I swear I don't love the drama, it loves me
: ndz lis 09, 2025 9:11 pm
Nie wróciła jeszcze do domu. Mieszkanie w hotelu było… wygodne, a przede wszystkim dawało jakieś śmieszne poczucie bezpieczeństwa. Jasne, słyszała o wielu historiach kobiet, które zostały zaatakowane w hotelowych pokojach, ale Bowman szczerze wątpiła, żeby chodziło o pięciogwiazdkowe lokale w centrum Toronto. Tym bardziej, że ludzie, którzy chcieli jej zaszkodzić raczej nie zdecydowaliby się na wizytę w takim miejscu.
Poza tym… chyba nie wiedziała jak się za to zabrać. Za powrót. Tak naprawdę jedyną rzeczą, którą zrobiła w domu od tamtego wieczoru, a raczej którą kazała zrobić, była wymiana zamków i to… tyle. W środku ciągle panował bałagan, meble nadal były poprzewracane, zawartość szafek i szaf ciągle znajdowała się na podłodze… obraz nędzy i rozpaczy. I oczywiście, że mogła zadzwonić do któregokolwiek ze swoich pracowników albo pierwszej lepszej firmy sprzątającej, ale nie potrafiła się do tego zmusić. Czuła się okropnie z myślą, że ktoś był w jej domu… jej domu. Tak, mieszkała tutaj z Danielem, a jej małżeństwo było dalekie od ideału i to on za to wszystko zapłacił, ale jednocześnie ten dom był spełnieniem jej marzeń… zajęła się wykańczaniem, ustalała każdy jeden szczegół, każdy jeden element. To mogła być jej złota klatka, ale sama ją sobie wykończyła. A teraz ktoś ją zbezcześcił.
Zdziwił ją telefon od Arvela. Wiedziała, że nie powinna tamtego wieczoru do niego dzwonić, ale jednocześnie był pierwszą osobą, która przyszła jej na myśl… nie mogła po prostu zgłosić włamania na policję, nie była głupia. Potrzebowała kogoś, kto załatwi do po ciuchy, kto pomoże jej bez zadawania zbędnych pytań. Zresztą… gdzieś tam z tyłu głowy miała, że zawsze jej pomagał. Więc może teraz też?
Nie chciała rozmawiać z nim przez telefon, umówiła się z nim u siebie – w domu, w którym miał okazję być drugi raz w życiu. Przyjechała odrobinę wcześniej, ale większość czasu przesiedziała w aucie na podjeździe i do środka weszła zaledwie parę chwil przed tym jak usłyszała dźwięk drugiego auta przed domem. Nie potrzebował specjalnego zaproszenia, drzwi zostawiła otwarte, gdy sama rozglądała się po zdewastowanej przestrzeni parteru.
- Dowiedziałeś się czegoś? Udało się coś wyciągnąć z monitoringu? Czy ta wizyta ma jakiś inny cel… stęskniłeś się, albo chciałeś mi opowiedzieć o ciężkim dniu w pracy? – nie mogła sobie darować odrobiny złośliwości, jak zawsze. Przeszła przez pokój w jego stronę, założyła ręce na piersi i zmierzyła go spojrzeniem – Co się dzieje Arvel? – dlaczego się tutaj spotykamy? Co się zmieniło przez tych kilka dni? Bo tutaj jak widać… nic. Zupełnie nic.
Arvel Cadwalader
Poza tym… chyba nie wiedziała jak się za to zabrać. Za powrót. Tak naprawdę jedyną rzeczą, którą zrobiła w domu od tamtego wieczoru, a raczej którą kazała zrobić, była wymiana zamków i to… tyle. W środku ciągle panował bałagan, meble nadal były poprzewracane, zawartość szafek i szaf ciągle znajdowała się na podłodze… obraz nędzy i rozpaczy. I oczywiście, że mogła zadzwonić do któregokolwiek ze swoich pracowników albo pierwszej lepszej firmy sprzątającej, ale nie potrafiła się do tego zmusić. Czuła się okropnie z myślą, że ktoś był w jej domu… jej domu. Tak, mieszkała tutaj z Danielem, a jej małżeństwo było dalekie od ideału i to on za to wszystko zapłacił, ale jednocześnie ten dom był spełnieniem jej marzeń… zajęła się wykańczaniem, ustalała każdy jeden szczegół, każdy jeden element. To mogła być jej złota klatka, ale sama ją sobie wykończyła. A teraz ktoś ją zbezcześcił.
Zdziwił ją telefon od Arvela. Wiedziała, że nie powinna tamtego wieczoru do niego dzwonić, ale jednocześnie był pierwszą osobą, która przyszła jej na myśl… nie mogła po prostu zgłosić włamania na policję, nie była głupia. Potrzebowała kogoś, kto załatwi do po ciuchy, kto pomoże jej bez zadawania zbędnych pytań. Zresztą… gdzieś tam z tyłu głowy miała, że zawsze jej pomagał. Więc może teraz też?
Nie chciała rozmawiać z nim przez telefon, umówiła się z nim u siebie – w domu, w którym miał okazję być drugi raz w życiu. Przyjechała odrobinę wcześniej, ale większość czasu przesiedziała w aucie na podjeździe i do środka weszła zaledwie parę chwil przed tym jak usłyszała dźwięk drugiego auta przed domem. Nie potrzebował specjalnego zaproszenia, drzwi zostawiła otwarte, gdy sama rozglądała się po zdewastowanej przestrzeni parteru.
- Dowiedziałeś się czegoś? Udało się coś wyciągnąć z monitoringu? Czy ta wizyta ma jakiś inny cel… stęskniłeś się, albo chciałeś mi opowiedzieć o ciężkim dniu w pracy? – nie mogła sobie darować odrobiny złośliwości, jak zawsze. Przeszła przez pokój w jego stronę, założyła ręce na piersi i zmierzyła go spojrzeniem – Co się dzieje Arvel? – dlaczego się tutaj spotykamy? Co się zmieniło przez tych kilka dni? Bo tutaj jak widać… nic. Zupełnie nic.
Arvel Cadwalader