#2 holly jolly christmas
: pn gru 08, 2025 8:46 pm
Święta Bożego Narodzenia były dla niej szczęśliwym czasem, owianym niewielką nostalgią za domem. Mimo że już przez większość swojego życia mieszkała w Kanadzie, tak rodzina Stones celebrowała swoje litewskie tradycje — przede wszystkim, zasiadali do wigilijnej kolacji już dwudziestego czwartego grudnia, próbowali dwunastu potraw i prowadzili normalne dialogi, mimo że ich relacje rodzinne potrafiły być naprawdę… różne. Oprócz tego, cała otoczka tego grudniowego czasu sprawiała, że Camellia przeistaczała się w świątecznego potwora, obwieszającego lampkami każdy możliwy kąt swojego domu. Była jak te amerykańskie matki, które już po święcie dziękczynienia (a niektóre nawet i po Halloween), od razu wyskakiwały z wszystkim ozdobami, nie tracąc ani jednego dnia. Pierwszy grudnia był idealnym do tego dniem; w końcu ozdoby miały cieszyć oko przez cały przedświąteczny czas. A skoro klimat został już odpowiednio zbudowany, to można było przejść do kolejnych, świątecznych czynności.
Robienie pierników samemu nigdy nie przynosi takiej frajdy, jak zabranie się za to we dwójkę lub większą grupą. Od razu pomyślała o zaproszeniu do siebie Connora, bo to w końcu był pierwszy raz od dawna, kiedy wspólnie wykonywali te wszystkie świąteczne interakcję. Przygotowała wcześniej ciasto, ze starego, rodzinnego przepisu, bo według niego, ciasto musiało chwilę odleżakować w lodówce. Był to również wyznacznik tego, kiedy musieli umówić się na pierniczenie. Przygotowała cały warsztat wykrawania, a później miała nadejść o wiele lepsza robota — ozdabianie. Ustaliła dresscode na świąteczne sweterki i z uśmiechem na ustach powitała go w swoim mieszkaniu. Wszystko było gotowe, nawet przewidziała butelkę wina, żeby piernikowa kreatywność została nieco bardziej pobudzona.
— Dresscode zachowany, więc mogę cię wpuścić do swojej świątecznej jaskini — zaśmiała się, odsuwając się w drzwiach i zamykając je za chłopakiem. Ruszyła za nim do kuchni, bo z pewnością znał już do niej drogę. — Możemy zrobić sobie konkurs ozdobniczy. I w ogóle później możemy obejrzeć jakiś świąteczny film, chyba że puścić już coś w tle — zasugerowała, choć w zasadzie nie wiedziała, czy Walker ma dziś ograniczonych czas. Miała nadzieję, że będzie im dane spędzić dziś wspólnie nieco więcej czasu.
Connor Walker
Robienie pierników samemu nigdy nie przynosi takiej frajdy, jak zabranie się za to we dwójkę lub większą grupą. Od razu pomyślała o zaproszeniu do siebie Connora, bo to w końcu był pierwszy raz od dawna, kiedy wspólnie wykonywali te wszystkie świąteczne interakcję. Przygotowała wcześniej ciasto, ze starego, rodzinnego przepisu, bo według niego, ciasto musiało chwilę odleżakować w lodówce. Był to również wyznacznik tego, kiedy musieli umówić się na pierniczenie. Przygotowała cały warsztat wykrawania, a później miała nadejść o wiele lepsza robota — ozdabianie. Ustaliła dresscode na świąteczne sweterki i z uśmiechem na ustach powitała go w swoim mieszkaniu. Wszystko było gotowe, nawet przewidziała butelkę wina, żeby piernikowa kreatywność została nieco bardziej pobudzona.
— Dresscode zachowany, więc mogę cię wpuścić do swojej świątecznej jaskini — zaśmiała się, odsuwając się w drzwiach i zamykając je za chłopakiem. Ruszyła za nim do kuchni, bo z pewnością znał już do niej drogę. — Możemy zrobić sobie konkurs ozdobniczy. I w ogóle później możemy obejrzeć jakiś świąteczny film, chyba że puścić już coś w tle — zasugerowała, choć w zasadzie nie wiedziała, czy Walker ma dziś ograniczonych czas. Miała nadzieję, że będzie im dane spędzić dziś wspólnie nieco więcej czasu.
Connor Walker