Strona 1 z 1

super nanny to the rescue

: pt lip 11, 2025 2:38 am
autor: Meena Evans
#3
Meena w swoim życiu miała naprawdę wiele zawodów, nie miała takiego luksusu aby żyć na utrzymaniu rodziców i jeździć na zagraniczne wycieczki czy ubierać się w najlepszych i cholernie drogich butikach w mieście. Dla niej nigdy nie liczyły się pieniądze, bo dzięki temu, że nie mieli ich wiele nie wyrosła na zepsutą dziewczynę. Miała w życiu trochę inne wartości niż te wszystkie bogate dzieciaki. A bogate CV zawsze było na plus, dzięki temu, że pracowała niemalże na każdym stanowisku i w każdej dziedzinie miała szacunek do każdego człowieka, nie ważne czy ktoś sprzątał ulice czy jeździł autobusem miejskim. Najlepiej wspomina pracę jako niania, dzieci nauczyły ją wiele, przede wszystkim cieszenia się z małych rzeczy i cierpliwości, którą na testy wziął sobie jej aktualny szef. Meena każde swoje "dziecko" wspomina dobrze szczególnie pewną aktualnie już sześcioletnią dziewczynkę. To właśnie ta mała istotka była jej ostatnią podopieczną i chociaż ciemnowłosa zmieniła zawód tak dalej ma jakiś kontakt z dzieckiem, może nie jakiś wielki, ale dla młodej w dalszym ciągu jest ulubioną ciocią. Doskonale pamiętała jak ostatniego dnia swojej pracy obiecała obojgu rodzicą dziecka, że gdyby potrzebowali pomocy zawsze mogą na nią liczyć. I dzisiaj był właśnie ten dzień kiedy Meena zmieniła się z sekretarki znów w "ciocię Mee". Kiedy jej szef poszedł na jedno ze spotkań telefon dziewczyny wydał z siebie dźwięk obwieszczający przychodzące połączenie, delikatnie zmarszczyła brwi kiedy na wyświetlaczu zobaczyła nazwisko Nathaniela, ale odebrała. Mężczyzna poprosił ją czy znalazłaby chwilę aby odebrać małą z przedszkola i przywieźć ją na komisariat bo miał trochę papierkowej roboty i nie wyrobiłby się przed zamknięciem. Nie dopytywała dlaczego nie poprosił o to żony, z doświadczenia wiedziała, że nie ma co wchodzić z butami w czyjeś życie, sama tego też nie lubiła. Dlatego zgodziła się od razu, przed wyjściem z biura zostawiła szefowi kartkę, że musiała pilnie wyjść i wróci w ciągu godziny, zabrała swoje rzeczy i poleciała do auta i ruszyła w stronę przedszkola.
Dziewczynka - jak się spodziewała Meena - ucieszyła się na jej widok, przez całą drogę przez miasto zawzięcia gadała i opowiadała jak minął jej dzień w przedszkolu. Kiedy w końcu po niespełna godzinie podjechały pod komisariat ciemnowłosa dostrzegła, że dziewczynka zasnęła. Delikatnie zgarnęła ją z siedzenia i chwyciła w ramiona starając się aby ta nie rozbudziła się. I tak ze śpiącym dzieckiem ruszyła w kierunku wejścia na komisariat.
Jeden z policjantów wskazał jej drogę do Nathaniela.
— Cześć, przepraszam, że tak długo ale na mieście była jakaś stłuczka i trochę im zajęło ogarnięcie płynnego przejazdu. — odezwała się z delikatnym uśmiechem i przepraszającym tonem.
— Mała zasnęła w aucie i nie miałam serca jej budzić. — dodała w razie co gdyby nie dostrzegł, że dziecko w jej ramionach śpi i aktualnie przeżywa pewnie fajny sen bo na jej uroczej twarzy pojawił się uśmiech. Ciekawe co jej się śniło, może umiała latać? Albo właśnie w tym momencie biegała po puszystej chmurce w kolorach tęczy? Nigdy nie wiadomo, wyobraźnia dziecka nie znała granic.
— Jeśli potrzebujesz mam jeszcze chwilę, mogę posiedzieć i poczekać aż skończysz...to co robisz. — nie lubiła się narzucać, nie lubiła też ingerować, ale gdzieś tam tęskniła za tym znajomym uczuciem ciepła, wesołym uśmiechem i beztroską jaką dawały jej dzieci.
Nathaniel Rourke

super nanny to the rescue

: pt lip 11, 2025 9:03 am
autor: Nathaniel Rourke
Było mu cholernie i nadzwyczaj głupio, że znowu nie dał rady sam ogarnąć tego, co ciążyło mu na barkach. Może gdyby jego życie nie zostało dosłownie wywrócone do góry nogami, jeszcze jakoś udałoby się poukładać naprędce harmonogram dnia. Tak by było, gdyby z samego rana nie został niespodziewanie poinformowany w pracy o przydzieleniu do nowej sprawy. Na początku był wściekły i długo odsuwał od siebie myśl o zapoznaniu się z aktami. Ale po rozmowie z nową koleżanką i braku jakiejkolwiek zmiany partnera zrozumiał, że decyzja została już za niego podjęta. Niby lubił swoją stabilność i nie chciał awansować wyżej, bo dobrze mu się pracowało tu, gdzie był, ale miał już po dziurki w nosie takich zagrywek. Jego wydział zajmował się czymś zupełnie innym. Mógł co najwyżej służyć pomocą, a tymczasem został wrzucony na minę.
Dlatego też zadzwonił do Evans. Jeszcze za czasów jego małżeństwa pracowała u nich, opiekując się Lily, gdy oboje musieli zostawać po godzinach. Zawsze świetnie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Później, gdy całkowicie zrezygnowała z dorabiania jako opiekunka, umówili się, że w razie kryzysu mogą do niej zadzwonić, a ona przyjedzie i im pomoże. Od rozwodu minęło już trochę czasu, a opieka naprzemienna sprawdzała się całkiem nieźle, aż do ostatniego miesiąca, który dosłownie zgniótł Nathaniela jak robaka. Evans była jego ostatnią deską ratunku. Dzięki niej nie musiał dzwonić do ex-żony i tłumaczyć się, że nie daje sobie rady. A naprawdę nie chciał tego robić, w końcu ona pracowała jako profilerka i pewnie miała nie mniej nadgodzin niż on. Nie chciał kolejnej bezsensownej kłótni przez telefon ani wizji, że młoda zostanie w przedszkolu sama aż do dwudziestej pierwszej. To nie wpływało najlepiej na psychikę dziecka. Odetchnął z ulgą, gdy dostał od Meeny informację zwrotną, że wszystkim się zajmie i ma się nie przejmować. Kamień spadł mu z serca, dzięki temu mógł sprawniej zająć się wszystkim, co jeszcze miał dziś do zrobienia.
I chociaż bardzo się starał, nie skończył przed momentem, w którym kobieta pojawiła się na wydziale z jego córką, śpiącą w jej ramionach. Uniósł głowę znad dokumentów i posłał jej przepraszające spojrzenie.
Mogłem dać ci klucze, abyś pojechała z nią do domu i nie musiała tutaj zostawać. Szczerze wątpię, że się wyśpi — rzucił od razu, drapiąc się po czole, gdy tylko zorientował się, jaką gafę popełnił. Już i tak był wdzięczny, że zdołała zajechać i odebrać Lily z przedszkola, zanim przedszkolanki obdzwoniłyby całą rodzinę, informując, że dziecko zostało porzucone.
Jeśli chcesz to możesz sobie usiąść, nie wiem czy fotel — kiwnął głową w stronę miejsca, o którym mówił — nie jest wygodniejsze niż te krzesła. — Przeniósł swój wzrok szybko na monitor, wykonał kilka kliknięć, próbując podzielić swoją uwagę. Chciał już dzisiaj wyjść z czystą głową z pracy. — I jeszcze raz dzięki, uratowałaś mi dupę. Gdyby nie ty, miałbym przejebane.


Meena Evans