-
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barzenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Po ostatnich zawirowaniach z Noah jakie miały miejsce Maddie zdecydowała się wygadać przyjaciółce, niby wmawiała sobie, że jego nagły wyjazd nie zrobił na niej wrażenie, ale prawda była zupełnie inna. Nie potrafiła zrozumieć tej całej sytuacji, w prawdzie nie obiecali sobie nic, ich seks był w formie zabawy tak jak cała ich relacja. Lennox bała się przyznać do tego publicznie, ale chyba zaczynała tęsknić, a na to sobie pozwolić nie mogła, nie ona, ona za żadnym facetem nie tęskni. Eh...
W mieście organizowali polski jarmark czy jakąś tam imprezę dlatego taki nautralny grunt wydawał się najlepszy, pochodzą sobie, pooglądają, a może i nawet zjedzą coś dobrego bo słyszała plotki, że polskie żarcie jest jednym z najlepszych na świecie.
- Boże, myślałam, że nie znajdę Cię w tym tłumie. Cześć! - rzuciła od razu kiedy w oddali dostrzegła czuprynę swojej przyjaciółki, przywitała się z nią buziakiem w policzek i przytulasem.
- To co? Idziemy może najpierw coś zjeść? - zapytała i złapała ją pod rękę aby wspólnie mogły ruszyć w ten dziki tłum, trzymać się siebie musiały bo chwila moment i znów musiałby się szukać. Dookoła było głośno, kolorowo i pachniało naprawdę zajebiście, aż ślinka ciekła.
- I co tam u Ciebie? Opowiadaj, dawno się nie widziałyśmy, musimy nadrobić stracony czas. - tak to była prawda, dziewczyny dawno się nie widziały, Maddie wpadła w wir pracy i imprez (ale tylko po to aby właśnie nie myśleć o tym debilu, który postanowił się spakować i wyjechać do LA, kretyn) było jej nawet trochę głupio, że nie odzywała się do ciemnowłosej. Dlatego stwierdziła, że zabierze ją na taką mini randkę, a co! Przyjaciółkę też można zabrać na randkę, nie dyskryminujmy.
- O zobacz, tam ją jakieś pączki, chodź, spróbujemy! - aż jej oczy zabłysły kiedy po podejściu do stoiska oczom Maddie ukazały się puszyste pączki, którymi pachniało już z kilometrów.
- Z czym zjesz? Ja chyba wezmę z różą, ogólnie śmiesznie, kwiat jako nadzienie do słodkości, tylko Polacy mogą wpaść na taki pomysł! - zaśmiała się kręcąc z niedowierzaniem głową. Zagadała do miłej Pani i zamówiła sobie pączką takiego jak mówiła i czekała tylko aż Zoya złoży swoje zamówienie.
Zoya Weasley
W mieście organizowali polski jarmark czy jakąś tam imprezę dlatego taki nautralny grunt wydawał się najlepszy, pochodzą sobie, pooglądają, a może i nawet zjedzą coś dobrego bo słyszała plotki, że polskie żarcie jest jednym z najlepszych na świecie.
- Boże, myślałam, że nie znajdę Cię w tym tłumie. Cześć! - rzuciła od razu kiedy w oddali dostrzegła czuprynę swojej przyjaciółki, przywitała się z nią buziakiem w policzek i przytulasem.
- To co? Idziemy może najpierw coś zjeść? - zapytała i złapała ją pod rękę aby wspólnie mogły ruszyć w ten dziki tłum, trzymać się siebie musiały bo chwila moment i znów musiałby się szukać. Dookoła było głośno, kolorowo i pachniało naprawdę zajebiście, aż ślinka ciekła.
- I co tam u Ciebie? Opowiadaj, dawno się nie widziałyśmy, musimy nadrobić stracony czas. - tak to była prawda, dziewczyny dawno się nie widziały, Maddie wpadła w wir pracy i imprez (ale tylko po to aby właśnie nie myśleć o tym debilu, który postanowił się spakować i wyjechać do LA, kretyn) było jej nawet trochę głupio, że nie odzywała się do ciemnowłosej. Dlatego stwierdziła, że zabierze ją na taką mini randkę, a co! Przyjaciółkę też można zabrać na randkę, nie dyskryminujmy.
- O zobacz, tam ją jakieś pączki, chodź, spróbujemy! - aż jej oczy zabłysły kiedy po podejściu do stoiska oczom Maddie ukazały się puszyste pączki, którymi pachniało już z kilometrów.
- Z czym zjesz? Ja chyba wezmę z różą, ogólnie śmiesznie, kwiat jako nadzienie do słodkości, tylko Polacy mogą wpaść na taki pomysł! - zaśmiała się kręcąc z niedowierzaniem głową. Zagadała do miłej Pani i zamówiła sobie pączką takiego jak mówiła i czekała tylko aż Zoya złoży swoje zamówienie.
Zoya Weasley
-
Zoya to ambitna prymuska, która uwielbia naukę i książki. Marzy o tym, by w przyszłości zostać weterynarzem. Bywa zawzięta i kąśliwa, zawsze dąży do celu - nawet po trupach. W wolnych chwilach relaksuje się, gotując i pielęgnując swoje parapetowe roślinki.nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona, jejpostaćautor
#002
Nie tylko u Maddie wystąpiły życiowe zawirowania — Zoya również je miała. Informacje o zdradach jej partnera objęły przestrzeń i sprawiły, że czas zaczął płynąć znacznie intensywniej. Od pierwsych kłótni z Loganem (NPC) do wyprowadzki, minęły raptem trzy dni. Spakowała cały dobytek — a miała całkiem sporo walizek — i pozwoliła, aby posłaniec brata porwał ją do swojego mieszkania.
Czego oczywiście nie wiedziała, a z czym z uwagi na okoliczności, nawet nie próbowała się spierać.
Przyjaciółki odeszły w cień. W milczeniu próbowała odkopać się z życiowych zgliszczy i stopniowo adaptowała się nie tylko w lokum Cardana, ale również w nowej okolicy, w której przyszło jej spędzić już cały tydzień. Zatem niezmiernie się ucieszyła, gdy padła propozycja spotkania z Maddie. Mogła oderwać głowę od notorycznego, niezwykle monotonnego analizowania i kalkulowania nadchodących zmiennych.
Odwzajemniła krótkie, acz serdeczne przywitanie przyjaciółki. Rzeczywiście wokoło było tłoczno, dlatego i Zoya miała problem z odnalezieniem w tłumie sylwetki dziewczyny.
— Myślę, że to dobry pomysł! — uniosła głos, chcąc przebić się przez gwar. — Podobno w Polsce popularny jest bigos. To jakaś kapusta kiszona z grzybami. Brzmi obrzydliwie, ale jestem ciekawa!
Nie była kulinarnym smakoszem, jednak czasami lubiła poeksperymentować ze smakami. Polski festiwal pojawił się po raz pierwszy, odkąd zamieszkała w Toronto.
Mimowolnie złapała przedramię przyjaciółki, gdy ta zaplotła ją pod swoje ramię. W momencie, w którym weszły w głąb tego dzikiego, roześmianego tłumu, potaknęła żywo na znak, że jej się podobało.
— Nawet nie wiem od czego powinnam zacząć. — Pochmurniała nagle. Wyplątała rękę i złapała jednego z puszystych pączków, na których widok Maddie zebrała się w kąciku ust ślinka. Prychnęła rozbawiona, po czym jeszcze uważniej rozglądnęła się po nazwach z nadzieniami. Rzeczywiście ten z różą brzmiał odrobinę cudacznie, jednak nie zamierzała tego negować. Kanadyjczycy mieli swój rodowity bannock oraz butter tarts, które dla obcokrajowców również mogły stanowić osobliwą eksplozje smaków.
— Wezmę po prostu z budyniem. — Zamówiła jako druga, prosząc ekspedientkę o zapakowanie pączka. — Nadal chcę ten bigos.
Pociągnęła Maddie dalej. Zaraz obie przedzierały się przez tłum, czując zapachy unoszące się z kolorowych budek festiwalowych. Zoe śmiała się, wskazując kolejne potrawy, a gwar rozmów i muzyka sprawiały, że atmosfera była jeszcze bardziej ekscytująca.
— A co się z tobą działo? Ostatnio też byłaś milcząca. Wiem, że pracujesz, ale zazwyczaj odzywasz się pierwsza.
Dla odmiany zatrzymały się przy stoisku z kawą.
Maddie Lennox
Nie tylko u Maddie wystąpiły życiowe zawirowania — Zoya również je miała. Informacje o zdradach jej partnera objęły przestrzeń i sprawiły, że czas zaczął płynąć znacznie intensywniej. Od pierwsych kłótni z Loganem (NPC) do wyprowadzki, minęły raptem trzy dni. Spakowała cały dobytek — a miała całkiem sporo walizek — i pozwoliła, aby posłaniec brata porwał ją do swojego mieszkania.
Czego oczywiście nie wiedziała, a z czym z uwagi na okoliczności, nawet nie próbowała się spierać.
Przyjaciółki odeszły w cień. W milczeniu próbowała odkopać się z życiowych zgliszczy i stopniowo adaptowała się nie tylko w lokum Cardana, ale również w nowej okolicy, w której przyszło jej spędzić już cały tydzień. Zatem niezmiernie się ucieszyła, gdy padła propozycja spotkania z Maddie. Mogła oderwać głowę od notorycznego, niezwykle monotonnego analizowania i kalkulowania nadchodących zmiennych.
Odwzajemniła krótkie, acz serdeczne przywitanie przyjaciółki. Rzeczywiście wokoło było tłoczno, dlatego i Zoya miała problem z odnalezieniem w tłumie sylwetki dziewczyny.
— Myślę, że to dobry pomysł! — uniosła głos, chcąc przebić się przez gwar. — Podobno w Polsce popularny jest bigos. To jakaś kapusta kiszona z grzybami. Brzmi obrzydliwie, ale jestem ciekawa!
Nie była kulinarnym smakoszem, jednak czasami lubiła poeksperymentować ze smakami. Polski festiwal pojawił się po raz pierwszy, odkąd zamieszkała w Toronto.
Mimowolnie złapała przedramię przyjaciółki, gdy ta zaplotła ją pod swoje ramię. W momencie, w którym weszły w głąb tego dzikiego, roześmianego tłumu, potaknęła żywo na znak, że jej się podobało.
— Nawet nie wiem od czego powinnam zacząć. — Pochmurniała nagle. Wyplątała rękę i złapała jednego z puszystych pączków, na których widok Maddie zebrała się w kąciku ust ślinka. Prychnęła rozbawiona, po czym jeszcze uważniej rozglądnęła się po nazwach z nadzieniami. Rzeczywiście ten z różą brzmiał odrobinę cudacznie, jednak nie zamierzała tego negować. Kanadyjczycy mieli swój rodowity bannock oraz butter tarts, które dla obcokrajowców również mogły stanowić osobliwą eksplozje smaków.
— Wezmę po prostu z budyniem. — Zamówiła jako druga, prosząc ekspedientkę o zapakowanie pączka. — Nadal chcę ten bigos.
Pociągnęła Maddie dalej. Zaraz obie przedzierały się przez tłum, czując zapachy unoszące się z kolorowych budek festiwalowych. Zoe śmiała się, wskazując kolejne potrawy, a gwar rozmów i muzyka sprawiały, że atmosfera była jeszcze bardziej ekscytująca.
— A co się z tobą działo? Ostatnio też byłaś milcząca. Wiem, że pracujesz, ale zazwyczaj odzywasz się pierwsza.
Dla odmiany zatrzymały się przy stoisku z kawą.
Maddie Lennox
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Pola
Sprawdź moje granice rozsądku.