Can I sleep with you?
: śr lis 26, 2025 10:52 am
Ze snu wyrywa go koszmar.
Ten sam, co zawsze. Ten sam, który uniemożliwia mu nocną regenerację od wielu, naprawdę wielu lat.
Mimo iż raz za razem przeżywa tę samą historię, owa nie przestaje być przerażająca; gdy tylko nawiedza go w śnie, odbiera mu całe wypracowane poczucie bezpieczeństwa, przez co Elio znów staje się młodym chłopakiem 一 d z i e c k i e m 一 które za swoje błędy i głupotę ponosi najwyższą cenę.
Upływ czasu zmienił niewiele, bo wydarzenia nie rozmyły się i nie przeobraziły w niewyraźną plamę umożliwiającą zapomnienie; wszystko nadal było równie żywe i świeże, a obawa, że koszmar może powrócić równie mocna, co tuż po tym, jak trafił do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
Elio usiadł na krawędzi łóżka i przetarł twarz spoconą dłonią; już wiedział, że nie zaśnie (przynajmniej nie sam i nie w tym pokoju), ale na razie nie kwapił się, by wstać i pójść do Ossiego.
Niekiedy wciąż było mu głupio, że potrzebował wsparcia, a w zamian nie dawał nawet szczątkowej informacji dotyczącej tego, co go trapiło. Do zmiany zdania nie przekonywał go również fakt, że znali się kupę czasu i że byli sobie najbliżsi; poprzysięgłszy sobie, że zabierze tajemnice do grobu, uparcie milczał, a leżąc w łóżku obok Sterlinga mocno zaciskał powieki i powtarzał sobie, że to tylko zły sen.
Jego serce waliło jak szalone, zaś wyobraźnia na nowo odtwarzała każdą śmierć; ciało Elio drżało ze stresu i z zimna, co finalnie pchnęło go do ruszenia się i odnalezienia drogi do Ossiego. Nim jednak trafił do pokoju przyjaciela, zahaczył o łazienkę, gdzie 一 nieco wbrew reakcjom ciała 一 przemył twarz lodowatą wodą.
Ocuciwszy się, niepewnie (ze wstydem i strachem wymalowanymi na twarzy) nacisnął klamkę i po cichu przekroczył próg pomieszczenia
W jakimś sensie 一 platonicznym i czystym 一 kochał Ossiego i wiedział, że nie poradziłby sobie bez niego. Na każdym kroku chciał dla niego najlepiej, wspierał go w trudach życia codziennego i kibicował każdej dobrej relacji w jego życiu.
Dostrzegając śpiącego Sterlinga, uśmiechnął się słabo, a potem delikatnie 一 nie chcąc go zbudzić 一 wsunął się do jego łóżka. Niestety, gwałtowniejszy ruch sprawił, że Ossie poruszył się niespokojnie; reakcja nie umknęła Othello, który czule dotknął jego ramienia. 一 To ja 一 szepnął smutno. 一 Znów… 一 urwał, bowiem poczuł jak na samą myśl o koszmarze jego wnętrzności wiążą się w ciasny, uniemożliwiający funkcjonowanie, supeł. 一 Miałem zły sen 一 poinformował, zaciskając powieki, co, w założeniu, miało uchronić go przed oglądaniem przerażających obrazów.
Gdyby tylko faktycznie działało…
Już nie pytał, czy mogą spać razem; przywykłszy do odpowiedzi twierdzącej po prostu pakował się do łóżka, a potem, gdy pierwsze promienie słońca zakradały się do pokoju wstawał i próbował żyć tak, jakby przeszłość nie miała na niego wpływu.
Ossie Sterling
Ten sam, co zawsze. Ten sam, który uniemożliwia mu nocną regenerację od wielu, naprawdę wielu lat.
Mimo iż raz za razem przeżywa tę samą historię, owa nie przestaje być przerażająca; gdy tylko nawiedza go w śnie, odbiera mu całe wypracowane poczucie bezpieczeństwa, przez co Elio znów staje się młodym chłopakiem 一 d z i e c k i e m 一 które za swoje błędy i głupotę ponosi najwyższą cenę.
Upływ czasu zmienił niewiele, bo wydarzenia nie rozmyły się i nie przeobraziły w niewyraźną plamę umożliwiającą zapomnienie; wszystko nadal było równie żywe i świeże, a obawa, że koszmar może powrócić równie mocna, co tuż po tym, jak trafił do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
Elio usiadł na krawędzi łóżka i przetarł twarz spoconą dłonią; już wiedział, że nie zaśnie (przynajmniej nie sam i nie w tym pokoju), ale na razie nie kwapił się, by wstać i pójść do Ossiego.
Niekiedy wciąż było mu głupio, że potrzebował wsparcia, a w zamian nie dawał nawet szczątkowej informacji dotyczącej tego, co go trapiło. Do zmiany zdania nie przekonywał go również fakt, że znali się kupę czasu i że byli sobie najbliżsi; poprzysięgłszy sobie, że zabierze tajemnice do grobu, uparcie milczał, a leżąc w łóżku obok Sterlinga mocno zaciskał powieki i powtarzał sobie, że to tylko zły sen.
Jego serce waliło jak szalone, zaś wyobraźnia na nowo odtwarzała każdą śmierć; ciało Elio drżało ze stresu i z zimna, co finalnie pchnęło go do ruszenia się i odnalezienia drogi do Ossiego. Nim jednak trafił do pokoju przyjaciela, zahaczył o łazienkę, gdzie 一 nieco wbrew reakcjom ciała 一 przemył twarz lodowatą wodą.
Ocuciwszy się, niepewnie (ze wstydem i strachem wymalowanymi na twarzy) nacisnął klamkę i po cichu przekroczył próg pomieszczenia
W jakimś sensie 一 platonicznym i czystym 一 kochał Ossiego i wiedział, że nie poradziłby sobie bez niego. Na każdym kroku chciał dla niego najlepiej, wspierał go w trudach życia codziennego i kibicował każdej dobrej relacji w jego życiu.
Dostrzegając śpiącego Sterlinga, uśmiechnął się słabo, a potem delikatnie 一 nie chcąc go zbudzić 一 wsunął się do jego łóżka. Niestety, gwałtowniejszy ruch sprawił, że Ossie poruszył się niespokojnie; reakcja nie umknęła Othello, który czule dotknął jego ramienia. 一 To ja 一 szepnął smutno. 一 Znów… 一 urwał, bowiem poczuł jak na samą myśl o koszmarze jego wnętrzności wiążą się w ciasny, uniemożliwiający funkcjonowanie, supeł. 一 Miałem zły sen 一 poinformował, zaciskając powieki, co, w założeniu, miało uchronić go przed oglądaniem przerażających obrazów.
Już nie pytał, czy mogą spać razem; przywykłszy do odpowiedzi twierdzącej po prostu pakował się do łóżka, a potem, gdy pierwsze promienie słońca zakradały się do pokoju wstawał i próbował żyć tak, jakby przeszłość nie miała na niego wpływu.
Ossie Sterling