraktora, nic nie stało na przeszkodzie, ażeby Paisley zmieniła otoczenie. Poza tym, nowe miejsce jej odpowiadało; ekstrawagancka, emocjonalnie nieprzystosowana, znalazła swoje małe asylum, nieoczywiste miejsce pachnące najczęściej formaliną, ale za to u boku mężczyzny, któremu jako jednemu z nielicznych ludzi na świecie, nauczyła się ufać.
... and the riot van still plainly in view.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
takZgody MG
poziom ingerencji
średnizgoda na śmierć postaci
tak - jedynie w przypadku nieuleczalnej chorobyzgoda na trwałe okaleczenie
takzgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
niezgoda na utratę posady postaci
nie