two vodka, please?
: pt lip 11, 2025 12:17 am
001.
Ashton cenił sobie swobodę. Mimo swojego codziennego zawodu, lubił nie zwracać na siebie uwagi i żyć powolutku. Nie był celebrytą, którego wszyscy znają, choć rodzinne nazwisko nieco wyróżniało go w towarzystwie z wyższych sfer. Oprócz tego, swoją sławę zdobywał zwłaszcza wśród pewnej grupy osób, które skupiały się na grach, internecie i influencerach, a to mu było bardzo na rękę. Sam wśród tłumu nie wyróżniał się niczym specjalnym — bez skupienia uwagi na szczegółach, nawet nie można byłoby stwierdzić, że wywodzi się z bogatej rodziny. Wyglądem przypominał zwykłego chłopaka, z którym chodziło się do liceum, a jedynie markowe ubrania mogły jakkolwiek nakierowywać, że w jego rodzinie żyło się nieco lepiej.
Nie był snobem, a całkiem sympatycznym chłopakiem, co z szerokim uśmiechem na ustach mówił sąsiadom dzień dobry, a babciom byłby w stanie pomóc przejść przez ulicę. Usposobieniem przypominał żywiołowego Golden Retrivera, choć kolor włosów zdecydowanie odróżniał go od złotowłosej rasy. Liczyły się jednak cechy charakteru i sposób, w jaki prowadził swoje życie. Patrzył na świat może nieco zbyt ufnie, ale w odpowiednim momencie potrafił zawrócić, aby nie dać się komuś oszukać.
Największym zaufaniem darzył jednak swoją rodzinę — to nie podlegało żadnym wątpliwościom. Niektórzy twierdzili, że z najbliższym najlepiej wychodziło się na zdjęciach, ale według Ashtona, to w ogólnym rozrachunku codzienne życie z nimi również nie wychodziło najgorzej. Uwielbiał swoje rodzeństwo i traktował je jako swoje drogocenne wsparcie; w tym nastawieniu było nieco dziecinnej łatwowierności, lecz co mógł na to poradzić. Wiadomo, jak to z rodzeństwem bywa, dokuczali sobie i mieli pewne zgrzyty, jednak w przypadku Charlotte, nie podejrzewałby jej o jakiekolwiek złe zamiary w stosunku do swojej osoby. Ba, cieszył się jak szczeniak za każdym razem gdy się z nią spotykał, nawet jeśli nie widzieli się tylko dzień.
Choć spożywanie alkoholu w wieku dwudziestu jeden lat nie było przestępstwem, to Ashton nadal czuł się jak dzieciak i czasami miał wrażenie, że robi coś złego. Wychodzenie na miasto, zwłaszcza do drogich lokali, nie było w jego ulubionej strefie komfortu, ale jednocześnie było to coś, do czego był najbardziej przyzwyczajony. Dopiero studia uczyły go uczęszczania do tych “biedniejszych” barów czy restauracji — i oczywiście, nie uważał tego za nic gorszącego! Wręcz przeciwnie, czasami wydawało mu się, że była to o wiele lepsza alternatywa do spotkań, a przede wszystkim, bardziej swobodna; tam nikt nie zwracał szczególnej uwagi na wesołych i głośnych nastolatków, bądź już teraz, młodych dorosłych.
Nie był osobą spóźniającą się, ale w tym przypadku przyjechał na styk, aby nie być pierwszym. Okazał się dowodem na wejściu, po czym szeroko uśmiechnął się, widząc w jednej z lóż swoją siostrę.
— Lotta! Jak dobrze, że już jesteś. Przez chwilę się bałem, że na mnie spadnie odpowiedzialność znalezienia idealnego miejsca do siedzenia — zażartował, jakby od tego zależał ich cały wieczór. Choć czy dobry widok na panoramę miasta nieco nie ulepszał tego cudownego spotkania ze starszą? — Wino? Czy dzisiaj celujesz w coś innego?
Charlotte Kovalski
Ashton cenił sobie swobodę. Mimo swojego codziennego zawodu, lubił nie zwracać na siebie uwagi i żyć powolutku. Nie był celebrytą, którego wszyscy znają, choć rodzinne nazwisko nieco wyróżniało go w towarzystwie z wyższych sfer. Oprócz tego, swoją sławę zdobywał zwłaszcza wśród pewnej grupy osób, które skupiały się na grach, internecie i influencerach, a to mu było bardzo na rękę. Sam wśród tłumu nie wyróżniał się niczym specjalnym — bez skupienia uwagi na szczegółach, nawet nie można byłoby stwierdzić, że wywodzi się z bogatej rodziny. Wyglądem przypominał zwykłego chłopaka, z którym chodziło się do liceum, a jedynie markowe ubrania mogły jakkolwiek nakierowywać, że w jego rodzinie żyło się nieco lepiej.
Nie był snobem, a całkiem sympatycznym chłopakiem, co z szerokim uśmiechem na ustach mówił sąsiadom dzień dobry, a babciom byłby w stanie pomóc przejść przez ulicę. Usposobieniem przypominał żywiołowego Golden Retrivera, choć kolor włosów zdecydowanie odróżniał go od złotowłosej rasy. Liczyły się jednak cechy charakteru i sposób, w jaki prowadził swoje życie. Patrzył na świat może nieco zbyt ufnie, ale w odpowiednim momencie potrafił zawrócić, aby nie dać się komuś oszukać.
Największym zaufaniem darzył jednak swoją rodzinę — to nie podlegało żadnym wątpliwościom. Niektórzy twierdzili, że z najbliższym najlepiej wychodziło się na zdjęciach, ale według Ashtona, to w ogólnym rozrachunku codzienne życie z nimi również nie wychodziło najgorzej. Uwielbiał swoje rodzeństwo i traktował je jako swoje drogocenne wsparcie; w tym nastawieniu było nieco dziecinnej łatwowierności, lecz co mógł na to poradzić. Wiadomo, jak to z rodzeństwem bywa, dokuczali sobie i mieli pewne zgrzyty, jednak w przypadku Charlotte, nie podejrzewałby jej o jakiekolwiek złe zamiary w stosunku do swojej osoby. Ba, cieszył się jak szczeniak za każdym razem gdy się z nią spotykał, nawet jeśli nie widzieli się tylko dzień.
Choć spożywanie alkoholu w wieku dwudziestu jeden lat nie było przestępstwem, to Ashton nadal czuł się jak dzieciak i czasami miał wrażenie, że robi coś złego. Wychodzenie na miasto, zwłaszcza do drogich lokali, nie było w jego ulubionej strefie komfortu, ale jednocześnie było to coś, do czego był najbardziej przyzwyczajony. Dopiero studia uczyły go uczęszczania do tych “biedniejszych” barów czy restauracji — i oczywiście, nie uważał tego za nic gorszącego! Wręcz przeciwnie, czasami wydawało mu się, że była to o wiele lepsza alternatywa do spotkań, a przede wszystkim, bardziej swobodna; tam nikt nie zwracał szczególnej uwagi na wesołych i głośnych nastolatków, bądź już teraz, młodych dorosłych.
Nie był osobą spóźniającą się, ale w tym przypadku przyjechał na styk, aby nie być pierwszym. Okazał się dowodem na wejściu, po czym szeroko uśmiechnął się, widząc w jednej z lóż swoją siostrę.
— Lotta! Jak dobrze, że już jesteś. Przez chwilę się bałem, że na mnie spadnie odpowiedzialność znalezienia idealnego miejsca do siedzenia — zażartował, jakby od tego zależał ich cały wieczór. Choć czy dobry widok na panoramę miasta nieco nie ulepszał tego cudownego spotkania ze starszą? — Wino? Czy dzisiaj celujesz w coś innego?
Charlotte Kovalski