Falling Star
: pt paź 03, 2025 6:07 pm
Galen L. Wyatt
Pierwsza wizyta u ginekologa.
Miała na nią idealny plan. Pełną listę pytań i wątpliwości, a także marzenia, co zrobią po wszystkim. Pojadą na ramen do jednej restauracji, która wydawała się idealna. Takie małe świętowanie, że cała ich relacja będzie szła naprzód. W jaki inny sposób mogłaby to nazwać? Czuła się spełniona. Miała na palcu nowy, świecący pierścionek. Tylko tym razem jej nie uwierał, wręcz chciała pokazywać go każdemu. Czekało ją jeszcze powiedzenie o wszystkim rodzicom, ale... powinni cieszyć się z jej szczęścia, prawda?
Liczyła na to, ale bała się tej konfrontacji. Chciała mieć przy sobie Galena, który mógłby mocno trzymać ją za rękę. Drażniło ją to przedstawienie, zwłaszcza gdy pojawiły się czarne chmury nad reputacją Wyatt'a. Już widziała oceniającą minę ojca, który wyśmieje ją. Przedstawianie podejrzanego o handel ludźmi jako przyszłego małżonka nie brzmiało zbyt rozsądnie. Zwłaszcza gdy takie słowa miała wypowiadać ona, Cherry Marshall. Ta która zawsze unosiła wysoko brodę, by nie spojrzeć w dół. Ta, która dbała o reputację firmę bardziej niż o własną rodzinę. Tylko tak wiele się zmieniło. Czuła, że oni we dwoje się zmienili.
Nie wyobrażała sobie świata, w którym nie patrzyłaby w tym samym kierunku co Wyatt z uniesioną do góry głową.
Może dlatego tak nerwowo stała i czekała przed przychodnią. Podobno przyjmował tu najlepszy ginekolog w mieście. Z daleka od wścibskich oczu inwestorów i biznesmenów. Galen Wyatt w takim miejscu. Nigdy by sobie go tutaj nie wyobrażała, a jednak stali razem. Od razu uśmiechnęła się szeroko, widząc go na horyzoncie.
Był i on. Jej mężczyzna, narzeczony oraz miłość życia.
— Jezu, już myślałam, że się spóźnisz — powiedziała od razu, rzucając mu się w ramiona. Na takiej wizycie potrzebowała jego wsparcia. Czuła, że wszystko będzie w porządku, a jednak denerwowała się jak nigdy wcześniej — umieram z nerwów... — wymruczała mu w tors, bo choć spodziewała się najlepszego, kiedy tu stała... zaczęła bać się najgorszego. Może jakaś trzecia ręka? Brak serca? Albo to nie dziecko, a jakiś nowotwór — a jak coś pójdzie nie tak Galen? — spytała finalnie, unosząc głowę, by móc mu spojrzeć w oczy. Liczyła na pocieszenie, pogłaskanie po głowie i zaciągnięcie ją wprost na leżankę, by wykonać USG. Wtedy dowiedzą się, że wszystko jest w porządku.
Pierwsza wizyta u ginekologa.
Miała na nią idealny plan. Pełną listę pytań i wątpliwości, a także marzenia, co zrobią po wszystkim. Pojadą na ramen do jednej restauracji, która wydawała się idealna. Takie małe świętowanie, że cała ich relacja będzie szła naprzód. W jaki inny sposób mogłaby to nazwać? Czuła się spełniona. Miała na palcu nowy, świecący pierścionek. Tylko tym razem jej nie uwierał, wręcz chciała pokazywać go każdemu. Czekało ją jeszcze powiedzenie o wszystkim rodzicom, ale... powinni cieszyć się z jej szczęścia, prawda?
Liczyła na to, ale bała się tej konfrontacji. Chciała mieć przy sobie Galena, który mógłby mocno trzymać ją za rękę. Drażniło ją to przedstawienie, zwłaszcza gdy pojawiły się czarne chmury nad reputacją Wyatt'a. Już widziała oceniającą minę ojca, który wyśmieje ją. Przedstawianie podejrzanego o handel ludźmi jako przyszłego małżonka nie brzmiało zbyt rozsądnie. Zwłaszcza gdy takie słowa miała wypowiadać ona, Cherry Marshall. Ta która zawsze unosiła wysoko brodę, by nie spojrzeć w dół. Ta, która dbała o reputację firmę bardziej niż o własną rodzinę. Tylko tak wiele się zmieniło. Czuła, że oni we dwoje się zmienili.
Nie wyobrażała sobie świata, w którym nie patrzyłaby w tym samym kierunku co Wyatt z uniesioną do góry głową.
Może dlatego tak nerwowo stała i czekała przed przychodnią. Podobno przyjmował tu najlepszy ginekolog w mieście. Z daleka od wścibskich oczu inwestorów i biznesmenów. Galen Wyatt w takim miejscu. Nigdy by sobie go tutaj nie wyobrażała, a jednak stali razem. Od razu uśmiechnęła się szeroko, widząc go na horyzoncie.
Był i on. Jej mężczyzna, narzeczony oraz miłość życia.
— Jezu, już myślałam, że się spóźnisz — powiedziała od razu, rzucając mu się w ramiona. Na takiej wizycie potrzebowała jego wsparcia. Czuła, że wszystko będzie w porządku, a jednak denerwowała się jak nigdy wcześniej — umieram z nerwów... — wymruczała mu w tors, bo choć spodziewała się najlepszego, kiedy tu stała... zaczęła bać się najgorszego. Może jakaś trzecia ręka? Brak serca? Albo to nie dziecko, a jakiś nowotwór — a jak coś pójdzie nie tak Galen? — spytała finalnie, unosząc głowę, by móc mu spojrzeć w oczy. Liczyła na pocieszenie, pogłaskanie po głowie i zaciągnięcie ją wprost na leżankę, by wykonać USG. Wtedy dowiedzą się, że wszystko jest w porządku.