And then he ran into my knife. He ran into my knife ten times.
: śr lip 16, 2025 11:01 am
trigger warning
rana, skaleczenie, raczej dmuchanie na zimnoMidge nóż wycofała, włożyła do zlewu, ponoć tępią się, gdy się je myje w zmywarce, nie sprawdziła czy to mit, ale lubiła je myć ręcznie, zresztą nieważne. Przyłożyła ręcznik papierowy do ranki, która zaskakująco mało krwawiła, bo pewnie była głęboka, po chwili zastanowienia obwinęła wokół ręki czystą ściereczkę. Midge, jak zawsze w sytuacjach nagłych zrobiła mentalny krok wstecz, nie ma co się poddawać pierwszym impulsom pod wpływem emocji. Czy może sobie poradzić sama, no niekoniecznie, ale zapewne jej współlokatorzy zaczną panikować i wzywać karetkę, ubera lub wynajmować hulajnogę by dojechać do szpitala, nie będzie dzwonić do Diane, to jej czas z Lily, poza tym po co jej kolejne dziecko, Arthur, to Midge teraz nie jest potrzebne dziecko do opieki, nic trzeba iść po pomoc sąsiedzką. Wyciągnęła jeszcze pudełko z plastrami do zamykania ran z apteczki w kuchni, gdyby jakimś cudem ratownik medyczny nie miał arsenału magazynu szpitalnego w domu. Trampki z przydeptany piętami na gołe stopy i przeszła się piętro wyżej, przy okazji mogłaby sobie do domu też kupić crocsy, tak jak miała w pracy.
Zapukała do drzwi, co towarzyszyło: - Connor, Connor, Connor - pewnie było to irytujące, ale nie zamierzała się przejmować, są impulsy, którym się nie poddawała i takie, na których płynęła (hator, hator, hator). - Nagły wypadek, ale nie zagraża życiu, 10 w skali Glasgow - dodała, gdy jej otworzył drzwi. - Nie wiem, co to znaczy, ale oglądałam w dzieciństwie Ostry Dyżur - co pewnie już kilka razy usłyszał.
Connor Walker