Scully - Kalendarz
: wt paź 07, 2025 12:49 pm
				
				The truth is… she still orders water
 
Kto:
 Mickayla "Mickey" Inola Gilmore
Gdzie:
 The Big Guy's Little Coffee Shop
Opis:
Po niecałym kwadransie przed nosem Mickey wylądował talerz ze śniadaniem. Z przekrojonego bajgla wypływało gęste, ale jeszcze nieścięte żółtko sadzonego jajka, a zapach świeżo smażonego bekonu na moment przytłumił nawet wszechobecny aromat kawy. Cole usiadł obok i podał jej szklankę z napojem.Lemoniada.
Z grapefruita i mango.
W nowoczesnym szkle. Ze słomką.
To było coś, czego nie można było się spodziewać po Scully'm - powiew orzeźwiającej świeżości.
-No, opowiadaj - powiedział jakby nigdy nic, ale nie przestawał spoglądać to na twarz Gilmore, to na stojącą przed nią szklankę z napojem, który stanowił nowość, nie tylko w menu kawiarni, ale i chyba całym życiu Cole'a "Scully'ego" Sullivana.
Knockin’ on ER’s Door
 
Kto:
 Iris Valentine
Gdzie:
 Mount Sinai Hospital
Opis:
Z kubkiem mętnej, kwaśnej berbeluchy, którą automat uparcie nazywał kawą, i z rosnącym po każdym łyku obrzydzeniem na twarzy, bronił swojego miejsca przy ścianie, o którą mógł się oprzeć. Było to mile widziane o tyle, że nieliczne miejsca siedzące były, co do jednego, zajęte. -Iris? - zapytał zaskoczony, jednak natychmiast łącząc twarz z imieniem kobiety, która od jakiegoś czasu pojawiała się u niego w kawiarni. Szła z naprzeciwka. - Nie mów, że przyszłaś tu po tę kawę z automatu, bo ostrzegam, po pierwszym łyku można stracić wiarę w ludzkość.
I Ain’t Afraid of No Ghost
Kto:
 Paisley Flores
Gdzie:
 White Lily Funeral Services
Opis:
Przyjechał tu nie bez powodu. Paisley - warto to podkreślić - osoba, która codziennie robiła wszystko, by martwi ludzi jak najbardziej przypominali żywych, była przekonana, że w White Lily Funeral Services... straszy, więc jako wsparcie wezwała Cole'a Sullivana.-No, Scully, czas uwierzyć w duchy - mruknął pod nosem wypuszczając z ust dym papierosowy, a potem rzucił peta na ziemię, sięgnął do auta po tackę z jednorazowymi kubkami z kawą i ruszył w stronę Białej Lilii.
Zbroja, kofeina i trochę uroku osobistego
 
Kto:
 Hazel Price
Gdzie:
 The Big Guy's Little Coffee Shop
Opis:
W pełnym stroju Adepta Sororitas, jakby prosto z pola bitwy — lub raczej z konwentowej sceny. Ciężka zbroja błyszczała w świetle ostatnich żarówek, peleryna musnęła podłogę, a spod hełmu wystawał nieco potargany, różowawy kosmyk włosów. Na jej twarzy malowało się zmęczenie, ale też ten charakterystyczny błysk — urok niewinnej bezczelności, z jaką tylko ona potrafiła wejść do kawiarni tuż przed zamknięciem i zachowywać się tak, jakby świat miał jeszcze chwilę dla niej.-Jedną kawę… proszę. Naprawdę potrzebuję tylko jednej.