Bieganie było najgorsze. Nie dlatego, że nie potrafiła biegać. Potrafiła, w teorii. Problem polegał na tym, że jej myśli zawsze były szybsze od nóg. Podczas gdy inni skupiali się na okrążeniach, Audrey zastanawiała się, czy dałoby się zaprogramować algorytm optymalizujący wysiłek fizyczny albo, czy Katniss Everdeen z Igrzysk Śmierci też miałaby taki problem z testem, jaki pan Wright zafundował im na ostatniej lekcji geografii. Po prostu jej ciało pozostawało w tyle za umysłem, który zapętlał się w ciekawszych tematach.
Gry zespołowe były osobnym rozdziałem tej tragedii. Piłka zawsze leciała nie tam, gdzie powinna, a Audrey miała wrażenie, że istnieje niewidzialna zasada fizyki mówiąca, że każdy rzut wykonany przez nią musi automatycznie zakończyć się porażką. Kiedy inni krzyczeli "podaj!", ona analizowała trajektorię lotu i dochodziła do wniosku, że i tak jest już za późno.
Po południu, bo przecież to oczywiste, że zajęcia z wychowania fizycznego musiały odbywać się w środku dnia, gdzie później trzeba było spędzić w szkole jeszcze cztery kolejne lekcje, Harrison wskoczyła w swój standardowy strój do ćwiczeń — szary dres i t-shirt z dinozaurem i napisem "I'm Rexy and I know it" i ze spuszczonym na kwintę nosem udała się na salę gimnastyczną.
— Rozgrzewka! — zawołała pani Pierce tonem, który nie pozostawiał miejsca na negocjacje. — Od razu dobieramy się w pary. Odliczamy po kolei. Jedynki do jedynek, dwójki do dwójek!
Audrey westchnęła cicho. Odliczanie. Mechanizm losowy. Najgorszy możliwy system doboru. I kiedy rzuciła na końcu swoje "dwa", pozostałe dziewczęta zdążyły znaleźć partnerki, zanim ona zdążyła się dobrze rozejrzeć. Jej wzrok zatrzymał się na Shanae Wyatt. Znały się, choć dotychczas niewiele ze sobą rozmawiały. Miały łączoną jeszcze jedną lekcję. Chyba angielski?
Shanae była jedną z tych osób, które zauważa się od razu, ale Harrison nie przyznałaby się za nic w świecie do tego, że już zdarzało jej się patrzeć na nią ukradkiem. I to niekoniecznie dzisiaj.
— Hej? — odezwała się w końcu niepewnie. — Wygląda na to, że algorytm zdecydował, żebyśmy były razem — powiedziała, zanim zdążyła ugryźć się w język. — To znaczy nie, że razem-razem. Razem na rozgrzewce. To znaczy... No wiesz — wzruszyła lekko ramionami, niby obojętnie, ale czuła, jak policzki płoną jej od paplania głupot.
Shanae Wyatt