Strona 1 z 1

Ploty, ploteczki

: ndz gru 07, 2025 5:42 pm
autor: Dalien Ellis
Z najstarszym Ellisem było się dość trudno umówić: nigdy nie było wiadomo, kiedy wyjdzie z pracy, kiedy będzie mógł poświęcić trochę czasu rodzinie czy znajomym (których już prawie nie miał przez to wszystko), kiedy będzie w ogóle miał siłę robić cokolwiek poza pracą. Dlatego też zwykle kiedy ktoś proponował mu spotkanie, on odpowiadał, że da znać i... albo umawiał się nagle, na "zaraz", albo wręcz w ogóle się nie umawiał, tylko po prostu pojawiał tam, gdzie spodziewał się spotkać osobę, którą chciał zobaczyć - jak teraz przyjechał do zakładu pogrzebowego, chcąc spotkać się z siostrą.
Wkroczył do środka z dłońmi w kieszeniach ciemnej kurtki narzuconej na białą koszulę. Pod pachą i granatową marynarką miał pistolet, który jednak nie rzucał się w oczy przesadnie - ot, jeśli się przyjrzało, to człowiek mógł ewentualnie zauważyć, że jest tam nieduże wybrzuszenie. Paisley zresztą doskonale o nim wiedziała, bo przecież nie raz już widziała broń u brata.
Przeczesał włosy palcami i rozejrzał się trochę niepewnie, czekając, aż ktoś się pojawi w polu jego widzenia. W zakładzie - jak zapewne zwykle - panowała cisza i ogólnie grobowa atmosfera, za którą Dalien nie przepadał. Nie lubił tego przytłaczającego poczucia, że tu wszędzie jest śmierć, że ludzie tu płaczą i żegnają bliskich. W prosektoriach się tak nie czuł - tam po prostu miał do czynienia ze zwłokami, bez tej całej ciężkiej otoczki przymusu bycia przygnębionym i niesamowicie współczującym. Trup to trup - on potrafił dużo powiedzieć, ale z żywymi, którzy pozostawali i żegnali takiego trupa Dalien wolał nie rozmawiać.
- Dzień dobry, przyjechałem do Paisley - odezwał się do człowieka, który przyszedł go przywitać, trzymając w dłoniach jakieś broszury: zapewne szykował się do rozmowy z potencjalnym klientem, któremu trzeba opchnąć jak najlepsze (czytaj: najdroższe) trumny, urny, kwiatki, sratki i inne niesamowicie korzystne dla zakładu opcje - Jest może teraz w pracy?
Mina człowieka nieco zrzedła. Nie musiał kojarzyć Ellisa, bo ten stosunkowo rzadko się tu pojawiał; po krótkiej wymianie zdań mającej na celu ustalenie, czego Dalien chce, człowiek zniknął za drzwiami mówiąc, że zaraz zawoła Paisley. Ellis tymczasem usiadł na jednym z krzesełek, wciąż z rękami wciśniętymi w kieszenie.

Paisley Flores