When Old Flames Speak
: ndz lis 02, 2025 9:18 pm
Madox A. Noriega
Uwielbiała nosić czerwień. Czerwone usta, czerwona sukienka, czerwone szpilki. Dekolt zdecydowanie zbyt wielki, prawie widoczne były jej charakterystyczne koronki. Wszystko dla niego. Mężczyznę, którego przez przypadek poznała przy barze, a spowodował u niej dreszcze na ciele. Może dlatego wyjątkowo założyła bieliznę? Nie lubiła jej, czuła się wręcz przez nią więziona. Prawie tak samo jak przez wieczne oczekiwania na decyzję ojca na prezesurę. Żaden z jej braci nie miał tylu jaj, by móc prowadzić firmę. To doprowadzało ją do istnego szału. Odwlekanie decyzji ojca chciała móc sobie zrekompensować. Tyle że ona nigdy nie szła z pierwszym, lepszym do łóżka. Lubiła odrobinę dreszczyku, której nikt nie był w stanie jej zapewnić. Rzadko który mężczyzna był w stanie zrównać się z nią krokiem. Była kobietą sukcesu, czerpała z niego największymi garściami, a jednak ten wytatuowany osiłek coś w sobie miał. Na tyle że znowu znalazła się w jego klubie. Tylko tym razem gdy tu weszła, zaczęła poszukiwać go wzrokiem. Jedna rozmowa przy barze była dla niej wystarczająca.
W końcu znalazła go przy barze, uśmiechnęła się pewnie, idąc w jego kierunku. Jej stukot obcasów został całkowicie zagłuszony przez głośną muzykę dudniącą z głośników. Kolorowe światła momentami ją za bardzo oświetlały. Kilka razy skrzywiła się.
— Uroczy jesteś, skoro myślisz, że polecę na twój klub — zaczęła, przybliżając się niemalże od razu do jego ucha. Uniosła delikatnie oba kąciki swoich ust do góry. Skoro nie firma, to przynajmniej znajdzie rozrywkę w klubie, ale Noriega musiałby ją zainteresować, czymś skusić jej oczy i uszy. Czuła się, jakby właśnie rozpoczynała grę w kotka i myszkę — nie ubrałam się dla Ciebie zbyt tanio, Madox? — spytała jeszcze z zagryzioną dolną wargą. Uwielbiała pochwały. Zwłaszcza takie wypowiedziane w odpowiednim momencie. Ta sukienka wcale nie była najtańsza. Mogła wyglądać w niej jak latawica, ale znaleźli się na jego terenie. Ostatnio zdążyła zauważyć, jakie sukienki ubierały tu dziewczyny. Od razu zauważyła, że nie pasowała tu ostatnio, teraz postawiła na frywolność. Chciała móc czuć te latynoskie rytmy na parkiecie.
— Jeszcze uznam, że poza klubem nie widzisz świata — nie widział. Ona poza firmą rodziny też nie widziała. Dlatego tak bardzo ją zainteresował. Rozwikłanie jego tajemnicy.
Uwielbiała nosić czerwień. Czerwone usta, czerwona sukienka, czerwone szpilki. Dekolt zdecydowanie zbyt wielki, prawie widoczne były jej charakterystyczne koronki. Wszystko dla niego. Mężczyznę, którego przez przypadek poznała przy barze, a spowodował u niej dreszcze na ciele. Może dlatego wyjątkowo założyła bieliznę? Nie lubiła jej, czuła się wręcz przez nią więziona. Prawie tak samo jak przez wieczne oczekiwania na decyzję ojca na prezesurę. Żaden z jej braci nie miał tylu jaj, by móc prowadzić firmę. To doprowadzało ją do istnego szału. Odwlekanie decyzji ojca chciała móc sobie zrekompensować. Tyle że ona nigdy nie szła z pierwszym, lepszym do łóżka. Lubiła odrobinę dreszczyku, której nikt nie był w stanie jej zapewnić. Rzadko który mężczyzna był w stanie zrównać się z nią krokiem. Była kobietą sukcesu, czerpała z niego największymi garściami, a jednak ten wytatuowany osiłek coś w sobie miał. Na tyle że znowu znalazła się w jego klubie. Tylko tym razem gdy tu weszła, zaczęła poszukiwać go wzrokiem. Jedna rozmowa przy barze była dla niej wystarczająca.
W końcu znalazła go przy barze, uśmiechnęła się pewnie, idąc w jego kierunku. Jej stukot obcasów został całkowicie zagłuszony przez głośną muzykę dudniącą z głośników. Kolorowe światła momentami ją za bardzo oświetlały. Kilka razy skrzywiła się.
— Uroczy jesteś, skoro myślisz, że polecę na twój klub — zaczęła, przybliżając się niemalże od razu do jego ucha. Uniosła delikatnie oba kąciki swoich ust do góry. Skoro nie firma, to przynajmniej znajdzie rozrywkę w klubie, ale Noriega musiałby ją zainteresować, czymś skusić jej oczy i uszy. Czuła się, jakby właśnie rozpoczynała grę w kotka i myszkę — nie ubrałam się dla Ciebie zbyt tanio, Madox? — spytała jeszcze z zagryzioną dolną wargą. Uwielbiała pochwały. Zwłaszcza takie wypowiedziane w odpowiednim momencie. Ta sukienka wcale nie była najtańsza. Mogła wyglądać w niej jak latawica, ale znaleźli się na jego terenie. Ostatnio zdążyła zauważyć, jakie sukienki ubierały tu dziewczyny. Od razu zauważyła, że nie pasowała tu ostatnio, teraz postawiła na frywolność. Chciała móc czuć te latynoskie rytmy na parkiecie.
— Jeszcze uznam, że poza klubem nie widzisz świata — nie widział. Ona poza firmą rodziny też nie widziała. Dlatego tak bardzo ją zainteresował. Rozwikłanie jego tajemnicy.