The Bosphorus is a mirror where two continents gaze at each other with quiet longing
: sob paź 18, 2025 8:23 pm
				
				Ten wieczór był zaskakujący na każdej możliwej płaszczyźnie. Zaczynając od tego, jaką nieoczekiwaną sensację Mavi wzbudziła na czerwonym dywanie, poprzez sam przebieg premierowej projekcji filmu (Emir siedział obok niej, robiąc za prywatnego, szeptanego tłumacza), kończąc na dosłownej ucieczce z imprezy po premierowej, co było inicjatywą Cema. Wyszli w czwórkę, unikając fotografów i dziennikarzy, czując się jak dzieciaki nielegalnie zrywający się ze szkolnej potańcówki, żeby nielegalnie pić alkohol na trybunach szkolnego boiska. 
Rozdzielili się stosunkowo szybko, czego głównym powodem był... głód. Emir i Mavi ze zgodnością uznali, że na głodnego nie ma mowy nawet o samym spacerze. Niby wiedzieli, gdzie Cem i Eden zmierzali, więc teoretycznie mogli później do nich dołączyć.
Poprowadził ją w stronę cieśniny, wiedząc gdzie szukać otwartej do bardzo późna kebabiarni. Nie było sensu brać taksówki, czekało ich tylko kilka minut spaceru. Pod osłoną nocy, kiedy miasto było spokojniejsze, a od Bosforu bił aż przyjemny chłód, szkoda byłoby nie skorzystać z uroków, jakie miał do zaoferowania Stambuł.
Knajpa nie należała do tych wielkich, nie miała nawet jako taki wnętrza, wszystkie stoliki stały na zadaszonym, odgrodzonym białym płotkiem tarasie. Naprzeciwko wejścia, oddalona o dwa metry, znajdowała się barierka chroniąca przechodniów przed spadnięciem do Bosforu. Krzesła niekoniecznie zachęcały do siadania, szczególnie mając na sobie wieczorowe kreacje, ale zapach i niewielka kolejka sugerowały, że jakość serwowanego jedzenia wynagradza ewentualne niedogodności.
Stanęli w trzyosobowym ogonku, sprawnie obsługiwanym przez dwóch kucharzy. Nad ladą widniał podświetlony szyld z nazwami, zdjęciami i cenami, oferty menu z frytkami i napojem. Wzbudzali zainteresowanie. Jakby nie patrzeć, byli elegancko ubraną parą stojącą w ciasnej przestrzeni, nie przejmując się resztkami jedzenia leżącymi na ziemi, papierkami leżącymi na najbliższym stole i bryzą mierzwiącą włosy.
- Wolisz durum, czy doner? - Wskazał na główne opcje podania do wyboru, czyli zawijany placek, albo pita. - Mają do wyboru dwa rodzaje mięsa, można też wziąć mieszane i dodatki, jakie chcesz. Sos też możesz sobie wybrać, chociaż nie jest to jakaś szczególnie szeroka paleta. - Wskazywał Mavi wszystko po kolei o czym mówił. Niejednokrotnie byli w podobnym miejscu, nawet jeśli nie tym konkretnym i kiedyś wiedział co jej zamawiać. Mógłby strzelać i teraz, ale nie chciał spudłować, jeśli zmieniły się jej upodobania. I tak to na niego spadał obowiązek zamawiania, bo sprzedawcy niekoniecznie mówili po angielsku. Nie było to problemem, a właściwie z automatu umysł uznał to jako coś naturalnego.
Mavi Ayers
			Rozdzielili się stosunkowo szybko, czego głównym powodem był... głód. Emir i Mavi ze zgodnością uznali, że na głodnego nie ma mowy nawet o samym spacerze. Niby wiedzieli, gdzie Cem i Eden zmierzali, więc teoretycznie mogli później do nich dołączyć.
Poprowadził ją w stronę cieśniny, wiedząc gdzie szukać otwartej do bardzo późna kebabiarni. Nie było sensu brać taksówki, czekało ich tylko kilka minut spaceru. Pod osłoną nocy, kiedy miasto było spokojniejsze, a od Bosforu bił aż przyjemny chłód, szkoda byłoby nie skorzystać z uroków, jakie miał do zaoferowania Stambuł.
Knajpa nie należała do tych wielkich, nie miała nawet jako taki wnętrza, wszystkie stoliki stały na zadaszonym, odgrodzonym białym płotkiem tarasie. Naprzeciwko wejścia, oddalona o dwa metry, znajdowała się barierka chroniąca przechodniów przed spadnięciem do Bosforu. Krzesła niekoniecznie zachęcały do siadania, szczególnie mając na sobie wieczorowe kreacje, ale zapach i niewielka kolejka sugerowały, że jakość serwowanego jedzenia wynagradza ewentualne niedogodności.
Stanęli w trzyosobowym ogonku, sprawnie obsługiwanym przez dwóch kucharzy. Nad ladą widniał podświetlony szyld z nazwami, zdjęciami i cenami, oferty menu z frytkami i napojem. Wzbudzali zainteresowanie. Jakby nie patrzeć, byli elegancko ubraną parą stojącą w ciasnej przestrzeni, nie przejmując się resztkami jedzenia leżącymi na ziemi, papierkami leżącymi na najbliższym stole i bryzą mierzwiącą włosy.
- Wolisz durum, czy doner? - Wskazał na główne opcje podania do wyboru, czyli zawijany placek, albo pita. - Mają do wyboru dwa rodzaje mięsa, można też wziąć mieszane i dodatki, jakie chcesz. Sos też możesz sobie wybrać, chociaż nie jest to jakaś szczególnie szeroka paleta. - Wskazywał Mavi wszystko po kolei o czym mówił. Niejednokrotnie byli w podobnym miejscu, nawet jeśli nie tym konkretnym i kiedyś wiedział co jej zamawiać. Mógłby strzelać i teraz, ale nie chciał spudłować, jeśli zmieniły się jej upodobania. I tak to na niego spadał obowiązek zamawiania, bo sprzedawcy niekoniecznie mówili po angielsku. Nie było to problemem, a właściwie z automatu umysł uznał to jako coś naturalnego.
Mavi Ayers