Max Shepherd
: sob lis 01, 2025 10:06 pm
Tristan Maximus "Max" Shepherd

data i miejsce urodzenia
25.12.1986 Montana, USAzaimki
Męskiezawód
Producentmiejsce pracy
CBC Torontoorientacja
Heterodzielnica mieszkalna
Don Millspobyt w toronto
4 lataumiejętności
Zdecydowanie umie gwiazdorzyć. Potrafi się też również przynajmniej częściowo bić po przygotowaniach do wielu ról w filmach akcji. Liznął również trochę akrobatyki. Mało kto o tym wie, ale świetnie gotuje. Hobbystycznie trenuje sporty walki, pisze scenariusze i czasami jeździ konno. Wie jak zajmować się tymi pięknymi zwierzętami.słabości
Miewał problemy z narkotykami, lecz od dawna już ich nie tyka. Średnio radzi sobie ze swoimi pieniędzmi. Bezpośredniość czasami wpędza go w tarapaty. Wiele kontuzji z planów filmowych często daje o sobie znać. Ma uczulenie na koty. Nie pozbierał się jeszcze całkowicie po rozwodzie.Ach... Montana. Miejsce, które tak naprawdę mogą często docenić tylko przyjezdni. W dobie wszechobecnego globalizmu takie ostoje spokoju, natury nie są czymś czego pragnie większość nastolatków. Podobnie było w przypadku Tristana. To nie tak, że nienawidził swojego miejsca urodzenia. Lubił ranczo, na którym się wychowywał. Nauczył się wielu przydatnych rzeczy, ale jednak... Ciągnęło go do większego miasta. Do wielkich rzeczy, które mógł osiągnąć nawet prosty chłopak z Montany. Nie szukał sobie miejsca w jakichś wielkich korporacjach, zamknięty w wielkich akwariach w swoim boksie pół metra na pół metra. Wychowany na filmach akcji z Sylvestrem Stallone, Jean Claude van Dame i Bruce Lee zapragnął tego samego. Z głową wypełnioną marzeniami o wielkiej karierze nawet nie próbował skończyć studiów, zamiast tego kupując pierwszy bilet na busa do Hollywood!
Rzeczywistość potrafi być jednak mocno rozczarowująca. Amerykańskie marzenie o wielkiej sławie było... no właśnie, tylko marzeniem. Samo zdobycie zaproszenia na jakiś casting nie było łatwe, a co dopiero dostanie roli. Głównej? Zapomnij. Bez żadnego doświadczenia? Niewykonalne. Poboczne? Kto przejmuje się rolami drugo, czy trzecioplanowymi w filmach akcji? A nie oszukujmy się. Jego gra aktorska pozostawiała wiele do życzenia, więc nie próbował nawet swojego szczęścia w większych produkcjach opartych na tym właśnie aspekcie. Żaden agent też nie patrzył na niego zbyt faworyzująco. Nie miał ani talentu, ani najwyraźniej wtedy wyglądu by nadać się do czegoś, co mogło dać sławę i realne pieniądze. Nie można mu było jednak odmówić samozaparcia. W przerwach pomiędzy castingami chodził na siłownię, sztuki walki oraz inne zajęcia, które mogły utrzymać jego ciało w absolutnie najlepszym możliwym stanie. W końcu musiało się udać. Po kilku latach niepowodzeń musiał jednak spojrzeć prawdzie w oczy. Nie miał tego czegoś, miał za to świetne, a przede wszystkim wytrwałe ciało. Więc... zaczął się najmować do kaskaderki. To też występowanie w produkcjach. W pewien sposób. Nadal wymieniali go w napisach końcowych, prawda?
Po roku czy dwóch miał w końcu swój przełom. Pracował na planie jednej z większych produkcji. Poznał jednego z większych ówczesnych gwiazdorów, zaprzyjaźnili się i jak to bywa w tej branży... To otworzyło mu pierwsze drzwi. Pierwsze drzwi otworzyły kolejne i kolejne, aż przez kilka lat naprawdę miał swój moment. Stał się znany, szanowany. Jego filmy zarabiały miliony. Jeden zarobił nawet prawie okrągły miliard w plejadzie również innych gwiazd. Nareszcie wszystko szło po myśli Maxa. Tak, posługiwał się teraz drugim imieniem w swojej karierze bo Tristan... Jakoś nie pasowało do jego image. Miał za sobą kilka naprawdę dobrych lat. Znalazł sobie żonę, miał dziecko, zarabiał miliony, aż do czasu... Za punkt honoru stawiał sobie wykonywanie własnych scen, nawet tych niebezpiecznych. W końcu był wcześniej kaskaderem. Niestety podczas jednego z takich ujęć zdarzył się wypadek. Dość poważny, lecz teoretycznie nie taki, który przekreślał jego karierę. By ją kontynuować musiał zacząć brać leki przeciwbólowe. Jak to bywa w Ameryce, stamtąd już prosta droga do uzależnienia, którego niestety padł ofiarą. Nagrał jeszcze kilka dobrych filmów, lecz każdy kolejny był coraz gorszy. Jego małżeństwo też ucierpiało. Medialny rozwód... Kariera skończona. Nie chcieli go już w nowych produkcjach.
By pozostać nadal w jakiś sposób ważnym i w tematach około filmowych zajął się produkcją filmów, seriali... I... Robił to z bardzo różnym skutkiem. Kilka sukcesów, kilka klap. Dobra, kilka więcej niż kilka. Nawet po odwyku nie miał szans na powrót do dawnego życia. Kolejne drzwi zamykały mu się przed nosem, trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny, cóż... Nie do końca pokonanym. Hollywood już go nie chciało, jednak były inne opcje. Świat jest przecież wielki. Są miejsca gdzie jego doświadczenie mogło mieć jeszcze jakieś znaczenie. Nawet w tak odległym zakątku jak Kanada. Przyjął ofertę od CBC bo jak to mówią lepszy rydz niż nic... A mógł po prostu wrócić do Montany na rodzinne ranczo. Czasami, w samotne wieczory nadal się nad tym zastanawia. A jakby tak było rzucić to wszystko i wyjechać do... Montany.
Rzeczywistość potrafi być jednak mocno rozczarowująca. Amerykańskie marzenie o wielkiej sławie było... no właśnie, tylko marzeniem. Samo zdobycie zaproszenia na jakiś casting nie było łatwe, a co dopiero dostanie roli. Głównej? Zapomnij. Bez żadnego doświadczenia? Niewykonalne. Poboczne? Kto przejmuje się rolami drugo, czy trzecioplanowymi w filmach akcji? A nie oszukujmy się. Jego gra aktorska pozostawiała wiele do życzenia, więc nie próbował nawet swojego szczęścia w większych produkcjach opartych na tym właśnie aspekcie. Żaden agent też nie patrzył na niego zbyt faworyzująco. Nie miał ani talentu, ani najwyraźniej wtedy wyglądu by nadać się do czegoś, co mogło dać sławę i realne pieniądze. Nie można mu było jednak odmówić samozaparcia. W przerwach pomiędzy castingami chodził na siłownię, sztuki walki oraz inne zajęcia, które mogły utrzymać jego ciało w absolutnie najlepszym możliwym stanie. W końcu musiało się udać. Po kilku latach niepowodzeń musiał jednak spojrzeć prawdzie w oczy. Nie miał tego czegoś, miał za to świetne, a przede wszystkim wytrwałe ciało. Więc... zaczął się najmować do kaskaderki. To też występowanie w produkcjach. W pewien sposób. Nadal wymieniali go w napisach końcowych, prawda?
Po roku czy dwóch miał w końcu swój przełom. Pracował na planie jednej z większych produkcji. Poznał jednego z większych ówczesnych gwiazdorów, zaprzyjaźnili się i jak to bywa w tej branży... To otworzyło mu pierwsze drzwi. Pierwsze drzwi otworzyły kolejne i kolejne, aż przez kilka lat naprawdę miał swój moment. Stał się znany, szanowany. Jego filmy zarabiały miliony. Jeden zarobił nawet prawie okrągły miliard w plejadzie również innych gwiazd. Nareszcie wszystko szło po myśli Maxa. Tak, posługiwał się teraz drugim imieniem w swojej karierze bo Tristan... Jakoś nie pasowało do jego image. Miał za sobą kilka naprawdę dobrych lat. Znalazł sobie żonę, miał dziecko, zarabiał miliony, aż do czasu... Za punkt honoru stawiał sobie wykonywanie własnych scen, nawet tych niebezpiecznych. W końcu był wcześniej kaskaderem. Niestety podczas jednego z takich ujęć zdarzył się wypadek. Dość poważny, lecz teoretycznie nie taki, który przekreślał jego karierę. By ją kontynuować musiał zacząć brać leki przeciwbólowe. Jak to bywa w Ameryce, stamtąd już prosta droga do uzależnienia, którego niestety padł ofiarą. Nagrał jeszcze kilka dobrych filmów, lecz każdy kolejny był coraz gorszy. Jego małżeństwo też ucierpiało. Medialny rozwód... Kariera skończona. Nie chcieli go już w nowych produkcjach.
By pozostać nadal w jakiś sposób ważnym i w tematach około filmowych zajął się produkcją filmów, seriali... I... Robił to z bardzo różnym skutkiem. Kilka sukcesów, kilka klap. Dobra, kilka więcej niż kilka. Nawet po odwyku nie miał szans na powrót do dawnego życia. Kolejne drzwi zamykały mu się przed nosem, trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny, cóż... Nie do końca pokonanym. Hollywood już go nie chciało, jednak były inne opcje. Świat jest przecież wielki. Są miejsca gdzie jego doświadczenie mogło mieć jeszcze jakieś znaczenie. Nawet w tak odległym zakątku jak Kanada. Przyjął ofertę od CBC bo jak to mówią lepszy rydz niż nic... A mógł po prostu wrócić do Montany na rodzinne ranczo. Czasami, w samotne wieczory nadal się nad tym zastanawia. A jakby tak było rzucić to wszystko i wyjechać do... Montany.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
takZgody MG
poziom ingerencji
niskizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
tak