Mickey & Jacob
: śr lis 19, 2025 12:36 am
Pogoda nie rozpieszczała mieszkańców Toronto. Lało przez kilka dni, a telewizyjne prognozy zapowiadały pierwszy śnieg. Zaczynała się pogoda, której Mickey nie lubiła jako motocyklistka. Od incydentu na stacji benzynowej minęło kilka dni i choć miała nadzieję, że temat Browna jest zamknięty to była w błędzie. Stuart nie odpuszczał, przełożony również, jak tylko dowiedział się o całym zajściu. Musiała się nagimnastykować, aby wszystko miało ręce i nogi i żeby nikt zbytnio jej nie powiązał z programem ochrony świadka. Skoro Stuart chciał uczynić z niej swojego asa w rękawie to należało zachować pozory. Nim otrzymała telefon, spędziła cały dzień ze swoją siostrą Poppy i pracą nad jej nowym programem telewizyjnym, potem zajęła się kotami. Przycinanie pazurów było prawdziwą krwawą bitwą z której wychodziła zwycięsko pomimo krwawiących śladów. Napisała zaległe raporty swojego partnera, oddała swoje i odbyła rutynową kontrolę u policyjnej terapeutki. Uzupełniła nawet zapasy jedzenia w lodówce i spiżarce. Wszystkie sprawunki na tip top. Było za idealnie i bezproblemowo, dlatego pokarało ją telefonem. Wiedziała, że to byłoby za proste.
Pod adres pod którym mieszkał Jacob przyjechała późnym wieczorem, z zaskoczeniem zauważając, że czeka na nią przed wejściem do klatki schodowej. Zatrzymała motor blisko niego, ale nie na tyle, aby obawiał się rozjechania, choć mógł mieć obawy innego typu. W końcu postacią na jednośladzie mogła być blondi ze stacji benzynowej, której do tej pory nawet nie zidentyfikowano. Kamery okazały się nieprzydatne, a portret pamięciowy nic nie wniósł do sprawy. Zdjęła kask, potrząsając głową na boki, aż ostatecznie utkwiła wzrok w mężczyźnie. Padało na niego światło ulicznej latarni, nadając skórze brzydkiego koloru.
— Lubię nocne schadzki, ale z reguły wybieram ładniejsze otoczenie — odezwała się pierwsza, bez zbędnego certolenia się z "cześć" lub "co tam?". Może Stuartowi wydawało się, że uczyni z niej dziewczynkę na posyłki to jednak żył w błędnym przekonaniu. Zsiadła z maszyny, mając na sobie czarne jeansy i skórzaną, motocyklową kurtkę.
Jacob Brown
Pod adres pod którym mieszkał Jacob przyjechała późnym wieczorem, z zaskoczeniem zauważając, że czeka na nią przed wejściem do klatki schodowej. Zatrzymała motor blisko niego, ale nie na tyle, aby obawiał się rozjechania, choć mógł mieć obawy innego typu. W końcu postacią na jednośladzie mogła być blondi ze stacji benzynowej, której do tej pory nawet nie zidentyfikowano. Kamery okazały się nieprzydatne, a portret pamięciowy nic nie wniósł do sprawy. Zdjęła kask, potrząsając głową na boki, aż ostatecznie utkwiła wzrok w mężczyźnie. Padało na niego światło ulicznej latarni, nadając skórze brzydkiego koloru.
— Lubię nocne schadzki, ale z reguły wybieram ładniejsze otoczenie — odezwała się pierwsza, bez zbędnego certolenia się z "cześć" lub "co tam?". Może Stuartowi wydawało się, że uczyni z niej dziewczynkę na posyłki to jednak żył w błędnym przekonaniu. Zsiadła z maszyny, mając na sobie czarne jeansy i skórzaną, motocyklową kurtkę.