Strona 1 z 1

Daisy Jenkins

: pt lip 25, 2025 6:07 pm
autor: Daisy Jenkins
Daisy Jenkins
Omer Nudelman
homeprofilebiopermits
Obrazek
data i miejsce urodzenia
18.08.1994 roku, Torronto
zaimki
ona/jej
zawód
nauczycielka przedszkola
miejsce pracy
Beaches Montessori
orientacja
heteroseksualna
dzielnica mieszkalna
Greektown
pobyt w toronto
Od urodzenia
umiejętności
Najbardziej cierpliwa, ciepła i otwarta osoba na świecie! Ma w sobie ogrom empatii i gdy na czymś jej zależy tworzy całkiem nową definicję bycia zaangażowanym. Bardzo dobrze radzi sobie w kryzysowych sytuacjach, jest zadaniowa, szybko znajduje rozwiązania problemów. Świetnie piecze i gotuje. Całkiem dobry z niej kierowca. Gdy ktoś ją zdenerwuje jest uparta i walczy o swoje. Przyzwoicie tańczy i śpiewa, ale choć próbowała uprawiać różne sporty, to nigdy nie była w tym dobra.

słabości
Jest bardzo wrażliwa i to uważa za swoją największą słabość. Jednocześnie, odkąd pojawiła się mała Sophie, to stara się nie pokazywać tych emocji, a to powoduje, że bardzo często w zupełnie niespodziewanych dla siebie momentach wylewają się one wręcz z niej. W postaci niekontrolowanej złości, czy płaczu. Nigdy nie przy dziecku, jednak przy przyjaciołach nie udaje jej się zawsze nad tym zapanować. Bywa wredna i złośliwa. Zbyt często też szuka drugiego dnia, tam gdzie go po prostu nie ma. Nic dla Daisy nie jest czarno-białe. Za dużo analizuje, za mało odpuszcza.

Chcesz rozszarpać moją duszę na najmniejsze kawałki. Poznać czym podszyta jest każda emocja, pojedyncza łza spływająca po moim policzku. Dlaczego, gdy czerpię kolejny oddech masz wrażenie, że wdycham coś jeszcze. Wciągam do swych płuc tlen i coś czego inni ludzie nie są świadomi. Coś, co zrozumieją tylko ci, którzy naprawdę w życiu spadli na sam dół.
W ciemności.
W desperację.
W odnajdywanie iskier nadziei, każdego dnia, krok po kroku.

- Daisy, bardzo się cieszę, że dzisiaj tu przyszłaś, to pierwszy duży krok w drodze do przyznania, że potrzebujesz wsparcia i po to tu jestem. Dla Ciebie, przez Ciebie. Nic mniej i nic więcej. Opowiesz mi coś o sobie?

Banał.
Narasta we mnie złość. Tli się, przemienia we wściekłość, w żar, potrzebę zniszczenia wszystkiego, co pojawi się na mojej drodze. Niesprawiedliwość - to też mnie dręczy, każdego dnia odrobinę mocniej, ciaśniej oblepia moje myśli, wyciska ostatnie spokojne oddechy i rodzi poczucie winy.
Mając wszystko możesz stracić wszystko.
Nie mając niczego, nic nie możesz stracić.
Nigdy nie doceniałam s t a r t u, którego od rodziców dostałam. Piękna kanadyjska rodzina, klasa średnia, wakacje raz w roku, domek z ogródkiem i pies, który wiernie czekał na nasz powrót pod drzwiami. Byłam ja i R o s e, moja strasza siostra, mój autorytet, mój pieprzony ideał. Mama kochała kwiaty, więc nazwała nas na cześć swoich ulubionych. Miałyśmy być piękne, jak one. Z a c h w y c a ją c e. I Rose była. Zawsze. Wszyscy to wiedzieli. Nikt nie potrafił przejść obok niej obojętnie: wyrazista, pociągająca, jak róża, przyciągała wzrok.
Stokrotki bywają bardziej pospolite. Nie hoduje się je, a znajduje.
I ja dokładnie tym byłam. Po prostu, zwykłą Daisy

- Twoje relacje z siostrą od zawsze były trudne?

Cholera nie!
Rose była chodzącym i d e a ł e m! I nie, nie przesadzam, a każdy ideał jest świetną siostrą. Dokładnie taka była. Dlatego ją podziwiałam, zawsze wiernie kibicowałam, obserwowałam. Między nami było dziesięć lat różnicy, byłyśmy wiecznie przy innych kamieniach milowych w naszych życiach, a mimo to, ja nigdy nie poczułam się przez Rose wykluczona. Była tak dobra, że aż irytowało mnie to! W chwili mojego największego kryzysu pozwoliła mi nawet u niej zamieszkać. Była świeżo po ślubie, a i tak opiekowała się mną i budziła kubkiem gorącej kawy. Rose była cholernie ambitna i uparta w dążeniu do swoich życiowych celów. A ja? Kochałam dzieci, skończyłam studia i nadal lubię swoją pracę, ale to nie to samo... To nie jest tak prestiżowe i jestem pewna, że mój ojciec podkreślił to jakieś trzy razy, gdy pokazywałam mu program swoich studiów pedagogicznych.
Moja siostra...
Moja Rose....
Wiem, jak się starała, wiem, jak próbowała zadbać o mnie, jak nie oceniała i nie porównywała. Nie była tylko krewną, była moją bratnią duszą... A życie bez niej jest katorgą, gdyby nie Sophie... Nie wiem, nie wiem, czy bym sobie poradziła.

- Daisy, jesteś silniejsza niż Ci się wydaje, na pewno miałaś też w swoim życiu momenty, kiedy byłaś szczęśliwa, prawda?

Dostałam pierścionek.
Ten z rodzaju tych, które widać zanim ludzie zauważą, że to właśnie Ty weszłaś do pomieszczenia. Dostałam propozycję wspólnego życia i choć dziś każda złożona wtedy obietnica, każde wypowiedziane przeze mnie, czy przez niego słowo jest nieaktualne, to... Tamten dzień, tamto powietrze, słońce, muzyka, która leciała w tle, to zdecydowanie był moment, gdy byłam szczęśliwa. Po prostu, jako ja. Tylko ja.
Kochałam go.
Kochałam go chyba tak, jak nikogo innego wcześniej, ale nie poradziliśmy sobie z tym, co się wydarzyło. Ja sobie nie poradziłam z nim obok. Nie ma dzisiaj to już większego znaczenia, minęło trochę czasu, ale zdecydowanie lata spędzone u boku mojego prawie już męża były dobre. Właściwie, były czymś więcej. Miałam już kupioną suknie, wybrany smak tortu ślubnego...
Życie napisało trochę inny scenariusz i przyjęłam go. Nauczyłam się w nim funkcjonować. Poradziłam sobie.

- Jak się dzisiaj czujesz? Jak oceniasz swoje życie? Czy dzisiaj jesteś szczęśliwa?

Jest w porządku.
Mam na myśli, mam Sophie... Jak miałabym być nieszczęśliwa żyjąc z tak cudowną, czystą i dobrą istotą? Zrobiłabym dla niej w s z y s t k o. Ta pięciolatka zmieniła mój pogląd na świat i jestem jej za to wdzięczna.
Czy chciałabym się znowu zakochać? Tak. Czy chciałabym zostać żoną i mieć też własne dzieci? Tak. Czy marudzę na swój los? Nie. Nauczyłam się czerpać z tego pozytywy, a jest ich naprawdę sporo.
Na przykład to, że jestem ulubioną córką swoich rodziców, bo innej już nie mają. Przymilają się do mnie bardziej, niż przez całe moje życie i nawet matka sama przeprosiła za lata, gdy wiecznie byłam stawiana w tle, na niemalże każdym obrazku.
Inaczej spełniam się w pracy, jakby będąc nauczycielką w przedszkolu, a potem ciotką dziewczynki w tym samym wieku... Moja cierpliwość sięgnęła jakiegoś nadludzkiego poziomu, zwłaszcza, gdy przychodzi do kontaktów z ojcem małej Sophie i ona jest obok...

- Dogadujecie się z ojcem Twojej siostrzenicy?

Chyba tak.
To jest znacznie bardziej skomplikowane, bo ja pamiętam... Pamiętam wieczór, gdy Rose zadzwoniła do mnie wkurzona. Pamiętam, jak była na niego wściekła, jak mówiła mi, że znów ponad wszystko stawiał pracę. Pamiętam każde, dosłownie każde słowo, które wtedy usłyszałam od niej, bo to była nasza ostatnia rozmowa... I dotyczyła jego!
Ostatnie zdanie, które wypowiedziała do mnie moja ukochana siostra dotyczyło mężczyzny, który nawet dzisiaj potrafi przywieźć mi małą Sophie po kilku godzinach z powrotem, mimo, że miała być u niego na cały weekend, bo znów ktoś dzwonił ze szpitala... Bo znów musi prowadzić skomplikowane operacje... Rozumiem, że ratuje ludzkie życie i staram się go za to szanować, ale no, nie mogę, nie potrafię. Ja oddałabym dla Sophie wszystko, a w jego życiu mam wrażenie, że to dalej praca stanowi cały sens. Rozumiem Rose, rozumiem dlaczego wtedy się tak zdenerwowała. Nie rozumiem jego... Może, gdyby bardziej skupił się na swojej żonie... Może ona nigdy nie wsiadłaby do tego samochodu, może nigdy nie zginęłaby w tym pieprzonym wypadku...


Wizyta dobiegła końca.
Terapeuta znów zanotował swoje uwagi w swoim zeszyciku. Daisy znów wyszła z gabinetu z poczuciem niesprawiedliwości, bo mimo tego, że minęło już kilka lat... Ona dalej tęskni za swoją siostrą, dalej nie sprowadziła swojego życia do takiego momentu, w którym byłaby zadowolona. Miesza się, gubi, próbuje, a jednocześnie wychowuje pięciolatkę i musi być w swoich działaniach ostrożna. Nie ma innego wyjścia, wyboru. Sophie nie ma nikogo innego.


Ciekawostki
  • Jest uzależniona od kawy i matchy oraz ma bzika na punkcie zdrowego żywienia. Zapomnij, że zobaczysz jej sylwetkę kiedykolwiek w restauracji pod dwoma złotymi łukami, Daisy po prostu od dziecka pilnuje się by nie być grubą, by nie dać swojej rodzicielce jakiegokolwiek powodu do porównania jej do starszej siostry. Mimo, że minęło wiele lat, że mogłaby już dawno odpuścić to przyzwyczajenie pozostało.
  • Jeszcze do niedawna jej zdrowie psychiczne było w bardzo złym stanie. Nie chciała wychodzić do ludzi, zamykała się w domu i wiele godzin terapii, jak i własnej pracy, zajęło jej ułożenie sobie wszystkiego w głowie. Stała się przez to zupełnie inną, bardziej otwartą, pewną siebie osobą, choć nadal wymaga więcej atencji i uwagi od ważnych dla siebie osób, niżeli statystyczny człowiek.
  • Kiedyś bardzo dużo czasu marnowała na oglądanie seriali, wie o co chodzi z domkiem ze świec, który przygotowała Meredith, dlaczego Rory poszła na Yale, kto był mamą Chuck'a Bass'a, czy którego z braci Salvadore wybrała Elena.
  • Świetnie gotuje i piecze, nawet kiedyś myślała o otworzeniu własnego biznesu. Ozdabianie tortów, czy innych wypieków mocno ją relaksuje, dlatego dość często obdarowuje swoich przyjaciół słodkościami.
  • Gdzie tylko może, tam jeździ na rowerze. Mimo, że posiada własny samochód, to woli podróżować na dwóch kółkach. Kupiła porządny fotelik na rower dla Sophie i już żadne korki nie są jej straszne. Dzięki temu też, ma dość wysportowaną sylwetkę, bo wychowując pięciolatkę na próżno szukać czasu na spędzenie go na siłowni.
  • Fatalnie idą jej wszystkie randki. Zdecydowanie bardziej zyskuje przy bliższym poznaniu, więc gdy teraz, próbuje kogoś poznać, zawsze wraca zirytowana sobą do domu. Uważa się za osobę elokwentną, zabawną, lecz stres przy pierwszych spotkaniach sprawia, że ma same suche żarty.
zgoda na powielanie imienia
nie
zgoda na powielanie pseudonimu
nie
Zgody MG
poziom ingerencji
wysoki
zgoda na śmierć postaci
nie
zgoda na trwałe okaleczenie
tak
zgoda na nieuleczalną chorobę postaci
tak
zgoda na uleczalne urazy postaci
tak
zgoda na utratę majątku postaci
tak
zgoda na utratę posady postaci
tak

Daisy Jenkins

: ndz lip 27, 2025 3:57 pm
autor: Maple Hearts
Witamy na forum Daisy Jenkins
Dobra wiadomość – Twoja karta postaci została zaakceptowana i możemy powitać Cię po tej stronie kanadyjskiej granicy! Przypominamy, że na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni! W temacie kto zagra? możesz znaleźć użytkowników, którzy chętnie Ci w tym pomogą. Jednocześnie zachęcamy do założenia relacji, kalendarza i informatora. Powodzenia w Toronto!