carys pillbury
: pt sie 15, 2025 7:02 pm
carys "carrie" pillbury


data i miejsce urodzenia
20 maja 1998, banff, kanadazaimki
żeńskiezawód
aktorka teatralna, choć czasami dorabia w barachmiejsce pracy
meridan arts centreorientacja
biseksualnadzielnica mieszkalna
the junctionpobyt w toronto
do toronto przeniosła się na studia, licząc sobie niespełna dziewiętnaście wiosenumiejętności
biegle mówi po francusku, a w podstawowym stopniu porozumie się także po hiszpańsku. dobrze radzi sobie na parkiecie, szczególnie w tańcu towarzyskim, a jeszcze lepiej śpiewa, jednak tym drugim nie lubi się chwalić. ma też dobrą rękę do roślin, ukończony kurs kwalifikacyjny do pełnienia roli instruktora jogi, a w szkole średniej zdobyła kilka medali za bieganie i pływanie. słabości
kiepska z niej kucharka i jeszcze gorszy kierowca, choć prawo jazdy udało jej się jakimś cudem uzyskać. nie znosi też podejmować poważnych decyzji, gdyż zwykle i tak wybiera źle. ma też niebywały talent do psucia wszelkiego rodzaju elektroniki, więc jeśli coś działa nienagannie pod koniec gwarancji, wystarczy dać jej to w dłonie, a w końcu samo się rozpadnie. Deski starego strychu skrzypiały jej pod stopami, kiedy jako mała dziewczynka przeszukiwała zawartość pokrytych kurzem, bogato zdobionych kufrów należących do jej prababci. Kolorowe, skrzące się blaskiem cekinów suknie i puchate pióropusze były tym, w czym sama czuła się najlepiej. Przymykała powieki i zaczynała udawać - nie kogoś innego, a siebie. Tę, którą chciała stać się za kilka lat, a którą jej matka nigdy nie chciała pozwolić jej zostać.
Jej rodzinne Banff było urokliwą miejscowością - taką, w której można było się zakochać. Carys jednak zawsze czuła się tam niczym w klatce, mierząc się z nakładaną przez rodziców presją. We wszystkim zawsze m u s i a ł a być najlepsza, a na pierwszym miejscu stawiany był wynik, nie ewentualna przyjemność z jego osiągnięcia. W którymś momencie przestała zastanawiać się nad tym, co tak właściwie chciała robić, ponieważ nie dane jej było podążać inną ścieżką niż ta, którą wytyczyła dla niej matka.
Studia prawnicze stanowiły nie tyle spełnienie i c h aspiracji, co idealną okazję do tego, by u c i e c. Z tego powodu wybrała uczelnię w odległym o tysiące mil Toronto, chcąc w końcu posmakować ciut więcej swobody. Prędko jednak zdała sobie sprawę z tego, że nie umiała. Nie wiedziała, w jaki sposób miałaby odzyskać nad własnym życiem ster, bo przecież nigdy go nie miała. Od samego początku ktoś inny pociągał za sznurki.
Tym razem również czuła, że musiała wspiąć się na szczyt. Licencjat z politologii ukończyła z wyróżnieniem, a perfekcyjnie zdany LSAT otworzył przed nią drogę na prawo w najlepszych uniwersytetach. Po raz kolejny nie zdobyła się na zmianę, dalsze życie postanawiając budować tu, w Toronto. Tak wiele razy słyszała, że powinna być z siebie dumna, iż nauczyła się perfekcyjnie tę dumę udawać. Udawała zresztą nie tylko to, nigdy nie przypuszczając, że ostatecznie to właśnie to stanie się dla niej największym szczęściem. Pierwszym, jakie poznała.
Ulotka o wieczornej szkółce teatralnej wpadła w jej ręce przez zupełny p r z y p a d e k. Przypadkiem też zdecydowała się dać temu szansę, nie wiedząc jeszcze, że w najcięższych chwilach to właśnie teatr przyniesie jej ukojenie. Za jego sprawą nie odpuściła sobie, nadal dzielnie pnąc się na szczyt, jednak to wlasnie w tym miejscu mogła odreagować trudy związane choćby ze szkołą. To właśnie tam czuła, że naprawdę żyła.
Pierwszy poważniejszy angaż wywrócił jej życie do góry nogami. Sztuka, która miała podbić kanadyjskie sceny teatralne w okamgnieniu stała się spełnieniem marzeń, których ona nie była nawet świadoma. Rzuciła się w wir przygotowań - do roli oraz do egzaminów, za sprawą których miała ukończyć studia i rozpocząć aplikację. Tego jednak nie zrobiła, bo gdy jej zdrowie zaczęło uginać się pod nadmiarem zobowiązań, została zmuszona, by wybrać. I w końcu postawiła na to, czego chciała sama.
Popełniła b ł ą d. Zrozumiała to w chwili, w której powiedziano jej, że sztuka wcale nie dotrze na deski teatru. W ciągu zaledwie kilku dni z osoby, która miała wszystko, stała się p r z e g r a n ą, która nie miała już nic. Nie zaliczyła egzaminów, nie rozpoczęła nowej kariery, a gdyby tego było mało, została odcięta od pomocy, którą do tej pory oferowali jej rodzice. Została zmuszona do tego, by w końcu wkroczyć w dorosłość, na własną rękę przekonując się o tym, jakie konsekwencje pociąga za sobą przedkładanie serca ponad rozum.
Innego wyjścia i tak już przecież nie posiadała.
Jej rodzinne Banff było urokliwą miejscowością - taką, w której można było się zakochać. Carys jednak zawsze czuła się tam niczym w klatce, mierząc się z nakładaną przez rodziców presją. We wszystkim zawsze m u s i a ł a być najlepsza, a na pierwszym miejscu stawiany był wynik, nie ewentualna przyjemność z jego osiągnięcia. W którymś momencie przestała zastanawiać się nad tym, co tak właściwie chciała robić, ponieważ nie dane jej było podążać inną ścieżką niż ta, którą wytyczyła dla niej matka.
Studia prawnicze stanowiły nie tyle spełnienie i c h aspiracji, co idealną okazję do tego, by u c i e c. Z tego powodu wybrała uczelnię w odległym o tysiące mil Toronto, chcąc w końcu posmakować ciut więcej swobody. Prędko jednak zdała sobie sprawę z tego, że nie umiała. Nie wiedziała, w jaki sposób miałaby odzyskać nad własnym życiem ster, bo przecież nigdy go nie miała. Od samego początku ktoś inny pociągał za sznurki.
Tym razem również czuła, że musiała wspiąć się na szczyt. Licencjat z politologii ukończyła z wyróżnieniem, a perfekcyjnie zdany LSAT otworzył przed nią drogę na prawo w najlepszych uniwersytetach. Po raz kolejny nie zdobyła się na zmianę, dalsze życie postanawiając budować tu, w Toronto. Tak wiele razy słyszała, że powinna być z siebie dumna, iż nauczyła się perfekcyjnie tę dumę udawać. Udawała zresztą nie tylko to, nigdy nie przypuszczając, że ostatecznie to właśnie to stanie się dla niej największym szczęściem. Pierwszym, jakie poznała.
Ulotka o wieczornej szkółce teatralnej wpadła w jej ręce przez zupełny p r z y p a d e k. Przypadkiem też zdecydowała się dać temu szansę, nie wiedząc jeszcze, że w najcięższych chwilach to właśnie teatr przyniesie jej ukojenie. Za jego sprawą nie odpuściła sobie, nadal dzielnie pnąc się na szczyt, jednak to wlasnie w tym miejscu mogła odreagować trudy związane choćby ze szkołą. To właśnie tam czuła, że naprawdę żyła.
Pierwszy poważniejszy angaż wywrócił jej życie do góry nogami. Sztuka, która miała podbić kanadyjskie sceny teatralne w okamgnieniu stała się spełnieniem marzeń, których ona nie była nawet świadoma. Rzuciła się w wir przygotowań - do roli oraz do egzaminów, za sprawą których miała ukończyć studia i rozpocząć aplikację. Tego jednak nie zrobiła, bo gdy jej zdrowie zaczęło uginać się pod nadmiarem zobowiązań, została zmuszona, by wybrać. I w końcu postawiła na to, czego chciała sama.
Popełniła b ł ą d. Zrozumiała to w chwili, w której powiedziano jej, że sztuka wcale nie dotrze na deski teatru. W ciągu zaledwie kilku dni z osoby, która miała wszystko, stała się p r z e g r a n ą, która nie miała już nic. Nie zaliczyła egzaminów, nie rozpoczęła nowej kariery, a gdyby tego było mało, została odcięta od pomocy, którą do tej pory oferowali jej rodzice. Została zmuszona do tego, by w końcu wkroczyć w dorosłość, na własną rękę przekonując się o tym, jakie konsekwencje pociąga za sobą przedkładanie serca ponad rozum.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
niskizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
niezgoda na utratę posady postaci
nie