are you in the mood to be entertained?
: ndz paź 26, 2025 1:35 pm
				
				Nie był creepem. 
Tak sobie to tłumaczył. To, że pojawiał się w tych samych miejscach, o tej samej porze z danego powodu nie było czymś, co powinno kogokolwiek zaalarmować. Przynajmniej codziennie udawało mu się zrobić cardio na bieżni. Trzeciej od lewej strony, od razu przy oknie, z którego miał idealny widok na dużą salę gimnastyczną.
Specjalnie kupił tutaj karnet, mimo że to miejsce było dalekie od jego mieszkania.
Bo uwielbiał na nią patrzeć.
Pierwszy raz ją widział na krajowych mistrzostwach i wtedy zaczęła się jego mała obsesja, która trwa dotychczas.
Do tej pory brakowało mu odwagi, by porozmawiać, jedynie cicho obserwował jej wieczorne ćwiczenia. Patrzył na nią na każdym treningu, który wykonywała. Klaskał, gdy udało jej się zrobić coś, nad czym tak długo pracowała. Kręcił głową, gdy wywracała się, bo potknęła się jej noga. Nic, co mogłoby być dla niej peszące. Nic osobistego.
Dziś zadecydował, że będzie zupełnie inaczej. Nie będzie czekał do momentu, aż skończy i wyjdzie z budynku, by mógł na spokojnie pójść przebrać się od szatni. Zszedł z maszyny kilka minut wcześniej, ale wystarczająco, by doprowadzić się do stanu używalności. Idealnie zdążył zjechać windą na piętro niżej, w lewej ręce trzymając torbę z brudnymi ubraniami, a w prawej różę, którą kupił przed.
Wszystko było skrupulatnie zaplanowane, ale on taki był. Wszystko co powstawało w jego głowie miało piętnaście scenariuszy, w jaką stronę mogłoby się rozwinąć - gdyby nie to, że nie potrafiłby normalnie żyć. Analityczny umysł nie pozwalał mu na podejmowanie decyzji w sekundę, brak było mu spontaniczności. Nie miał w sobie takiej lekkości, z jaką inni potrafili działać bez zastanowienia.
Wszedł cicho na salę gimnastyczną, którą dotychczas obserwował jedynie z góry, starając nie zwrócić na siebie żadnej uwagi. Oparł się o ścianę, wbijając w nią swój wzrok. Była niezwykle urocza, a każdy jej ruch był pełen gracji, taki lekki…
Okej, był pierdolonym creepem.
Czekał, aż skończy i odwróci się w jego kierunku.
— Poszło ci świetnie — powiedział i lekko ukłonił się w jej kierunku. Mimo że słowa z jego ust wyszły cicho, akustyka tej sali była do bani, nie musiał stać obok niej by je usłyszała. — Jak zawsze.
Leia Royce
			Tak sobie to tłumaczył. To, że pojawiał się w tych samych miejscach, o tej samej porze z danego powodu nie było czymś, co powinno kogokolwiek zaalarmować. Przynajmniej codziennie udawało mu się zrobić cardio na bieżni. Trzeciej od lewej strony, od razu przy oknie, z którego miał idealny widok na dużą salę gimnastyczną.
Specjalnie kupił tutaj karnet, mimo że to miejsce było dalekie od jego mieszkania.
Bo uwielbiał na nią patrzeć.
Pierwszy raz ją widział na krajowych mistrzostwach i wtedy zaczęła się jego mała obsesja, która trwa dotychczas.
Do tej pory brakowało mu odwagi, by porozmawiać, jedynie cicho obserwował jej wieczorne ćwiczenia. Patrzył na nią na każdym treningu, który wykonywała. Klaskał, gdy udało jej się zrobić coś, nad czym tak długo pracowała. Kręcił głową, gdy wywracała się, bo potknęła się jej noga. Nic, co mogłoby być dla niej peszące. Nic osobistego.
Dziś zadecydował, że będzie zupełnie inaczej. Nie będzie czekał do momentu, aż skończy i wyjdzie z budynku, by mógł na spokojnie pójść przebrać się od szatni. Zszedł z maszyny kilka minut wcześniej, ale wystarczająco, by doprowadzić się do stanu używalności. Idealnie zdążył zjechać windą na piętro niżej, w lewej ręce trzymając torbę z brudnymi ubraniami, a w prawej różę, którą kupił przed.
Wszystko było skrupulatnie zaplanowane, ale on taki był. Wszystko co powstawało w jego głowie miało piętnaście scenariuszy, w jaką stronę mogłoby się rozwinąć - gdyby nie to, że nie potrafiłby normalnie żyć. Analityczny umysł nie pozwalał mu na podejmowanie decyzji w sekundę, brak było mu spontaniczności. Nie miał w sobie takiej lekkości, z jaką inni potrafili działać bez zastanowienia.
Wszedł cicho na salę gimnastyczną, którą dotychczas obserwował jedynie z góry, starając nie zwrócić na siebie żadnej uwagi. Oparł się o ścianę, wbijając w nią swój wzrok. Była niezwykle urocza, a każdy jej ruch był pełen gracji, taki lekki…
Okej, był pierdolonym creepem.
Czekał, aż skończy i odwróci się w jego kierunku.
— Poszło ci świetnie — powiedział i lekko ukłonił się w jej kierunku. Mimo że słowa z jego ust wyszły cicho, akustyka tej sali była do bani, nie musiał stać obok niej by je usłyszała. — Jak zawsze.
Leia Royce