Strona 1 z 1

Constance May

: śr paź 08, 2025 9:18 am
autor: Constance May
Constance " Connie" May
Katya Miro
homeprofilebiopermits
Obrazek
data i miejsce urodzenia
01.01.2000, Ottawa, Kanada
zaimki
ona / jej
zawód
barmanka
miejsce pracy
Emptiness
orientacja
heteroseksualna
dzielnica mieszkalna
The Junction
pobyt w toronto
od kilku tygodni
umiejętności
prawo jazdy kategorii G, gra na fortepianie i saksofonie, zna trzy języki (włoski, francuski i hiszpański)
słabości
szybciej robi / mówi, niż myśli
Dzieciństwo Constance było jak niebo w pochmurny dzień – chłodne, zaskakująco dalekie i pełne oczekiwań. Jej relacje z rodzicami - formalne, pełne uprzedzeń i okraszone dawką wspólnej rezerwy - można było przyrównać do odcieni błękitu, pełnego dystansu i chłodnej precyzji. Od najmłodszych lat nauczyła się, że najważniejsze jest spełnianie standardów, które wyznaczyli jej rodzice. Perfekcja była wyzwaniem, którego nie mogła unikać. Zawsze czuła na sobie spojrzenia pełne oceny, gotowe wychwycić każdą niedoskonałość. Ich miłość nie była ciepłem, które otaczało ją w chwilach słabości, ale bardziej chłodnym, niemal bezosobowym naciskiem na osiągnięcia i perfekcję. Ich komunikacja, choć kulturalna, miała w sobie coś zamkniętego, coś, co nie pozwalało na pełne otwarcie. Nie było miejsca na błędy, na spontaniczność, na uczucia, które wykraczały poza ściśle ustalone ramy. Każdy dzień był jak próba, w której chodziło o spełnienie oczekiwań – i to właśnie ten dystans, ta chłodna analiza, która dominowała w domu, kształtowała jej młodość. Czuła się jakby była częścią większej układanki, której celem było dążenie do doskonałości, nie zaś okazywanie emocji i samorozwój.
Szybko przekonała się, że powinna była być odzwierciedleniem własnej matki - kobiety eleganckiej, dystyngowanej, wręcz szytej na miarę dla swojego idealnego małżonka. Constance miała wiedzieć, jak się uśmiechać i co mówić. Kiedy milczeć, a kiedy wyrażać własne zdanie (oczywiście, pasujące do opinii jej przyszłego partnera).
W szkole radziła sobie wręcz świetnie, bo tego wymagali od niej rodzice. Odgrywała rolę idealnej córeczki i pilnej uczennicy, byleby tylko zadowolić matkę i ojca. Brała udział we wszelkich konkursach i olimpiadach, a także w szeregu zajęć dodatkowych, które wciąż i wciąż, podsuwali jej państwo May, twierdząc, że te przydadzą się jej w przyszłym życiu.
Constance od zawsze była dzieckiem bardzo żywiołowym i ciekawym świata. Bardzo szybko nauczyła się mówić, a pierwsze próby czytania podejmowała już w wieku czterech lat. Inne dzieciaki bardzo ją lubiły, bo była wiecznie uśmiechnięta, szalenie towarzyszka i bardzo gadatliwa, co nie do końca odpowiadało kanonom idealnej córki, które wpychali jej na siłę, jej rodzice.
W szkole średniej, kontynuowała bycie idealną uczennicą, jednak już wtedy, na wizerunku grzecznej panny May, zaczęły pojawiać się pierwsze rysy. Constance wiedziała, że nie chce być prawnikiem, ani lekarzem, a już na pewno nie nęciło jej zarządzanie i przejęcie w przyszłości hotelarskiego biznesu ojca.
Chciała malować. Tworzyć najpiękniejsze dzieła na świecie, które poruszałyby umysły i serca jej odbiorców.
Na przekór rodzicom, wybrała więc studia artystyczne, chcąc po raz pierwszy w życiu, zrobić coś, co nie będzie podyktowane przez matkę i ojca.

Jej bunt miał smak barwy pomarańczowej, pełnej entuzjazmu, samorealizacji i rozwijania własnej kreatywności. Pachniał wolnością i spełnianiem marzeń, nawet tych, o których Constance nie miała wcześniej pojęcia. Na studiach odżyła, przeżywając (choć w części) swój pierwszy, nieco spóźniony, nastoletni bunt. Zaczęła szaleć na imprezach. Próbowała pierwszych papierosów, nielegalnie wypitego alkoholu, czy palenia skrętów. Obściskiwała się po kątach z chłopakami, żadnemu jednak nie oddając własnego serca. W zasadzie nigdy nawet nie była zakochana. Jednak przede wszystkim, tworzyła. Rozwijała się jako artystka, czując, że wszystkie narzucone jej dotąd przez rodziców ograniczenia, skutecznie tłumiły w niej to, co miała najlepszego.
Długo jednak, nie cieszyła się wolnością, bo na horyzoncie, zapewne dla utemperowania jej samowolnych decyzji, pojawił się jej narzeczony. Niczym gradowa chmura, w kolorach purpury spadła na nią wieść o rychłym zamążpójściu. Zgodziła się, nadal zbyt stłamszona przez matkę i ojca i z dopiero co zdobytym dyplomem, bez żadnego planu na siebie.
Potakiwała, kiedy układano listę gości. Zgadzała się na menu, choć nie powiedziała, że nie lubi ryb, a od tatara robi się jej niedobrze. Ba! Nawet sukni ślubnej nie wybrała sama, zgadzając się na taką, jaką wybrała jej matka - wielką, pełną falbanek, w której nie dało się dobrze usiąść.
Ucieczka sprzed ołtarza, była niczym zieleń, kwitnącej wiosną trawy. Pierwszym swobodnym oddechem, choć gorset sukni, pił ją niemiłosiernie.
Nie zatrzymała się jednak, po raz kolejny, sprzeciwiając się rodzicom, jednak tym razem, wiedziała, że powrotu nie będzie.
Nie miała pojęcia, dokąd tak właściwie uciekała. Gdzie mogłaby się zatrzymać. Wiedziała jednak, że powinno to być jak najdalej od rodzinnej Ottawy.

Jego pojawienie się w jej życiu miało barwę czerwieni. Było ekscytujące, pełne nieznanych dotąd Constance emocji. Wściekłość mieszała się z irytacją. Złość z rozbawieniem. Chęć uduszenia go gołymi rękami z jak najszybszą ucieczką. Nie znała go, lecz mimo to, wpakowała mu się do auta i dała zawieźć do Toronto. Do ciotki, o której miała jedynie mgliste wspomnienia. Miała nadzieję, że więcej go nie spotka.
Sześć tygodni, pełnych wzlotów i upadków, minęło jak jeden dzień. W tym czasie, Constance zdążyła znaleźć pracę w barze i wynająć dom od pary staruszków, którzy postanowili spędzić resztę życia w podróży, i który wymagał niewielkiego remontu. Najważniejsze było to, że w końcu zaczęła żyć!

Ciekawostki


- W Toronto przebywa od kilku tygodni, czyli od swojej dość widowiskowej ucieczki sprzed ołtarza. Miesiąc pomieszkiwała u ciotki, nim nie znalazła dla siebie czegoś na wynajem i nie zarobiła w barze tyle, by w ogóle myśleć o przeprowadzce.
- Z Ottawy przyjechała stopem. W sukni ślubnej, która jednak podróży nie przerwała. Dzięki typie!
- Potrafi grać na pianinie i saksofonie. Zna włoski, francuski i hiszpański. Kiedy nie wie, jak zakończyć niewygodną rozmowę, zaczyna mówić w którymś z tych języków.
- Ma starego Harley'a Davidsona po dziadku, którego z pomocą mechanika doprowadziła do stanu używalności i chociaż prawie w ogóle nie potrafi na nim jeździć, to próbuje to robić. Do pracy jednak, zdecydowanie bardziej woli dojeżdżać starym fiatem, którego kupiła za bezcen i teraz tylko czeka, aż ten złom się rozpadnie.
- Wszędzie płaci gotówką, nie używa kart kredytowych, choć kilka ich posiada. Głośno mówi o tym, że to dlatego, by rząd nie sprawdzał na co wydaje swoje ciężko zarobione pieniądze, zaś prawda jest zupełnie inne.
- Za każde przekleństwo wrzuca dziesięciocentówkę do słoika. Przez ostatnie tygodnie, wypełniła już trzy półlitrowe. A wszystko przez typa.
- Codziennie rano wypija wielki kubek czarnej, mocnej kawy, ale w sercu od zawsze była #teamherbatka. Pudełka z dziwnymi smakami tego napoju, zajmują w jej domu jedną, dość sporą szafkę.
- Czasami trochę za dużo mówi, a za mało myśli. Działa dość bezrefleksyjnie, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.
- Kiedyś gościu chciał jej ukraść torebkę. Zaatakowała go gazem pieprzowym. Nie trafiła w niego, tylko w siebie. Facet tak się śmiał, że sobie poszedł. Bez torebki.
- Ostatnio, zapragnęła przygarnąć jakieś zwierzątko. Postawiła na dzikiego kociaka, który przychodził na jej ganek. Karmiła go przez kilka dni, a potem złapała. To nic, że przez tydzień, chociaż podrapana od stóp do głów. Szczęściarz znalazł nowy dom, a ona kogoś, z kim mogła sobie pogadać.
- Marzy o tym, żeby kiedyś jej pejzaże i portrety miały własną wystawę. A jeszcze lepiej by było, gdyby mogła otworzyć własną galerię sztuki.
- Bycie barmanką to nie jest szczyt jej możliwości, jednak złapała się takiej pracy, jaka akurat była dostępna. I tak idzie jej coraz lepiej. Tłucze coraz mniej szklanek, a piwo, które nalewa zaczyna mieć piankę. No przecież, każdy głupi potrafi to robić, prawda?


zgoda na powielanie imienia
nie
zgoda na powielanie pseudonimu
nie
Zgody MG
poziom ingerencji
średni
zgoda na śmierć postaci
nie
zgoda na trwałe okaleczenie
nie
zgoda na nieuleczalną chorobę postaci
nie
zgoda na uleczalne urazy postaci
nie
zgoda na utratę majątku postaci
nie
zgoda na utratę posady postaci
nie

Constance May

: śr paź 08, 2025 4:55 pm
autor: Maple Hearts
Witamy na forum Constance May
Dobra wiadomość – Twoja karta postaci została zaakceptowana i możemy powitać Cię po tej stronie kanadyjskiej granicy! Przypominamy, że na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni! W temacie kto zagra? możesz znaleźć użytkowników, którzy chętnie Ci w tym pomogą. Jednocześnie zachęcamy do założenia relacji, kalendarza i informatora. Powodzenia w Toronto!