Giant Gator Walks Across Florida Golf Course | GOLF.com
: czw lis 06, 2025 3:25 pm
Takiego rozwoju dnia się nie spodziewał i może też dlatego był on w pewien sposób... ekscytujący? Zaczęło się dość spokojnie, od podniesienia tyłka rano, by przygotować się do pracy, a następnie odbębnienia swojej godzinówki, rzucając sobie kilka dwuznacznych spojrzeń z szefową, która akurat dziś dla niego nie miała zbyt dużo czasu. Potem wyszedł z biura, udał się na trening MMA. Rutyna została wykonana. Biorąc jednak pod uwagę jego nadmiar energii, postanowił spożytkować go w jeszcze inny sposób - udał się na jedno z lokalnych, zadaszonych boisk koszykówki, gdzie wziął udział w miniturnieju z kilkoma licealistami, których spotkał na miejscu.
Wszedł do swojego samochodu i odjechał z myślą o tym, by znaleźć się jak najszybciej w swoim domu. To jednak nie było mu dane, ponieważ przejeżdżając przy jednej z rzadziej używanych ulic na przedmieściach Toronto, dostrzegł przywiązanego na łańcuchu psa, który wydawał z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Zaniepokoiło go to i mimo całego swojego braku współczucia dla kogokolwiek i czegokolwiek, ostatecznie chciał pomóc psiakowi, co najpewniej było efektem dobrego dnia.
Zaparkował na poboczu i ostrożnie podszedł do zwierzęcia. Kątem oka dostrzegł, że łańcuch dość nieprzyjemnie zawinął się na jednej z łap i najpewniej powodował ból. Cage'owi przypomniało się również, że miał w torbie mięsną przekąskę - chipsy z wołowiny, które czasem podjadał, gdy potrzebował zająć czymś dzioba. Uznał więc, że może tym przekonać psiaka do zaufania mu i po rozerwaniu paczki, szybko przeszedł do rozplątania łapy.
Garrett przyjrzał mu się znowu i dostrzegając, że jest on wychudzony oraz wycieńczony, postanowił zawieźć go gdzieś. Wpierw pomyślał o weterynarzu, jednak nie było go stać na to w tym momencie i też nie wiedział, czy tak wygląda procedura. Bezpieczniejszą opcją wydawało się schronisko. Odwiązał zatem łańcuch i wprowadził czworonoga do swojego samochodu, a następnie udał się do najbliższego schroniska.
Niedługo później był już na miejscu, licząc na to, że zastanie kogoś mimo godzin wieczornych. Uśmiechnął się lekko, gdy pokazał się nie tylko jeden z wolontariuszy, ale również weterynarz. W pierwszym momencie Garrett nie rozpoznał znajomej ze szkoły, ponieważ stała do niego plecami. Dopiero gdy się obróciła, Cage chwile poszukał w pamięci jej danych osobowych i gdy je znalazł, uśmiechnął się pewien siebie, jak to on.
- Erza Scarlet - rzucił głośno, kierując swoje słowa właśnie do weterynarz. - Toronto jest małe - zachichotał lekko i skinieniem głowy przywitał się z koleżanką, z którą może i nie łączyły go zażyłe stosunki w trakcie szkoły, ale którą chociaż pamiętał! No i pamiętał, że nie leciała na niego jak większość jej koleżanek, także to też ją jakoś wyróżniało.
- Znalazłem tego psa przy drodze. Wygląda na wychudzonego, zaplątał też jedną łapę w łańcuch, do którego był przywiązany - wyjaśnił szybko, co się wydarzyło, po czym schował ręce do kieszeni i spojrzał kątem oka na czworonoga, z którym przyjdzie mu się rozstać. Szybko jednak stracił nim zainteresowanie, przenosząc je na Erzę, która wypiękniała przez ten czas.
- Pracujesz tutaj? - pytanie wręcz retoryczne, bo co innego mogło świadczyć o jej obecności tutaj? No ale trzeba było jakoś podtrzymać rozmowę, nie?
Ezra B. Fernandes
Wszedł do swojego samochodu i odjechał z myślą o tym, by znaleźć się jak najszybciej w swoim domu. To jednak nie było mu dane, ponieważ przejeżdżając przy jednej z rzadziej używanych ulic na przedmieściach Toronto, dostrzegł przywiązanego na łańcuchu psa, który wydawał z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Zaniepokoiło go to i mimo całego swojego braku współczucia dla kogokolwiek i czegokolwiek, ostatecznie chciał pomóc psiakowi, co najpewniej było efektem dobrego dnia.
Zaparkował na poboczu i ostrożnie podszedł do zwierzęcia. Kątem oka dostrzegł, że łańcuch dość nieprzyjemnie zawinął się na jednej z łap i najpewniej powodował ból. Cage'owi przypomniało się również, że miał w torbie mięsną przekąskę - chipsy z wołowiny, które czasem podjadał, gdy potrzebował zająć czymś dzioba. Uznał więc, że może tym przekonać psiaka do zaufania mu i po rozerwaniu paczki, szybko przeszedł do rozplątania łapy.
Garrett przyjrzał mu się znowu i dostrzegając, że jest on wychudzony oraz wycieńczony, postanowił zawieźć go gdzieś. Wpierw pomyślał o weterynarzu, jednak nie było go stać na to w tym momencie i też nie wiedział, czy tak wygląda procedura. Bezpieczniejszą opcją wydawało się schronisko. Odwiązał zatem łańcuch i wprowadził czworonoga do swojego samochodu, a następnie udał się do najbliższego schroniska.
Niedługo później był już na miejscu, licząc na to, że zastanie kogoś mimo godzin wieczornych. Uśmiechnął się lekko, gdy pokazał się nie tylko jeden z wolontariuszy, ale również weterynarz. W pierwszym momencie Garrett nie rozpoznał znajomej ze szkoły, ponieważ stała do niego plecami. Dopiero gdy się obróciła, Cage chwile poszukał w pamięci jej danych osobowych i gdy je znalazł, uśmiechnął się pewien siebie, jak to on.
- Erza Scarlet - rzucił głośno, kierując swoje słowa właśnie do weterynarz. - Toronto jest małe - zachichotał lekko i skinieniem głowy przywitał się z koleżanką, z którą może i nie łączyły go zażyłe stosunki w trakcie szkoły, ale którą chociaż pamiętał! No i pamiętał, że nie leciała na niego jak większość jej koleżanek, także to też ją jakoś wyróżniało.
- Znalazłem tego psa przy drodze. Wygląda na wychudzonego, zaplątał też jedną łapę w łańcuch, do którego był przywiązany - wyjaśnił szybko, co się wydarzyło, po czym schował ręce do kieszeni i spojrzał kątem oka na czworonoga, z którym przyjdzie mu się rozstać. Szybko jednak stracił nim zainteresowanie, przenosząc je na Erzę, która wypiękniała przez ten czas.
- Pracujesz tutaj? - pytanie wręcz retoryczne, bo co innego mogło świadczyć o jej obecności tutaj? No ale trzeba było jakoś podtrzymać rozmowę, nie?
Ezra B. Fernandes