Look into my eyes , It's where my demons hide
: pn lis 03, 2025 1:13 am
Wbrew temu co ostatnio się działo w jej życiu i jak się zachowywała, to naprawdę lubiła swoją pracę. Lubiła obserwować ludzi. Słuchać ich. Próbować im pomóc przejść przez gorszy okres w życiu i nauczyć ich odpowiednich narzędzi jak radzić sobie z problemami - tymi, z którymi obecnie się mierzą i z tymi, które nadejdą w przyszłości. Miała pewną satysfakcję z dobrze postawionej diagnozy i pożegnaniem się z pacjentem w pełni zdrowym, wyposażonym w instrukcje jak się podnieść w cięższej sytuacji. To była ta dawka adrenaliny, która ją napędzała do działania. Do rozwijania się, do brania kolejnych pacjentów i czuć dumę ze swojej pracy na koniec dnia.
Ale też dosyć szybko zdała sobie sprawę, że to nie będzie lekki zawód. Mimo braku wykształcenia stricte medycznego, to przecież miała do czynienia z chorobami i to często znacznie gorszymi, bo takimi , które nie widać na rentgenie. Z chorobami bardzo często bagatelizowanymi, a nie raz prowadzącymi do śmierci. Dlatego już na studiach uczono ich jak sobie radzić ze stresem oraz jak odpowiednio rozdzielać pracę od życia osobistego.
Nie było to zawsze łatwe zadanie. Szczególnie, gdy w grę wchodziło tak realne zagrożenie jak porwanie przez seryjnego mordercę. Do takiej terapii zaliczały się spotkania z Zaylee, której starała się pomóc już od jakiegoś czasu. Widząc delikatną poprawę z każdym kolejnym dniem, co było w oczach Mary niesamowitym osiągnięciem. Starała się też na nią nie naciskać i dawać jej bezpieczną przestrzeń, aby mogła się poczuć na tyle komfortowo, by móc jej zaufać. Jednak po takich przeżyciach, Lakefield była przygotowana na długą przeprawę.
- Co dobrego słychać Zaylee? Czy jesteś w stanie wymienić dwie pozytywne rzeczy, które wydarzyły się w Twoim życiu w ostatnim tygodniu?- spytała z delikatnym uśmiechem, gdy brunetka usiadła na kanapie naprzeciwko. Mara lubiła zaczynać spotkania od pozytywnych akcentów. Przynajmniej w momencie, gdy wiedziała, że już jakiś etap przepracowali. Siedziała ze swoim notesem i długopisem w ręce, by móc notować najważniejsze informacje. Nie chciała o niczym zapomnieć, a pisanie przy komputerze wydawało jej się swego rodzaju nietaktem w trakcie rozmowy z drugą osobą.
zaylee miller
Ale też dosyć szybko zdała sobie sprawę, że to nie będzie lekki zawód. Mimo braku wykształcenia stricte medycznego, to przecież miała do czynienia z chorobami i to często znacznie gorszymi, bo takimi , które nie widać na rentgenie. Z chorobami bardzo często bagatelizowanymi, a nie raz prowadzącymi do śmierci. Dlatego już na studiach uczono ich jak sobie radzić ze stresem oraz jak odpowiednio rozdzielać pracę od życia osobistego.
Nie było to zawsze łatwe zadanie. Szczególnie, gdy w grę wchodziło tak realne zagrożenie jak porwanie przez seryjnego mordercę. Do takiej terapii zaliczały się spotkania z Zaylee, której starała się pomóc już od jakiegoś czasu. Widząc delikatną poprawę z każdym kolejnym dniem, co było w oczach Mary niesamowitym osiągnięciem. Starała się też na nią nie naciskać i dawać jej bezpieczną przestrzeń, aby mogła się poczuć na tyle komfortowo, by móc jej zaufać. Jednak po takich przeżyciach, Lakefield była przygotowana na długą przeprawę.
- Co dobrego słychać Zaylee? Czy jesteś w stanie wymienić dwie pozytywne rzeczy, które wydarzyły się w Twoim życiu w ostatnim tygodniu?- spytała z delikatnym uśmiechem, gdy brunetka usiadła na kanapie naprzeciwko. Mara lubiła zaczynać spotkania od pozytywnych akcentów. Przynajmniej w momencie, gdy wiedziała, że już jakiś etap przepracowali. Siedziała ze swoim notesem i długopisem w ręce, by móc notować najważniejsze informacje. Nie chciała o niczym zapomnieć, a pisanie przy komputerze wydawało jej się swego rodzaju nietaktem w trakcie rozmowy z drugą osobą.
zaylee miller