Lynette Miller
: czw wrz 11, 2025 5:18 pm
Lynette "Lyn" Miller


data i miejsce urodzenia
21.01.1993r., Whitby, Kanadazaimki
ona, jejzawód
Fotografmiejsce pracy
Prywatne studioorientacja
heteroseksualnadzielnica mieszkalna
Parkdalepobyt w toronto
trzy lataumiejętności
potrafi rysować i malować, jest zwinna i szybko biega, jest dobrą tancerką, ma ładny głos i lubi śpiewać, szybko łapie słówka w obcych językachsłabości
nie potrafi prowadzić samochodu (bo się boi bycia kierowcą), raczej kiepsko nawiązuje znajomości, ma arachnofobię, jest kiepska w gotowaniuLynette o dzieciństwie nie może powiedzieć nic złego, wspomina je dobrze i z uśmiechem. Miała rodzeństwo, które umilało jej czas zabawy. Była szczęśliwa, naprawdę, bo miała co zjeść, czym się pobawić i przede wszystkim miała rodzinę, która ją kochała. Tak, odczuwała to całą sobą, było dobrze i wiele razy mówiła, że chciałaby się cofnąć do tego czasu, bo życie było łatwiejsze.
Jakoś dawała sobie radę w szkole, chociaż wybitnie zdolna nie była, albo raczej nie umiała cierpliwie siedzieć przy książkach, by załapać to, co wydawało się niezrozumiałe i trudne. Wolała zajęcia sportowe, czy artystyczne, ale najbardziej lubiła rysować. Utrwalała w zeszytach różne miejsca, czy twarze, a szło jej to całkiem nieźle. Gorsze oceny nadrabiała uśmiechem i szkicownikami pełnymi prac, które stanowiły jej własne przedstawienie rzeczywistości, którą widziała. I kiedy zatapiała się w sztuce, zapominała o całym świecie. Tak, stała się trochę odludkiem, który wolał własne zainteresowania od tego, co było wokół. Mimo to miała swoją małą grupkę znajomych, którzy jej nie opuścili i ponoć ją rozumieli. Dopiero z czasem wyszło, że ma problem z lękiem przed ludźmi. Wiele razy źle się do niej odnoszono, obgadywano, by była „inna” i złamało ją to. Dlatego wybierała towarzystwo tych, których dobrze znała, lub siedziała w samotności, zajmując się tym, co kochała. Wiedziała, że ludzie jej nie rozumieją i mają za dziwaczkę, ale starała się tym nie przejmować. Żyła w miarę normalnie, tylko z ociąganiem biorąc się za nawiązanie nowych kontaktów czy załatwianiem cokolwiek. Była chora, mając gdzieś wyjść i coś załatwić. Ale przełamywała się.
Chciała studiować, ale lęki nie dały jej wygrać ze swoimi słabościami. Rysowała, malowała, ale jedynie dla siebie i bliskich. Wydawało się, że jej talent się zmarnuje, ale nigdy nie zrezygnowała ze sztuki. A co z zawodem? Do fotografii przekonał ją jeden z przyjaciół. Sama nigdy by się za to nie wzięła. Podobało jej się uchwycenie otaczającego ją świata i postanowiła poznać nieco więcej z tej sztuki. Początkowo pomagał jej kumpel, ale z czasem zdecydowała się na kurs fotografii. Najpierw jednak musiała pójść do pracy, by jakoś opłacić swoje zakupy, a przecież potrzebowała sprzętu i nie rezygnowała z rysunków. Wszystko kosztowało. I dlatego załapała się do supermarketu, gdzie dzielnie stawiała czoła swoim problemom z lękami. Trochę jej to pomogło, ale ważniejsze było to, że po prostu mogła coś odłożyć i przybliżyć się do celu, jakim było zakupienie dobrego aparatu.
Nauka odkładała się w czasie, ale ona doczytywała to, co najważniejsze i próbowała robić coś z tym, co miała już w rękach. Podstawy opanowała szybko, uczyła się reszty z czasem.
Do Toronto pojechała za nauką i praktyką. Tam też znalazła kolejną pracę, tym razem jako kelnerki.
Marne to, ale dawała radę. Poza tym zaczęła sprzedawać swoje prace i przyjmowała zamówienia na kolejne. I w końcu kupiła porządny aparat, dzięki któremu mogła rozszerzyć działalność. Nie od razu została fotografem, wiadomo. Była w tym jednak dobra, miała oko i wyczucie. Praktyka uczyniła z niej dobrą w swoim fachu osobę, ale do pracy w prywatnym studio załapała się dopiero po stażu i owocnej współpracy. I chyba właśnie to zajęcie sprawiło, że czuła się na miejscu. Robiła to, co lubiła i uczyła się postępować z ludźmi inaczej, niż przed laty. Przestała się tak bardzo wszystkich bać. Zaczęła z nimi współpracować.
I chociaż była kiepska w relacjach, zakochała się raz, a porządnie. Od czternastu lat podkochuje się w tym samym facecie. Niestety on odbierał ją wyłącznie jako przyjaciółkę, z którą warto mieć kontakt. Lyn zawsze bała się, że kiedyś poprosi ją o swoją weselną sesję zdjęciową.
Praca jak praca, najważniejsze, że ją lubi i czerpie z niej satysfakcję. Jej życie prywatne może nie jest aż tak ciekawe, jakby chciała, ale źle chyba też nie jest.
Lynette jest osobą spokojną, małomówną, no chyba, że chodzi o bliskie osoby – wtedy jest zdecydowanie bardziej zaangażowana w rozmowę i nie szczędzi ciepła i serdeczności. Bywa tak, że nikt nie jest w stanie jej rozgryźć, bo ukrywa swoje prawdziwe uczucia. Może być wtedy odbierana jako znudzona i niesympatyczna osoba, ale tak nie jest – to tylko problem z zaufaniem się kłania.
Popełnia błędy, ale stara się na nich uczyć. Ma poczucie humoru, chociaż bywa ono specyficzne i niezrozumiałe. Potrafi kochać szczerze i lojalnie, jest blisko ze swoim rodzeństwem, na ile ona ich dopuszcza i na ile oni chcą dopuścić ją, bo nie narzuca im swojego towarzystwa. Jej czas wolny to głównie rysunki i obrazy, które wykonuje na zamówienie. I mimo to, że ceni sobie spokój, lubi czasem wyjść na piwo do baru i tańczyć do utraty sił. Jest osobą pełną sprzeczności, nie wie nigdy jaka będzie kolejnego dnia, po prostu żyje tak, jak czuje. Ceni sobie szczerość i tolerancyjność. Jest godna zaufania, bo wie jak trudno w obecnych czasach spotkać prawdziwego przyjaciela. Potrafi się poświęcić dla drugiej osoby i łatwo ją też zranić. Nie oczekuje niczego od innych w zamian. Po prostu robi to, co podpowiada jej sumienie. I jeszcze jedno – nigdy tak do końca nie zaakceptowała siebie i zapytana o to, czy siebie lubi, powie jedno zdanie: Proszę o następne pytanie.
- pije kawę, ale woli herbatę
- jest fanką fantastyki
- słucha różnej muzyki, ale zdecydowanie nie przepada za jazzem i rapem
- od dziecka lubi układać puzzle, uczyło ją to zawsze cierpliwości
- pali papierosy, nie jak smok, ale nie potrafi tego rzucić
- można ją przekupić domowym ciastem czekoladowym
- zawsze lubiła sport, ale najlepsza była w biegach
- nie jest z tych, którzy trenują i dbają o formę; woli się przejść gdzieś i malować
- jest fotografem, ale lubi też bycie modelką, pozwala się fotografować, ale wyłącznie osobie, którą zna
- woli zwierzęta od ludzi
- nie posiada prawa jazdy i zawsze korzysta z podwózki lub komunikacji miejskiej
- chciałaby podróżować po świecie
Jakoś dawała sobie radę w szkole, chociaż wybitnie zdolna nie była, albo raczej nie umiała cierpliwie siedzieć przy książkach, by załapać to, co wydawało się niezrozumiałe i trudne. Wolała zajęcia sportowe, czy artystyczne, ale najbardziej lubiła rysować. Utrwalała w zeszytach różne miejsca, czy twarze, a szło jej to całkiem nieźle. Gorsze oceny nadrabiała uśmiechem i szkicownikami pełnymi prac, które stanowiły jej własne przedstawienie rzeczywistości, którą widziała. I kiedy zatapiała się w sztuce, zapominała o całym świecie. Tak, stała się trochę odludkiem, który wolał własne zainteresowania od tego, co było wokół. Mimo to miała swoją małą grupkę znajomych, którzy jej nie opuścili i ponoć ją rozumieli. Dopiero z czasem wyszło, że ma problem z lękiem przed ludźmi. Wiele razy źle się do niej odnoszono, obgadywano, by była „inna” i złamało ją to. Dlatego wybierała towarzystwo tych, których dobrze znała, lub siedziała w samotności, zajmując się tym, co kochała. Wiedziała, że ludzie jej nie rozumieją i mają za dziwaczkę, ale starała się tym nie przejmować. Żyła w miarę normalnie, tylko z ociąganiem biorąc się za nawiązanie nowych kontaktów czy załatwianiem cokolwiek. Była chora, mając gdzieś wyjść i coś załatwić. Ale przełamywała się.
Chciała studiować, ale lęki nie dały jej wygrać ze swoimi słabościami. Rysowała, malowała, ale jedynie dla siebie i bliskich. Wydawało się, że jej talent się zmarnuje, ale nigdy nie zrezygnowała ze sztuki. A co z zawodem? Do fotografii przekonał ją jeden z przyjaciół. Sama nigdy by się za to nie wzięła. Podobało jej się uchwycenie otaczającego ją świata i postanowiła poznać nieco więcej z tej sztuki. Początkowo pomagał jej kumpel, ale z czasem zdecydowała się na kurs fotografii. Najpierw jednak musiała pójść do pracy, by jakoś opłacić swoje zakupy, a przecież potrzebowała sprzętu i nie rezygnowała z rysunków. Wszystko kosztowało. I dlatego załapała się do supermarketu, gdzie dzielnie stawiała czoła swoim problemom z lękami. Trochę jej to pomogło, ale ważniejsze było to, że po prostu mogła coś odłożyć i przybliżyć się do celu, jakim było zakupienie dobrego aparatu.
Nauka odkładała się w czasie, ale ona doczytywała to, co najważniejsze i próbowała robić coś z tym, co miała już w rękach. Podstawy opanowała szybko, uczyła się reszty z czasem.
Do Toronto pojechała za nauką i praktyką. Tam też znalazła kolejną pracę, tym razem jako kelnerki.
Marne to, ale dawała radę. Poza tym zaczęła sprzedawać swoje prace i przyjmowała zamówienia na kolejne. I w końcu kupiła porządny aparat, dzięki któremu mogła rozszerzyć działalność. Nie od razu została fotografem, wiadomo. Była w tym jednak dobra, miała oko i wyczucie. Praktyka uczyniła z niej dobrą w swoim fachu osobę, ale do pracy w prywatnym studio załapała się dopiero po stażu i owocnej współpracy. I chyba właśnie to zajęcie sprawiło, że czuła się na miejscu. Robiła to, co lubiła i uczyła się postępować z ludźmi inaczej, niż przed laty. Przestała się tak bardzo wszystkich bać. Zaczęła z nimi współpracować.
I chociaż była kiepska w relacjach, zakochała się raz, a porządnie. Od czternastu lat podkochuje się w tym samym facecie. Niestety on odbierał ją wyłącznie jako przyjaciółkę, z którą warto mieć kontakt. Lyn zawsze bała się, że kiedyś poprosi ją o swoją weselną sesję zdjęciową.
Praca jak praca, najważniejsze, że ją lubi i czerpie z niej satysfakcję. Jej życie prywatne może nie jest aż tak ciekawe, jakby chciała, ale źle chyba też nie jest.
Lynette jest osobą spokojną, małomówną, no chyba, że chodzi o bliskie osoby – wtedy jest zdecydowanie bardziej zaangażowana w rozmowę i nie szczędzi ciepła i serdeczności. Bywa tak, że nikt nie jest w stanie jej rozgryźć, bo ukrywa swoje prawdziwe uczucia. Może być wtedy odbierana jako znudzona i niesympatyczna osoba, ale tak nie jest – to tylko problem z zaufaniem się kłania.
Popełnia błędy, ale stara się na nich uczyć. Ma poczucie humoru, chociaż bywa ono specyficzne i niezrozumiałe. Potrafi kochać szczerze i lojalnie, jest blisko ze swoim rodzeństwem, na ile ona ich dopuszcza i na ile oni chcą dopuścić ją, bo nie narzuca im swojego towarzystwa. Jej czas wolny to głównie rysunki i obrazy, które wykonuje na zamówienie. I mimo to, że ceni sobie spokój, lubi czasem wyjść na piwo do baru i tańczyć do utraty sił. Jest osobą pełną sprzeczności, nie wie nigdy jaka będzie kolejnego dnia, po prostu żyje tak, jak czuje. Ceni sobie szczerość i tolerancyjność. Jest godna zaufania, bo wie jak trudno w obecnych czasach spotkać prawdziwego przyjaciela. Potrafi się poświęcić dla drugiej osoby i łatwo ją też zranić. Nie oczekuje niczego od innych w zamian. Po prostu robi to, co podpowiada jej sumienie. I jeszcze jedno – nigdy tak do końca nie zaakceptowała siebie i zapytana o to, czy siebie lubi, powie jedno zdanie: Proszę o następne pytanie.
Ciekawostki
- bardzo lubi włoską kuchnię- pije kawę, ale woli herbatę
- jest fanką fantastyki
- słucha różnej muzyki, ale zdecydowanie nie przepada za jazzem i rapem
- od dziecka lubi układać puzzle, uczyło ją to zawsze cierpliwości
- pali papierosy, nie jak smok, ale nie potrafi tego rzucić
- można ją przekupić domowym ciastem czekoladowym
- zawsze lubiła sport, ale najlepsza była w biegach
- nie jest z tych, którzy trenują i dbają o formę; woli się przejść gdzieś i malować
- jest fotografem, ale lubi też bycie modelką, pozwala się fotografować, ale wyłącznie osobie, którą zna
- woli zwierzęta od ludzi
- nie posiada prawa jazdy i zawsze korzysta z podwózki lub komunikacji miejskiej
- chciałaby podróżować po świecie
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
niskizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
nie