Ich troje, ale to Kanada i Wiśniewski jest pijany pod czyimś oknem
: pn lip 14, 2025 11:30 pm
Życie studenckie czasem opiera się na jedzeniu resztek, ale w takim bardziej społecznym wymiarze niżeli dosłownym. Czyli stołujemy się przy knajpach pod wynajmowanym pokojem późnymi wieczorami, kiedy jakiś zaprzyjaźniony kelner daję nam zniżkę za ładne oczy. Nie dlatego, że razem studiujecie i każdy orze jak może, ale za ładne oczy właśnie, ponieważ ta wersja brzmi urzekająco.
Garfild, oczywiście, do kolacji robił bardzo produktywne rzeczy pierwsza czy tam druga w nocy wymagała od niego pełnego skupienia w odpisywaniu znajomym na reelsy wysyłane masowo, aby się nie obrazili, więc bite trzy kwadranse scrollował chłop sobie telefon, żeby zachować pozory towarzyskie. A gdy wybiła godzina zamknięcia to long-story-short: chłop się znalazł na klatce w swojej kamienicy, kiedy jakiś pijany typ zaczął wyśpiewywać kanadyjski ekwiwalent piosenki Ich Troje. Przez chwilę student czuł się skonsternowany, ale szybko ciekawość wzięła górę. Otworzył okno i przez kilka długich sekund przyglądał się jak typ walczy z grawitacją, co było ciekawę butelka w łapie chwiała mu się jak moja średnia ocen z matematyki w liceum, co budziło pewien respekt - nic nie leciało na chodnik.
Jeszcze gdyby ten najebany typ wyglądał jak szczurzysko z najgłębszego zakamarku lochu, który ludzie nazywają popularnym klubem to Garfild byłby to zignorował, bo typ nie był niski i mordę też miał z jakimś lekkim zarostem.
- Ej, najebany? To do domu - krzyknął w jego stronę przez otwarte okno, chociaż chłopaczek oparł w nim swoją sylwetkę, chcąc wyglądać jak panienka z okienka, czekająca na rycerza czy innego żołnierzyka.