Strona 1 z 1

And then he ran into my knife. He ran into my knife ten times.

: śr lip 16, 2025 11:01 am
autor: Midge Anderson
1.
trigger warning
rana, skaleczenie, raczej dmuchanie na zimno
Była swoim najgorszym wrogiem, dosłownie, wcale nie chodziło o autosabotaż. Co prawda dawno nie zdarzył jej się taki wypadek w kuchni, ale nie zmieniało to faktu, że na jej dłoniach miała kilka pamiątek po takich sytuacjach. Tym razem przygotowywała chrupiącą posypkę z orzechów, które miały zdobić brzeg tortu i gdy nożem je rozdrabniała, oczywiście łatwiej byłoby wszystko zmiażdżyć młotkiem, ale po pierwsze nie chciała przeszkadzać innym w mieszkaniu, dwa estetyka traciła, bo zamiast pokroić by je zmiażdżyła. Nóż się zsunął bo śląskiej osłonce orzecha włoskiego i naostrzona końcówka, bo oczywiście narzędzia pracy miała w stanie nienagannym i ostrym, no i wyczyszczonym, oczywiście. I w takim zwolnionym tempie patrzyła, jak końcówka kończy po wewnętrznej stronie jej lewej dłoni, pod nasadą kciuka. W pierwszej chwili westchnęła w duchu, że dobrze, że jest praworęczna, a potem dodała ciche pod nosem. Może powinno ją boleć bardziej, ale skoro jej rodzeństwo miało problemy ze słyszeniem, a ona nie, to może miała problem z czuciem.
Midge nóż wycofała, włożyła do zlewu, ponoć tępią się, gdy się je myje w zmywarce, nie sprawdziła czy to mit, ale lubiła je myć ręcznie, zresztą nieważne. Przyłożyła ręcznik papierowy do ranki, która zaskakująco mało krwawiła, bo pewnie była głęboka, po chwili zastanowienia obwinęła wokół ręki czystą ściereczkę. Midge, jak zawsze w sytuacjach nagłych zrobiła mentalny krok wstecz, nie ma co się poddawać pierwszym impulsom pod wpływem emocji. Czy może sobie poradzić sama, no niekoniecznie, ale zapewne jej współlokatorzy zaczną panikować i wzywać karetkę, ubera lub wynajmować hulajnogę by dojechać do szpitala, nie będzie dzwonić do Diane, to jej czas z Lily, poza tym po co jej kolejne dziecko, Arthur, to Midge teraz nie jest potrzebne dziecko do opieki, nic trzeba iść po pomoc sąsiedzką. Wyciągnęła jeszcze pudełko z plastrami do zamykania ran z apteczki w kuchni, gdyby jakimś cudem ratownik medyczny nie miał arsenału magazynu szpitalnego w domu. Trampki z przydeptany piętami na gołe stopy i przeszła się piętro wyżej, przy okazji mogłaby sobie do domu też kupić crocsy, tak jak miała w pracy.
Zapukała do drzwi, co towarzyszyło: - Connor, Connor, Connor - pewnie było to irytujące, ale nie zamierzała się przejmować, są impulsy, którym się nie poddawała i takie, na których płynęła (hator, hator, hator). - Nagły wypadek, ale nie zagraża życiu, 10 w skali Glasgow - dodała, gdy jej otworzył drzwi. - Nie wiem, co to znaczy, ale oglądałam w dzieciństwie Ostry Dyżur - co pewnie już kilka razy usłyszał.
Connor Walker

And then he ran into my knife. He ran into my knife ten times.

: śr lip 16, 2025 11:57 pm
autor: Connor Walker
#2

Tego dnia, Connor miał na nockę - ale i tak wstał rano, bo po przebudzeniu, miał problem z ponownym zaśnięciem. Nim opuścił łóżko, zaczął oglądać shortsy na YouTubie i odpalił sobie gierkę mobilną, w której uciekał przed policjantem jako surfer (ogólnie już kilka razy ją odinstalowywał, ale po jakimś czasie nachodziła go chęć ponownego zagrania, której ostatecznie ulegał). Grał, dopóki nie usłyszał swojego burczącego brzucha. Westchnął, a następnie zamknął wszystkie aplikacje w telefonie, odłożył go na szafkę nocną i postawił nogę na podłodze - najpierw prawą, a potem lewą (jeszcze w międzyczasie przeciągnął się, wyciągając ręce na boki). W sumie nie wiem, co bym zjadł. pomyślał, idąc do kuchni, mając na sobie jedynie bokserki. Otworzył lodówkę i przyjrzał się każdej półce. Koniec końców, ugotował jajecznicę z boczkiem, a do tego, pokroił sobie pomidorka. Po skończonym śniadaniu włożył naczynia do zmywarki i widząc, że jest już pełna, nastawił ją, wybierając właściwy program. Potem poszedł założyć dres i zasiadł przed telewizorem. Był w trakcie przeskakiwania z kanału na kanał, kiedy usłyszał pukanie do drzwi.
Ktoś puka, czy tylko mi się zdaje… aż wyłączył dźwięk w telewizorze, by lepiej słyszeć. Nie, nie zdawało mi się. pomyślał, idąc do drzwi wejściowych. Zastanawiało go, kto postanowił przyjść w odwiedziny. Spojrzał przez wizjer i zaraz można było usłyszeć dźwięk, otwieranego zamka.
- Midge? Czy coś się… - nie dokończył, bo wystarczyły dwa słowa klucze: wypadek i 10 w skali Glasgow (ok, to było więcej niż dwa słowa, ale już mniejsza).
- Dobrze, że dziesięć, a nie np. pięć. Wchodź. - powiedział, czując pewnego rodzaju ulgę oraz wykonując krok w tył, by pozwolić cukierniczce przekroczyć próg jego mieszkania.
Szczerze? Był dumny, że zapamiętała ten zwrot z „Ostrego Dyżuru”.
Nagle zauważył owiniętą ściereczką dłoń.
- Czy możesz mi powiedzieć, co się stało? - zapytał, idąc do łazienki, po zestaw do pierwszej pomocy. Gdy wrócił, usiadł obok Midge.
- Nim zacznę “operację”, masz ochotę czegoś się napić? Wody, soku, coli? - zaproponował, chcąc być miłym sąsiadem.

Midge Anderson