Leaf it to me
: śr paź 29, 2025 1:42 pm
				
				5.
Och, jak bardzo się myliła.
Delikatne promienie słońca, przebijające się przez liczne chmury pełznące leniwie po niebie, dawały wrażenie przyjemnego ciepła. Taka pogoda sprawiała, że jesień stawała się naprawdę przyjemna i nieco mniej depresyjna. Cieszyła się zatem, że akurat dzisiaj miała pod opieką Arnolda, psa sąsiadki. Gdyby przyszło jej wyjść z nim na spacer w trakcie deszczu to chyba by się wściekła. Nie spodziewała się natomiast, że pod wpływem przyjemnego, jesiennego słońca wybierze się aż nad samo jezioro. Zadowoliła tym samym Arnolda, który biegał podekscytowany wokół jej nóg, wskakując od czasu w zgarnięte kupki z liśćmi. Obserwowała to zjawisko z uśmiechem, w głowie jednak zastanawiając się, czy powinna była obawiać się o kleszcze. Nigdy nie miała swojego zwierzaka, więc nie wiedziała, na co uważać lub nie. Cóż, przekona się o tym prędzej czy później.
Czując lekkie zmęczenie ciągłym chodzeniem (a raczej bieganiem za psem, który posiadał zdecydowanie zbyt dużo energii jak na tak małe ciałko), podeszła do jednej z ławek w parku i z ulgą usiadła, prostując nogi. Arnold, chcąc czy nie, musiał zgodzić się na przymusową przerwę i po krótkim spacerku w kółko również zajął miejsce tuż obok jej nóg. Delikatny wiaterek dmuchał jej w twarz, sprawiając, że padające na jej policzki ciepło nie było ani zbyt gorące, ani zbyt zimne. Aż przymknęła oczy, napawając się tą chwilą. Rzadko kiedy cieszyła się z czegoś, co było tak przyziemne i normalne.
Ale, oczywiście, ten stan był zbyt piękny, by mógł trwać wiecznie.
Filippo Carissoni