vincent beauregard
: ndz lip 13, 2025 1:06 pm
vincent "vinnie" edgar beauregard

data i miejsce urodzenia
13/11/2001, toronto (kanada)zaimki
on/jegozawód
pianista, studentmiejsce pracy
toronto symphony orchestraorientacja
panseksualnydzielnica mieszkalna
distillery districtpobyt w toronto
od narodzinumiejętności
Przede wszystkim potrafi grać na pianinie; wokół tego często orbituje całe jego istnienie. W trakcie całej edukacji muzycznej na różnym poziome opanował też grę na innych instrumentach oraz kompozycję muzyczną (nadal szlifowaną na studiach). Z mniej ważnych umiejętności dla niego; prowadzenie samochodu osobowego oraz rozpętywanie destrukcyjnego chaosu według siebie. słabości
Życie na pewno jest jego achillesową piętą, choć nieustannie ciągnie się dalej. Nie posiada wielkich pokładów cierpliwości, gdy często reaguje na niepowodzenia gniewem. Nie przyzna się do tego, lecz całe życie obawia się samotności, którą próbuje w dość toksyczny sposób zagłuszyć w swym życiu.Pierwszą część symfonii własnego życia przyszło Ci tworzyć w szpitalnym chaosie, w którym Twój ostry płacz grał pierwsze skrzypce. Okrzyki bólu matki powoli przerodziły się w ciche przekleństwa, by niebawem ustąpić na dobre. Byłeś z a g ł a d ą — od początku w swym jasnym spojrzeniu niosłeś nieszczęście. Kreśliłeś własnym istnieniem zapisaną Ci gwiazdami nocnego nieba tragedię, a sam gromowładny nie zdołałby uchronić nikogo przed nieszczęściem, które mogłeś im podarować.
Umiera.
Taki dar podarowałeś własnej matce — życie za życie, lecz Ty jej je odebrałeś. W bólach i krwi odchodziła na tamten świat, by tylko cudem uratować swoją nić życia od przecięcia. Byłeś jej fatum, którego nigdy nie mogła się wyprzeć; tak jak nienawiści żywionej do Ciebie w ciszy. Zamykanej w ramach przyzwoitości, z jaką wiązały się przywileje noszonego przez was nazwiska.
Byłeś jego klątwą.
Wizją, za jaką złożyłby Twoją duszę w ofierze na ołtarzu Muz igrających z jego talentem. Dostrzegał w Tobie każdą utraconą szansę, więc przelał w Ciebie całe swoje muzyczne szaleństwo. Każda wygrywana przez was wspólnie nuta, wiązała was paktem — ten sprowadzić miał Twoją duszę na samo dno piekielne.
Stawałeś się wszakże przeklętym artystą.
Następne dźwięki niespodziewanie spowolniły cały utwór i nadały mu niebywałej delikatności. Tak kruche, iż ich los prowadzić mógł wyłącznie do jednego.
Pamiętasz, Vinnie?
Byłeś tylko dzieckiem, gdy błagałeś własną matkę o pomoc.
Pamiętasz ją jeszcze?
Uśmiechała się do ciebie niewinnie, gdy niechcący wpadła na Ciebie w labiryncie szpitalnych korytarzy. Nie obchodziły jej wpajane Ci od maleńkości reguły — niewiele pozostało jej również czasu. Pełne optymizmu spojrzenie gasło z każdym dniem, a Ty głupcze, nie potrafiłeś nic zaradzić na zaciskające się między wami więzi. Między muzyką tylko jej opowieści pragnąłeś słuchać; swojej drogiej przyjaciółki nienależącej do Twojego świata.
Nienależącej do nikogo — nawet do śmierci, chociaż pukała do jej drzwi.
Czemuż to matka nie dostrzegła Twoich pełnych bezsilności łez, gdy na kolanach błagałeś ją o pomoc dla tej nieznanej jej dziewczynki. Świat taki jest, nie uratujesz każdego — wypowiedziała te słowa przesiąknięte jadem bez najmniejszego zawahania się.
I melodia ucichła wraz z jej odejściem...
Zagraj najpiękniej, Vincencie.
Zrobiłeś krok, by znaleźć się nad samą krawędzią dachu. Tak niewiele dzieliło Cię od nagłego zakończenia — zadziwisz każdego! Desperacko zaciskasz palce na kartce zapisanej chaotycznie nutami, która stać się miała Twoim listem pożegnalnym. Ostatnim utworem, jakim uraczyłbyś ten niosący wyłącznie cierpienie świat. Rozchylasz usta, jakby pragnąc zanucić go jeszcze ten jeden raz.
Na finał.
Jednak słodko-gorzki koniec nie rozpłynął się po Twoim języku, gdy melodia cichutko wydostała się spomiędzy Twych warg. Uniesiona z wolna noga nie wykonuje ostatecznego kroku do krainy umarłych, gdyż silne szarpnięcie sprowadziło Cię ponownie między śmiertelników.
Dudniło Ci w głowie z rozszalałych emocji, a symfonia się nie kończyła pod jej spojrzeniem. Grała dalej w palącym Cię ogniu.
Ciekawostki
— Vincent jest synestetykiem ze słuchem absolutnym, nieustannie dążącym do zostania multiinstrumentalistą i kompozytorem.— Swoje umiejętności szlifuje na studiach muzycznych, choć traktuje je nie zawsze z pełną powagą.
— Poza angielskim zna jeszcze francuski (korzenie od strony ojca) oraz włoski (tutaj od strony matki). Z żadną z kultur nie czuje się jednak ogromnie powiązany, a bardziej zawieszony gdzieś między nimi.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
średnizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
niezgoda na utratę posady postaci
nie