midnight confession
: pt paź 17, 2025 12:35 am
				
				Harley Quinn na wzór tego
Imprezy Halloweenowe to było coś, co Camellia szczególnie uwielbiała — nawet nie przez sam fakt wyjścia z domu do klubu bądź na domówkę, a przez możliwość przebrania się w zwariowany strój. Lubiła wzorować się na postaciach z filmów i bajek, szukać odpowiednio pasujących rzeczy, które będą odwzorowywać jej strój jeden do jednego. To wieczorne wyjście miało być szczególne, ponieważ jej przebranie pasowało do innej osoby. Ciężko było jej określić, co cieszyło ją bardziej; czy wyjście samo w sobie, czy może fakt, że udało jej się zgrać termin z Connorem i wspólnie ruszyli na miasto. Chciałoby się powiedzieć, że jak starych dawnych lat, choć w zasadzie okres wspólnego imprezowania ominął ich; wręcz to był czas rozpadu ich znajomości. Los jednak chciał, że na starość mieli okazję nadrobić stracony okres.
Decyzja zapadła i postanowili przebierać się za Harley Quinn i Jokera. Po jej wakacyjnym rudym kolorze, stwierdziła, że jej włosy nie będą już w gorszej kondycji. Mimo że jej serce krzyczało, aby wróciła do ciemnych włosów i była jak prawdziwa jesieniara, to postanowiła wstrzymać się z tym do listopada, a jeszcze na październikowej imprezie zaskoczyć znajomych blondem na swojej głowie — to nie żadna peruka, a realnie farbowane włosy, jedynie kolorowe niebieskie i różowe końcówki włosów zrobiła szamponetkami, które po jednym myciu miały zejść. Co do stroju, przeglądała internet wzdłuż i wszerz, chodziła po second handach i vintage shopach, aż w końcu udało jej się znaleźć komponenty stroju, które finalnie tworzyły coś, czym chyba i prawdziwa Harley by nie pogardziła.
I jeśli myślała, że wyglądała dobrze, to po zobaczeniu jej dzisiejszego Jokera, nie miała żadnych wątpliwości, dlaczego Quinn przepadła w tę toksyczną relację, bo jeśli i jej chłopak tak wyglądał… znaczy, Connor nie był jej chłopakiem, choć przez ich ostatnie spotkania, Camellia zaczynała głupieć w sprawach związanych z jej uczuciami. Tłumiła je w sobie, bo nie do końca umiała odczytać intencje Walkera, choć miała wrażenie, że była dla niego tą starą koleżanką z dziecięcych lat. Może nawet i przyjaciółką, ale jeśli zdarzało jej się dostrzec jakikolwiek błysk w jego oku, to zrzucała winę na swoją nadinterpretację. Nie chciała robić sobie nadziei i psuć ich relacji, w końcu ledwo co udało im się ją odbudować. Starała się wyłączać myślenie i nie patrzeć na niego maślanymi oczami, o których już kiedyś mówili jej znajomi. Może aktorką nie była zbyt dobrą, ale w tej sytuacji udało jej się utrzymywać neutralną minę.
— Wow, chyba muszę cię dzisiaj pilnować, żeby żadna moja podróba cię nie ukradła — zaśmiała się, komplementując jego dzisiejsze przebranie. Dawała jednocześnie sygnał, że wyglądał dziś naprawdę dobrze, choć w jej mniemaniu to był dzień jak co dzień. Po niecałym pół roku ich relacji w dorosłym życiu, musiała przyznać chociaż przed sobą, że Walker jej się podobał; nawet jeśli ta myśl pozostawała jedynie w zakresie jej umysłu, to chociaż nie oszukiwała samej siebie.
Connor Walker
			Imprezy Halloweenowe to było coś, co Camellia szczególnie uwielbiała — nawet nie przez sam fakt wyjścia z domu do klubu bądź na domówkę, a przez możliwość przebrania się w zwariowany strój. Lubiła wzorować się na postaciach z filmów i bajek, szukać odpowiednio pasujących rzeczy, które będą odwzorowywać jej strój jeden do jednego. To wieczorne wyjście miało być szczególne, ponieważ jej przebranie pasowało do innej osoby. Ciężko było jej określić, co cieszyło ją bardziej; czy wyjście samo w sobie, czy może fakt, że udało jej się zgrać termin z Connorem i wspólnie ruszyli na miasto. Chciałoby się powiedzieć, że jak starych dawnych lat, choć w zasadzie okres wspólnego imprezowania ominął ich; wręcz to był czas rozpadu ich znajomości. Los jednak chciał, że na starość mieli okazję nadrobić stracony okres.
Decyzja zapadła i postanowili przebierać się za Harley Quinn i Jokera. Po jej wakacyjnym rudym kolorze, stwierdziła, że jej włosy nie będą już w gorszej kondycji. Mimo że jej serce krzyczało, aby wróciła do ciemnych włosów i była jak prawdziwa jesieniara, to postanowiła wstrzymać się z tym do listopada, a jeszcze na październikowej imprezie zaskoczyć znajomych blondem na swojej głowie — to nie żadna peruka, a realnie farbowane włosy, jedynie kolorowe niebieskie i różowe końcówki włosów zrobiła szamponetkami, które po jednym myciu miały zejść. Co do stroju, przeglądała internet wzdłuż i wszerz, chodziła po second handach i vintage shopach, aż w końcu udało jej się znaleźć komponenty stroju, które finalnie tworzyły coś, czym chyba i prawdziwa Harley by nie pogardziła.
I jeśli myślała, że wyglądała dobrze, to po zobaczeniu jej dzisiejszego Jokera, nie miała żadnych wątpliwości, dlaczego Quinn przepadła w tę toksyczną relację, bo jeśli i jej chłopak tak wyglądał… znaczy, Connor nie był jej chłopakiem, choć przez ich ostatnie spotkania, Camellia zaczynała głupieć w sprawach związanych z jej uczuciami. Tłumiła je w sobie, bo nie do końca umiała odczytać intencje Walkera, choć miała wrażenie, że była dla niego tą starą koleżanką z dziecięcych lat. Może nawet i przyjaciółką, ale jeśli zdarzało jej się dostrzec jakikolwiek błysk w jego oku, to zrzucała winę na swoją nadinterpretację. Nie chciała robić sobie nadziei i psuć ich relacji, w końcu ledwo co udało im się ją odbudować. Starała się wyłączać myślenie i nie patrzeć na niego maślanymi oczami, o których już kiedyś mówili jej znajomi. Może aktorką nie była zbyt dobrą, ale w tej sytuacji udało jej się utrzymywać neutralną minę.
— Wow, chyba muszę cię dzisiaj pilnować, żeby żadna moja podróba cię nie ukradła — zaśmiała się, komplementując jego dzisiejsze przebranie. Dawała jednocześnie sygnał, że wyglądał dziś naprawdę dobrze, choć w jej mniemaniu to był dzień jak co dzień. Po niecałym pół roku ich relacji w dorosłym życiu, musiała przyznać chociaż przed sobą, że Walker jej się podobał; nawet jeśli ta myśl pozostawała jedynie w zakresie jej umysłu, to chociaż nie oszukiwała samej siebie.
Connor Walker