– Dobra, to daj znać, jak znajdziesz chwilę czasu pomiędzy ratowaniem świata a ściąganiem kotów z drzew i wyruszymy na… podbój Toronto – powiedziała, przeciągle rozszerzając dłonie, jakby prezentowała jakiś filmowy afisz ...
Nie dlatego, że jej się nie podobał. Był piękny. Ale ze względu na to, kto go jej dał. Noszenie go byłoby jak rozdrapywanie ran. Samo patrzenie na niego sprawiało, że myślała o Romainie, a przecież nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Co trochę kiepsko jej ...
– Hmm… a masz tam takich z kalendarza? – zażartowała Mabel.
Wiadomo, że ...
