Old Friends, Cold Beers
: sob lip 12, 2025 8:00 pm
Galen L. Wyatt
Charlotte poprawiała w lustrze swoją czarną, skórzaną kurtkę. Sprawdzała, czy sukienka odpowiednio na niej leżała. Mogło to być zwykłe spotkanie ze starym przyjacielem, ale na każdym kroku musiała zadbać o najmniejszy detal. Kiedy ubrania miała już wybrane, spędziła kolejne minuty na tuszowanie rzęs. Przygotowywała się na wieczór na mieście, a nie na rozprawę. Następnie pomalowała usta czerwoną szminką, finalnie sięgnęła po złote kolczyki i zapięła je jednym ruchem. Zlustrowała się jeszcze sprawdzając, czy wszystko w porządku. Gotowa spakowała paczkę papierosów, zapalniczkę, klucze do domu oraz portfel.
Wieczór w pubie było dla niej czymś więcej niż kuflem piwa. Ucieczką od codzienności, kłótni z prokuratorami. Potrzebowała, chociażby na moment skonsultować, co tak właściwie przeżywała. Galen wydawał się właściwą osobą na dobrym miejscu.
Na miejscu pojawiła się wcześniej, zawsze korki mogły zatrzymać ją na miejscu. Wchodząc, lustrowała ciepło światło drewnianych lamp, ludzi zajmujących się swoimi rozmowami, zapachem dymu tytoniowego. Te wszystkie składniki razem świadczyły o wolności. Charlotte podeszła wpierw do baru, zamówiła sobie kufel, a następnie zaczęła krążyć między stolikami. Finalnie znajdując jeden, stosunkowo na uboczu, by mogła spokojnie porozmawiać z Galenem.
Rozsiadła się na dobre i wzięła sporego łyka. Od razu na jej twarzy pojawił się charakterystyczny biały wąs po pianie z piwa, kiedy zauważyła mężczyznę.
— Dobrze Cię widzieć, mój drogi — odparła, wstając, by móc się przytulić na samo przywitanie — idź sobie zamów piwo, nie wiedziałam, które powinnam Ci kupić. Polecam tę białą ipę, wypiłabym całą na raz. Jest super — kiwnęła głową w stronę swojego kufla — mam wrażenie, że całe wieki Cię nie widziałam. Nie wydoroślałeś trochę? Albo może odrobinę urosłeś? — spytała się zaciekawiona, próbując znaleźć jakiekolwiek ślady zmian u starego znajomego.
Charlotte poprawiała w lustrze swoją czarną, skórzaną kurtkę. Sprawdzała, czy sukienka odpowiednio na niej leżała. Mogło to być zwykłe spotkanie ze starym przyjacielem, ale na każdym kroku musiała zadbać o najmniejszy detal. Kiedy ubrania miała już wybrane, spędziła kolejne minuty na tuszowanie rzęs. Przygotowywała się na wieczór na mieście, a nie na rozprawę. Następnie pomalowała usta czerwoną szminką, finalnie sięgnęła po złote kolczyki i zapięła je jednym ruchem. Zlustrowała się jeszcze sprawdzając, czy wszystko w porządku. Gotowa spakowała paczkę papierosów, zapalniczkę, klucze do domu oraz portfel.
Wieczór w pubie było dla niej czymś więcej niż kuflem piwa. Ucieczką od codzienności, kłótni z prokuratorami. Potrzebowała, chociażby na moment skonsultować, co tak właściwie przeżywała. Galen wydawał się właściwą osobą na dobrym miejscu.
Na miejscu pojawiła się wcześniej, zawsze korki mogły zatrzymać ją na miejscu. Wchodząc, lustrowała ciepło światło drewnianych lamp, ludzi zajmujących się swoimi rozmowami, zapachem dymu tytoniowego. Te wszystkie składniki razem świadczyły o wolności. Charlotte podeszła wpierw do baru, zamówiła sobie kufel, a następnie zaczęła krążyć między stolikami. Finalnie znajdując jeden, stosunkowo na uboczu, by mogła spokojnie porozmawiać z Galenem.
Rozsiadła się na dobre i wzięła sporego łyka. Od razu na jej twarzy pojawił się charakterystyczny biały wąs po pianie z piwa, kiedy zauważyła mężczyznę.
— Dobrze Cię widzieć, mój drogi — odparła, wstając, by móc się przytulić na samo przywitanie — idź sobie zamów piwo, nie wiedziałam, które powinnam Ci kupić. Polecam tę białą ipę, wypiłabym całą na raz. Jest super — kiwnęła głową w stronę swojego kufla — mam wrażenie, że całe wieki Cię nie widziałam. Nie wydoroślałeś trochę? Albo może odrobinę urosłeś? — spytała się zaciekawiona, próbując znaleźć jakiekolwiek ślady zmian u starego znajomego.