seraphine soverall
: czw lip 10, 2025 1:07 pm
seraphine alivia soverall


data i miejsce urodzenia
14 grudnia, 1980 - londyn, angliazaimki
ona/jejzawód
menadżerka artystycznamiejsce pracy
roy thomson hallorientacja
biseksualnadzielnica mieszkalna
distillery districtpobyt w toronto
dziesięć latumiejętności
posiada prawo jazdy typu G, potrafi grać w gry karciane oraz grać na pianinie, zna podstawy tańca towarzyskiego i fotografii, jest szczera, empatyczna, lekkoduszna, wszystko potrafi obrócić w coś pozytywnego słabości
ufa zbyt łatwo, boi się utraty kontoli nad własnym życiem i zamknięcia się w rutynie, częściowo nie słyszy na jedno ucho, skłonna do wpadania w uzależnienia, nie ogląda się za siebie nawet na ulicy mal.
Delikatny dotyk dłoni na jej ramieniu kiedyś wystarczył by wybudzić Seraphine z i tak lekkiego już snu. Nigdy nie była wybitnie strachliwa, a przynajmniej nie w kwestii klasycznych międzyludzkich interakcji, ale z jakiegoś powodu nawet ten najpewniej zupełnie przypadkowy kontakt przyprawiał ją o dreszcze. Początki jej życia w Toronto były niepewne i nieprzemyślane, a kanapa kobiety poznanej trzeciej nocy w mieście niekoniecznie wygodna i pełna sprężyn. Budziła ją każdego ranka z kubkiem kawy w dłoni, zawsze tym samym z wielkim, czerwonym napisem, jakby wiedząc że gdy zacznie krzątać się po mieszkaniu to Soverall i tak się już nie wyśpi. Rozumiała to, oczywiście że tak, bo przecież wciąż nieznajoma kobieta wcale nie musiała przyjąć jej do siebie na te kilka dni, które Seraphine spędziła szukając nowego mieszkania — poprzednie okazało się być bowiem tragicznym oszustwem zakończonym samotną wizytą w pobliskim barze z dwiema walizkami. Okazana przez kobietę empatia, tak niespotykana w nowym świecie, z czasem przeszła też i na nią, najprawdopodobniej w wyniku zbyt długiej ilości czasu spędzonego na kanapie. Nie żałowała, nie żałuje — nie miała wtedy wyjścia.
Jej życie w Anglii zdawało się być w pełni idealne. Wszystkiego miała przecież pod dostatkiem — co prawda nie mogła pozwolić sobie na każdą swoją nastoletnią zachciankę, ale trudno było narzekać na życie gdzie bogactwo pojawiało się w dwóch postaciach; zarówno majątku jak i rodziny. Jej dom wtedy charakteryzowały kolory – każdy pokój urządzony był inaczej co, jak się okazało w późniejszym czasie, było starą kreatywną wizją jej matki, kiedy to jeszcze zamiast skupiać się na swoim ogrodzie i operowej karierze, próbowała rozwijać się jako początkująca artystka. Wracający z pracy ojciec często siadał obok niej i pytał o to, jak minął jej dzień, a gdy już zjedli obiad to starał się wytłumaczyć jej rzeczy, których nie rozumiała. Był wyjątkowo dobrym nauczycielem i to w praktycznie każdej dziedzinie, mimo że interesował się jedynie prawem karnym — tłumaczył jej zagadnienia przyrodnicze, które ją wtedy ciekawiły, uczył terminologii na zajęcia z historii kraju czy też tej bardziej artystycznej, a gdy już nie mieli co robić to wyjaśniał zasady swoich ulubionych gier karcianych i zachęcał ją do gry, śmiejąc się gdy Seraphine denerwowała się o to, że co chwilę się podkładał by to ona mogła wygrać.
Wszechobecne w jej rodzinie ciepło kontrastowało jednak z pasją i, jak zwykł twierdzić Pan Soverall, przeznaczeniem. Tam gdzie był śmiech były też ciche oczekiwania i chęć do utrzymania szanowanego wśród pozostałych imienia głównie wynikającego z sukcesu rodzinnej kancelarii. Presję ze strony ojca czuła odkąd skończyła szesnaście lat jako że, nawet jeśli nie mówił tego na głos, doskonale widziała że oczekuje iż to ona kiedyś przejmie po nim biznes gdy ten nie będzie już w stanie pracować. Mogła się na to zgodzić. Miałaby solidne miejsce w firmie, przerysowane i wyidealizowane życie oraz ukochaną rodzinę zaraz obok — dla wielu osób było to wystarczające. Seraphine twierdziła jednak, że była na tę pracę zbyt delikatna. Zbyt rozkojarzona by skupić się na długich i ciężkich sprawach i zdecydowanie zbyt lekkoduszna. Na studia poszła w zasadzie tylko dlatego by uszczęśliwić swojego ojca, a nakład pracy jaki na nią podczas nich spadł tylko utwierdził ją w przekonaniu, że ten temat nie jest czymś, co do niej pasuje. Zostało to zrozumiane. Prawie.
Przeprowadzka do Toronto otworzyła jej oczy i pozwoliła zobaczyć rzeczy, których wcześniej nie miała okazji doświadczyć. Znalazłszy mieszkanie nie będące oszustwem mogła jedynie podziękować kobiecie, u której spędziła prawie miesiąc, za to że pozwoliła jej na wyczekiwany nowy start. Nie skończyłaby na ulicy gdyby taka okazja nie została jej przedstawiona, co prawda, bo miała i pieniądze i opcję kupienia biletu prosto do domu, ale i tak była jej wdzięczna — to relacje z innymi pozwoliły jej ruszyć do przodu. Zarówno wtedy gdy dopiero przyzwyczaja się do Kanady, jak i w późniejszym okresie gdzie kończąc zarządzanie zaczęła pracę faktycznie sprawiającą jej przyjemność. Strach przed tym co nadejdzie i jak potoczy się dalej jej życie z biegiem czasu przemienił się w chęć wykorzystania jak najwięcej z tego, co dzieje się w obecnym momencie. Wrócić do Anglii nie planowała, zbyt zadowolona z tego co dla siebie stworzyła, więc pozostało jej jedynie przekształcić nowe w to co stare i doskonale jej znane.
Nie wszystko jednak było aż tak kolorowe jakby tego chciała — los niestety uwielbiał płatać figle nawet tym, którzy przez życie brnęli z szerokim uśmiechem. Spokój ducha i pozytywne nastawienie były niczym w porównaniu do intensywności z jaką uderzyły ją niektóre wydarzenia. Nie przyznaje się jednak do tego, nie chce o nich mówić bo Ci, którzy trzymali niewidzialne dłonie na jej ramionach już dawno zniknęli z jej życia, a Seraphine jest utwierdzona w przekonaniu, że przecież wszystko można obrócić w dobro. Nawet jeżeli dzieje się tak kosztem jej własnego samopoczucia.
larmes.
Ciekawostki
częściowo nie słyszy na lewe ucho co niekiedy sprawia jej problemy w komunikacji z innymi, lecz zazwyczaj po prostu zbywa to szerokim uśmiechem. po tylu latach problem z uchem naprawdę nie jest jej najważniejszym zmartwieniem.pomimo tego, że mieszka w kanadzie już od kilku lat, wciąż można usłyszeć w jej głosie pozostałości brytyjskiego akcentu. nie cały czas, oczywiście, ale są takie słowa których po prostu nie potrafi wymówić inaczej, a zwłaszcza jak jest poddenerwowana.
ma kota, który tak naprawdę nie ma stałego imienia — seraphine co tydzień nazywa go inaczej. jest to rudy, leniwy kocur, uwielbiający leżenie na szczycie pianina w salonie
jest zadziwiająco dobra w gry karciane, głównie ze względu na swojego ojca. nigdy nie przyznaje się do swoich umiejętności od razu by oglądać to jak reagują inni ludzie gdy ogrywa ich za każdym razem.
jej umiejętności kulinarne są zależne od jej humoru. jednego dnia jest w stanie sprawić, że gotowane jajka eksplodują, a innego potrafi stworzyć ucztę godną każdej pozytywnej opinii krytyków.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
tak