Mio Richardson
: czw sie 28, 2025 10:53 pm
Miori “Mio” Richardson


data i miejsce urodzenia
15.06.1983 i merengo, illinoiszaimki
ona/jejzawód
właścicelka second handumiejsce pracy
public butter vintageorientacja
biseksualnadzielnica mieszkalna
greektownpobyt w toronto
2 lataumiejętności
Umie szyć, strzelać z broni, efektywnie negocjować, upędzić świetny bimber i dobrze tańczy, słabości
Proszenie o pomoc i brak kontroli
Sierpniowy poranek w Toronto nie różnił się szczególnie od wszystkich innych: powietrze jeszcze pachniało nocą, ziemia oddychała kurzem, a słońce leniwie wdrapywało się ponad dachy parterowych sklepików w centrum The Junction.
Po drugiej stronie ulicy na ławce przy kwiaciarni siedziały dwie kobiety. Miały na sobie cienkie swetry, a w dłoniach trzymały papierowe kubki z kawą z pobliskiego bistro. To właśnie wtedy niewielkie dzwoneczki przymontowane do drzwi sklepu Mio zadzwoniły po raz pierwszy.
— O, patrz, już wystawia... — mruknęła niższa z nich, zgrabnie przeciągając nogę na nogę i zerkając znad kubka. — Znowu to futro... ja nie wiem, kto to kupi w takim upale. Ale trzeba przyznać, styl to ona ma. Cała jest jakaś taka, sama nie wiem, taka inna.
— Inna? — prychnęła druga, z czerwoną szminką ledwie trzymającą się konturów. — Ja to ci powiem: dziwna. Ale swoje robi. Pamiętasz tę kurtkę z Prady, co ją Robin dorwała?
— Tę puchatą? No jakżeby nie. U niej kupiła, pod ladą dostała!
— No właśnie. A ponoć te jej ciuchy to nie do końca legalnie... Słyszałam, że sprowadza je z jakichś szemranych rynków. Wiesz, Miami, Chicago, może nawet Włochy... Nie pytaj mnie jak, ale czasem trafi się coś, że mucha nie siada! I zarzeka się, że to oryginalnie, a nie jakieś tam podróbki.
Mio właśnie poprawiała manekina: długi, futrzany płaszcz z szerokim kołnierzem wyglądał jak żywcem wyjęty z okładki Vogue z lat osiemdziesiątych. Na głowie miała ciemne okulary, mimo że słońce dopiero raczkowało po niebie, a bujne, rude loki co chwile porywał wiatr. Jej twarz oscylowała gdzieś pomiędzy skupieniem, a grymasem zadowolenia.
— A propos Chicago… Wiesz, co się mówi, nie? — szepnęła brunetka z konspiratorską miną, nachylając się lekko, dając tym samym jasno do zrozumienia, że temat był dość delikatny. — Że zanim się zajęła ciuchami, to marihuaną handlowała. Tam, w Chicago. I Bóg jeden wie czy tylko! Kto wie, czy w grę nie wchodziły jakieś inne narkotyki. Mówię ci, normalnie prawdziwa gangsterska.
— No tak, tak… To by wiele tłumaczyło. Ten typ już tak ma. Ciekawe czy to dlatego się tu przeprowadziła.
— Myślisz że…
— Ajak. No powiedz kto, do cholery, przeprowadza się do innego kraju?! Od razu widać, że pewnie przed czymś ucieka. Albo KIMŚ.
— Ja słyszałam, że ona nie jest nawet z samego Chicago. Tylko z jakiegoś miasteczka obok. Marengo czy jakoś tak. Taka dziura zabita dechami. Podobno jak miała szesnaście lat, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Straszna sprawa. I potem właśnie przeniosła się do Chicago. Sama, bez nikogo.
— Stąd pewnie ten jej charakterek. Życie ją nie oszczędziło, to i ona świata nie głaszcze.
Obie westchnęły, wciąż przyglądając się jak Richardson wyciąga kolejny stojak z manekinem przed sklep. Na krótką chwilę zapanowała cisza, jakby same się zamyśliły nad historią Mio, choć tylko na moment.
— A wiesz, z mężczyznami też miała swoje, oj miała... Chociaż mówi się, że tylko raz naprawdę była zakochana. Rolland miał na imię i był od niej aż dziesięć lat młodszy. Dasz wiarę?! I podobno się poznali… no zgadnij gdzie?
— Na dilowaniu?
— Ajak! A potem pojechali do Vegas i wrócili jako małżeństwo. Tak nagle, znikąd. Ale długo to nie trwało, bo chłop pewnego dnia zniknął i słuch po nim zaginął. Jedni mówią, że wyjechał, zostawił wszystko, bo miał jej dość. Ale ona ponoć twierdzi, że go mafia dopadła. Że coś tam z długami było. No wiesz, że to ustawka.
— No ja to mam tylko nadzieje, że tych mafiozów to ona nam tu nie ściągnie!
— Strach myśleć!
Po drugiej stronie ulicy Mio odgarnęła bujne włosy, przysiadła na schodkach i odpaliła papierosa. Zaciągnęła się trującym dymem i spojrzała prosto przed siebie — dokładnie w stronę drewnianej ławeczki. Kobiety zamarły na moment, po czym udały, że mówią o pogodzie.
Ruda uniosła brew i uśmiechnęła się pod nosem, jakby doskonale wiedziała, że to o niej. W końcu nie od dziś była podmiotem plotek i dopisywaniu jej niestworzonych historii. Chociaż większość z nich wcale nie mijała się z prawdą.
> Nie znosi zapachu bzu, bo przypomina jej pogrzeb rodziców.
> Ma sporą ilość tatuaży jednak ten najbardziej widoczny to wielki, różowy pistolet na lewym udzie.
> Raz sprzedała klientce sukienkę, która okazała się zaginionym strojem Lizzo z MET Gali. Ale nikt się nie połapał, więc luz.
> W każdy poniedziałek zamyka sklep na dwie godziny i słucha płyt Janis Joplin. Jak ktoś pyta, to mówi, że to terapia na kłopoty hormonalne i emocjonalne.
> Miała krótki epizod z wróżeniem z kart tarota, ale rzuciła to po tym, jak trzy razy z rzędu wywróżyła sobie śmierć.
> Płynnie mówi po włosku
> Jej ulubione danie to frytki z majonezem i sosem tabasco
> Ma zeszyt, w którym zapisuje najdziwniejsze rzeczy, jakie ludzie zostawili w kieszeniach ubrań. Raz była tam obrączka, raz pożegnalny list do kochanki, a raz… ząb.
> Kiedyś dostała list bez nadawcy, w którym ktoś napisał: Rolland żyje. Schowała go do puszki po kawie i nigdy więcej nie otworzyła.
> Ma problemy z zasypianiem
> Uwielbia zapach benzyny i świeżego chleba.
> Nie potrafi pływać. Kiedyś wpadła do jeziora jako dziecko i od tamtej pory nie potrafi się przełamać.
> Ma folder na telefonie zatytułowany 'Do przebaczenia'. Przechowuje tam zdjęcia i screeny wiadomości od ludzi, do których jeszcze nie jest gotowa napisać.
> Nie lubi urodzinowych życzeń. Twierdzi, że wszyscy wtedy kłamią.
szczera x zabawna x wulgarna x niezależna x impulsywna x lojalna x emocjonalna x nieufna x spostrzegawcza x niepokorna x zmysłowa x ekscentryczna x nieprzewidywalna x pełna sprzeczności
Po drugiej stronie ulicy na ławce przy kwiaciarni siedziały dwie kobiety. Miały na sobie cienkie swetry, a w dłoniach trzymały papierowe kubki z kawą z pobliskiego bistro. To właśnie wtedy niewielkie dzwoneczki przymontowane do drzwi sklepu Mio zadzwoniły po raz pierwszy.
— O, patrz, już wystawia... — mruknęła niższa z nich, zgrabnie przeciągając nogę na nogę i zerkając znad kubka. — Znowu to futro... ja nie wiem, kto to kupi w takim upale. Ale trzeba przyznać, styl to ona ma. Cała jest jakaś taka, sama nie wiem, taka inna.
— Inna? — prychnęła druga, z czerwoną szminką ledwie trzymającą się konturów. — Ja to ci powiem: dziwna. Ale swoje robi. Pamiętasz tę kurtkę z Prady, co ją Robin dorwała?
— Tę puchatą? No jakżeby nie. U niej kupiła, pod ladą dostała!
— No właśnie. A ponoć te jej ciuchy to nie do końca legalnie... Słyszałam, że sprowadza je z jakichś szemranych rynków. Wiesz, Miami, Chicago, może nawet Włochy... Nie pytaj mnie jak, ale czasem trafi się coś, że mucha nie siada! I zarzeka się, że to oryginalnie, a nie jakieś tam podróbki.
Mio właśnie poprawiała manekina: długi, futrzany płaszcz z szerokim kołnierzem wyglądał jak żywcem wyjęty z okładki Vogue z lat osiemdziesiątych. Na głowie miała ciemne okulary, mimo że słońce dopiero raczkowało po niebie, a bujne, rude loki co chwile porywał wiatr. Jej twarz oscylowała gdzieś pomiędzy skupieniem, a grymasem zadowolenia.
— A propos Chicago… Wiesz, co się mówi, nie? — szepnęła brunetka z konspiratorską miną, nachylając się lekko, dając tym samym jasno do zrozumienia, że temat był dość delikatny. — Że zanim się zajęła ciuchami, to marihuaną handlowała. Tam, w Chicago. I Bóg jeden wie czy tylko! Kto wie, czy w grę nie wchodziły jakieś inne narkotyki. Mówię ci, normalnie prawdziwa gangsterska.
— No tak, tak… To by wiele tłumaczyło. Ten typ już tak ma. Ciekawe czy to dlatego się tu przeprowadziła.
— Myślisz że…
— Ajak. No powiedz kto, do cholery, przeprowadza się do innego kraju?! Od razu widać, że pewnie przed czymś ucieka. Albo KIMŚ.
— Ja słyszałam, że ona nie jest nawet z samego Chicago. Tylko z jakiegoś miasteczka obok. Marengo czy jakoś tak. Taka dziura zabita dechami. Podobno jak miała szesnaście lat, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Straszna sprawa. I potem właśnie przeniosła się do Chicago. Sama, bez nikogo.
— Stąd pewnie ten jej charakterek. Życie ją nie oszczędziło, to i ona świata nie głaszcze.
Obie westchnęły, wciąż przyglądając się jak Richardson wyciąga kolejny stojak z manekinem przed sklep. Na krótką chwilę zapanowała cisza, jakby same się zamyśliły nad historią Mio, choć tylko na moment.
— A wiesz, z mężczyznami też miała swoje, oj miała... Chociaż mówi się, że tylko raz naprawdę była zakochana. Rolland miał na imię i był od niej aż dziesięć lat młodszy. Dasz wiarę?! I podobno się poznali… no zgadnij gdzie?
— Na dilowaniu?
— Ajak! A potem pojechali do Vegas i wrócili jako małżeństwo. Tak nagle, znikąd. Ale długo to nie trwało, bo chłop pewnego dnia zniknął i słuch po nim zaginął. Jedni mówią, że wyjechał, zostawił wszystko, bo miał jej dość. Ale ona ponoć twierdzi, że go mafia dopadła. Że coś tam z długami było. No wiesz, że to ustawka.
— No ja to mam tylko nadzieje, że tych mafiozów to ona nam tu nie ściągnie!
— Strach myśleć!
Po drugiej stronie ulicy Mio odgarnęła bujne włosy, przysiadła na schodkach i odpaliła papierosa. Zaciągnęła się trującym dymem i spojrzała prosto przed siebie — dokładnie w stronę drewnianej ławeczki. Kobiety zamarły na moment, po czym udały, że mówią o pogodzie.
Ruda uniosła brew i uśmiechnęła się pod nosem, jakby doskonale wiedziała, że to o niej. W końcu nie od dziś była podmiotem plotek i dopisywaniu jej niestworzonych historii. Chociaż większość z nich wcale nie mijała się z prawdą.
Ciekawostki
> Ma dziwny rytuał: każdą nową dostawę ciuchów przed rozpakowaniem okadza szałwią. Twierdzi, że z ubrań trzeba wypalić poprzednie życie.> Nie znosi zapachu bzu, bo przypomina jej pogrzeb rodziców.
> Ma sporą ilość tatuaży jednak ten najbardziej widoczny to wielki, różowy pistolet na lewym udzie.
> Raz sprzedała klientce sukienkę, która okazała się zaginionym strojem Lizzo z MET Gali. Ale nikt się nie połapał, więc luz.
> W każdy poniedziałek zamyka sklep na dwie godziny i słucha płyt Janis Joplin. Jak ktoś pyta, to mówi, że to terapia na kłopoty hormonalne i emocjonalne.
> Miała krótki epizod z wróżeniem z kart tarota, ale rzuciła to po tym, jak trzy razy z rzędu wywróżyła sobie śmierć.
> Płynnie mówi po włosku
> Jej ulubione danie to frytki z majonezem i sosem tabasco
> Ma zeszyt, w którym zapisuje najdziwniejsze rzeczy, jakie ludzie zostawili w kieszeniach ubrań. Raz była tam obrączka, raz pożegnalny list do kochanki, a raz… ząb.
> Kiedyś dostała list bez nadawcy, w którym ktoś napisał: Rolland żyje. Schowała go do puszki po kawie i nigdy więcej nie otworzyła.
> Ma problemy z zasypianiem
> Uwielbia zapach benzyny i świeżego chleba.
> Nie potrafi pływać. Kiedyś wpadła do jeziora jako dziecko i od tamtej pory nie potrafi się przełamać.
> Ma folder na telefonie zatytułowany 'Do przebaczenia'. Przechowuje tam zdjęcia i screeny wiadomości od ludzi, do których jeszcze nie jest gotowa napisać.
> Nie lubi urodzinowych życzeń. Twierdzi, że wszyscy wtedy kłamią.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
średnizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
nie