Strona 1 z 1

Regina Salvatore

: śr lip 09, 2025 3:25 pm
autor: Regina Salvatore
Regina "Reggie" Salvatore
Dove Cameron
homeprofilebiopermits
Obrazek
data i miejsce urodzenia
22.08.1999 | Havana, Cuba
zaimki
ona/jej
zawód
rezydentka chirurgii ogólnej
miejsce pracy
Mount Sinai Hospital
orientacja
biseksualna
dzielnica mieszkalna
distillery district
pobyt w toronto
od 7 lat
umiejętności
prawo jazdy G, płynne posługiwanie się trzema językami (angielski, hiszpański, włoski), znajomość łaciny, pozytywne podejście do życia, empatyczność i spora doza współczucia, precyzyjność, zdolności manualne, zdolności kucharskie, zdolności taneczne, wysoka odporność na stres, pamięć do twarzy i imion, umiejętności mediacyjne, zdolność do tłumienia własnych emocji, eksperymentowanie z makijażem
słabości
wszystkie tematy związane z mafią i/lub rodziną, cierpienie ludzi oraz zwierząt, własna naiwność (ale nie przesadna), wysoka potrzeba bycia lubianą, problemy z asertywnością, tendencja do wypierania własnych problemów, nadmierna odpowiedzialność, niechęć do konfliktów (nawet tych "zdrowych"), słaba głowa do alkoholu
Trudno jest żyć ze świadomością, że tak naprawdę nie znasz swojej własnej rodziny.
A ja dodatkowo postanowiłam sobie to wszystko utrudnić, uciekając od niej jak najdalej.

Nie jestem jedynaczką - całe szczęście dla mnie, ale pech dla reszty rodzeństwa. Albo i błogosławieństwo, o ile uważają przynależność do kalabryjskiej osobliwości za coś dobrego. Ja długo nie miałam o tym świadomości. Być może pomógł fakt, że nie żyliśmy w samym włoskim centrum operacyjnym, a wręcz na dużym uboczu - na Kubie, gdzie tak właściwie tylko ojciec mógł poszczycić się ekskluzywnym statusem. Wierzę, że życie na Kubie mogło być piękne - musiałabym jednak żyć w wiecznej nieświadomości, co było niemożliwe. Nie w tym życiu.
Dzieciństwo było jednak idealną namiastką takiego życia - pozbawionego trosk i dziwnych znaków, które można było interpretować w różnoraki sposób. Jedyne, czego mogło nam brakować, to czystej miłości od obojga rodziców. Po latach zdałam sobie sprawę, że małżeństwo mamy i taty nie było podążaniem za głosem serca, a raczej za pieniędzmi. I możliwościami, które wiązały się z rozszerzeniem działalności na tak atrakcyjne tereny jak Kuba. Patrząc wstecz, rodzice nigdy nie wyglądali na zakochanych. Swoje dzieci kochali, ale zdawali się to robić zawsze z osobna i nigdy wspólnie. Nigdy nie czułam się jednak niekochana bądź niechciana. Ojciec, co prawda, był dość mocno zdystansowany i często nie było go w pobliżu, ale niespecjalnie musiało mi zależeć na głębszej relacji. Miałam mamę, rodzeństwo, a potem przyjaciół.
Być może już od tego momentu instynktownie czułam, że powinnam się od czegoś trzymać z daleka.

Długo nie wykazywałam zainteresowania tym, czym zajmowali się rodzice. Teoretycznie idę w ślady własnej matki, która poświęciła się medycynie, ale wtedy miałam to gdzieś. Z biznesową branżą, działką ojca, nigdy nie chciałam i nie chcę mieć do czynienia. Jest to środowisko, w które wolę nie wchodzić, gdyż potem mogę z niego nie wyjść. Kiedyś nie byłam jednak taka mądra, ale wciąż miałam inne zainteresowania. Typowo dziecięce, choć może nie do końca dziewczęce. Lubiłam lalki, ale lubiłam też zabawki dla chłopców. Pamiętam, że raz włamałam się do szafy starszego brata z wiedzą, że czeka tam na mnie cała sterta Hot Wheelsów i figurek superbohaterów. Matka oszalała, gdy się dowiedziała. Ale ja i tak robiłam swoje. Nie chciałam być siedzącą w kącie, cichą dziewczynką. Teraz mam jednak świadomość, że brak podskakiwania mógł ocalić mój kark przed nieciekawą przyszłością.
Z czasem przestało mnie być pełno, ale dalej byłam uśmiechniętym i wesołym dzieckiem, które garnęło się do ludzi. Gadałam jak nakręcona, czym często irytowałam ojca. Preferował wtedy, bym była w zupełnie innym miejscu niż on, gdy pracował w domu. Zabierano mnie zatem wszędzie, gdzie się dało - jak nie w celach rozrywkowych, to na zajęcia, którymi akurat byłam w tym momencie zainteresowana. Połowa z nich przepadła przez lata, choć taniec pozostał ze mną do tej pory. Ogółem lubię i zawsze lubiłam muzykę. Może to był wpływ Hawany, a może czegoś innego - nie mam pojęcia.
Cała szkoła była czasem, gdzie zaczęłam nie tylko uczyć się więcej o świecie, ale także stawałam się mądrzejsza w kwestii naszej rodziny. Nauczyłam się obserwować, przez co dostrzegałam coraz więcej. Zaczęłam od niewygodnych pytań, które każdy zbywał, ale ja i tak drążyłam. Kazano mi się jednak skupiać na szkole, co uczyniłam. Miałam świetne stopnie - wyrobiłam sobie przy tym niezaspokojoną potrzebę zdobycia uznania, nie tylko rodziny, ale i otaczających mnie osób. Nie po to, by być najlepszą - tylko by pasować. Bo czułam się niedopasowana. I to pogarszało się z dnia na dzień.
Kiedy w końcu zrozumiałam dlaczego, zmieniła się też wizja. Nie chciałam tylko po prostu wtopić się w tłum - chciałam być po prostu inna, nie czuć przynależenia do czegoś, czego totalnie nie pojmowałam. Rodzice nie narzucali mi presji, bo nie byłam męską częścią rodziny. Ale co, jeśli nagle postanowiliby pójść woke i musiałabym robić coś, czego nie chcę? Cały czas się tego obawiałam.
Dlatego postanowiłam uciec.

Nie spotkałam się z zadowoleniem, gdy oznajmiłam o chęci studiowania za granicą. Już był problem, gdy wymyśliłam szkołę średnią w Stanach Zjednoczonych, co rodzice wytłumaczyli sobie potrzebą lepszej edukacji. Czemu teraz było inaczej? No właśnie... Zaśpiewałam to samo, co moja mama swoim własnym rodzicom. Ale ci chyba nie krzywili się tak, jak mój własny padre. Może miał nadzieję, że pójdę w jego ślady, a nie będę chciała pomagać ludziom. I potencjalnym wrogom, jak on by to określił. Ja jednak tych wrogów nie widziałam. To też popchnęło mnie w kierunku, który obrała moja matka. Tym samym lepiej ją rozumiałam, choć też nie do końca. Chciałam również widzieć ludzi, którzy podejmują w życiu pewne wybory, które prowadzą do różnych rezultatów. A ja nie chciałam ostatecznie wybrać rezultatu, z którym musiałabym się męczyć po kres własnych dni.
Ostatecznie wygrałam, ale musiałam iść na kompromis. Albo Europa (czytaj, Włochy), albo Kanada. Wybrałam to drugie - wydawało mi się, że jest to miejsce idealne na odcięcie się chociażby od tej trudnej części związanej z rodzinnym "biznesem". Na początku nie miałam jednak świadomości, jak daleko zapuszczone są wici Salvatore'ów. Że tutaj też mogę być pod czyimś czujnym okiem, nawet jeśli na pierwszy rzut wcale tego nie widać.
Staram się jednak żyć własnym życiem, udeptać własną ścieżkę. Czasem jest jednak trudno. I to piekielnie. Ale skoro udało mi się przetrwać tutaj tyle lat, a dodatkowo udało mi się dostać na rezydenturę chirurgii... Być może wszystko idzie w jakimś kierunku.

Ciekawostki
✦ W wolnym czasie uwielbia podejmować się nowych zajęć, choć tylko kilka zdaje się bardziej pielęgnować. I tak jednak ciężko przewidzieć, co akurat spodoba jej się na dłużej.
✦ Uwielbia superbohaterów, zwłaszcza z komiksów Marvela. Choć miała przerwę, wraz z Thunderbolts* w kinach wróciła do łatki comics freak. Zwykle przedstawia się to normalnie, chyba że chodzi o jaranie się aktorami z adaptacji. Chyba można zgadnąć, czym zaśmiecony jest jej tiktok - z pominięciem uroczych filmików z kotkami i pieskami.
✦ Uwielbia kolekcjonować pluszaki. Każdej wielkości.
✦ Choć wygląda na naprawdę spokojną, ma swój temperament. Ale i tak temperuje go swoim bezkonfliktowym podejściem - a raczej usiłuje.
✦ Początkowo pracowała jako kelnerka w renomowanej restauracji - ona się uparła, a rodzice nie mogli pozwolić, by zbyt mocno się zniżyła. I tak po czasie kupili jej tutaj mieszkanie, na które właśnie próbowała zarobić. Ostatecznie jednak je przyjęła, choć dalej ma o to lekki ból tylnej części ciała. Chciała się przede wszystkim bardziej usamodzielnić i stale wychodzić do ludzi. Plan jednak skończył się równie szybko jak się zaczął, a to wszystko przez jednego nachalnego młodego mężczyznę, którego ojciec obiecał ukatrupić za brak poszanowania prywatności córki. Chcąc zachować jego życie (i swoje chyba też) w spokoju, odpuściła sobie tą pracę. Skoro potok z pieniędzmi dalej nie jest niczym zablokowany - czemu ma nie korzystać?
✦ Jest totalnie nastawiona na specjalizację chirurgiczną. Wie, że może jej być ciężko dostać się akurat na taką rezydenturę, ale bezustannie przygotowuje się pod tym względem. O dziwo (lub nie), ma w tym pełne poparcie swojej matki.
✦ Bardzo chciałaby przygarnąć zwierzę, ale boi się, że nie będzie mieć na nie czasu. Uwielbia jednak pupile i do każdego musi podejść (z uprzednim pytaniem czy można oczywiście), by się z nim pobawić lub zwyczajnie pogłaskać.
✦ Jeśli chce się ją przekonać (co jest naprawdę mega łatwe, ale no powiedzmy że w tych ciężkich przypadkach) wystarczy jej podetknąć cokolwiek z pistacjami (ale nie dubajskie wynalazki) lub zabrać na kawę z syropem lawendowym. Wtedy jest jeszcze bardziej podatna na sugestie.
✦ Jej poczucie humoru balansuje między sucharami a lekką ironią, choć stara się nie być zbyt kąśliwa. Czasami jednak nie może się powstrzymać.
✦ Kiedy nie może spać, włącza sobie audiobooki historyczne. Nawet nie jest pewna, czy robi to dla uspokajającego głosu lektora, czy też dla samych ciekawostek. Może dla obu?
zgoda na powielanie imienia
nie
zgoda na powielanie pseudonimu
tak
Zgody MG
poziom ingerencji
średni
zgoda na śmierć postaci
tak
zgoda na trwałe okaleczenie
tak
zgoda na nieuleczalną chorobę postaci
tak
zgoda na uleczalne urazy postaci
tak
zgoda na utratę majątku postaci
nie
zgoda na utratę posady postaci
nie

Regina Salvatore

: śr lip 09, 2025 4:34 pm
autor: Maple Hearts
Witamy na forum Regina Salvatore
Dobra wiadomość – Twoja karta postaci została zaakceptowana i możemy powitać Cię po tej stronie kanadyjskiej granicy! Przypominamy, że na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni! W temacie kto zagra? możesz znaleźć użytkowników, którzy chętnie Ci w tym pomogą. Jednocześnie zachęcamy do założenia relacji, kalendarza i informatora. Powodzenia w Toronto!