Strona 1 z 1

Seoul

: pn paź 13, 2025 3:13 pm
autor: Ryan Lee
Flavia Rosendale

Wystroił się, jak szczur na otwarcie kanału.
Czarna skórzana kurtka, drogi zegarek na nadgarstku, biała koszulka oraz jeansy. Nie lubił, gdy ktoś myślał, że się stara. Bardzo długo wybierał swój outfit, by wyglądać przy nie id-de-al-nie. Nie mógł jej zawieść, a właściwie sam siebie. Dziewczyny zawsze na niego leciały, a Rosendale nie będzie wyjątkiem. Mogła nie brać sobie na poważnie jego słów oraz jego czynów, choć... powinna zmienić zdanie. Właśnie wychodził z wynajętego specjalnie dla niej porsche. W Seulu mało kto jeździ innym autem niż białe. Żółty, intensywny kolor, który aż krzyczał: jeździ tu przystojniak. Dzisiaj miał zamiar zabrać ją na prawdziwą randkę, taką gdzie każdej kopara, by opadła.
Wyszedł z auta, czekając, aż pojawi się jego księżniczka.
Bez stroju stewardessy wyglądasz jeszcze lepiej — powiedział, gdy tylko wyszła z hotelu. Cały uśmiechnięty ujął ją za dłoń i poprowadził w stronę auta. Choć Ryan był... podrywaczem, to jednak posiadał sporą ilość klasy, na którą można było liczyć. Każdą kobietę traktował z należytym szacunkiem, zwłaszcza kiedy był już pewny swego. Będzie mógł skosztować jej ust, jeśli tylko da z siebie wszystko.
A dla Ciebie specjalnie nie założyłem okularów. Pozwolisz, że otworzę, panienko Flavio — puścił jej dłoń, ale tylko na krótki moment, by otworzyć jej drzwi do tego żółtego porsche, które aż krzyczało swoim kolorem. Atencyjny Ryan miał w sobie coś charakterystycznego, musiał pokazywać swoją obecność wszędzie i zawsze. Przeszedł na drugą stronę auta — gotowa na przygodę? — zapytał, zanim przekręcił kluczyki auta. Zamruczało ono delikatnie. Lee uwielbiał ten odgłos. Czuł się prawie, jakby właśnie odpalał samolot.
Nie zapomnisz o mnie, Flavio — odjechał z piskiem opon. Musiało być efektownie, nawet jeśli.. Flavia mogłaby się zerzygać.
Yolo.

Seoul

: sob paź 18, 2025 12:10 am
autor: Flavia Rosendale
Miała swoją krótką listę zadań do zrobienia w Seulu. Za każdym razem musiała wybrać się choć na małe zakupy kosmetyczne, przejść się po Itaewon i pójść do ulubionego parku. Jej aktywności czasami się różniły, bo internet potrafił ją zaskoczyć, proponując miejsca, w których jej nie było, a wyglądały na warte zobaczenia. Mimo że zwiedziła część tego miasta, to nie uważała się za znawczynię i miała nadzieję, że Ryan zaskoczy ją nowym miejscem na ich randce. Swoją drogą, pójście na randkę kompletnie nie było na jej liście rzeczy do zrobienia na ten layover, jednak po przemyśleniu sprawy, nawet cieszyła się na myśl spędzenia czasu z inną osobą. Nie zawsze udawało jej się dorwać loty ze znajomymi bądź przyjaciółką, dlatego praca w lotnictwie bezwątpienia uczyła spędzania czasu samego ze sobą. Niektórzy różnie wykorzystywali ten czas, poświęcając go właśnie na jednonocne przygody, choć trzeba było obalić pewien stereotyp — to nie stewardessy latały za pilotami, a właśnie na odwrót, czego akurat dobrym przykładem był Lee. A z racji, że Flavia była nieco świadoma, jak to tu wszystko działa, to nie zawsze zgadzała się na randki. Czasami grzecznie odmawiała, a czasami rezygnowała z nich na miejscu, tłumacząc się najprostszą, ale niepodważalną wymówką, czyli zmęczeniem i jet lagiem.
Tutaj taka sytuacja nie miała miejsca. Randka dalej miała się odbyć, a ona po powrocie do hotelu wzięła długi prysznic i ładnie się ubrała; niby casualowo, ale na tyle, że mógłby pomyśleć, że się postarała. Akurat wzięła ubrania, które wpasowały się w okazję, a z racji na ciepłą pogodę, nawet mogła zaprezentować swoje dość długie nogi w krótszej spódniczce. Dupy nie miała zamiaru pokazać, więc chociaż tyle mógł nacieszyć oko.
— I nawzajem. Chociaż mundur pilota też dużo ci dodaje — stwierdziła, bo nie każdy wyglądał w nich aż tak dobrze. Niektórzy nie wykorzystywali jego potencjału, niektórzy nawet w nich wyglądali bardziej niechlujnie, a u Ryana pasował tak, jakby mężczyzna się w nim od razu urodził. Teraz, mimo codziennego stroju, zaskarbił sobie jej sympatię kulturą osobistą; bo Flavia, głównie ze względu na swoje wychowanie, bardzo na to zwracała uwagę. Bo czy mogło być coś lepszego niż dżentelmen z szacunkiem?
— Od razu zauważyłam. Doceniam — powiedziała szczerze, bo tak jak wcześniej mu wytknęła, miał ładną buźkę, której nie warto było zbędnie przykrywać. Dodatkowo chciała wiedzieć, czy na randce będzie skupiony na niej, czy wzrok ucieknie na inną; w końcu od tego mogły zaważyć dalsze losy. Kiwnęła w podziękowaniu, gdy otworzył jej drzwi i wsiadła do ładnego, sportowego auta. — Brzmisz, jakbyś miał mnie zabrać w samotną podróż samolotem — parsknęła, choć na tym etapie możliwe, że nie oponowała by, gdyby chciał ją uprowadzić.
Szybka jazda nie była dla niej niczym strasznym, a samo ruszenie “z kopyta”, było jak startowanie na pasie. To samo uczucie, gdy nieco wbija człowieka w fotel i czuło się ten dreszczyk adrenaliny. Po pewny czasie można było się przyzwyczaić i w tym przypadku również tak było. — To była groźba czy obietnica? — zaśmiała się cicho, spoglądając w jego kierunku. — Nie zawsze jest łatwo stać się niezapomnianym. Żebyś się nie przeliczył z tymi słowami — powiedziała, chcąc się w niego trochę pozaczepiać i jednocześnie zobaczyć, jak zaangażowany był w to ich spotkanie. Wyszło ono spontanicznie, praktycznie od pierwszego wejrzenia. Nie zdziwiłaby się, gdyby w końcu miał jej dość i wysadził dwie ulice dalej. — Dokąd zmierzamy?

Ryan Lee

Seoul

: ndz paź 19, 2025 9:01 pm
autor: Ryan Lee
Flavia Rosendale

A w którym wcieleniu podobam Ci się bardziej? — spytał spokojnym tonem, unosząc do góry jedną ze swoich brwi. On wolał samego siebie jako pilota, który wznosi się w przestworzach, kiedy adrenalina sprawia, że serce bije mu szybciej. W trakcie lotu czuł się potrzebny, miał własne obowiązki, a gdy lądował jego ego mimowolnie pękało. Musiał zachowywać się jak dupek, by zostało po nim coś z pilota oraz z latania, które tak bardzo uwielbiał — ja wolę tę bardziej frywolną Flavię — przyznał, odchodząc na krok, by móc spokojnie pożreć ją wzrokiem. Oczami wyobraźni już widział, jak zdejmuje z niej każdy element ubioru, a ona zacznie wykrzykiwać jego imię. Flavia nie wiedziała jeszcze tego, że trafiła na prawdziwą bestię.
Chociaż mogę to zmienić, chcia-ła-byś? — spytał, a jego spojrzenie spoczęło na jej pięknych, brązowych oczach. Może wolałaby uciec od tego przeszywającego wzroku? Teraz nie musiał się skupiać na przygotowaniu do lotu, czy innych pilotach. Miał ją tylko dla siebie i miał zamiar pożerać ją wzrokiem na wszystkie możliwe sposoby — byłbym w stanie, ale dla Ciebie ziemia musi być bardziej wyjątkowa niż niebo, co? — parsknął śmiechem. Dla niego ziemia była zwyczajna. Nie rozumiał ludzi całujących ją po trudnych lotach. Niebo, błysk gwiazd, widok chmur pod sobą był uzależniający. Chłonąłby go całym sobą. Nieważne, co by się dalej wydarzyło. Spojrzał kątem oka na Flavię. Urocza dziewczyna, ale wpierw musiał skupić się na mruczącej maszynie. Zabrać ją na randkę marzeń.
Niebo mógł mieć też na ziemi.
Obietnica groźby — odparł jak na prawdziwego cwaniaka przystało. Gdy jechał, jego wzrok padł na nią jedynie przez chwilę — żebyś się nie przeliczyła, jeszcze, kiedyś będziesz mnie błagała o więcej — był dupkiem, ale za to wiedział, jak dogodzić kobietom. Sypiał z nimi, a jeśli okazywały się intrygujące, dzwonił następnego dnia po więcej. Nigdy nie zatrzymywał się w działaniu, a tej nocy wcale nie będzie inaczej. Byli dorośli, a on wiedział, czego chciał. Rosendale się dowie — tajemnica — stwierdził krótko. Jechali tak dobre dwadzieścia minut, gdy się zatrzymał. W oddali dało zobaczyć sie błyski ciepłego światła. Takiego, w które każdy chce sie wpatrywać. W tańczącym płomieniu było coś wyjątkowego, coś wartego zakosztowania.
Obszedł auto, by otworzyć jej drzwi i podał rękę.
Prawdziwy książę wie, jak traktuje się księżniczki.
Zapraszam panienkę ze sobą — znów zajrzał wprost do jej oczu. Nie puścił jej ręki, a poprowadził ją do restauracji przypominającej świat z animacji Ghbili. Pełno świateł, prawdziwy urok chwytający za serce. No poza resztą ludzi którzy przebywali tutaj — jak Ci się podoba? Kolacja, ja, ty, pełno świec, ewentualnie innych ludzi można by stąd przesunąć — zniżył się delikatnie, by powiedzieć jej do prosto do ucha. Omiótł ją swoim oddechem, a sam zakosztował się w zapachu jej, idealnych perfum.

Seoul

: śr paź 22, 2025 9:28 pm
autor: Flavia Rosendale
— Skoro okulary to atrybut Ryana pilota, to Ryan codzienny ma przewagę — stwierdziła po chwili namysłu. Mundur pilota zdecydowanie mu pasował i skłamałaby mówiąc, że tak nie jest; zresztą, nie bez powodu mówi się że za mundurem panny sznurem. Coś musiało w tym być, skoro dodawało to plus dziesięć do atrakcyjności. Z drugiej strony, Flavia uważała, że Ryan pilot był podrywaczem i bajerantem, więc szczerze chciała poznać go takiego, jakim jest na co dzień i czy różnił się od swojej służbowej wersji, zwłaszcza że znała szczegóły jego relacji z jej koleżanką. Miała z tyłu głowy myśl, że musi pozostać asertywna w stosunku do niego, lecz jednocześnie rozumiała, dlaczego kobiety mu ulegają. Miał coś, co przyciągało, a Rosendale musiała z tym walczyć. — Bo frywolna Flavia nosi krótkie spódniczki? — zapytała z rozbawieniem, widząc jego spojrzenie. Sama też wiedziała jak działała na facetów i niejednokrotnie z przyjemnością zabierała im w pewnym momencie nadzieje na cokolwiek, jak dziecku ulubionego lizaka. Tylko tutaj płacz jej nie ruszał. — A co jeśli charakterem jestem najgorszym koszmarem, jaki mógł cię spotkać? — dodała po chwili, siląc się na powagę; nastraszyć nie zaszkodzi, trzeba było go potestować.
— Niekoniecznie — stwierdziła swobodnie, utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Dla Flavii nie było czegoś takiego jak przeszywający wzrok. Nikt nie potrafił obarczyć jej gorszym spojrzeniem niż ojciec dziewczyny, które było pełne presji i powagi. Zwracała dużą uwagę na kontakt wzrokowy z rozmówcą, a skoro jest w stanie wytrzymać ten z jej tatą, to nic nie było w stanie jej zagiąć. — Na obecną chwilę, doceniam jak jestem na ziemi i mogę odpocząć, jednak nie powiedziałabym, że jest to dla mnie bardziej wyjątkowe. Sam pewnie dobrze wiesz, że widoki z góry potrafią zapierać dech w piersiach. — Kto inny mógłby to stwierdzić niż pilot, który przez przednią szybę z pewnością widzi najpiękniejsze widoki?
Parsknęła krótkim śmiechem na jego słowa. Po drodze rozkoszowała się tą przyjemną podróżą, a jednocześnie spoglądała na Seul, żałując, że w zasadzie tak rzadko miała loty w tym kierunku. Lubiła zwiedzać świat, jednak miała kilka miejsc na ziemi, do których wracała z przyjemnością. Korea zdecydowanie była jednym z tych miejsc. — Brzmi jak wyzwanie — zaśmiała się. — Podejmuję tę rękawicę. — To jej pokazywało, że tym bardziej nie powinna być łatwa, choć często ulegała widząc, gdy facet się starał. Jednak z takimi jak on trzeba było być rozważny i przede wszystkim, nie wpaść po uszy. Wtedy tylko niepotrzebnie bolało złamane serduszko. — Chciałabym zgadnąć, ale nawet nie mam żadnego pomysłu — westchnęła, słysząc jak pan tajemniczy ją zbył. Może to i lepiej, że sama na nic się nie nastawiała; była większa szansa, że zaskoczy ją miejsce, do którego pojadą.
I zaskoczyło ją wybrane miejsce, bo nawet jeśli wśród ludzi i nieco mniej ustronne, to zdecydowanie było warte tego, jak wyglądało. Ledwo odpięła się z pasów, a już Ryan otwierał jej drzwi. Zdecydowanie zaskarbił sobie takim traktowaniem dużego plusa. Poczuła delikatne ciarki, gdy zniżył się do jej ucha i w myślach zganiła samą siebie za ten odruch bezwarunkowy. — Piękne miejsce, kiedyś widziałam je gdzieś w internecie — stwierdziła, bo czasami zdarzało jej się szukać ładnych miejsc do odwiedzenia. — Usiądziemy tam za mostkiem? — wskazała wolną ręką na altankę i miejsce na niej. Stamtąd będą mieć najlepszy klimat, a i ludzi nie będzie aż tak wiele.

Ryan Lee

Seoul

: sob paź 25, 2025 4:27 pm
autor: Ryan Lee
Flavia Rosendale

Naprawdę myślisz, że te dwie wersje różnią się między sobą? — spytał, przechylając delikatnie głowę, by móc się w nią jeszcze mocniej wbić spojrzenie. Dalej był bajerantem i podrywaczem. Lubił mieć przy sobie piękne kobiety. Tego uczucia nigdy nie potrafił sobie odmówić. Może dlatego tak mocno wyśmiał swojego kumpla, który po miesiącu znajomości się oświadczył. On by tak nie potrafił. Odmówić tym wszystkim pięknym kobietom, otaczającym go? Mógł nie mieć munduru, ale nie różnił się od swojej poprzedniej wersji. Dalej piękno i seksapil kobiet był dla niego ważnym atrybutem. — a ty tylko o tych spódniczkach, ktoś tu chyba próbuje mnie uwieść — parsknął krótko Ryan, mierzwiąc sobie włosy dłonią. Potrafił przyjąć odpowiednią strategię na dany moment. Teraz właśnie to robił. Wiedział, jakich mężczyzn lubiły kobiety. Na pewno nie jego. Za to Flavia musiała go lubić, inaczej by się nie postarała, by miał, na czym zawiesić oko. — najgorszym, co miałoby mnie spotkać? Wątpię — stwierdził krótko. Rosendale nie wyglądała na wariatkę. Za to on zdążył już spotkać prawdziwego demona. Takiego, który zniszczył mu szybę w aucie.
Hmmm... — zaczął się zastanawiać, nad tym co dokładnie chciał jej powiedzieć. Nigdy, żadnej nie zabrał do nieba. Ją może by tym skusił, ale było to dla niej za mało wyjątkowe — a leciałaś kiedykolwiek po stronie pilota? — spytał, unosząc jedną brew do góry. Dla niego żadne widoki, które mógł zobaczyć na ziemi przestawały być wyjątkowe, odkąd wsiadł do samolotu. Uwielbiał oglądać ziemię z góry, spoglądać jak obrazy powoli się zamazują. Dla niego było to spełnieniem marzeń. Za każdym razem jak wsiadał, czuł tę samą satysfakcję. Chciał móc jej kosztować.
Pokręcił głową na podjęcie tej rękawicy. Nie zdawała sobie sprawę z tego, co ją właśnie czeka. Dla niego wyzwania było najgroźniejszą formą, którą mógł podjąć. Uwielbiał je i czerpał z nich za każdym razem coraz większą radość.
Nudziara z Ciebie Flavia — skwitował krótko, zanim jeszcze zaparkował — nawet nie masz zamiaru zgadywać i się zabawić — może wtedy poznałby nowe miejsca, które warte byłyby zwiedzenia z nią. Chociaż raczej nie spodziewał się on drugiej randki. Musiałaby go wystarczająco zaskoczyć, a to zdarzało się niezwykle rzadko.
Ouch — skwitował krótko, odsuwając się od niej na moment. Chwycił się za serce — zamiast zaskoczenia, to widziałam to w internecie? Okrutna jesteś — zaśmiał się cicho pod nosem, kręcąc przy tym głową. Niemożliwa kobieta — może być — skwitował, a gdy znaleźli wolne miejsce, odsunął dla niej krzesło. Poczekał, aż usiądzie, a później zawołał do nich kelnera. Podziękował mu za kartę, jedną poprosił we wersji angielskiej.
Proszę, powiedz, co wybierasz — powiedział spokojnym tonem, wbijając w nią swoje spojrzenie. Lubił ją pożerać wzrokiem. Mógłby do tego przywyknąć. — wybierzesz dla mnie drinka?