#1 hey brother
: pt lip 11, 2025 12:14 pm
Xavier Price
Ostatnie dni bardziej wyglądały, jak początek słabego filmu dla nastolatków niż prawdziwe życie. Tak skomentowałaby własne życie Claire. Niby miała rolę w Netflixie, grała już kolejną rolę, studiowała. Życie bardziej przypominało bieg. Nie miała czasu na odpoczynek. Wiecznie na pełnych obrotach, zapomniała o spacerach z Churro, uroczym kundelkiem. Nawet w domu bywała od święta.
Musiała zobaczyć się z bratem. Wolałaby o pewnym kłopocie dowiedział się od niej samej, niż z kanadyjskiego pudelka. Spodziewała się niezbyt przychylnej reakcji brata na przedstawiane przez nią informację. Trudno. Stąd całe przygotowanie do spotkania, wcześniej wysłała SMS'a, a sama pierwsze popołudnie od dawna spędziła w kuchni. Może i Xavier był rodzinną, czarną owcą, ale była wręcz pewna, że polubi rodzinne specjalności. Przygotowała tacosy na kolację, ulubione ciasteczka, które mama przygotowywała im w trakcie urodzin. Nigdy w ich rodzinie się nie przelewało, ale co najważniejsze dbali o siebie. Claire nie była osobą, która mogłaby zawieść czyjeś zaufanie. Stąd przy przekazywaniu złych wiadomości przygotowywała miłą atmosferę, by wyglądały one na nie najgorsze.
Ubrała swoje najlepsze dresy. Jedzenie wraz z alkoholem spakowała do kilku toreb i ruszyła do komunikacji miejskiej. Finalnie stanęła pod drzwiami brata. Zadzwoniła do drzwi, a w głowie zaczęła się modlić o dobry humor Xaviera.
— Cześć braciak przyszłam do Ciebie z darami — zawołała wesoło, gdy tylko usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Przynajmniej wędrówka przez Toronto finalnie się zakończyła — i zrobiłam Ci ciasteczka z przepisu mamy. Plus tacosy przepisu babki — rzuciła, podnosząc torbę na zakupy w kotki, pełną plastikowych pojemników z przygotowanym jedzeniem — alkohol też mam, a teraz mnie wpuść, bo wyglądam jak cygan na targu — rzuciła, wskazując na drugą torbę, z której dało się usłyszeć charakterystyczne brzmienie butelek. Zapowiadał się całkiem przyjemny wieczór — to co chcesz dziś zrobić, stary dziadu? — spytała, przekazując bratu ciężkie siaty, które wiozła ze sobą przez pół miasta.
Ostatnie dni bardziej wyglądały, jak początek słabego filmu dla nastolatków niż prawdziwe życie. Tak skomentowałaby własne życie Claire. Niby miała rolę w Netflixie, grała już kolejną rolę, studiowała. Życie bardziej przypominało bieg. Nie miała czasu na odpoczynek. Wiecznie na pełnych obrotach, zapomniała o spacerach z Churro, uroczym kundelkiem. Nawet w domu bywała od święta.
Musiała zobaczyć się z bratem. Wolałaby o pewnym kłopocie dowiedział się od niej samej, niż z kanadyjskiego pudelka. Spodziewała się niezbyt przychylnej reakcji brata na przedstawiane przez nią informację. Trudno. Stąd całe przygotowanie do spotkania, wcześniej wysłała SMS'a, a sama pierwsze popołudnie od dawna spędziła w kuchni. Może i Xavier był rodzinną, czarną owcą, ale była wręcz pewna, że polubi rodzinne specjalności. Przygotowała tacosy na kolację, ulubione ciasteczka, które mama przygotowywała im w trakcie urodzin. Nigdy w ich rodzinie się nie przelewało, ale co najważniejsze dbali o siebie. Claire nie była osobą, która mogłaby zawieść czyjeś zaufanie. Stąd przy przekazywaniu złych wiadomości przygotowywała miłą atmosferę, by wyglądały one na nie najgorsze.
Ubrała swoje najlepsze dresy. Jedzenie wraz z alkoholem spakowała do kilku toreb i ruszyła do komunikacji miejskiej. Finalnie stanęła pod drzwiami brata. Zadzwoniła do drzwi, a w głowie zaczęła się modlić o dobry humor Xaviera.
— Cześć braciak przyszłam do Ciebie z darami — zawołała wesoło, gdy tylko usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Przynajmniej wędrówka przez Toronto finalnie się zakończyła — i zrobiłam Ci ciasteczka z przepisu mamy. Plus tacosy przepisu babki — rzuciła, podnosząc torbę na zakupy w kotki, pełną plastikowych pojemników z przygotowanym jedzeniem — alkohol też mam, a teraz mnie wpuść, bo wyglądam jak cygan na targu — rzuciła, wskazując na drugą torbę, z której dało się usłyszeć charakterystyczne brzmienie butelek. Zapowiadał się całkiem przyjemny wieczór — to co chcesz dziś zrobić, stary dziadu? — spytała, przekazując bratu ciężkie siaty, które wiozła ze sobą przez pół miasta.