Jonathan Lane
: śr paź 01, 2025 5:24 pm
				
				Jonathan "Jon" Lane

 
data i miejsce urodzenia
19/11/1990, Toronto, Kanadazaimki
on/jegozawód
szef kuchnimiejsce pracy
Archeoorientacja
bi-curiousdzielnica mieszkalna
financial districtpobyt w toronto
od urodzeniaumiejętności
- Szef kuchni – ponad przeciętne zdolności kulinarne, potwierdzone wygranymi konkursami.
- Prawo jazdy kat. B – sprawny kierowca.
- Fotografia – zajmuje się tym hobbistycznie, gdy chce się odciąć od emocji i wyrzucić je z siebie.
- Sport – jest aktywny fizycznie i w dobrej formie, sport traktuje jednak jako zdrowy nawyk i konieczność.
- Perfekcjonizm i samodyscyplina – potrafi ciężko pracować, nie zważając na zmęczenie.
- Zarządzanie i finanse – planowanie, przewidywanie wydatków i dobre rozporządzanie budżetem.
- Kłamstwo – potrafi utrzymać swój wizerunek i fasadę, mijając się z prawdą lub przemilczając temat.
- Samodzielność – działa konsekwentnie i sumiennie, nie polega na pomocy innych.
- Obserwacja i kontrola – w kuchni i w relacjach potrafi dostrzegać niuanse, manipulować sytuacją.
słabości
- Emocjonalna izolacja – nie umie w pełni otworzyć się na innych, odcina uczucia.
- Pracoholizm i nadmierna ambicja – całkowicie pochłaniają go aktywności, których się podejmuje.
- Poczucie pustki i porażki – mimo sporych sukcesów zawodowych, nie potrafi odczuwać satysfakcji.
- Samokrytyka – analizuje własne niedoskonałości i umniejsza sukcesom, nie potrafi odpuszczać.
- Osądzanie i upartość – szybko wydaje opinie na cudzy temat i ma trudność z przyznaniem się do błędów, woli uparcie stać przy swoim.
- Wrażliwość na opinie i potrzeba stabilności – choć umiejętnie buduje wizerunek silnego mężczyzny, zbytnio zależy mu na aprobacie innych oraz podskórnie na stabilności emocjonalnej i finansowej.
Kiedyś gniazdo jego życia obejmowało parabole znajomych uśmiechów, miękkość dziecięcego polotu i uwite z radości wspomnienia, pieczęcią doświadczeń przybite do karty jego życia. Urodzony w przeciętnie bogatej rodzinie, cenił sobie prostotę życia i łatwość, z jaką przyswajał świat. Lubił tę rozgrzaną ciepłem uczuć obecność rodziców, która rozlewała się głęboko w nim, jak w dniu, gdy nauczył się wypiekać chleb z matką, grać w hokeja z ojcem, czy wtedy, gdy powietrze – pełne rześkich i rozwijających go działań – nie bało się osiedlać w nim.− Cześć, tu [Imię]. Zostaw wiadomość po sygnale.
− Cześć, to ja, Jonathan. To ostatni raz, kiedy do Ciebie dzwonię. Od miesięcy staram się do Ciebie dobić. Trzymam telefon wciąż przy sobie, mając nadzieję, że oddzwonisz... ale to już raczej bez sensu. Chciałem tylko powiedzieć, że kiedy byliśmy młodsi, jasno dałeś mi do zrozumienia, że w życiu liczą się dla Ciebie tylko dwie rzeczy: Ty sam i Twoja kariera.
Czy dlatego właśnie już ze sobą nie rozmawiamy?
Zawsze musiałeś być najlepszy ze wszystkich. Być ponad innymi. Nigdy nie rozumiałem tego u Ciebie. Tej Twojej obsesji na punkcie bycia KIMŚ. Najlepiej kimś ważnym. Ale teraz rozumiem... Stałem się Tobą. Pełen obsesji i zakłamania. Nie pamiętam już, ile razy powtarzałem pustą historię innym i sobie... tworzyłem miraż osoby, w który być może nawet Ty byś mi uwierzył, gdybyś tylko go zobaczył.
Ale to już koniec.
Czuję, jak wycieka ze mnie ostatnia kropla prawdy. Ostatni bastion życia, o które warto by było walczyć... Zniknąłem w tych zwalinach kłamstw, które sam stworzyłem. Chciałbym, żebyś był tu ze mną, żeby mi pomóc. Chciałbym... żebyś mnie uratował... naiwne, nie?
Tonę, [Imię].
Teraz naprawdę... Teraz już... ostatni raz. Obiecuję. Więcej nie zadzwonię.
...więcej mnie nie będzie.
Nie ma pojęcia, gdzie popełnił błąd. Może zapomniał zakuć w dybach dłoni miłość, jaką dali mu rodzice? A może życie, spawane z krat ambitnych decyzji, zamiast fortecy nie do zbicia, zbudowało dla niego klatkę nie do przejścia? Sam nie wie.
Widzi jedynie, że na przestrzeni lat rozpędził maszynę, której nie potrafi już zatrzymać i stracił wartości, o które niegdyś walczył.
Rytm, w którym funkcjonował ze spokojem, dziś pozostaje jedynie echem przeszłości, zdławionym w myślach sentymentem. Jakby każda cegiełka sukcesu i każdy jeden zrealizowany cel zbliżał go nie do spełnienia, a do autodestrukcji.
Chce stabilności bardziej, niż wtargniętego w płuca powietrza i kobiecego dotyku na ustach pełnego uczucia. Pragnie aprobaty i rodziny. Tego rodzaju stałych związków, które zdaje się mu, że buduje się przez pewność siebie i samodzielność. To dlatego zaczął pracę w gastronomii, wypracowując swoje dobre imię i przyszłość siłą własnych rąk. Determinacją i skrajnym zmęczeniem, które tak łatwo mu się zbywa. Chwilami wydaje mu się jednak, że już nie gotuje – tylko kroi samego siebie i rozszarpuje w sobie części powikłań charakteru, które nigdy nie miały wyjść na światło dzienne.
Chce wszystkiego.
Może przez ambicję, może przez perfekcjonizm, a może dlatego, że dawny przyjaciel kiedyś pokazał mu, że można. Nie pokazał mu jednak jak. Jak pogodzić się z własną zachłannością. Jak nie gardzić życiem, zbudowanym na mirażu i kłamstwach. Jak pokazać siebie w całości, nie tracąc stabilności.
Dziś uwite z braku słów emocje, grzęzną w krtani, nie chcą ujść do świata. Oddycha. Jest to jednak oddech krótki, niepełny. Wdech wstrzymany na wysokości żeber, który nie dociera głębiej, niż do rozprężonej w napięciu tchawicy. W pędzie życia, na ostrzu monotonii i pod wpływem pracoholizmu, jaki trawi czas Jonathana i jego samego kawałek po kawałku, trudno już o więcej.
Rytm jego życia zapętlił się i zbrzydł w podtrzymywanych niuansach kłamstw. Jest jak nóż spadający twardo na deskę:
Klinga, puls, klinga.
Każdy wydech to przypomnienie, że nic tak nie dusi, jak własne zwycięstwo.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
niskizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
niezgoda na utratę posady postaci
nie