Kawkę daj, kawkę daj, moja mała
: czw lis 27, 2025 12:06 pm
Dziwnie było trochę chodzić po mieście dość przyzwoicie ubraną, aż czuła się trochę jak zakonnica. Duffy nie przywykła za bardzo do ubierania na siebie za dużej ilości ubrań. Nie chcąc jednak sprawiać problemów i niszczyć dobrej opinii lokalowi Jamie, to też musiała przywdziać neutralny ubiór.
Miała wrażenie, że jej to nie pasuje, ale raz na jakiś czas dało się przecież poświecić w imię napicia się pysznej kawy. Ta domowa nie smakowała tak jak lokalowa, więc wbiwszy się w szary dres powędrowała ulicami Toronto do Kitten. Ponieważ wróciła do domu z pracy nad ranem, musiała odespać trochę czasu. Zatem nim się zebrała w sobie, żeby wstać z łóżka, potem żeby się przyzwoicie ubrać, trochę jej zeszło.
Nic więc dziwnego, że dotarła do celu późnym popołudniem, a to wiązało się ze sporą liczbą gości.
Nie była tym zdziwiona, ale też liczyła, że znajdzie jakieś sensowne miejsce do zajęcia. O tej porze faktycznie liczyła bardziej na cud czy inne takie zjawisko, żeby wyrwać miejsce przy samej ladzie prawie.
Jak sięgnąć wzrokiem ludzie okupywali każdy wolny stolik w zasięgu. Poniewczasie dotarło do niej, że jednak powinna była wygramolić się spod kołdry nieco wcześniej albo wziąć taksówkę, nie iść pieszo. Coś ją podkusiło, żeby przemieszczać się dzisiaj ekologicznie to miała.
Stała dłuższą chwilę wodząc dalej swoimi oczętami po pomieszczeniu, gdy w końcu facet zajmujący, jej ulubiony stolik wreszcie się ruszył z miejsca. Żwawo skierowała tam swoje króli, żeby ktoś inny jej nie ubiegł, bo by mogło się zrobić wówczas nie przyjemnie. A tego też nie chciała, po prostu marzyła o dobrej kawie.
Jamie Park
Miała wrażenie, że jej to nie pasuje, ale raz na jakiś czas dało się przecież poświecić w imię napicia się pysznej kawy. Ta domowa nie smakowała tak jak lokalowa, więc wbiwszy się w szary dres powędrowała ulicami Toronto do Kitten. Ponieważ wróciła do domu z pracy nad ranem, musiała odespać trochę czasu. Zatem nim się zebrała w sobie, żeby wstać z łóżka, potem żeby się przyzwoicie ubrać, trochę jej zeszło.
Nic więc dziwnego, że dotarła do celu późnym popołudniem, a to wiązało się ze sporą liczbą gości.
Nie była tym zdziwiona, ale też liczyła, że znajdzie jakieś sensowne miejsce do zajęcia. O tej porze faktycznie liczyła bardziej na cud czy inne takie zjawisko, żeby wyrwać miejsce przy samej ladzie prawie.
Jak sięgnąć wzrokiem ludzie okupywali każdy wolny stolik w zasięgu. Poniewczasie dotarło do niej, że jednak powinna była wygramolić się spod kołdry nieco wcześniej albo wziąć taksówkę, nie iść pieszo. Coś ją podkusiło, żeby przemieszczać się dzisiaj ekologicznie to miała.
Stała dłuższą chwilę wodząc dalej swoimi oczętami po pomieszczeniu, gdy w końcu facet zajmujący, jej ulubiony stolik wreszcie się ruszył z miejsca. Żwawo skierowała tam swoje króli, żeby ktoś inny jej nie ubiegł, bo by mogło się zrobić wówczas nie przyjemnie. A tego też nie chciała, po prostu marzyła o dobrej kawie.
Jamie Park